Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w bloku. Sąsiadami w większości są ludzie starsi, natomiast jakiś czas…

Mieszkam w bloku.

Sąsiadami w większości są ludzie starsi, natomiast jakiś czas temu na parter wprowadziło się dosyć młode małżeństwo wraz z dzieckiem w wieku około 1,5 roku.


Pomimo tego, że w bloku jest wózkarnia, małżeństwo z maniakalnym uporem stawiało wózek swojej latorośli za drzwiami wejściowymi do bloku. Pomijając to, że ich zachowanie było irytujące ze względu na to, że aby dostać się do skrzynki na listy lub zejść do zabarykadowanej sprzętem piwnicy trzeba było lewitować nad wózkiem, ew. wyszarpać go na środek korytarza, zrobić to, co po co się przyszło i odstawić karetę z powrotem. Uwagi (grzeczne!) były Jaśnie Państwu niejednokrotnie zwracane, najczęściej przez babuszki, które poruszając się o lasce/kulach nie były w stanie przesunąć wózka. Przy każdej okazji tj. spotkaniu parki na klatce schodowej, pytaliśmy z narzeczonym czy chcą sobie dorobić klucz do wózkarni, bo może nie mają, może zgubili, cokolwiek. Odpowiadali, że mają.

Ja i mój narzeczony korzystamy z piwnicy raz na ruski rok, a nasza skrzynka na listy jest zamocowana dosyć wysoko i zazwyczaj udaje nam się dostać do niej bez odsuwania szanownego pojazdu, toteż jakiś czas temu machnęliśmy ręką na upierdliwych sąsiadów i stwierdziliśmy, że "szkoda szczempić ryja".

Ostatnio jednak w bloku nastała III wojna światowa, ogólne zamieszanie i panika, bowiem wózek skradziono!

Pani sąsiadka cała we łzach, nawołuje, czy ktokolwiek widział wózek jej dziecka, bo to nowy, markowy, taki drogi był! Głowa rodziny biega wokół bloku, zaczepia każdego w zasięgu wzroku, pięściami wygraża i Cthulhu wie, co jeszcze.

Niestety wózek się nie odnalazł, pomimo porozwieszania ogłoszeń na okolicznych słupach i wejściu do bloku.


Jeden z sąsiadów (osiedlowy pijaczek) przyznał nawet, że sprzedał go jakiemuś kumplowi za 2 jabole, ale ile w tym prawdy, nie wiadomo.


Cóż, jakoś nie jest mi przykro z powodu ich straty.

sąsiedzi

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Akoi890
20 24

U nas też stoi wózek na klatce. O tyle dobrze, że niewielka spacerówka, to stoi pod ścianą, naprzeciwko schodów do piwnicy i przejście jest. Ale i tak wkurza. Wystawiając rower z piwnicy (a nie mówiąc już o czymś większym) ten wózek przeszkadza. Rozumiem, że wejście na trzecie piętro (tyle ma mój blok) z małym dzieckiem i wózkiem może być męczące, zwłaszcza jeśli wychodzi się na spacery codziennie, ale jest piwnica (wózkarni brak), wystarczy otworzyć kratę i znieść wózek (a ciężki nie jest) parę schodków. Ale to też jeszcze potrafiłam sobie wytłumaczyć i zrozumieć. Że wyjąć klucz, otworzyć, znieść, zamknąć - to wszystko trochę trwa. Przestałam natomiast rozumieć, jak dowiedziałam się, że właściciele wózka mieszkają na parterze. Wprawdzie trzeba wejść te 8 schodków, no ale to naprawdę jest takie trudne? I nic, poza własnymi drzwiami otwierać nie trzeba. A jak, któryś sprytny sąsiad dostawił obok wózka rower (na szczęście dość szybko zniknął), to już wejście do piwnicy było niemożliwe bez skrzydeł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2017 o 19:28

avatar AsianGirl
10 10

@Akoi890: U mnie by to nie przeszło, bo między drzwiami wejściowymi a drzwiami do piwnicy jest może metr odległości. Duży wózek z gondolą albo zostawiałam w aucie, albo rozmontowywałam na dwie części i znosiłam po kolei z tych kilku schodków. Nie wyobrażam sobie, żebym go miała zostawiać na korytarzu, bo po pierwsze, sąsiedzi musieliby chyba fruwać albo chodzić po ścianach, żeby go omijać, a po drugie nie był mój. Swoją drogą ten, kto wymyślił, że winda nie zjeżdża na poziom parteru, tylko na jakieś półpiętra, powinien smażyć się w piekle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@AsianGirl: U moich rodziców przeszło :D Jest metr między drzwiami od piwnicy a ścianą, koleżanka ZAWSZE tam właśnie wózek stawiała, gondolę, naprawdę wielką. A Pod skrzynkami, w przejściu które ma trochę ponad metr szerokości, dla odmiany stawiała ciut mniejszą spacerówkę :D I się człowieku przebijaj przez te graty. A jaka była obraza, że ktoś wózek śmiał ruszyć (kiedy chciał się dostać do piwnicy...)! Klatka naprawdę wąska, zwracanie uwagi nic nie dawało... W końcu z tego co słyszałam dało radę rozlanie jej czegoś w tych wózkach.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
26 34

Pijaczkowi należy się dodatkowy jabol za rozwiązanie problemu ;) Nie wyobrażam sobie "parkowania" wózka w miejscu, gdzie przeszkadza sąsiadom, skoro w bloku jest pomieszczenie na wózki! Ja również mieszkam w bloku. Stare budownictwo w dodatku 4 piętro bez windy. O wózkowniach to się nikomu nie śniło w czasach budowy tego przybytku. Gdy urodziłam syna, na początku dzielnie tachałam potomka + wózek na 4 piętro. Łzy leciały mi z oczu i życzyłam temu, kto wymyślił, że 4-piętrowe bloki nie muszą mieć wind, żeby całe życie mieszkał na tym 4 piętrze i żeby miał tak ze 6-oro dzieci! Ulitowali się nade mną sąsiedzi - głownie starsi ludzie, Sami zaproponowali, żebym zostawiała wózek na półpiętrze, pod skrzynkami na listy. Starałam się "parkować" pojazd jak najbliżej ściany, żeby minimalnie przeszkadzał. Mój syn wyrósł z wózka i problem rozwiązał się sam. Jednak przykład poszedł. Sąsiadka z 3 piętra urodziła dwoje dzieci - w odstępie roku i jednocześnie sąsiadka z 2 piętra jedno dzieciątko. Obecnie na podeście "parkują" trzy wózki. Zazwyczaj byle jak, aby stały. Ponadto mama tej dwójki (z 3 piętra) ma też dwójkę starszych. Na każdym półpiętrze stoi zatem rowerek (2 dziecięce + 2 dorosłe). Fajnie wyglądało wnoszenie na moje 4 piętro zakupionej kanapy...

Odpowiedz
avatar Balbina
20 22

@KatzenKratzen: Jak mi to jest znajome. Czwarte piętro.Wózek na biodro i w górę.I tak dwa razy dziennie. Były dwa małe boksy na wózki ale zajęte. Po roku zlitował się sąsiad(miał tam graciarnię) i mi oddał. A teraz trzy schodki i ja przecież tego nie wniosę!! Nie dam rady.No i po co wnosić do domu niech komuś przeszkadza a nie mi. Moja bratowa przeniosła się do matki bo przecież ona nie będzie wnosiła do domu.(Pół piętro-4 schodki i w domu) No mój komentarz o moim czwarty piętrze usłyszałam od teściowej że ona jest delikatna a ty nie.

Odpowiedz
avatar katem
0 16

A u nas w klatce na dole, przy skrzynkach pocztowych właśnie, stoi o1 do 3 wózków, choć tam ciasno. I nikt nie narzeka, że przeszkadzają. że do skrzynek trudno się dostać. Ten sam problem, a odbiór zupełnie inny. Może oni od nas się tam przenieśli i przyzwyczajenia zachowali ? :-).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2017 o 21:57

avatar glan
27 27

Cóż, w mojej kamienicy cokolwiek pozostawione na klatce dłużej niż 10 sekund bez opieki radośnie hoduje nóżki i szybko ucieka. Mieli nawet kręcić w tefałenie reportaż o niewyjaśnionej przyspieszonej ewolucji ale kamera im uciekła. Dzięki temu z wózkami nie ma problemów, nie wiem tylko czy dlatego, że ludzie się boją zostawiać czy zostawiają a wózki dostają nóżek. Na jedno wychodzi, klatka jest pusta i nic nie blokuje przejścia.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
16 18

Fajnie jest przypiąć zawadzającego grata (czy wózek, czy rower), możliwie silnym, grubym łańcuchem do czegoś solidnego, nieporuszalnego, niech się nachały głowią nad uwolnieniem przeszkody z uwięzi. A jak nie zmienią podłego o bezczelnego zachowania - powtórzyć i to parokrotnie! Skutkuje!

Odpowiedz
avatar MatkaWeredyczka
0 16

Niestety do głosu dochodzi pokolenie, którego wychowanie mylnie często nazywamy "bezstresowym". Oni nie rozumieją, że zasady i normy ich dotyczą, a czasem mam wrażenie, że są totalnie wyprani z empatii. Mieszkałam w bloku bez wózkarni, to wózek stawiałam w garażu, aktualnie wygospodarowałam sobie kawałek miejsca obok rowerów. Ty się ciesz kobieto, że pod nimi nie mieszkasz, bo też by pewnie działo się sporo :)

Odpowiedz
avatar AsianGirl
13 15

@MatkaWeredyczka: Albo nad nimi. Przerabiałam to. Po 19.00 nie chodzić po mieszkaniu, bo dziecko śpi.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

albo ktos sie wkurzyl i sam wystawil na zewnatrz klatki z nadzieja, ze sie doigraja...

Odpowiedz
avatar marius
3 3

Zaprowadzić do wózkarni i przypiąć jakimś tanim zapięciem rowerowym, ewentualnie spiąć szprychę koła z rurką wózka. Po czym zostawić karteczkę, że tygodniowa kara na "wózek" i będzie używana, dopóki się nie nauczą parkować w wózkowni.

Odpowiedz
avatar angerfist
4 4

W ciepłych miesiącach poruszam się rowerem praktycznie codziennie, dojeżdżam nim również do pracy. Zastawione drzwi do piwnicy przez wózek sąsiadów to był standard. Jak ich najmłodsze dziecko wyrosło już z wózka, to dla odmiany zastawiają piwnicę rowerkami dziecięcymi, które wcześniej najwyraźniej chowali, bo obok wózka by się nie mieściły. Dodam, że sąsiedzi mieszkają na parterze, a ja na czwartym piętrze w bloku bez windy. Trzymanie roweru na półpiętrze odpada, bo jest duży i nie chcę uprzykrzać życia pozostałym sąsiadom. Przestawienie rowerków na środek klatki lub postawienie im przed drzwiami skutkuje z reguły tylko na kilka dni. Któregoś razu nie wytrzymam i przypnę je do jakiejś rury w piwnicy.

Odpowiedz
avatar marius
1 1

@angerfist: Odstaw im przed drzwi, tylko pamiętaj koło zablokować jakimś tanim zapięciem rowerowym. ;)

Odpowiedz
avatar Kocilla
1 1

Już pomijając wszystko inne, wózek dla półtoraroczniaka to przecież nie jest już kobylasta gondola, tylko zwykle jakaś spacerówka, a już na pewno jeśli faktycznie niedawno kupiony. I to spacerówka samodzielna, a nie na stelażu z wózka wielofunkcyjnego. A taki typ wózka z założenia dosyć dobrze się składa do jakichś w miarę kompaktowych rozmiarów. Po maksymalnie dobrej woli jestem w stanie założyć, że matka mogła mieć nie wiem, dysk wypadnięty po ciąży, i choć takiego problemu nie widać, to dźwiganie czegokolwiek niewskazane, nawet kilka schodków. Wiec niechby sobie już i stał, ale jeśli nawet złożyć się go im nie chciało, to zwyczajnie pijaczek wystąpił w roli kary boskiej i należało się =/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2017 o 22:01

avatar Shineoff
1 1

U mnie w bloku nie ma windy, a w piwnicach są szczury (administracja przeprowadziła deratyzację, ale nic to nie dało, bo są jak były i to takie duże, że sama się ich boję). W wózkowni, która jest obok piwnicy sąsiedzi urządzili sobie składzik śmieci - stare pralki, lodówki, jakieś szmaty itp. Mieszka tu kilka rodzin z dziećmi, czasem parkują wózki na klatce. Wtedy dochodzi do awantury (z mojego punktu widzenia słusznej - wózek na środku klatki to poważne zagrożenie podczas pożaru). Szkoda tylko, że najgłośniej krzyczą ci, którzy z wózkowni urządzili sobie śmietnik. Nie mam dziecka, ale wkurza mnie to niezmiernie.

Odpowiedz
avatar R0kin
0 0

Niech zajrzą do wózkarni :D

Odpowiedz
Udostępnij