Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

BĘDZIE DŁUGO Miała być historia o rodzinie mojego Mężczyzny tuż po świętach,…

BĘDZIE DŁUGO
Miała być historia o rodzinie mojego Mężczyzny tuż po świętach, ale nie miałam czasu, poza tym pojawili się też na majówce i dzisiaj pojechali. I bardzo się cieszę, bo po wczoraj UJ mnie prawie strzelił. Zdecydowałam się na kilka historii w różnych odstępach czasu.

W sumie główną bohaterką będzie tu moja przyszła (niestety) szwagierka, powiedzmy Anka.
Już kiedy pierwszy raz zostałyśmy sobie przedstawione, jakoś miałam przeczucie, że się nie polubimy. I nie dlatego, że Anka (starsza od mojego P.) mogłaby być praktycznie moją matką, ale dlatego, że już od pierwszych minut poznania się, Anka okazała się być Alfą i Omegą, wszechwiedzącą wyrocznią, mądrzejszą od wszystkich naukowców świata. Szczerze mogę przyznać, że nie znam bardziej aroganckiej, zakompleksionej i zarozumiałej osoby. A poza tym w jej oczach byłam młodą gówniarą, która chce pieniędzy jej brata (akurat takie podejście za pierwszym razem wcale mnie nie dziwi i nie mam o to żalu). Dlatego JA starałam się być miła. Nie wazeliniarsko, po prostu starałam się nie wchodzić w nią w żaden konflikt. A to trudna sztuka, bo to ta osoba, która szuka dziury w całym.
Anka ma męża- świetnego faceta- Daniela i piętnastoletnią córkę Karolinę, która ich jedynym dzieckiem.
A i zanim mnie ocenicie lub zbesztacie, że "a ja to bym powiedział/a jej to to i tamto, nie dał/a sobą pomiatać"- zrozumcie, to siostra mojego przyszłego męża. Ja owszem, mam niewyparzony język ale na prośbę JEGO i przyszłej teściowej, starałam się zawsze pohamować, gdyż Anna to kobieta, której NIKT- własny mąż, matka, brat, ksiądz proboszcz, prezydent itp. nie "przegada". A po co psuć sobie nerwy i walczyć z wiatrakami? Ignorowanie jeszcze bardziej ją wkurzało ;).

1. TUSZA.
Genetycznie mam tendencje do tycia, jednak moja waga jest prawidłowa, NIGDY nie miałam nadwagi. Nigdy też nie przekroczyłam granicy 63kg (przy 164cm wzrostu). Poza tym ćwiczę i jestem w stałym ruchu. Gdy poznałam się z Anką, byłam szczupła. Później miałam problemy hormonalne, przez co ważyłam wówczas te 63kg. Dodatkowo byłam po wypadku motocyklowym i ćwiczeń ruchowych nie mogłam wykonywać, ba, ledwo co chodziłam. Urosłam tylko w udach i biodrach, poza tym nie miałam żadnych fałd tłuszczu czy coś. I tak sama ze sobą źle się czułam fizycznie. Robiliśmy grilla. Anka widząc, jak jem kawałek krupnioczka, nie omieszkała co chwilę komentować, jak to w młodym wieku dziewczyny ZAPUSZCZAJĄ się i potem wyglądają jak balerony. Aha, Anka ma 40 lat i waży jakieś 120 kg. Moja mama ma 46, tendencje do tycia i waży 70, o czym ja nie omieszkałam jej poinformować. Wierzcie mi, nie mam nic do osób otyłych, ale w momencie gdy ktoś taki krytykuje moją wagę, to nóż w kieszeni się otwiera.

2. SPADEK
Na święta bożego narodzenia również przyjechali. Jak już wspomniałam, Daniel jest klawy gość, więc stwierdziliśmy z P. że dotrzymamy mu towarzystwa przy kieliszeczku. Po kilku głębszych, Anka się rozkręciła. Dosadnie wytłumaczyła mi i P. że nie ma co liczyć na ten dom, bo jak jej się zachce to g*wno dostaniemy a nie mieszkanie. A jakbym chciała się tu zameldować to ona MOŻE się zgodzi po naszym ślubie. I nie mam co liczyć, że dostanę cokolwiek. Ogólnie takie tam pierdoły. Rozluźniona pysznym, swojskim winem, powiedziałam tylko, że nie zamierzam tu mieszkać i że może być o to spokojna. Na szczęście uwierzyła.
A teraz tłumaczę: po śmierci ojca P. i jej, w testamencie dom został podzielony. Na pół. Część jest przepisana na mojego P. a druga połowa jest jej. Dodatkowo ich matka, która z nami mieszka, ma prawo dożywotnio korzystać z całego domu.
Zatem jej śmieszne "groźby" spłynęły po mnie i P. jak po kaczce.
Daniel później nas przepraszał za jej zachowanie.

3. PRZY WIGILIJNYM STOLE
U mnie w domu i w rodzinie od zawsze jadło się wszystko ostro przyprawione. Zdarzało się, że gdy niespodziewanie przyprowadzałam koleżankę i mama podawała obiad, koleżanka nie była w stanie zjeść bez litra lodowatej wody do popitki. Teściowa zrobiła pyszną rybę. Gotuje rewelacyjnie. Ale ja to ja- sięgam po pieprz i paprykę. Reakcja Anki? "Nie masz za grosz ogłady i nie znasz zasad savoir vivre, bo używanie przypraw na oczach kucharki to największa obraza jaka może być!" Miałam ochotę wstać i wyjść, ale powiedziałam tylko żeby zajęła się swoim talerzem, co spotkało się z aprobatą ze strony reszty rodziny.

4. TUSZA 2 I SPORT
Od czasu gdy ważyłam tamto 63kg minęło sporo miesięcy, zdążyłam wrócić do formy przed wypadkowej, a może i lepszej. Nie zamęczam się żadnymi dietami czy głodzeniem, mam wypracowany swój własny system i tego się trzymam. Nie uważam też, że wyglądam jakoś "mega fit". Na święta wielkanocne przyjechali znowu. Przyznam, że z początku Anna zachowywała się nad wyraz mile w stosunku do mnie, myślałam nawet, że może już trochę zmieniła zdanie. Ale... Słońce dawało czadu, że grzech grilla nie rozpalić. Przebrałam się z dresów w szorty i jakąś koszulkę. Pierwszy odezwał się Daniel, że widzi dużą różnicę i że chyba dużo trenowałam. Nie powiedział nic dwuznacznego, nie było w tym żadnej sugestii. Ot, uznałam to za komplement i podziękowałam. Karolina też była zachwycona i spytała się jaki sport uprawiam, bo ona też by chciała trochę mięśni wyrobić (15-latka powoli zbliża się do wagi mamusi).
Na to Anka od razu z koparą. Powiem wam tylko w punktach co wywnioskowałam z jej monologu:
- Facet nie powinien lecieć na chude dziewczyny. (do bycia CHUDĄ to mi daleko).
- Cycki to pewnie sobie zrobiłam operacją za pieniądze Pawła. (Pewnie, zawsze marzyłam o operacji powiększania czegokolwiek... ).
- Uprawianie sportu jest bez sensu, bo potem na starość wszystko boli. Pływanie szkodzi na kręgosłup, siłownia na stawy, coś tam na coś innego... jednym słowem najlepiej siedzieć na du*ie.
Mówię Wam, śmiesznie się tego słucha z ust ponad 100-kilogramowej, ZDROWEJ kobiety.
- Karolina to się powinna szkołą zająć a nie pierdołami.
- Na starość pożałuję.

5. KAROLINA
To z wczoraj. Z Karoliną też bardzo fajnie się dogaduję. Czasem Ania i Daniel zostawiają ją tu u babci na kilka dni, czy na ferie. Nie przeszkadza nam to. Wczoraj mój P. coś grzebał przy aucie, więc zabrałam się za obiad. Uwielbiam gotować i to jedna z moich pasji. Do pokoju zapukała Karolina, zwykle przychodziła po książki, ale tym razem spytała czy może mi coś pomóc, bo mama w domu jej nie pozwala w kuchni nic robić, a ona by chciała.
Dobra, dałam jej obieraczkę i warzywa. Kilka minut później uczyłam ją jak posługiwać się obieraczką. Szło jej rewelacyjnie, pomijając, że jak na piętnastolatkę to niektóre rzeczy typu włączenie piekarnika powinna znać.
Ogólnie można powiedzieć, że mi (w sumie obcej osobie) wyżaliła się, że jej w przyszłości każą iść do szkoły na medycynę, że nie pozwalają jej rozwijać pasji, sprawdzają jej wiadomości w telefonie, facebooka mieć nie może, a z koleżankami wychodzi trzy razy w miesiącu, na dwie godziny. Tato czasem jej broni ale wszystkim w domu rządzi mama. No cóż, mi dziewczyny żal, ale co ja mogę? Porozmawiałam później o tym z P., obiecał że porozmawia z Danielem.
Ale wracając do obiadu- mieliśmy ten zjeść wspólnie, w ramach pożegnania, teściowa dorzuciła też coś od siebie.
Ania poczęstowała się nadziewaną papryką
A: Mamuś pyszne zrobiłaś.
M: A to nie ja, to mabmalkin z Karolinką coś dzisiaj robiły.
I tu nagły zwrot akcji. Anna zrywa się sprzed stołu, drze na mnie koparę, że DEMORALIZUJĘ (wtf?) jej dziecko, że jak chcę być KURĄ DOMOWĄ to sama mam być ale nie wciągać w to gó*no jej dziecka, BO KAROLINKA MA BYĆ KIMŚ I IŚĆ NA MEDYCYNĘ!
P. trzymał mnie w uścisku, bo przysięgam, że ręce mnie świerzbiły jak nigdy wcześniej. Mimo uspokajania przez wszystkich, wyszła i trzasnęła drzwiami i tyle ją widzieli.
Daniel bardzo mnie i P. przeprosił, pożegnaliśmy się i pojechali do siebie.

Ot taka mi się szwagierka trafiła. Każde święto czy ich przyjazd ot tak kończą się podobnie. I tylko ona to wszystko nakręca. Nie polecam.
Jak mówi moja matula: "Na szczęście wychodzisz za Niego a nie za szwagierkę". :)

rodzina szwagierka

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar krzycz
17 19

Tak na przyszłość - pikantnego nie popija się wodą, bo będzie jeszcze gorzej. Tylko tłuszcze (np. mleko lub chleb umoczony w oliwie) albo alkohol :)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
9 13

@krzycz: Wtedy miałyśmy po 12 lat. Problemy z pikantnym już minęły dawno :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 14:40

avatar mrkjad
9 9

Co to jest krupnioczek? Nie potraktuj tego jako czepianie się, jestem ciekawa a nie mogę tego znaleźć :)

Odpowiedz
avatar ejbisidii
12 16

@mrkjad: U hanysów krupniok, u goroli kaszanka :)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
5 5

@ejbisidii: O popatrz, nawet nie wiedziałam, że to ma jakiś związek :D U mnie krupniok to coś trochę lepszego niż kaszanka pod względem składników :)

Odpowiedz
avatar ejbisidii
9 9

@mabmalkin: Jest jeszcze krupnik, jako zupa z krupów (kaszy) lub jako ognista woda ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@ejbisidii: To wiem i lubię. I jest jeszcze inny KRUPNIK :D

Odpowiedz
avatar ejbisidii
1 1

@mabmalkin: Tzn?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 4

@mrkjad: @ejbisidii: @mabmalkin: Jako typowy, prawdziwy Ślązak tak Wam powiem. Krupniok = kaszanka bo po Śląsku krupy to kasza. Żymlok = bułczanka bo po Śląsku żymła to bułka. Przepis na wodzionka chcecie? ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 4

@ejbisidii: wódka ;)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
6 6

@mabmalkin: no i masz to wyżej napisane. Ognista woda to wódka.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
1 1

@Iceman1973: Doskonale wiem co to krupniok, żymlok, kejza, modro, kołocz i nudelzup. O wodzionce nie wspominając

Odpowiedz
avatar Minina
13 17

Jak nic bym ją trzepnęła przez ten głupi łeb. Nie zniosłabym nawet połowy tego, co opisałaś. Podziwiam. Tylko Daniela i Karoliny jakoś szkoda...

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@Minina: Daniela jakby mniej ;)

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
5 9

Na czas odwiedzin tej Ani bym szła/jechala mieszkać do swojej rodziny. Ja od 6 lat nie widuję się z siostrą swojego faceta i wszyscy zadowoleni. Twój facet mógłby np spędzić wigilię z mama i siostra a później dojechać do Ciebie. Tak to działa u nas.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
6 10

@Grejfrutowa: I tak mieszkam u niego, a moi rodzice ze względu na pracę nie zawsze są w Polsce. Wiem, ale Daniela, Karolinę i teściową bardzo lubię, a wierz mi- jakby mnie nie było, to znalazłaby sobie jakiś inny "punkt zaczepny" do awantury ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 15:38

avatar mabmalkin
10 12

...zanim się poznaliśmy, w któreś święta rozpętała awanturę o kolor ścian :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 16:20

avatar Grejfrutowa
6 6

@mabmalkin: jakby Ciebie nie było, to niech inni się się nią męczą, skoro matka ani mąż nie umieją jej zdyscyplinowac. Ja bym się z własnej woli nie nakazała na jej towarzystwo.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
9 11

@Grejfrutowa: Chodzi o to, że pod nieobecność rodziców nie mam się gdzie nawet podziać, nie mam kluczy od ich mieszkania. Zresztą nie chcę w święta sama siedzieć przez to, że ona pogęga chwilę przy stole. Zjemy i zmywamy się do siebie ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 16:29

avatar mabmalkin
12 14

@Grejfrutowa: Sam fakt, że zamiast spędzić święta rodzinnie, bez zbędnego pie*dolenia, ktoś to zaburza "bo niebo jest niebieskie" jest wystarczająco piekielny.

Odpowiedz
avatar iks
12 14

Szczerze? Ustępowanie tylko ją nakręca. Powinnaś jasno granice określić i jeśli jej się coś nie podoba, to może w garażu jeść.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
10 12

@iks: Nie ustępuję tylko staram się ignorować. Ona sama sobie psuje nerwy :) A po drugie taka osobistość nie uznaje czegoś takiego jak granice, próbowaliśmy nie raz nie dwa, zawsze kończyło się PŁACZEM. Moim zdaniem to podchodzi pod problemy psychiczne.

Odpowiedz
avatar iks
-1 17

@mabmalkin: No i? Jak rozumiem jak dziecko będzie chciało skoczyć z dachu 10 piętrowego bloku to też będziesz ignorować bo w przeciwnym wypadku będzie płakać? ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
2 12

@iks: Ona to nie moje dziecko. Nie będę zniżać się do jej poziomu. I nie mój dom, by kazać jej jeść tu czy tam. Ignorowanie sprawia, że czuję większą satysfakcję niż próba kłócenia się, bo jak już wspomniałam nie da się jej przegadać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 16:15

avatar KatzenKratzen
18 18

Niefajnie Ci się trafiło. Szkoda mi tej dziewczynki, dzieciak jest najwyraźniej myślący i ogarnięty, tylko mamusia szajbnięta. Bardzo możliwe, ze jest zazdrosna o dobry kontakt swojej córki z Tobą. Nie lubi Cię, tymczasem młoda najwyraźniej tak, spędziłyście razem fajnie czas, czego pewne z mamą nie doświadcza. Co do uwag na temat Twojego wyglądu to - w obliczu opisu wyglądu p. Anny - wydaje mi się, że to również klasyczna zazdrość. Ćwiczysz, wyglądasz zapewne dobrze a ona wręcz przeciwnie i to jest chyba to, stara się zdyskredytować Twój styl. Trudno z tym walczyć, trudno również ignorować, ale to chyba najlepsza metoda. Wszelkiego rodzaju konfrontacje spowodują tylko zaognienie problemu i wybuch otwartej nienawiści a po co Ci to? Życzę Ci cierpliwości i powodzenia. Może z czasem szwagierka znajdzie sobie inny obiekt do prezentowania swojego charakteru i zyskasz spokój :) I tylko tak na koniec nawiasem - doprawianie potraw przy stole faktycznie sprzeciwia się zasadom savoir-vivre, ale kto na to zwraca uwagę :). Cyba tylko na rautach w ambasadach lub na przyjęciach u prezydenta się tego przestrzega ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
7 11

@KatzenKratzen: Dziękuję za miłe słowa :) Wiem, pamiętam, że na większych spendach rodzinnych mamuśka mówiła żeby "przy cioci Zosi" nie doprawiać :D Nie sądziłam jednak, że w gronie 6-osobowym będzie to problem, tym bardziej, że teściowa dobrze wie, że lubię ostre potrawy i nigdy z tym problemu nie ma :).

Odpowiedz
avatar Patrycja0
-2 8

Nie do końca. Jeśli jesz w restauracji, prawie zawrze otrzymasz sól pieprz i oliwę, by samemu "poprawic" - tak jest w takich podrzednych np Sowa W tych lepszych zawsze możesz napomknac ladnie kelnerce przy skladaniu zamowienia, ze lubisz doprawione. A jesli jestes u rodziny która zna twoje upodobania i wiesz że nikogo mie urazisz - no problemo

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
1 3

@KatzenKratzen: doprawianie potraw jest wpadka tylko wtedy, gdy robi się to przed sprobowaniem. Kiedy spróbujemy i doprawiamy to nigdy nie jest to źle widziane. Jeśli spróbujemy i jest nieslone to rozumiem, mamy się męczyć?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
9 9

@Grejfrutowa: Na pewno masz rację. Ja tylko kiedyś poczytałam sobie jakieś artykulątko z cyklu "czy poradziłbyś sobie na przyjęciu w ambasadzie" czy coś takiego i stamtąd właśnie pochodzi ta wiedza. W rodzinnym gronie to chyba tylko ostatni idiota by się obraził wiadomo, że każdy lubi inaczej przyprawione. Ja np nie znoszę pikantnych potraw a lubię słone, więc zazwyczaj próbuję i potem macham solniczką nad talerzem. Trudno przecież aby robić wszystko przesolone bo ja tak lubię..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Szwagierka mojej siostry ma patologiczną koleżankę. Koleżanka ma niewyparzony język, skacze z ryjem do każdego a i nie cofnie się przez przmocą. Gdyby ona była na twoim miejscu to ta cała Anka zaliczyłaby OIOM już po pierwszym spotkaniu...wiesz, ona pewnego dnia spotka osobę ktòra się w tańcu nie pier...li. Còrka ucieknie od niej jak się usamodzielni a mąż kopnie w dupę jak tylko pozna kogoś lepszego. Oj, świetlana przyszłość ją czeka

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 5

@Day_Becomes_Night: Bardzo mi "przykro". ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@mabmalkin: No. Tylko mnie zastanawia co facet w niej widział. Może kiedyś była normalna

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@Day_Becomes_Night: Nie wiem. Może była. P. jest jej bratem i przed pierwszym spotkaniem ostrzegał mnie, że ma taki a nie inny charakter i żebym się nie przejmowała.

Odpowiedz
avatar Tien
6 6

Aż cisnęłoby mi się na usta, przy jej argumentach że siłownia źle wpływa na stawy, pływanie na kręgosłup itd. Trzeba było odpowiedzieć a duża nadwaga jak u ciebie chyba na mózg :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Tien: Tłuszcz odkłada się na szarych komórkach xd

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Szkoda tylko Karoliny, bo ta matka ewidentnie się nad nią znęca i chce sterować dziewczyny życiem. Bez wsparcia nie postawi się matce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Tłuszcz jej się rzucił na mózg, o ile w ogóle go posiada.

Odpowiedz
avatar Azheal
4 4

ad.1 TYCIE - ja zauwazylem ze najwiecej do gadania o czyjejs wadze maja grubasy:]W pracy mam faceta co wazy ok 140-150 kg majac wzrostu tyle co ja (ok 180 cm) i co chwila mi dogaduje ale to sie gruby zrobilem. Owszem przytylo mi sie ostatnio ale kurde mam 90 kg to do jego wagi i tak min te 60 kg mi brakuje:D

Odpowiedz
avatar Windowlicker
6 6

"I bardzo się cieszę, bo po wczoraj UJ mnie prawie strzelił." Czym Cię prawie strzelił Uniwersytet Jagielloński?

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@Windowlicker: Popatrz Ty, wielkie litery miały być do podkreślenia mojego zbulwersowania a tu faktycznie Jagielloński wyszedł. ;D

Odpowiedz
avatar Monisia
2 2

Trzeba było wygarnac jej co sądzisz na jej temat i i co wyprawia z córką , jak ją niszczy. Psychiczna baba

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@Monisia: Nie jestem kimś jej bliskim, żeby móc tak mówić. Wystarczy że Paweł zwraca jej uwagę kiedy tylko może.

Odpowiedz
avatar meanraax
-2 2

"Genetycznie mam tendencje do tycia" xD

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

@meanraax: Chodzi mi o to, że większość kobiet w mojej rodzinie jest otyłych. A widać to już od najwcześniejszych lat ;). I dodatkowo o siebie nie dbają, co jest przyczyną dodatkowych kilogramów. Moja mama przykładowo "wzięła się za siebie", zmieniła nawyki żywieniowe, trochę ćwiczy i widać efekty. Ale chyba nie zaprzeczasz, że w wielu kwestiach (niekoniecznie mówię o wadze), geny mają znaczenie. Chociażby choroby.

Odpowiedz
Udostępnij