Historia ta jest mało piekielna w porównaniu do niektórych na tym serwisie, jednak moim zdaniem, warto ją opisać. Będzie o logice ojca.
Miesiąc temu, wychowawczyni ogłosiła, że moja klasa pojedzie na wycieczkę do Warszawy i jeśli chcemy się na nią udać, będziemy musieli zapłacić po 120 złotych. Chwilę potem zabrzmiał dzwonek, a ja wyszedłem z klasy i wróciłem do domu. Po paru godzinach, ojciec wrócił z pracy, a gdy się przywitaliśmy, wywiązał się między nami taki dialog (J - ja, O - ojciec):
J: Tato, potrzebuję pieniędzy, by zapłacić za wycieczkę do Warszawy.
O: Ile?
J: 120 złotych.
O: Do końca kwietnia możemy wydać 700 złotych, a jest dopiero piętnasty. Dam ci kasę w maju, jak dostanę wypłatę.
No dobra, nie ma problemu. Pieniądze możemy wpłacać do dziewiątego, więc poczekam. Ósmego maja wieczorem (szliśmy do szkoły dopiero dziewiątego, z powodu matur), przypomniałem ojcu o obiecanych pieniądzach, na co on odparł, że dołoży mi je do koperty, w którą mi wkłada pieniądze na bilet miesięczny (w ten sposób, jest mi je trudniej zgubić i dodatkowo mam mniejsze szanse na to, że zapomnę kupić bilet, bo banknoty i monety nie "wymieszają się" z resztą moich pieniędzy, które trzymam w portfelu). Zadowolony, że będę mógł zapłacić za wyjazd, poszedłem do swojego pokoju, a następnego dnia rano, znalazłem kopertę na swoim biurku. Włożyłem ją do plecaka, przekonany, że są tam 164 złote (wiem, że postąpiłem głupio i naiwnie, i powinienem był przeliczyć pieniądze, ale ojciec zawsze dawał mi odpowiednią sumę), a gdy kupowałem bilet, zauważyłem w niej tylko 44 złote. W swoim portfelu miałem tylko dwadzieścia złotych, przez co nie mogłem zapłacić za wycieczkę.
Ale to nie koniec piekielności. Jak tylko ojciec dowiedział się, że nie dałem wychowawczyni pieniędzy, zaczął na mnie wrzeszczeć, że zagarnąłem te 120 złotych dla siebie, zwyzywał mnie od złodziei, gówniarzy, a także niewychowanych bachorów, którzy okradają własnego ojca. Zarzucił mi, że chciałem sobie zrobić wagary w dzień wyjazdu i przy okazji zmarnować pieniądze, na które on ciężko zapracował. Za karę, zabrał mi mojego "świeżo kupionego" laptopa do końca roku szkolnego (opisuję tę historię z dziesięcioletniego peceta, który co chwilę się zacina), ale już następnego dnia, znalazł odłożone dla mnie 120 złotych. Było jednak zbyt późno, by zapłacić za wyjazd, ponieważ wychowawczyni wpłaciła wszystkie pieniądze 9 maja po lekcjach.
Jako jedyna osoba w klasie nie pojechałem do Warszawy. Ojciec nie cofnął mi szlabanu, nie usłyszałem od niego nawet zwykłego "przepraszam", a gdy wczoraj mój brat przyszedł do niego z prośbą o pieniądze na wyjazd do Pragi (270 złotych), od razu dostał potrzebną sumę, a także sto złotych, za które miał kupić korony na drobne wydatki. Cóż, może to jednak jest na tyle piekielna historia, by ją tu zamieścić...
wycieczka_szkolna ojciec pieniądze przeprosiny
Trzeba było wcześniej przygotować się do zapłaty i sprawdzić kopertę. Tata nie potrafi się przyznać do błędu a Ty jesteś niezorganizowany i gapa. Ostatnie zdanie godne pożałowania.
Odpowiedz@Akrat: Prosiłem ojca parę tygodni wcześniej, ale on stwierdził, że mi nie da pieniędzy aż do maja. A co do ostatniego zdania, to komentuje ono hipokryzję mojego rodzica: Mi nie da 120 złotych, ale młodszemu bratu od razu i ,,bez szemrania" wręczy ponad 2 razy tyle i jeszcze da kieszonkowe, o których ja nie mogłem nawet marzyć. Ponadto, ja się interesuję II Wojną Światową i Powstaniem Warszawskim, a w planie wycieczki było zwiedzenie muzeum związanego z jego tematyką, dlatego było mi tym bardziej przykro, że nie mogłem pojechać. A brat? Będzie to cud, jeśli cokolwiek użytecznego zapamięta ze swojej wycieczki, bo prawdopodobnie będzie tylko wygłupiał się z kolegami i marudził, że jest ,,za dużo łażenia".
Odpowiedz@Akrat: Następny. Chłopak został źle i niesprawiedliwie potraktowany przez własnego ojca, co raczej samo w sobie musi być dość przykre, ale co tam! Dowalę mu jeszcze bardziej i stwierdzę, że to jego wina! A godny pożałowania to jest twój komentarz.
Odpowiedz@Lileczka89: Ale nie zajrzeź do koperty? Serio? Przecież to jest głupota w oczywistym wydaniu.
Odpowiedz@Zmora: Glupota bylaby gdyby to byla obca osoba, a nie rodzic. Rodzicom z zalozenia sie ufa
Odpowiedz@Tranquility: Tu nie chodzi o zaufanie. Tu chodzi o zwykłe sprawdzenie, czy ktoś się nie pomylił w liczeniu. Rozumiem, że z założenia też się zakłada, że rodzice są nieomylni? Zresztą, tym razem ojciec dał do koperty 44 złote, równie dobrze mógł przez przypadek dać 244 złote. Naprawdę, nie sprawdzenie ile się kasy w łapę dostaje, niezależnie od kogo, jest zwyczajnie śmieszne.
Odpowiedz@Tranquility: Rodzic też człowiek, jest istotą omylną.
Odpowiedz@Zmora: Jaka głupota? Przecież to jego tata! Jeśli na tym świecie nie możemy już ufać własnym rodzicom, to komu do licha! Chłopak został podle potraktowany, już nawet pomijam tu wątek brata, to ojciec nawet nie umiał przyznać się do własnego błędu i CHOCIAŻ przeprosić a chłopak stracił wycieczkę, na której mu zależało. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Wyrazy współczucia dla autora. Jak on musiał się czuć, gdy cała klasa jechała na wycieczkę a on jeden nie, bo nie dostał pieniędzy!
Odpowiedz@KatzenKratzen: Kotek, czy ty na pewno przeczytałaś mój komentarz? Ten w którym piszę, że tu nie chodzi o zaufanie? Bo chyba nie.
Odpowiedz@Lileczka89: Ostatnie zdanie jest godne pożałowania, bo ewidentnie po nim widać, że autor chce, żeby go po główce pogłaskać. Z założenia, jak się prosi o pieniądze to się to załatwia wcześniej. Czy nie można było załatwić tego kilka dni wcześniej i mieć wszystko przygotowane na tip top? Na pewno spotkaliście się z sytuacjami, gdzie dzieciaki wszystko zostawiają na ostatnią chwilę, a potem problem, bo nie wyszło. Tutaj mamy tego przykład. Miał mnóstwo wolnego, wystarczyło załatwić pieniądze dzień wcześniej, sprawdzić, przygotować. Zachowanie ojca to osobny temat, ale wydaje mi się, że autor języka w gębie nie zapomniał i porozmawiać na ten temat może.
Odpowiedz@Zmora: Przeczytałam , ale ten poprzednio, gdzie stwierdziłaś, że niezajrzenie do koperty było głupotą. Odebrałam to właśnie jako brak zaufania do rodziciela i nie tylko ja, jak widać po komentarzach. Sorry.
Odpowiedz@Akrat: Poprosiłem ojca o pieniądze gdy tylko dowiedziałem się o wycieczce, a potem była majówka i nie mogłem donieść pieniędzy. Dodatkowo, przypomniałem mu o gotówce w dzień przed pójściem do szkoły, więc uważam, że zrobiłem, co mogłem, by pamiętał (bo przecież nie będę go nękał 5 razy dziennie przez cały długi weekend, inaczej skończyłoby się na tym, że nie dostałbym tych opieniędzy)
OdpowiedzI dlatego właśnie rodzice którzy starają się grać nieomylnych tak szybko tracą zaufanie swoich dzieci.
OdpowiedzTo ile w końcu kosztowała ta wycieczka? 160, czy 120 zeta? "...następnego dnia, znalazł odłożone dla mnie 120 złotych." Aaa, to znaczy, że szukał? Czyli, przypomniał sobie, że je gdzieś zostawiał, tylko nie pamiętał gdzie? I gdzie je w końcu znalazł? No bo rozumiem, że rano, po cichutku, położył ci kopertę z kasą na bilet na biurku, potem wyszedł z pokoju, potem przypomniał sobie o wycieczce, nie chciał już wracać, żeby cię nie obudzić i pieniądze na wyjazd wetknął gdzieś tam? To znaczy, ukrył, żebyś ich nie mógł od razu znaleźć? Dziwny ten twój ojciec... i sklerotyk... "Jak tylko ojciec dowiedział się, że nie dałem wychowawczyni pieniędzy..." A kiedy się DOWIEDZIAŁ i od kogo? Ty mu powiedziałeś tego dnia, wieczorem? Tak z ciekawości zapytam... Nie masz ty czasem komórki, a w niej kontaktu do ojca? Bo chyba najprościej by było zadzwonić do niego z ochrzanem OD RAZU po tym, jak zauważyłeś "brak środków" w kopercie. Ja bym tak zrobiła.
OdpowiedzAutorze, nawet nie odpowiadaj. Tylko będzie próbowała Cię wciągnąć w swoje gierki polegające na szukaniu dziury w całym i wymyślaniu nowych teorii pod tytułem "ja lepiej wiem jak było". Ona tak zawsze.
Odpowiedz@Lileczka89: Ale w jednym ma rację. Autor mógł sporóbować skontaktować się z ojcem jak był jeszcze w szkole. Może dałoby się coś załatwić.
OdpowiedzA może wie że Ty po listonoszu. Tłumaczyło by nierówne traktowanie
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2017 o 17:27
@mokry42: Oj słabe.
OdpowiedzTo jak z tymi kwotami? 160, proszę o 120, myślę że je dostałem (po co sprawdzić), w portfelu mam 20zł, wychodzi że nawet z kasą od ojca byłoby 140zł (<160zł)...
Odpowiedz@Allice: Literówka, już poprawiam. A w kopercie były 44 złote, bo tyle mi ojciec dał ( a nawet gdybym miał 140 złotych, to mógłbym zapłacić albo za bilet miesięczny, albo wycieczkę)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2017 o 18:45
ze sie tak zapytam- macie mame? poza tym masz nauczke, zeby sprawdzac wszystko pryz ojcu, jakbys od razu koperte przy nim sprawdzil, to bys i wszystkiego uniknal ale i inna rzecz, ze rodzicom sie zazwyczaj ufa...
Odpowiedz@bazienka: W sumie jakby wiedział że się przewróci to by usiadł, więc nie przepadam za taką logiką. : P Zawsze można coś zrobić lepiej, ale to ma małe znaczenie jeśli ojciec zawsze zachowuje się w ten sposób, przy takich ludziach wszystko "trzeba było zrobić lepiej".
Odpowiedz@Naevari: dlatego napisalam, ze bliskim sie zazwyczaj ufa a tu takie cos o.O ja sie nauczylam przez to, ze sie ktos zwyczjanie pomylil dajac mi kase, i jelsi chodzi o pieniadze jestem juz bardoz ostrozna ale do tego potrzeba wlasnie takiego przykrego doswiadczenia,by juz zawsze tkaie rzecyz sprawdzac zachowanie ojca bardzo perfidne
OdpowiedzTwój stary to kawał sku r wysyna!
OdpowiedzSuper ojciec. Już mniejsza z tym, że się pomylił, każdemu się może zdarzyć, ale żeby wyskoczyć z ryjem na syna, oskarżyć go o kradzież i nawet nie przeprosić... Niektórzy rodzice za wszelką cenę chcą uchodzić za wzór nieomylności i cnót wszelakich i przez to są nie do zniesienia.
OdpowiedzPróbowałeś pogadać o tym z tatą? Może uświadomienie go o tym, jak się czujesz z tą sytuacją, mogłoby zmienić jego postępowanie?
OdpowiedzMomentami przeraża mnie brak wyobraźni i podstawowych odruchów w młodym pokoleniu. Nie mówię tu tylko o autorze, ale z tymi rocznikami jest coraz gorzej.
OdpowiedzMój ojciec by się nigdy nie pomylił przy dawaniu mi pieniędzy, nie dziwię się że chłopak nie sprawdzał
OdpowiedzKopiuj-wklej z portalu anonimowe.pl tyle
Odpowiedz@Klopklop: Nie zmienia to faktu, że piekielne w każdym calu
Odpowiedz@Klopklop: Link?
Odpowiedz@Klopklop: bo oczywiscie nikt, ale to nikt nie wrzuca tej samej histori w kilka miejsc jednoczesnie, nie?
OdpowiedzZachowanie ojca piekielne, to chyba ten typ buca, który porozmawiać nie potrafi tylko na wszystko nerwami reaguje albo "nie zawracaj mi dupy". Natomiast Ty masz też nauczkę, żeby nauczyć się lepiej pilnować swoich spraw. Piszesz: "w ten sposób, jest mi je trudniej zgubić i dodatkowo mam mniejsze szanse na to, że zapomnę kupić bilet, bo banknoty i monety nie ,,wymieszają się" z resztą moich pieniędzy, które trzymam w portfelu" To zdanie to chyba jakiś żart, jak to możesz zapomnieć kupić biletu bo Ci się pieniądze w portfelu wymieszały? Jesteś podobno licealistą a nie dzieckiem z podstawówki, które pierwszy raz do ręki dostało większą kwotę, więc może czas zacząć jak licealista się zachowywać i orientować się trochę w swoich wydatkach, a nie bujać w obłokach, wiecznie gubić pieniądze albo zapominać o bilecie, który przecież kupujesz od jakiegoś czasu co miesiąc.
Odpowiedz1. Autor zgłasza się do rodzica po pieniądze wieczorem na dzień przed ostatecznym terminem doniesienia pieniędzy. 2. Autor nie sprawdza czy posiada odpowiednią sumę w kopercie 3. Autor nie podejmuje próby skontaktowania się z rodzicem i ogarnięcia tematu. 4. Autor nie rozumie, że rodzic może raz dysponować w portfelu gotówką a raz nie (kwestia pieniędzy dla brata). 5. Skoro autor chce jeździć na wycieczki a jego rodzic/e z trudem mogą sobie na to pozwolić to niech ruszy dupę w troki i na nią zarobi. Mi by było głupio prosić ojca o kasę na wycieczkę po usłyszeniu, że są problemy z pieniędzmi. No i skoro autor ostatecznie nie pojechał, to dlaczego ojciec nie może tych pieniędzy dać drugiemu dziecku by miało na wydatki? Jego pieniądze.
Odpowiedz@seavus: 1. Prosiłem ojca kilka tygodni przed ostatecznym terminem zapłaty. 2. To rzeczywiście był mój błąd, ale cóż. Pprzypomniałem mu o daniu mi pieniędzy na wycieczkę 2-3 godziny wcześniej, więc nie sądziłem, że o nich zapomni. 3. Ojciec siedział w pracy w pracy i nienawidzi on, gdy się do niego wtedy dzwoni. A nawet jakby odebrał mój telefon, wątpię, by szef mu pozwolił przejechać całe miasto, by tylko dać mi pieniądze. Już nie wspomnę o tym, że ojciec był przekonany, że dołożył mi te 120 złotych do koperty. 4. Gdyby ,,raz dysponował w portfelu gotówką, a raz nie", to bym najprawdopodobniej dostał te 120 złotych następnego dnia, a nie, gdy ojciec dostał wypłatę. 5. Ten argument nie trzyma się kupy, ponieważ ojciec specjalnie odłożył dla mnie pieniądze, a bratu ,,bez problemu" dał ,,z marszu" 370 złotych. Nawet jeśli 120 złotych byłoby ,,ode mnie", to i tak na brata poszłoby 250 złotych. Co do ostatniego argumentu, to trochę przykre, że pieniądze, które poszłyby na ciekawą i pouczającą wycieczkę, teraz zostaną zmarnowane na słodycze i automaty do gier (tym bardziej, że ja miałem na wycieczkę zabrać pieniądze, które zostały mi z kupna laptopa, na który sam zarobiłem).
OdpowiedzNie rozumiem rodziców, którzy źle traktują swoje dzieci. Przecież to te ostatnie będą wybierać dla nich dom starców...
Odpowiedz