Kilka lat temu jadąc z kolegą na koncert do miasta oddalonego od mojej mieściny 400 km miałem dość poważnie wyglądający wypadek drogowy.
Kierowałem ja. Nagle kierowca z naprzeciwka zjechał na mój pas i doszło zderzenia. Jak się później okazało - przysnął. Pech straszliwy. Moje auto dość spore, długie, strefa zgniotu znaczna... śpiocha-małe miejskie autko. W efekcie i ja i tamten leżymy autami w rowie. Udało mi się jakość wyczołgać z kabiny - kumplowi zresztą też. Na jezdni mnóstwo porozbijanych części obu aut. Reszta ludzi mimo to jeździ po tych śmieciach i mija nas jakby nigdy nic - totalna znieczulica. Mi z czoła leci krew. Kumpel ma jakieś bóle w kończynach. Podchodzę całkiem oszołomiony do osi jezdni i zatrzymuje pierwszy lepszy samochód. W nim jakiś facet (F) i żonką i taka oto rozmowa:
(Ja): Przepraszam, czy mógłbym prosić pana o wykonanie telefonu, bo mój został w aucie - wskazując na wrak
Facet patrzy na żonkę potem na mnie, potem na szczątki auta i...
(F): Yyy... Wie pan co... ale ja mam mało na koncie...
Po czym zasunął szyby i ruszył przed siebie.
komunikacja_miejska
Biorąc pod uwagę ile lat po zdarzeniu polskie sądy potrafią wzywać na świadka, to ja się gościowi nie dziwię że podał pierwszy lepszy pretekst i zwiał. Przydał by się przepis że np po roku to sąd ma prawo świadka co najwyżej poprosić o stawienie się, a po dajmy na to dwóch nawet tego nie. Bo tak jak jest to ludziska zawsze będą starali się nie ryzykować.
OdpowiedzBardzo was szkoda, ale biorąc pod uwagę ilość przekrętów na stłuczkę albo wypadek, jeśli nie byłabym świadkiem zdarzenia, nie zatrzymałabym się. Zadzwoniłabym na policję, ale na pewno nie zatrzymała.
OdpowiedzA mógł gość naturalnie po prostu powiedzieć, że nie posiada żadnej komórki, a co musi mieć? A jak człowiekowi leci krew z czoła, to napewno sensowniej jest ją zatamować, n.p. przyłożywszy coś, choćby szmatę, niż krwawiąc sobie spokojnie, łazić po jezdni, zatrzymując postronnych, a nie przejmując się dalszymi ofiarami wypadku, może więcej poszkodowanymi. Poza tym (jak piszesz) miałeś własny telefon, tylko został w rozbitym aucie, to można było po niego wrócić i samemu zadzwonić po pomoc, a nie wymagać wydatków od obcych, zupełnie nie inwolwowanych w ten wypadek.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Bo Ty byś po wypadku był sprawny i myślący tak jak teraz przed kompem.
Odpowiedz@themistborn: Nie był nieprzytomny, ani cieżko poraniony, tylko (jak pisze) wiedział, że ma komórkę w wozie, a pasażer poraniony, to mógł ją niewątpliwie wyciągnąć stamtąd i zadzwonić po n.p. pogotowie, a nie tracić czas na drałowanie po jezdni i zatrzymywanie obcych i krwawienie sobie z czółka. Pomóż sobie sam, to pomoże tobie bóg!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: On po wypadku wiedział, że do rozwalonego samochodu się nie zbliża, a ty mądralo tego nie wiesz. Chyba, że chciałbyś się usmażyć jak kiełbaska na ognisku wtedy proszę bardzo, siedź sobie w aucie.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Zaczynam wątpić, czy jak twierdzisz jesteś lekarzem. Albo w Twoją trzeźwość- chociaż to optymistyczna wersja. Jedziesz sobie samochodem, nagle widzisz 2 inne rozpierdzielone samochody i lekko krwawiącego faceta proszącego o pomoc. Naprawdę bez badania jesteś w stanie uznać, że otarcie czoła to jedyny uraz i że potrafi sam ocenić swoją sytuację i się o siebie zatroszczyć? Więc olewasz go i jedziesz dalej? Nie wiem jak jest w Niemczech, ale w Polsce mógłbyś (i powinieneś) odpowiadać karnie za nieudzielenie pomocy. W dodatku jako lekarz odpowiadałbyś też z Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Owszem miałem własny telefon. Tyle że auto leżało bokiem i dość trudno było mi z niego wyleźć (przez boczną szybę), a wchodząc pewnie poraniłbym się od szkła. heh "mógł powiedzieć że nie posiada komórki". Jasne że nie musi mieć (chodziaż wszyscy dziś mają - wypadek był w 2011 roku). Czyli uważasz że rozwiązaniem w takiej sytuacji to otrzeć się z krwi i usiąść w krzaczkach, a nie narażać ludzi na 30 gr obciążenia telefonów których z resztą i tak nie mają? poza tym - skąd wiesz że nie przejmowałem się resztą ofiar wypadku?
Odpowiedz@james: ...Ale numery alarmowe są darmo... Jak się boi to niech wywali kartę sim i dzwoni wtedy na numer alarmowy, tez zadziała.
OdpowiedzDla tych, 'rozumiejących zachowanie kierowcy'. Na to jest paragraf, konkretnie 162 kk i do 3 lat. Nie chcesz być świadkiem, możesz się stać podsądnym. Telefon, przy braku odpowiednich umiejętności udzielania pp to absolutne minimum.
Odpowiedz@Taczer: To niech udawadniają potem, że posiadało się ze sobą jakikolwiek telefon. Zawsze można n.p. twierdzić, że go nie było, albo bateria rozładowana. Wymówek i wytłumaczeń jest kupa. A samego wypadku można nawet nie zauważyć.
Odpowiedz@Taczer: niedaleko mojego miejsca zamieszkania jest takie miejsce, ktore upodobali sobie cygani. Stawiają samochod w rowie i zatrzymują przejeżdżające samochody, że niby był wypadek. Ciekawe czy byś się codziennie koło nich zatrzymywał (zawsze im się uda kogoś zatrzymać)
Odpowiedz@Taczer: oczywiście, pod warunkiem, że czujesz się bezpiecznie - i to jest subiektywna ocena. Ja też bym się nie zatrzymała w środku nocy i/lub na odludziu, chyba że widziałabym zdarzenie. W innym wypadku, cóż, trudno. Odjeżdżam i dopiero dzwonię. Nie ryzykuję swoim bezpieczeństwem. I zgodnie z przytoczonym przez Ciebie artykułem nie muszę.
Odpowiedz@menevagoriel: sprasowane jak harmonijka i z rozwalonymi po jezdni częściami?
OdpowiedzProsta sprawa jeżeli gość się bał mógł odjechać i zadzwonić na 112, ale od razu są pytania ilu poszkodowanych, w jakim stanie, itd. wypadało by więc być na miejscu, no tak ale pan się obawiał mistyfikacji, dzwoniąc pozostawił swój numer telefonu więc będzie wzywany jako świadek, nawet kilkukrotnie. Będzie musiał udowodnić, że nie jest wielbłądem i pomocy nie udzielił bo się bał. Sprawa wcale nie jest jednoznaczna...
OdpowiedzPo całym zdarzeniu i po tym co dziś przeczytałem pod moją historią jednoznacznie mogę wywnioskować, że ludzie po prostu nie mają odwagi pomóc. Dodatkowo dowiedziałem się że ja jako poszkodowany: -być może zainicjowałem przekręt "na stłuczkę", -może byłem cyganem, -może chciałem ten telefon ukraść temu Januszowi i Grażynie, -może powinienem zająć się czymś innym, -może bezpodstawnie chciałem kogoś na 30 gr narazić na obciążenia konta u operatora gsm. Tak w ogóle to chyba powinienem odpalić ten wrak i kontynuować podróż, bo przecież po co komuś dupę jakimś wypadkiem zawracać.
Odpowiedz@james: Winne jest polskie prawo i brak poczucia bezpieczeństwa.
Odpowiedz@thebill: W czym jest winne polskie prawo? W tym, że wyraźnie stanowi, iż za nieudzielenie pomocy grozi nam wysoka kara - pozbawienie wolności do lat 3? Za sam taki wybryk jak "yyy mam mało na koncie" można już taki wyrok otrzymać. Co to w ogóle ma być?! To w wychowaniu jest problem, w odwadze cywilnej, odpowiedzialności ludzi/
OdpowiedzNie ogarniam, czego się ludzie boją? To tylko telefon na 112. To tylko pięć minut na zgłoszenie zdarzenia, które może uratować komuś życie. Tylko i aż.
Odpowiedz@Mornigstar: Dzwoniłaś kiedyś na 112? 2 lata temu zobaczyłem przez okno faceta leżącego na trawie w pełnym słońcu, temperatura około 35 stopni. Zadzwoniłem na 112, po prezentacji kto dzwoni i po co pytania: - Czy żyje? - nie wiem, patrze przez okno, - a czy się rusza? - no nie, leży i tyle. - a może pijany? - może, trzeba to sprawdzić - to proszę podejść i sprawdzić! - nie mogę wyjść z domu, patrzę przez okno (byłem wtedy w domu z śpiącym małym dzieckiem) - no to nic nie możemy zrobić! - O.K. to przyślijcie karawan, bo nawet jak jest pijany to w tym upale pożyje może jeszcze z godzinę. - nic pan nie pomógł! I pac słuchawką. Po około 15 minutach przyszedł patrol policji i zwinęli gościa. Przykładów jest wiele nawet na tym portalu
Odpowiedz@thebill: A dziwisz się? Do podjęcia jakichkolwiek działań oni MUSZĄ wiedzieć, w jakim stanie jest ten człowiek. Co im po tym, że zadzwonisz i powiesz, że "ktoś leży w trawie". Też wychodziłam na spacer, kładłam się na trawie i słuchałam muzyki. I tak sobie odpoczywałam od wszystkiego. Wezwałbyś do mnie karetkę? Bo leżę i się nie ruszam? Prawdę Ci powiedzieli - nie pomogłeś.
Odpowiedzspisac numery podac za nieudzielenie pierwszej pomocy
Odpowiedz