Obecnie uczęszczam na studia artystyczne. Kierunek ten jest jednak na uczelni bardziej technicznej, a oprócz mojego kierunku jest jeszcze jeden, który łączy sztukę z technologią. Mój wydział ma oddzielny budynek, położony na wielkiej działce uczelni. W drugim, głównym budynku głównie zajęcia mają studia informatyczne. Jako, że kierunek artystyczny to często się pojawiają wystawy z zajęć, czy to semestralne. I taką jedną wystawę mieliśmy w poprzednim semestrze. Wystawa składała się z powieszonych płacht wzoru, a na tych płachtach dodatkowo przyczepione były zdjęcia. Każdy mógł skanować je i otwierać dodatkową zawartość alternatywnej rzeczywistości dodaną do programu przez nas. Wystawa znajdowała się w budynku, w którym mieści się mój wydział, po miesiącu, gdy została zdjęta, wszystko było takie, jak w momencie wieszania.
W poprzednim tygodniu profesor poprosiła mnie i koleżankę, abyśmy powiesiły wystawę w głównym budynku. Miała ona wisieć na noc muzeów (która będzie w nocy z 20 na 21 maja). Powiesiłyśmy wystawę w piątek, zadowolone, bo wyszło jeszcze lepiej niż poprzednio, ze względu na więcej miejsca oraz nowe pomysły.
W poniedziałek dostałyśmy maila od pani profesor, w którym przesyłała całą korespondencję mailową z panią odpowiedzialną za noc muzeów. Pani ta pisała do pani profesor, że wystawa nie wygląda dobrze, jest porwana i prawdopodobnie to ja z koleżanką ją popsułyśmy. Pani profesor od razu stanęła w naszej obronie i kazała sprawdzić monitoring. Okazało się, że wystawę porwał w niedzielę student studiów zaocznych. Jak wyglądała wystawa po już i tak naprawach? Pogniecione płachty, porwane zdjęcia, krzywy wzór. Z tego co widziałam zniknęło też jedno, czy dwa zdjęcia. Mamy w tym momencie dwa dni na wydrukowanie połowy rzeczy na wystawę i jej powieszenie.
W zupełności nie rozumiem ludzi, którzy to zniszczyli. Jeszcze jakby to było poza uczelnią, to jakoś bym się bardzo nie dziwiła, ale wśród, jak ma się uważać, poważnych ludzi? Obecnie pani profesor nadzorująca wystawę poprosiła o wszczęcie postępowania w sprawie osoby, która to wszystko zniszczyła. Prawdopodobnie z własnej kieszeni będzie musiała zapłacić za dodruki, ale aż szkoda, że żadnej innej nauczki nie dostanie.
wandalizm studia
Ale dlaczego tylko za dodruki ma płacić? A płachta z wzorem? Przecież przez wszystkie zniszczenia na pewno wystawa nie wygląda tak efektownie jak początkowo. Wyciągnąć z wandala jak najwięcej ;)
Odpowiedz@zapomnijomnieszybko: Dlatego studenci z wystawy chcą aby ta osoba jakąś większą odpowiedzialność poniosła, dodruki też nie będą tanie, my za pierwsze wydruki wydaliśmy z 1000-1500 zł, więc obstawiam, że teraz byłoby z 600 najmniej, jakaś kara i tak to by była
Odpowiedz@misguided: 600 + 2000 za straty moralne i od razu poczuje klimat.
OdpowiedzCóż, jak zabuli za dodruki wszystkiego co zniszczył, i wam zadośćuczynienie za zużyty na poprawki czas (niechby i po minimalnej pensji godzinowej) to poczuje. Więc spróbujcie zawalczyć także o swoje.
OdpowiedzOj ja skończyłam takie studia, co to wydruki duże dobrej jakości trzerba było robić i na pewno poczuje po kieszeni, jak będzie trzeba oddawać... Tanie to to nie jest.
OdpowiedzZa coś takiego, oprócz pokrycia kosztów naprawy szkód, powinno wylecieć się z uczelni z wilczym biletem. Ja wiem, że zaoczni płacą uczelni i dają spory dochód, ale takie zachowanie przekracza wszelkie granice przyzwoitości.
OdpowiedzWedług mnie taka osoba nie nadaje się na studenta i powinna zostać skreślona z listy studentów. I oczywiście dewastację należy zgłosić na policję
OdpowiedzŚwiadomie popełniony czyn zabroniony z pewnością nadaje się na porządną karę dyscyplinarną, w tym skreślenie z listy studentów. Do tego obowiązkowo odpowiedzialność "pozauczelniana".
Odpowiedz