Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam tu dosyć często opowieści o odrzucaniu lub dyskryminowaniu dzieci przez ich…

Czytam tu dosyć często opowieści o odrzucaniu lub dyskryminowaniu dzieci przez ich rówieśników. Też byłam takim dzieckiem.
Dlaczego?
Otóż, przez dobre wychowanie.

Rodzice wychowali mnie tak, że dla wszystkich trzeba być miłym, ze wszystkimi się kolegować, nikogo nie odrzucać, wszystkich traktować równo. I z taką oto nauką w głowie 20 lat temu posłali mnie do przedszkola.

W grupie miałam dwie koleżanki "odbiegające" od reszty grupy, dajmy na to Anię i Kasię. Ania pochodziła z patologicznej rodziny, chodziła ciągle w tych samych ubraniach, jeśli chodziło higienę, to jak panie w przedszkolu jej nie umyły i nie uprały ubrań to nikt inny o to nie dbał, ciągle rozczochrana, trochę opóźniona w rozwoju, miała zeza i połamane okulary, za to była bardzo miła, koleżeńska, chciała się wdrożyć w grupę, ale nikt nie chciał się z nią bawić. Kasia - rok starsza od nas, z lekką postacią Zespołu Downa, także miła, sympatyczna i z nią również nikt nie chciał spędzać czasu, była odpychana i wyśmiewana.

I ja - także odrzucona, ze mną też nikt nie chciał się bawić.
Czym zawiniłam?
Bawiłam się z Anią i Kasią.

przedszkole

by coccinelle
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
10 12

Bo zawsze jest tak, że wróg twoich wrogów jest twoim przyjacielem, czyli będąc przyjaciółką ich domniemanych wrogów (bo INNE)- zrobiłaś się dla dotychczasowych kolegów nie do zaakceptowania. Zawsze lepiej samemu, niż w złym towarzystwie.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
17 21

@Ara: A mnie się wydawało, że to wyśmiewaczom wpaja się dziwne wartości... Też miałam taką sytuację, choć już w podstawówce. I też obrywałam rykoszetem - do czasu. Patrząc te dwadzieścia lat wstecz, nie żałuję. Żadne dziecko nie powinno dorastać samo, w przeświadczeniu, że jest gorsze, inaczej samo sobie znajdzie towarzystwo, jakie go przyjmie - już nie takie spokojne. Co to za wartość "baw się tylko z lubianymi dziećmi"... A dla chłopców co, "jak się mniejszych bije, to nie zwracaj uwagi"?

Odpowiedz
avatar ziobeermann
13 13

@RudaMaupa: „Żadne dziecko nie powinno dorastać samo, w przeświadczeniu, że jest gorsze, inaczej samo sobie znajdzie towarzystwo, jakie go przyjmie - już nie takie spokojne." W dziesiątkę. Ładny Orangut.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
5 7

@Ara: Może jestem dziwna, ale rozróżniam kolegowanie się od przyjaźni, a idąc za SJP: "kolegować się «pozostawać z kimś w koleżeńskich stosunkach»" Czytam to tak: z każdym można pobawić się klockami, jeśli akurat ten ktoś też ma ochotę, a mi to nie przeszkadza. Do każdego mordę można otworzyć. A jak się wraca do domu w jedną stronę, to się nie idzie ostentacyjne pisiont metrów dalej. I to wcale nie znaczy, że taki ktoś będzie moim bff. Drugie pytanie to, co rozumiesz przez NIEKOLEGOWANIE SIĘ? ZAKAŻESZ IM się bawić? PRZYMUSISZ do spędzania czasu osobno? Bo o to definicje może się nasza dyskusja ROZBIĆ. Cała reszta - dla wszystkich być miłym, nikogo nie odrzucać, traktować wszystkich równo - wydaje mi się dość normalna... Przecież jesteśmy równi, a uprzejmość nie zabija. P.S. NIE WIEM, czy dobrze używam CAPSÓW, ale się STARAŁAM.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2017 o 21:28

avatar RudaMaupa
4 4

@Ara: Tak jeszcze sobie myślę... Przedszkole jest przecież podrzucaniem dzieciaka do jakiejś grupy, kazaniem się mu bawić. No ale przecież człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc trudno się dziwić. Żeby zobrazować to, o co chodzi: -Nie zjem, nie lubię. -Ale skąd wiesz, jeszcze nie próbowałeś? -Bo nie lubię. -Spróbuj. -Nie, nie lubię. -Najwyżej wyplujesz. -No dobrze... Wiadomo, że nie z każdym można się dogadać. Chodzi jedynie o to, by nie skreślać na starcie za inność. A jeśli nie polubisz spędzać z kimś czasu, to trudno. Wtedy trzeba po prostu jakoś przeżyć te chwile, kiedy jednak musisz, bo urodziny innego kolegi. No chyba że tłumaczysz dziecku, że Bartuś zrobi drugie urodziny, na których nie będzie Alka, bo "wiem, kochanie, jak bardzo lubisz Bartusia, no ale on się uparł". :P Pomyśl jakie piekło zgotujesz dziecku, które pójdzie do pracy, gdzie połowy ludzi nie będzie lubiło, a spędzać z nimi będzie większość dnia...

Odpowiedz
avatar Ara
0 2

@RudaMaupa: O popatrz, czyli nagle uwazasz ze mozna sie bawic razem JESLI TOBIE TO NIE PRZESZKADZA. A wczesniej twierdzilas ze nawet jak ci przeszkadza, to powinnas bawic sie pod przymusem jesli ta osoba chce, bo przeciez MUSISZ byc kolezenska i mila. Czyli cos ci sie tu nie zgadza juz w logice. Co do wracania do domu - a jesli jestem samotnikiem, albo po prostu nie mam humoru, lub wrecz OCHOTE by pojsc do domu samemu? Mam rezygnowac z tego bo MAM OBOWIAZEK spelnic zyczenie kogos, kto akurat idzie ze mna w tym samym kierunku? Po tym co piszesz mozna wywnioskowac, ze masz bardzo zamordystyczne podejscie. Generalnie oczekujesz ze wyzbede sie wszystkich swoich praw i zrezygnuje ze swoich odczuc i planow, by zadowalac ludzo dookola. Na to zgody nie ma. Pewnie sie oburzysz, ale mnie rodzice uczyli bym nigdy nie postepowal wbrew sobie. Moge byc uprzejmy i ODMOWIC komus korzystania z mojej rzeczy lub mojego towarzystwa, bo zwyczajnie NIE MAM OCHOTY sie z nim dzielic w tym momencie lub spedzac z nim czasu. Rodzice nauczyli mnie ze mam do tego prawo i nikt nie moze mnie zmusic do oddania lub dzielenia sie tym, co moje, wlacznie z czasem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 10:54

avatar RudaMaupa
3 3

@Ara: przeczytałam jeszcze raz, co napisałam. Poniższe argumenty są oparte na błędnych założeniach (czyt: nie powiedziałam tego, jest to jwdynie Twoja interpretacja, moim zdaniem mocno na wyrost): "Wcześniej twierdzilas, że nawet jak Ci przeszkadza[...]" - nie. "Mam obowiązek" - nie. "Generalnie oczekujesz, że wyzbędę się swoich praw" - nie. Schopenhauer byłby dumny. Sposób 23 i 24 zdaje się. Prosiłabym mimo wszystko o niedopowiadanie sobie tego typu elementów do mojej wypowiedzi. Ładne, ale niepoprawnie wyprowadzone rozumowanie. :) Zastanawiam się tylko, czy nieświadomie użyte, czy też z premedytacją, jako ćwiczenie. :) w celu dalszych rozważań, zapraszam na PW. Bez obaw, trudno mnie oburzyć, człowiekiem jestem i nic, co ludzkie...

Odpowiedz
avatar Ara
-2 2

@RudaMaupa: Pisalas: "z każdym można pobawić się klockami, jeśli akurat ten ktoś też ma ochotę, a mi to nie przeszkadza." - teraz twierdzisz, ze tak nie napisalas. Pisalas tez: "Co to za wartość "baw się tylko z lubianymi dziećmi"... " - znaczy z nielubianymi tez mam sie bawic? Twierdzisz nagle, ze nie jest to moim obowiazkiem mimo ze pare postow wyzej piszesz dokladnie odwrotnie. Pisalas tez: "dla wszystkich być miłym, nikogo nie odrzucać, traktować wszystkich równo - wydaje mi się dość normalna..." - jak wiec oczekujesz ze nikogo nie bede odrzucal, a jednoczesnie zapewnie sobie prawo do decydowania z kim chce spedzac czas? Co jeszcze ciekawsze, na koniec zadajesz dwa pytania: "co rozumiesz przez NIEKOLEGOWANIE SIĘ? ZAKAŻESZ IM się bawić? PRZYMUSISZ do spędzania czasu osobno?" Na oba odpowiadam - tak. Jesli zabawka jest moja, moge komus nie pozwolic sie nia bawic. Jesli nie chce z kims spedzac czasu, moge tego odmowic. Ty natomiast zdajesz sie twierdzisz ze nie mam takiego prawa. Generalnie nie wiem co sie tu stalo ale wyglada to, jakbys zapomniala co napisalas pare dni wczesniej.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

@Ara: To dość duża nadinterpretacja. Nie napisałam "baw się nawet jak Ci to nie przeszkadza". Wprost przeciwnie. "Jeśli ten ktoś ma ochotę, a mi to nie przeszkadza". "Dla wszystkich być miłym, nikogo nie odrzucać [przyp. z komentarza wyjaśniającego "chodzi o to, by nie skreślać za inność", patrz: przykład rozmowy z dzieckiem podany cztery komentarze wyżej], traktować wszystkich równo" - zdanie to oznacza wyjściowy szacunek do każdej poznanej osoby. "A jeśli nie polubisz [w domyśle: z czasem] danej osoby, to trudno". Zdecydowanie nie oznacza to "że nawet jak Ci przeszkadza". Co jeszcze ciekawe w następnym akapicie odwołujesz się do dwóch pytań (przyznaję, złośliwych), które jawią się nad moim zdaniem, że "o definicje może się nasza dyskusja rozbić". Niemniej "przymusisz ich [w domyśle: dzieci] do spędzania czasu osobno? Zakażesz im [w domyśle: dzieciom] bawić się razem?" to chyba nie są pytania, na które odpowiedziałeś. Bo tym jest właśnie zmuszanie dziecka do postępowania potencjalnie wbrew ich woli - np. "nie baw się z nim, bo jest biedny". Niemniej mea culpa, jak już wspomniałam, była to złośliwość z mojej strony, w którą nieswiadomie dałeś się złapać. "Ty natomiast zdajesz się twierdzić, że nie mam takiego prawa" - moje słowa:"A jeśli nie polubisz spędzać z kimś czasu, to trudno. Wtedy trzeba po prostu jakoś przeżyć te chwile, kiedy jednak musisz, bo urodziny innego kolegi." Wcześniej odwoływałeś się również do "A jak się wraca do domu w jedną stronę, to się nie idzie ostentacyjne pisiont metrów dalej." Tak, nie masz humoru, to idziesz sam. To się odnosiło do zwykłego wracania ze szkoły, statystycznej sytuacji kolegów z jednej klasy, pewnej normie społecznej; oczywiście że zawsze może się zdarzyć sytuacja, jaką wymieniłeś, i pewnie wiele innych, które jednak są w mniejszości i niezwiązane z przekazem ogólnym. Podsumowując - odwołujesz się do swoich obaw, nie moich słów. Biorąc pod uwagę, że historia dotyczyła szacunku do człowieka bez względu na stan materialny czy rozwój umysłowy, jestem zdziwiona, bo chyba nie z tym walczysz. Mówimy o różnych rzeczach - ja o szacunku bez względu na wiarę, kolor skóry, status społeczny, rozwój, gdyż takiego szacunku każdy ma prawo oczekiwać [czytaj: nie wpaja się dziecku, że może z marszu odwracać się plecami np. do blondynów, bo głupi, niech się sam najpierw przekona, ale nie odbiera się komuś szacunku z góry], a Ty odczytujesz to jako nakaz akceptowania, tolerowania i sympatyzowania z każdym, bez względu na to, co Ci zrobi. Ot, i cała historyja. W przyszłych przypadkach postaram się uwzględnić wszelkie ekstremalne sytuacje oraz średnią zachowań, jeśli będę odpowiadać na Twój komentarz. Polecam się na PW. EdIT: zapomniałam o "baw się tylko z lubianymi dziećmi". Odnosi się to bezpośrednio do historii, w domyśle: lubianymi w grupie. Nie uważam, by wpajanie dziecku że powinno wyrobić sobie opinię o innych dzieciach na podstawie opinii grupy zamiast swojej własnej, było właściwe. Mam nadzieję, że jest to wystarczająo jasno napisane.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 15:12

avatar Ara
-1 1

@RudaMaupa: Wiesz, ja nadal odnoszę wrażenie że w jednym poście piszesz jedno, a w następnym twierdzisz że to nie tak i miałaś zupełnie coś innego na myśli. Bardzo ciężko się rozmawia w ten sposób. By nie bawić się już w każdy cytat z osobna, zwróć uwagę że mój oryginalny post dotyczył zdania autorki o tym, że "dla wszystkich trzeba być miłym, ze wszystkimi się kolegować, nikogo nie odrzucać, wszystkich traktować równo" - wytłumacz mi więc, proszę, dlaczego aż tak bardzo oburzyłaś się, że się z tym nie zgadzam, skoro teraz twierdzisz, że jednak nie trzeba się z każdym kolegować, jak się nie ma na to ochoty (czyli mówisz dokładnie to samo, co ja)? A co do twojego przykładu z urodzinami - jeśli moje dziecko nie zostanie zaproszone, to po prostu nie pójdzie. Na pewno nie będę dzwonił do rodziców organizatora i domagał się, by zaproszono moje dziecko. Choćby dlatego, że w ten sposób przymuszony organizator na pewno nie będzie dla mojego dziecka miły.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2017 o 8:01

avatar RudaMaupa
0 0

@Ara: Przeczytałam naszą konwersację po latach i nadal widzę to samo. Twoje wnioski są zupełnie inne od moich komentarzy. Nie trzeba zgadywać, co miałam na myśli, wystarczy przeczytać komentarze. Nic się nie zmieniło i nie mówię, że miałam co innego na myśli niż pisałam - nawet użyłam dokładnych swoich cytatów. Myślę, że przemówiły tu emocje. Żeby nie bawić się w każdy cytat z osobna: zwróciłam uwagę, że problem z wychowaniem mają raczej rodzice dzieci, które odrzucają pozostałe ze względu na to, że kolegują się z dziećmi, które są inne. Tym bardziej, że autorka podkreślała, że dziewczynki były sympatyczne, ba, w ani jednym momencie nie napisała, że ktoś jej kazał się bawić - ot, polubiły się. A dlaczego się polubiły? Bo dziewczynka była wychowana bez uprzedzeń. Więc kiedy ktoś napisał, że to wina wychowania przez JEJ rodziców, to trochę mnie zmroziło. Bullying to prawdziwe zjawisko, więc należy pochylić się nad dziećmi, które właśnie są okrutne w zasadzie bez innego powodu niż "on nie umie liczyć", "ona ma zeza", "on ma tatę pijaka". To w zasadzie strach przed innym, bardzo zła cecha. Autorka została wychowana w duchu otwartego umysłu, gdzie może sama zdecydować, kogo dopuścić do siebie, bo nie ma uprzedzeń. Każdego domyślnie traktuje tak samo na wstępie. W ogóle to zastanawiam się, czy w ogóle czytałxś moje teksty, czy tylko przeleciałxś wzrokiem. Tak jak z urodzinami - przecież tam nie ma nic o tym, że Twojego dziecka nie zapraszają, a zupełnie odwrotnie. Zapraszają Twoje dziecko, ale zaproszone też zostało inne dziecko, którego Twoje dziecię nie lubi. I dziecko musi wybrać, czy bardziej chce iść na urodziny, czy jednak bardziej nie lubi innego zaproszonego dziecka, więc urodziny odpuszcza. Takie tam życiowe odcienie szarości. Nie wiem, jak udało Ci się to odczytać jako "brak zaproszenia", ale naprowadza mnie to na dwa wnioski: 1) chyba jednak czytałaś moje wypowiedzi po łebkach, stąd mnóstwo informacji, które mi przypisujesz, a których nie podałam; 2) przy takim nastawieniu trudno by było dojść do porozumienia. "A jeśli nie polubisz spędzać z kimś czasu, to trudno. Wtedy trzeba po prostu jakoś przeżyć te chwile, kiedy jednak musisz, bo urodziny innego kolegi. No chyba że tłumaczysz dziecku, że Bartuś zrobi drugie urodziny, na których nie będzie Alka, bo "wiem, kochanie, jak bardzo lubisz Bartusia, no ale on się uparł". :P

Odpowiedz
avatar coccinelle
12 16

Specjalnie napisałam, że rzecz działa się 20 lat temu, wtedy było inne podejście do integracji grupy, w dodatku rzecz działa się w grupie 6/7 latków (czyli "zerówce") a nie np. 4 latków, gdzie rzeczywiście takie zachowania raczej jeszcze nie występują. Jestem również pomocą przedszkolną i wiem oraz widzę jakie są dzieci i gdyby nie odpowiednie zabiegi to niektóre dzieci nadal byłyby odrzucane. Winę niestety ponoszą rodzice, ponieważ gdy mówią przy drzwiach dziecku "tylko nie dawaj swojej zabawki X bo on jest biedny i ci ją zniszczy/ukradnie/pobrudzi/zabierze" dają jasny sygnał swojemu potomkowi, jacy są ludzie o niższym statusie materialnym (to akurat sytuacja sprzed miesiąca).

Odpowiedz
avatar Habiel
11 11

@menevagoriel: Chodziłam do przedszkola z chłopakiem mającym autyzm i dziewczynką, która nie dbała o higienę. Oboje byli odrzuceni i to jeszcze przed "zerówką". Szkoda tylko, że przedszkolanki nie reagowały.

Odpowiedz
avatar Minina
9 9

@SaraRajker: Ale przecież nie chodzi o to, żeby komuś tę zabawkę oddać, tylko o wspólną zabawę jedną zabawką. No i niestety, los bywa przewrotny, to że dziś masz dobrze prosperującą firmę, nie oznacza jeszcze, że za 10 lat nie będziesz łapał czego się da, żeby zapewnić dziecku jakieś w miarę godziwe warunki. Gdyby życie było tak proste, że raz popracujesz i jesteś ustawiony do końca życia, to i biednych ludzi by pewnie nie było.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-3 9

@Minina: i nadal nie wyobrazam sobie, zeby moje dziecko chodzilo niedomyte i kradlo.

Odpowiedz
avatar Minina
5 5

@SaraRajker: Ale skąd ci się w ogóle ta kradzież wzięła? Coś ty się tego tak uczepiła? Dziewczynki z historii nie kradły, to po pierwsze. Po drugie, fakt, że ktoś jest biedny, nie oznacza z automatu, że kradnie. A jak kradnie, to nie znaczy, że jest biedny, bo kradną też bogaci. Rozgranicz może pojęcie "wspólna zabawa" od "oddawania swoich rzeczy wszystkim naokoło".

Odpowiedz
avatar singri
13 15

@ejbisidii: Jak z każdą inną chorobą. U jednych przebiega lżej, u innych ciężej. Ludzie z lekką postacią w życiu dorosłym mają szansę na znalezienie pracy, są w stanie ogarnąć zakupy itp, mają szansę na pewną samodzielność.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
-1 5

@singri: Nie rozumiesz mojego pytania

Odpowiedz
avatar monikamaria
11 13

@SaraRajker: ale jakie swoje dzieci? Trzy tygodnie temu tu pisałaś, że straciłas dziecko, przy tym dowiedziałas się, że nie nadajesz się na matkę i nie będziesz się więcej rozmnażać (moim zdaniem zresztą bardzo słusznie!).

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
5 5

@monikamaria: może ma jakieś inne, starsze? Na to wychodzi z komentarzy - przeczytałam wszystkie z ciekawości. Jednak sama nigdzie tego nie potwierdza, więc idzie wyciągnąć wnioski że ściemnia.

Odpowiedz
avatar monikamaria
10 14

@SaraRajker: wow, to ty masz nieźle tempo rozmnażania. W kwietniu tego roku pisałaś zacytowane powyżej słowa o nieposiadaniu dzieci, a w maju masz już ich ponad jedno. Gratuluję! Rzecz jasna, dzieci można adoptować, ale ty cudzych przecież nie chcesz utrzymywac, jak sama piszesz. Pożyczanie sobie wzajemnie zabawek to nie jest rozdawnictwo. Czystość i schludny wygląd nie zależą od stanu majątkowego. Cała reszta twojego wywodu to zwyczajne bzdury, sądząc zresztą po twoich komentarzach nie należysz do elity intelektualnej (styl pisania wskazuje wręcz na osobę niedouczoną), skąd więc tyle pogardy dla ludzi podobnych tobie?

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
7 7

@SaraRajker: to może po prostu napisz kiedy sytuacja miała miejsce żeby rozwiać wątpliwości. A tak poza tym: "Absolutnie mam gdzies smarkaczy tak teraz jak w trakcie i przed ciaza. Mamuski z cyckami na wierzchu i latajace z pieluchami za dziecmi powyzej roku uwazam za zalpsne kretynki, a drace ryje niewychowane smarki najlepiej zamknelabym w jakims osrodku socjoterapii." "Mam" i "uwazam" czyli czas teraźniejszy. Twoje podejście chyba jednak się nie zmieniło, a jeśli z takim podejściem masz dzieci to im współczuję takiej matki. A tak na koniec: nawet jak dziecko ma powyżej roku to nie powie ci że chce siku albo co innego, więc trzeba za nim latać z pieluchą. Jako niby matka nie wiesz takich rzeczy?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2017 o 17:14

avatar zapomnijomnieszybko
6 6

@SaraRajker: na którym forum przeczytałaś takie pierdoły? Daj linka to się pośmieję. Odpowiedzi na pytanie dotyczące Twoich dzieci unikasz jak ognia. Niby dlaczego? I nie nie wynika to z Twoich komentarzy. Uwierz mi mam dużo czasu w pracy żeby je dokładnie przeczytać.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
6 6

@SaraRajker: mam taką pracę jaką mam. nic Ci do tego. Co do Twoich dzieci. Nie interesują mnie wcale. Nie chcesz odpowiedzieć po proste pytanie. Nie miej więc pretensji o to że ludzie myślą że kłamiesz. Chciałam pomóc, stanęłam nawet w Twojej obronie Ale wiedzę ze lubisz brać udział w internetowych gownoburzach. Także powodzenia w byciu zjedzonym przez użytkowników.

Odpowiedz
avatar monikamaria
6 6

@SaraRajker: a ja tobie polecam naukę czytania, pisania i jeszcze jakiś trening pamięci. W kwietniu pisałaś, że nie nadajesz się na matkę i dzieci mieć nie będziesz. Mamy maj, a ty twierdzisz, że jednak masz potomstwo. Bredzisz albo kłamiesz.

Odpowiedz
avatar no_serious
11 13

Ustalmy, że wszystkich ludzi należy szanować, ale nie z każdym mamy się kolegować. Nie da się wszystkich lubić, a uczenie tego wymogu to po prostu głupota.

Odpowiedz
avatar coccinelle
7 7

Może uściślijmy: nauczyli mnie że mam lubić i mieć szacunek do ludzi bez względu na ich status materialny czy stan zdrowia (tzn. nie skreślać z gćry np. biedniejszej koleżanki), a nie bezkrytycznie być przyjaciółką wszystkich, nawet tych niemiłych czy krzywdzących mnie dzieci.

Odpowiedz
avatar no_serious
6 6

@coccinelle: Wyszło moje czepialstwo, ale z doświadczenia wiem, że wielu rodziców właśnie tego uczą swoje dzieci :-)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 12

Człowiek wyewoluował jako zwierzę stadne, z silnym instynktem swój-obcy, i potrzebą łączenia się w grupy - oraz odrzucania innych grup. To dzięki temu nie wybiły nas epidemie, dzięki temu w okresach niedoboru żywności zamiast przymierać z głodu wszyscy, przeżywały rodziny i klany najzdrowsze, i najzdrowsze części tych klanów, a reszta umierała szybko. To dzięki temu jesteśmy gatunkiem dominującym na planecie. "Rownosc" i "poprawność polityczna" to nowe wynalazki, nie było ich przez miliony lat ewolucji, i przez większą część rozwoju ludzkich kultur i cywilizacji. No to chyba oczywiste że tak nagle to się nie pojawią.

Odpowiedz
avatar Elewator
3 9

@bloodcarver: Podejrzewam, że dominującym gatunkiem jesteśmy przede wszystkim dzięki zdolności abstrakcyjnego myślenia... i dzięki przeciwstawnym kciukom. A niechęć do obcych była potrzebnym mechanizmem, ale to było dawniej. W obecnych czasach nie należy pielęgnować tej cechy.

Odpowiedz
avatar Elewator
6 6

@bloodcarver: Żeby radzić sobie z islamistami nie jest potrzebna niechęć do obcych, tylko przede wszystkim bezwzględne i twarde przestrzeganie prawa. Problem w ogóle by nie istniał, gdyby osoby decyzyjne w UE nie postanowiły wpuścić do Europy ogromnej liczby nielegalnych imigrantów. Tolerancja dla odmienności świadczy o tym, że jesteśmy ludźmi cywilizowanymi. Ważne jest, żeby była to tolerancja w rozsądnych granicach. Jeśli poświęcimy tę zdobycz cywilizacji w imię walki z terroryzmem, to po prostu zdziczejemy. Niestety, jeśli powszechnie wyraża się akceptację dla pogardy względem obcych, to z ludzi wyłażą zwierzęta. Wystarczy popatrzeć na to, co w UK zaczęło się dziać po referendum w sprawie Brexitu.

Odpowiedz
avatar paski
11 13

Gdy ja chodziłam do przedszkola, w grupie była ruda, piegowata Krysia z która też była odrzucana przez inne dzieci. Nie wiem dlaczego, może z powodu koloru włosów (na prawdę mocna marchewa) a może po prostu dzieci sobie znalazły kozła ofiarnego i już. Często bawiliśmy się wtedy w "kto lepiej udaje (np. krowę, starą babcię)" i kiedy ja prowadziłam zabawę Krysia zawsze mogła się bawić z nami i jakoś nikt nie miał nic przeciwko, koleżanki traktowały ją normalnie, Krysia nawet czasem wygrywała. Kiedy inna z koleżanek prowadziła zabawę to Krysia była znów odtrącana i słyszała "ty się z nami nie bawisz", mimo, że jeszcze 5 minut minut temu bawiły się z nią jak z równą. Do dziś nie rozumiem tego zachowania.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
-3 3

Co to ma niby być "lekka postać zespołu Downa"? I do kogo masz pretensje w swojej historyjce? Żałujesz, że traktowałaś ludzi jak ludzi,czy o co chodzi?

Odpowiedz
avatar WywiadowkaWPiatek
-2 2

Dzieci to dzieci. Są okrutne, nawet jeśli tego nie rozumieją. Naprawdę tak bolesne jest dla ciebie zachowanie przedszkolaków X lat temu, że musisz to opisywać?

Odpowiedz
Udostępnij