Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali historii ślubno/weselnych dodam również coś od siebie. Zostałam jakiś czas…

Na fali historii ślubno/weselnych dodam również coś od siebie.

Zostałam jakiś czas temu poproszona przez moją najlepszą przyjaciółkę (Olę) o bycie świadkiem na jej ślubie. Radość ogromna, ale i odpowiedzialność. Tak więc dzielnie pomagałam wybrać wianek, kolor dekoracji w sali weselnej, szukałam najlepszej w okolicy kapeli, bo ani przyjaciółka ani jej przyszły mąż nie bardzo wiedzieli, jak się zabrać do tematu oprawy muzycznej... Generalnie byłam na każde zawołanie Młodych, ale ani przez chwilę nie byłam tym zmęczona czy zniecierpliwiona. Każdemu życzę takiej przyjaciółki, jaką mam ja, więc tym bardziej zależy mi na tym, by jej ślub był najpiękniejszy na świecie :)

Ostatnio jednak Ola chodziła jakaś przygaszona, bardziej nerwowa. Od słowa do słowa, wyszło na kłótnię rodzinną. A poszło właśnie o zbliżąjący się ślub i moją na nim rolę.

Otóż Ola ma ogromną rodzinę. Jej matka posiada osiem sióstr i jednego brata, a żadne z rodzeństwa nie pozostało bezdzietne, tak więc kuzynek i kuzynów jest aż nadto. Ola nie ze wszystkimi utrzymuje bliższe kontakty, większość kuzynostwa spotyka na komuniach dzieci czy pogrzebach, a z żadną z tych osób nie umawia się na pewno na kawę, piwo czy plotki. Nikt też nie zaproponował Oli pomocy przy organizacji wesela.

Mimo to kilka ciotek skrzyknęło się, wzięło i obraziło. Z tego, co Ola mi przytoczyła, głównami zarzutami kierowanymi do Oli było:
- "bo jak to obcego na świadka brać?! Nie wypada!"
- "mojej Karolince, Asi i Martynce jest tak bardzo przykro, że ja nie wiem, czy my na to wesele pojedziemy! One tak liczyły, że którąś z nich wybierzesz!"
- "Przecież wiadomo, że młoda para ze świadkami jest na każdym zdjęciu, a moja Paulinka przecież jest modelką! Dużo lepiej będzie wyglądała na zdjęciach, niż ta twoja koleżanka."
- "Gdzie to dziewuszysko się do kościoła nadaje z tymi wytatuowanymi rękami! Ksiądz Wam przez nią ślubu nie udzieli!"

I parę innych kwiatków też się pojawiło, ale zbyt długo przytaczać...


W każdym razie Ola nie wymieniła mnie jednak na którąś z kuzynek, ale zastanawia mnie, czy naprawdę dla ciotek takie sprawy są aż tak istotne? Według nich lepiej wziąć na druhnę pociotka, którego widziało się ostatni raz 5 lat temu i nie ma się z tą osobą o czym rozmawiać, niż przyjaciółkę, którą zna się od piaskownicy i na której zawsze mogło się polegać?
I wreszcie: nawet jeśli wybór panny młodej nie przypadł do gustu rodzince, to czy nie lepiej dać sobie spokój z kłótniami i cieszyć się szczęściem drugiej osoby?

Kompletnie nie rozumiem toku myślenia tych kobiet.

ślub

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar LTM87
24 24

Jak widać tego typu historie się zdarzają, bo coś podobnego spotkało mojego kolegę. Na niego naciskano w kwestii wyboru świadka, bo wolał "powołać na stanowisko" przyjaciela zamiast kuzyna. Problem tym, że przyjaciel to właśnie taki od czasów zerówki, a z kuzynem kolega widział się może dwa razy w życiu, przy czym raz wymienił ze trzy zdania. Tłumaczenie zwolenników wyboru kuzyna? "Bo rodzina to jednak rodzina"...

Odpowiedz
avatar Kiriya
13 17

Wolałabym wybrać najlepsze przyjaciółki jako druhny (podoba mnie się angielski zwyczaj druchen) niż którąkolwiek z kuzynek. Przyjaciółki znają mnie i mój gust, a dodatkowo wytrzymały by ze poddenerwowaną mną i potrafiły by ukoić nerwy. Jak komuś z rodziny się nie podoba, to jego problem a nie mój.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
29 29

Do załapania się na zaszczytną funkcje pełno chętnych, a do pomocy przy organizacji wesela nikogo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 27

@Crook: Nie, to wcale tego nie oznacza.

Odpowiedz
avatar Silimarillo
3 9

@Crook: To jest portal do opisywania rzeczy piekielnych, tak? Tak. Sytuacja była piekielna? Tak. Więc historia jak najbardziej na miejscu.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
15 19

Kiedy moja znajoma brała ślub, jej świadkową miała być jej najlepsza przyjaciółka. Taka od piaskownicy. No normalnie prawie jak siostry. Jednak nie spodobało się to mamie. Bo przecież jak to? Weźmy na świadkową kuzynkę. Taka miła dziewczyna, na pewno się ucieszy. Do tej pory nie wiem jak to się stało. Koleżanka uległa (dla świętego spokoju), a mamusia tak poczarowała, że świadkową została inna znajoma koleżanki. Dlaczego?? Bo jej rodzice byli "grubymi rybami" w mieście.

Odpowiedz
avatar Bryanka
15 15

My się z "mężem" szykujemy na przyszły rok, a kwasy już się zaczęły. Na razie "niechęć" wzbudził fason i kolor mojej sukienki, ale aż jestem ciekawa co będzie dalej :D

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
9 9

@Bryanka: tak z ciekawości, co to za kolor? Cóż może wzbudzić tak wiele kontrowersji? :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 12

@zapomnijomnieszybko: Czerwony :D

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 6

@zapomnijomnieszybko: Sukienka też nie będzie długa. Białej nie chciałam, bo według mnie biała jest zarezerwowana dla ślubów kościelnych. My kościelnego nie bierzemy, a i mój partner jest ode mnie znacznie starszy.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 12

@Bryanka: Ja tam nie widzę problemu w czerwonej sukni ślubnej, o ile nie ma tam sierpa i młota. Wiem, dość prostacki żart. Ale nie mogłem się powstrzymać.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
8 8

@Bryanka: czyli dobrze rozumiem, że mówimy o ślubie cywilnym? W takim wypadku nie wiem o co wszystkim chodzi. W każdym razie szczęścia i miłości. To jest najważniejsze a nie kolor sukienki :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@zapomnijomnieszybko: Dzięki :) Według mojej rodziny do ślubu (obojętnie jakiego) powinno się iść w jasnych, stonowanych kolorach xD Inaczej "nie wypada".

Odpowiedz
avatar Tien
11 11

U mnie na ślubie świadkiem był, przyjaciel z którym się znam od najmłodszej grupy przedszkola będzie koło 30 lat. Świadkową żony tez była koleżanka. Nikt z tym nie miał jakichś problemów. Jedyny zgrzyt podczas przygotowań to było to, że zaprosiłem jednego kolegę zamiast chrześnicy swojej mamy z którą się widuję raz na 5 lat przy okazji jakiegoś pogrzebu. Ślub jest dla młodych nie dla zachcianek rodzinki.

Odpowiedz
avatar salee_n
13 13

@Grejfrutowa: a dla kogo według ciebie jest ślub ? Dla obcych ludzi ? Na pokaz ?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Grejfrutowa: Ślub jest dla młodych, a ich "widzimisię" może być spędzenie tego dnia z rodziną (bliższą lub dalszą- jak dana młoda para woli). Dlaczego mieliby nie zapraszać ludzi do spędzenia z nimi ich wielkiego dnia? Okej, goście powinni się fajnie bawić, ale to nadal impreza pary młodej i to zachcianki tej pary są ważniejsze, niż zachcianki gości.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
4 6

@Pattwor: u nas mówi się że ślub jest dla młodych, a wesele dla gości. Ale dlatego żeby goście się wybawili świętując szczęście młodych, ale nie dlatego żeby spełniać ich zachcianki (gości).

Odpowiedz
avatar LTM87
5 5

@Grejfrutowa: Ślub jest dla młodych. To oni składają przysięgę (świecką/religijną) i to oni decydują, kto ma być świadkiem tej przysięgi. Można powiedzieć, że dla gości jest wesele, ale też warto pamiętać, że wesele jest przyjęciem wyprawionym z okazji ślubu i zapraszającymi są właśnie młodzi. Tak więc i ich wola jest tu ważna, bo goście są przyjęci przez nich, oni są gospodarzami, a zwyczaj mówi, że to gość powinien dostosować się do gospodarza, nie odwrotnie. Jeśli gość dostosować się nie chce, to z zaproszenia po prostu nie musi korzystać.

Odpowiedz
avatar katem
3 5

@Tien: A ja wychodziłam z założenia, że wesele jest dla tego, kto finansuje imprezę. W moim przypadku sponsorami byli rodzice, więc oni sobie zapraszali, kogo chcieli, ja sobie mogłam zaprosić przyjaciół (jako mało towarzyska osoba nie miałam ich zbyt wielu, ale za to dobrych) oraz wybrać świadków. I wszyscy byli zadowoleni. Nie widziałam potrzeby walczyć o to, aby wesela nie było (nie lubię tego rodzaju imprez), bo kochałam swoich rodziców i nie chciałam im zabierać przyjemności z wydawania za mąż córeczki (nie wyobrażali sobie, żeby wesela nie było). Ja za to nic przy tym nie musiałam robić poza sprawieniem sobie sukienki i dodatków (na koszt mamusi oczywiście).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@katem: Ja mam teraz podobne zgrzyty ze swoimi rodzicami, ciężko im zrozumieć, że kościelny nie jest mi do niczego potrzebny. Ojciec się upiera, że on płaci i on chce mnie do ołtarza poprowadzić. Jak na razie z narzeczonym machnęliśmy na to ręką, nie ja płace to nie będę o tym dyskutować, zrobimy pewnie ten ślub dla świętego spokoju. W tym roku bierzemy cywilny, obiad z rodziną w restauracji i to nam wystarczy do szczęścia. A za rok zobaczmy jak to będzie, jak na razie się tym nie przejmuję.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

a jakby wybrala jedna z kuzynek to ciotki by sie pozagryzaly ze czemu nei Anka, Martynka, Karolinka Paulinka czy inna Inka...

Odpowiedz
avatar marius
1 1

Ja nie wyobrażam sobie swojego brata jako drużby. Mamy zupełnie różne charaktery i wiem, że na kawalerskim urządzonym przez niego, to bym się tylko męczył.

Odpowiedz
Udostępnij