Przyjemny, piątkowy poranek. Jadę do pracy. Uliczka zupełnie pusta. Przed skrzyżowaniem z główną ulicą moja uliczka rozdziela się na dwa pasy, oznakowane pionowo i poziomo. Lewy do skrętu w lewo i jazdy na wprost, prawy – wyłącznie do skrętu w prawo. Staję przed światłami na pasie lewym z zamiarem jazdy na wprost, zatem bez włączonego kierunkowskazu. Widzę we wstecznym lusterku, jak za mną ustawia się SUV. Czarny i duży. Postał 2 sekundy i pakuje się na pas do skrętu w prawo. Zapala się zielone światło, ruszamy jednocześnie. Nagle ryk silnika, wizg opon i SUVisko przepięknym wślizgiem ładuje mi się przed maskę i skręęęęęca! Tak, w lewo.
Da się skręcić półtorej sekundy szybciej? Da się. Tylko po co?
P.S. Jeżdżę z wideorejestratorem.
skrzyżowanie
może mu żona na gps robiła i powiedziała skręć w prawo, a miało być w lewo.
Odpowiedz@menevagoriel: Wiele osób twierdzi, że kobiety są gorsze od mężczyzn, a ten jest pantoflarzem? Zaufanie w małżeństwie jest ważne, ale czasem trza myśleć samemu.
OdpowiedzJa bym nie miała oporów z przekazaniem takiego nagrania Policji. To chyba jedyny sposób na tępienie debili i cwaniaków za kierownicą. Zapłaci kilka razy mandat to kolejnym razem pomyśli wykonując tak wspaniały manewr.
OdpowiedzMiałam prawie identyczną sytuację, z tą różnicą że ja stałam na światłach na pasie do skrętu w lewo lub jazdy wprost (miałam zamiar jechać prosto) a po prawej była pani na pasie do jazdy TYLKO wprost. Zapaliło się zielone i jedziemy. Ja na wprost a pani postanowiła skręcić w lewo. Zrobiło mi się jednocześnie zimno i gorąco, pani spojrzała na mnie i popukała się znacząco w głowę. Aha, ja jechałam skuterem, który miał na szczęście dobre hamulce. Nie sądzę żebym wyszła z tego bez szwanku w razie kolizji a pani nic by się nie stało. Żałuję, że nie miałam kamerki.
Odpowiedz@maskonur: Miałam identycznie jadąc motocyklem - ja na wprost, metry przede mną kobitka w SUVie skręca z prawego pasa w lewo (nawet bez kierunkowskazu) przecinając mi drogę. A najbardziej pocieszające jest to, że w razie gdybym nie wykazała się refleksem i byłby wypadek, każdy z góry zakładałby winę motocyklisty, bo przecież na pewno to on jeździł jak wariat i łamał przepisy.
Odpowiedzskoro masz wideorejestrator to wrzuć do internetów filmik...
Odpowiedz@raac27: Ochotę to ja bym miała, ale nie jestem zbyt biegła "w internetach" a tam ładnie widać jego numer rejestracyjny. Nie umiem go zamazać a publikować raczej nie wolno.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Numer rejestracyjny nie jest w rozumieniu prawa naruszeniem wizerunku
Odpowiedz@Rak77: @KatzenKratzen: I oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by wrzucać takie filmy z niezamazanymi tablicami.
Odpowiedz@krzychum4: @Rak77: Oboje jesteście w błędzie. Owszem sam nr rejestracyjny nie narusza wizerunku ale po numerze rejestracyjnym można zidentyfikować właściciela a w chwili popełnienia wykroczenia właściciel nie musiał prowadzić pojazdu i może zostać niesłusznie oskarżony o coś czego nie zrobił...
Odpowiedz@goodfather: ostrożnie bym z wyrażaniem opinii pozostawał. zgodnie z informacją od GIODO nie zawsze nr rej. jest danymi osobowymi. Chociaż niektórzy prawnicy podnoszą, że nie jest w ogóle daną osobową, bo jest daną charakteryzującą pojazd, jak marka, kolor, rodzaj nadwozia i jest cały czas widoczny. Więc czy nagranie z nr rej. narusza ustawę o ochronie danych osobowych czy nie każdorazowo jest oddzielnie rozpatrywane.
OdpowiedzJakbyś miała ochotę, to możesz filmik podrzucić, w ramach przestrogi, na kanał Polskie Drogi. : )
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2017 o 16:14
Totalny debilizm. PS. Trenuję crossfit.
OdpowiedzJeżdżę rowerem. Zdziwiłbyś się, jakie rzeczy kierowcy potrafią odwalić, byleby tylko koniecznie wyprzedzić ten rower i być 2 sekundy wcześniej na następnych światłach.
Odpowiedz@Issander: A na światłach i tak stoi obok tego rowerzysty...
Odpowiedz@PluszaQ: I jak stoi, to ten rowerzysta wyprzedzi go z powrotem, odpychając się powolutku nóżką od krawężnika.
OdpowiedzNie wpuścić gnoja, rozwali auto, zapłaci za szkody to sie nauczy : )
Odpowiedz@hyhyhy262: Wymaga zimnej kalkulacji i przytępienia instynktu samozachowawczego. Też nieraz, widząc wyczyny innych, myślałem sobie "mógłbym go nie wpuścić i coś ulepszyć w samochodzie na jego koszt". Realna sytuacja podbramkowa zweryfikowała założenia - zrobiłem wszystko, by uniknąć kolizji.
OdpowiedzWideo proszę wysłać na "Polskie Drogi", niech się SUVisko wstydzi! ;D
Odpowiedz