Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj będzie o służbie zdrowia. Kiedy mój synek miał pół roczku, pewnej…

Dzisiaj będzie o służbie zdrowia.

Kiedy mój synek miał pół roczku, pewnej niedzieli (zauważyliście, że małe dzieci najczęściej zaczynają chorować w weekend? To chyba takie prawo Murphy’ego dla rodziców) zabrałam się za poranne karmienie. Mały raźno gulga mleko aż furczy i nagle chlust! Wypite mleko wraca w tempie przyspieszonym. Umyłam i przebrałam siebie i potomka, zmieniłam pościel i dalej karmię. I znowu chlust! Oho, myślę sobie, coś jest nie w porządku tym bardziej, że rozrywka poszerzyła się o efekty specjalne do pieluszki.

Nie wiem, co zrobić. Łapię za telefon i dzwonię do przyjaciółki, która ma mamę pediatrę. Wyrok telefoniczny: wygląda, jak rotawirus, ale co by to nie było, natychmiast do szpitala, bo małe dziecko odwadnia się błyskawicznie! Pędzę na najbliższego szpitala dziecięcego na SOR. W szpitalu dowiaduję się, że nikt nie przyjmie mojego synka, bo w mojej dzielnicy działa tzw. Nocna i Świąteczna Pomoc Lekarska, czy jak to się tam nazywa.

Lecę tam. Pusto, przyjmuje nas pani doktor, wyglądająca jakby ją ściągnięto z późnej emerytury, ale nie w tym piekielność. Pani doktor lekceważąco macha ręką, eee pewnie coś zjadł niedobrego (?) wypisała receptę i wygoniła nas do domu. Obserwować. Nie pamiętam już nazwy tego leku, ale gdy receptę zobaczyła farmaceutka i dowiedziała się, dla kogo jest ten lek, to złapała się za głowę. Lek był dla dorosłych i dzieci powyżej 12-tego roku życia. Nie kupiłam. Pojechałam do domu i obserwuję. Z „obu końców” malucha dosłownie się wylewa. Nie wytrzymuję, zamawiam taksówkę i znów jadę na SOR zdecydowana przebić się szturmem.

Oczywiście znów próbowano mnie odesłać, ale tym razem zdesperowana zapowiedziałam, że nie wyjdę, póki dziecka nie obejrzy lekarz. Zostałam dopuszczona przed oblicze. Lekarz zbadał synka i w krzyk na mnie! Jestem nieodpowiedzialna! Dziecko odwodnione! Jak mogłam tyle czekać! Przecież to maluszek, one się błyskawicznie odwodniają! Natychmiast na oddział i kroplówka!

Powiem Wam szczerze, że nawet się nie broniłam, sił mi zabrakło. Posłusznie podreptałam na oddział, gdzie spędziliśmy tydzień. To, że mój „rotawirusiak” leżał w jednej sali z dzieckiem z zapaleniem oskrzeli i drugim – z zapaleniem płuc, już pomijam. Może nie mieli miejsc, czy coś.

słuzba_zdrowia

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 39

W Polskiej służbie zdrowia gdzie terminy na wizytę sięgają miesięcy i lat tekst lekarza "czemu tak późno" powinien się kończyć szybkim strzałem w ryj takiego gagatka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

niebezpiecznie pasuje do Metoclopramidu - środka przeciwwymiotnego, który u maluchów używany może być używany tylko po chemii albo operacjach. Skutkiem ubocznym jego działania może być to, że dziecko wygięte w pałąk wyląduje na oiomie... :/ Pisemna skarga na lekarza nocnej pomocy wydaje się być bardzo na miejscu,tacy ludzie zagrażają innym.

Odpowiedz
avatar Kumbak
9 15

To chyba nie jest tak, że dzieci częściej chorują w weekend, tylko takie weekendowe zachorowania bardziej zapadają w pamięć, bo trudniej się z dzieckiem do lekarza dostać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Kumbak: serio? Raczej łatwiej, bo w tygodniu w przychodni ciężko się zarejestrować, jest pierniczenie o numerkach i takie tam. A w NPL po prostu przychodzisz, siadasz w kolejce i lekarz przyjmuje, żadnych zapisów i pierniczenia się.

Odpowiedz
avatar Kumbak
6 6

@Caron: No tak, ale NPL to raczej nie masz w najbliższej przychodni, więc musisz dojechać taksówką/samochodem/komunikacją miejską z dzieckiem pod pachą. Już nie wspominając, ze musisz znaleźć jakikolwiek kontakt do NPL.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Kumbak: chyba to dolegliwość metropolii, w mieście powiatowym z jednym szpitalem i usytuowaną tam npl jest to na tyle łatwiejsze, że ludzie się wycwaniają i zamiast iść do rodzinnego to.. czekają na weekend :D W sumie dobrze obrazuje to całą sytuację - wszystko zależy od miejsca zamieszkania, ludzi zatrudnionych tam gdzie mieszkamy, a nie od systemu. Po prostu ma się pecha, albo ma się szczęście. Czasem można trafić na kiepską obsadę npl i sor, a czasem na idealną. Ludzie, nie system, więc generalnie pisanie 'dziś będzie o służbie zdrowia' to głupie uogólnienie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@Kumbak: a kontakt do npl to każdy człowiek powinien znać i potrafić recytować w środku nocy, to prawie jak nie znać numerów ratunkowych :D

Odpowiedz
avatar Kumbak
4 4

@Caron: a ja nie znam i co mi pan zrobi? :)

Odpowiedz
avatar Allice
0 0

@Caron: akurat wczoraj byłam na NPL (rodzice się przestraszyli że mam zapalenie oskrzeli conajmniej- jednak tylko paskudne przeziębienie). W małym mieście powiatowym, kolejki zero (po mnie przyszły 2 osoby), tylko musiałam z 30min poczekać bo lekarz był chyba na wizycie domowej. Byłam w szoku

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Kumbak: ja też nie znam. Ale numer telefonu na lokalny sor pamiętam, a tam wiedzą jak zamówić wizytę domową w razie co :D

Odpowiedz
avatar raff319
5 5

podam nasz sposób na lekarzy odsyłających w inne miejsce. Mieliśmy podobnie, pojechaliśmy na SOR (powód nieważny) a lekarz do nas że bliżej mamy coś innego i szuka w necie adres. Powiedzieliśmy żeby nam pisemnie napisał odmowę przyjęcia z podaniem przyczyny i od razu problem się rozwiązał :) polecam

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@raff319: Dzięki. Nie przyszło mi to wtedy do głowy, byłam sama, zdenerwowana, przerażona stanem malucha, myślałam tylko o tym, żeby ktoś mu pomógł. Teraz jest już, co prawda, sporo starszy ale zapamiętam Twoją radę, może się jeszcze kiedyś w przyszłości przydać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

@raff319: ,,problem się rozwiązał", bo pewnie brzmiałaś jak furiatka chcąca to zanieść od razu do prawnika i pójść do sądu - każdy ratownik i wielu lekarzy ma sprawy w sądzie ciągnące się latami i nikt nie chce kolejnej, bo za czas spędzony w sądzie i prawnika nikt nie płaci.

Odpowiedz
avatar n0rek
2 4

@Olsea: no ciekawe dlaczego... lekarz jest od leczenia jak dupa od srania, jak nie chce przyjmować czyli wykonywac swoich obowiazkow za ktore bierze kase to ludzi do lopaty tez potrzebuja

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@Olsea: Nie wiem, jak brzmiał/-a raff319 ale ja na pewno brzmiałam jak furiatka. Tylko dzięki temu mój synek żyje

Odpowiedz
avatar raff319
1 1

@Olsea: A widzisz, wcale nie brzmiałEm jak furiat. Lekarz powiedział że jest inne miejsce gdzie mamy bliżej i zanim zdążyliśmy coś powiedzieć, zaczął szukać w necie adresu. A to był akurat początek stycznia i sporo przychodni nie miało jeszcze podpisanych nowych umów z NFZem więc nie chcieliśmy ryzykować i bujać się po mieście w nadziei że gdzieś będzie otwarte. Po drugie, stwierdziliśmy normalnym głosem, bez krzyków czy pretensjonalnego tonu że skoro nie chce nas przyjąć, tzn chorego rocznego dziecka, to niech nam da na piśmie odmowę z podaniem przyczyny. Po trzecie, nie mierz innych ludzi swoją miarą.

Odpowiedz
avatar zb100
-2 2

Jest demokracja. Społeczeństwo ( nie poszczególne jednostki ) może mieć to co chce. Społeczeństwo nie chce mieć dobrej opieki medycznej tylko darmową, więc taką ma. To samo dotyczy szkoły. Potem lament na piekielnych że jest źle.

Odpowiedz
Udostępnij