Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

#78020 i jakże popularny problem z miejscami parkingowymi. Słuchajcie co u mnie…

#78020 i jakże popularny problem z miejscami parkingowymi. Słuchajcie co u mnie się odwaliło rok temu. Stary blok, lat tyle, że gdy mój ojciec miał wąs dziewiczy to pierwsze cegły stawiano. Była ulica z trylinki, brzydka, dziurawa, z ogromną zatoczką, w której mieściło się około 40 samochodów, umownie był to skośny parking. Za blokami po drugiej stronie był duży plac manewrowy z ośmioma miejscami parkingowymi, w tym trzy dla inwalidów. Podjazd ten był genialny, ponieważ kurierzy, czy firmy przeprowadzkowe, czy transport osób niepełnosprawnych miał możliwość przytrzymania się, czy zostawienia na chwilę samochodu, przyniesienia ciężkich zakupów do domu i odstawienia auta na miejsce właściwe.

Kilka lat temu wyrósł nam na środku osiedla blok. Wiadomo, deweloperzy wciskają bloki gdzie się da, więc mamy taką konstrukcję niepasującą do okolicy między innymi blokami. Na podwyższeniu, ogrodzone, odseparowane, plus od strony zatoczki, czyli naszego skośnego parkingu jest fosa, taki wzdłużny pas ziemi niczyjej bez jakiegokolwiek ogarnięcia. Dla zobrazowania: mur, ziemia niczyja, skośny parking. Ziemią niczyją podróżowali na skróty ludzie, psy załatwiały tam swoje potrzeby.

Przyszedł, rok temu właśnie, czas remontu naszej starej zniszczonej uliczki. Wymieniono trylinkę na bruk, wyrównano nawierzchnię, zrobiono chodniki. Pierwszym burakiem było zlikwidowanie zatoczki manewrowej za blokiem i zrobienie tam tylko i wyłącznie jednego (!) miejsca dla inwalidów, dodatkowo postawiono krawężnik 18cm. Nasz skośny parking doczekał się krawężnika najazdowego, miejsca zostały nieco zredukowane. Cóż, wróciliśmy na swoje, każdy postawił auto.

I teraz zaczyna się historia właściwa! Wracam autem z pracy, zbiegowisko cholera jasna na pół osiedla, a za wycieraczkami aut znajdują się mandaty. Kłótnia ogromna, trzy patrole policji i straż miejska udająca kozaków zza pleców policjantów. Okazuje się, że nasz parking dłużej parkingiem nie jest, tylko chodnikiem! I albo parkujemy na chodniku tak, by zostawić pieszym 1,5m przejścia, albo będą mandaty. Czyli co: z około 40 miejsc zrobiło się ich 10 pod warunkiem, że wszyscy ładnie staną, gdyż musimy stawać jeden za drugim.

Delegacja do administracji: zostało przegłosowane, że tam ma być chodnik, koniec kropka, zażalenie do UM piszcie. UM umywa ręce, do straży miejskiej trzeba, straż miejska bez komentarza. A teraz wiecie co - ziemia niczyja została nietknięta! Pas błocka, przez który zawsze trzeba było robić slalom między psimi kupskami pozostał. Nagle ludziom się zamarzyło tam chodzić chodnikiem, choć chodnik tamtędy prowadzi donikąd, bo i tak zaraz trzeba przeskakiwać na drugą stronę ulicy. Ziemia niczyja według miasta jest naprawdę niczyja, toteż samowolka w zrobieniu z tego chodnika byłaby karalna. A że metr obok położyli kostkę, to wszystkim się zamarzyło chodzić po kostce... donikąd.

Obecnie jest tak: samochody stoją dosłownie wszędzie, jeden pas nowo wybudowanej ulicy wiecznie zastawiony, parking zastawiony, niektórzy stają na ziemi niczyjej, pasy zieleni poniszczone, autem trzeba się poruszać 5km/h by nie zahaczyć o nikogo. Powrót do domu po godzinie 19 i znalezienie miejsca graniczy z cudem - trzeba zastawiać śmietniki, koperty, chodniki, szukać na innym osiedlu i tłuc się później 15 minut do domu.

Zarządca tego nowego bloku znalazł dla wszystkich receptę. Kupcie u mnie miejsca w garażu podziemnym, jest około 100 wolnych, jedyne 20 tysięcy złotych, ale w promocji specjalnie dla nas, poszkodowanych, sprzeda za 18 tysięcy.

Jak się dowiedzieliśmy - ziemia niczyja wcale nie jest niczyja, tylko należy do nowego bloku. Sęk w tym, że zarząd tej wspólnoty wcale nie ma zamiaru remontować tego skrawka na użytek "bloków komuchów". Dwa, cóż za hojność i gest z tymi miejscami po obniżonej cenie. Trzy, gość ma ogromne chody w mieście, bo każdy skrawek wolnego gruntu podkupuje i choćby było to miejsce przy samej drodze, to i tak to kupi, i postawi tam blok. Cóż za zbieg okoliczności!

Czy to nie wystarczająco piekielne?

by Kurys
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
0 0

Is fecit cui prodest. A swoją drogą , garaż na 100 miejsc pusty?

Odpowiedz
avatar Painkiler
3 3

@Rak77: Po co płatne miejsca brać, jak zaraz obok, pod samym blokiem, darmowe...

Odpowiedz
avatar Iras
-2 8

Jak ja nienawidze developerow....

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 5

Klasyczny przykład tego, jak lepsze jest wrogiem dobrego. Zrobiono Wam dobrą zmianę i nawet nie jestem pewna, czy to przez tego dewelopera czy zwyczajna urzędnicza indolencja. Coś jak opisywany przeze mnie kilka tygodni temu osłupkowany parking i zwalony samochodami chodnik.

Odpowiedz
avatar boom_boom
-1 1

A po co biedocie samochód?

Odpowiedz
avatar Kocilla
3 3

Z całym szacunkiem, ale nie wróciliście "na swoje". "Swoja" to jest ziemia do której ma się tytuł własności. Natomiast jeśli dobrze rozumiem te pogmatwaną historię, teren na którym parkowaliście, i z którego zrobiono chodnik, jednak jakiegoś tam właściciela miał i ma. No więc niestety, musieliście się liczyć z tym, ze przeznaczenie dzikiego parkingu w każdej chwili może ulec zmianie. Jeśli tak Wam na nim zależało, to trzeba było się skrzyknąć, wykupić teren, zacząć go samemu utrzymywać, płacić podatki etc. Tylko pewnie wtedy wyszłoby niewiele taniej niż te miejsca garażowe, a przecież tylko naiwniak płaci za parkowanie swojej puszki, co nie? "Zaradny" woli za darmoszkę.

Odpowiedz
avatar MrSpook
0 0

Życiowe pierdoły. Zamiast skrzyknąć się i załatwić sobie miejsca parkingowe, żeby nie było na przyszłość problemów obudziliście się z ręką w nocniku. W mieście nie ma nic za darmo, ktokolwiek może kupić nieruchomości/ziemię, choćby by ustawić kontener handlowy. Możecie coś zdziałać na radzie osiedla. Namówić na zmianę znaków, ale to muszą zrobić wszyscy kierujący mieszkańcy bloku, by was nie zlali.

Odpowiedz
Udostępnij