W moim liceum jest pewien zwyczaj praktykowany w klasach maturalnych. Na zakończenie edukacji, anonimowo, kupujemy sobie prezent, który kojarzy nam się z daną osobą. Żeby uniknąć sytuacji, że ktoś nic nie dostanie, wcześniej następuje losowanie. Oczywiście jest to wszystko tak zorganizowane, że nikt nie wie kto komu prezent kupuje. Wychowawca też bierze w tym udział. W ostatni dzień, wszystkie prezenty są składane w sali, rozdawane i rozpakowywane uroczyście.
W piątek mieliśmy zakończenie roku dla nas - maturzystów. W czwartek natomiast, miało miejsce rozdanie prezentów.
Co było w tym piekielne?
Mamy albo teraz, to już mieliśmy, w klasie jedną taką dziewczynę. Znajomy kiedyś dla żartu powiedział, że ilość szpachli i tapety na jej twarzy, przewyższa jej iloraz inteligencji.
Ktoś temat podłapał.
Dziewczyna dostała w pudełku, wielkości takiego po butach, szpachlę i woreczek z czymś, co było klejem lub zaprawą tynkarską oraz karteczkę z wydrukowanym napisem "Makijaż permanentny wyjdzie Ci taniej, niż codzienne malowanie się".
Jej reakcja była chyba adekwatna do zaistniałej sytuacji, bo wkurzyła się konkretnie. Rzuciła "prezentem" o podłogę i cała w nerwach wybiegła z klasy.
Klasą może nie byliśmy idealną. Nie każdy się z każdym lubił, kłóciliśmy się, dogadywaliśmy. Ale robienie sobie w ten sposób z kogoś jaj na sam koniec, to już nawet pod buractwo się nie kwalifikuje...
szkoła
Skoro nikt nie wie, kto komu, to jakim cudem ktoś wiedział, że wylosował właśnie tę dziewczynę? A żart istotnie chamski.
Odpowiedz@minutka: nikt nie, kto komu daje prezent, ale każdy wie, komu on daje... To wcale nie jest takie skomplikowane. Jak mikołajki klasowe - teoretycznie nikt nikomu nic nie mówi. W gimnazjum przeważnie wszyscy wiedzieli po dwóch-trzech dniach, ale w liceum już siedzieliśmy cicho i nie wiem, kto dawał mi prezent w którejkolwiek klasie
Odpowiedz@minutka: *nikt nie wie Prezent strasznie chamski.
Odpowiedz@minutka: źle się wyraziłem. Chodzi o to, że jest to na zasadzie " wiem komu kupuję, ale nie wiem kto kupuje mi" Poza tym, klasa trzymała się zasad i nikt nie rozpowiadał, co, ani komu kupuje. Pełna konspiracja pod tym względem. Zwyczaj ma już trochę i do tej pory były może losowe przypadki "wygadania się"
Odpowiedz@minutka: Chyba rozumiesz, ze losując osobę wiem komu robię prezent? Nawiasem mówiąc ciskanie "prezentem" o podłogę i wybieganie z klasy jest równie chamskie. Co jej zawiniły panie sprzątaczki. nie wyobrażam sobie jak nauczyciel może pozwolić wybiec z klasy uczennicy. Zresztą jak to możliwe, z e pozwala się uczestniczyć w lekcjach w pełnym makijażu ? Co to burdel czy dyskoteka?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 kwietnia 2017 o 11:44
@maat_: Chyba dawno nie byłeś/aś w liceum. Połowa dziewczyn chodzi do szkoly w pełnym makijazu.
Odpowiedz@KIuska: Dlatego zawsze powtarzam, że wszelkie patologie szkolne dzieją się z przyzwolenia nauczycieli
Odpowiedz@maat_: Tak, makijaż to patologia. Bo idąc do szkoły wcale nie jest ważne, żeby zdobyć wiedzę, tylko co się ma na sobie.
OdpowiedzNiech się tapetują jak mają kompleksy, może dzięki temu skupią się na lekcji, a nie na rozmyślaniu czy im krost nie widać
Odpowiedz@licealista255: dziękuję za wyjaśnienie. I za ogólne podejście do sprawy :).
Odpowiedz@maat_: Tak, tak, jedna z lepszych szkół i pełno patologi. Jaaasne. Po prostu nauczyciele nas nie ograniczają, nie ma tworzenia klonów bez własnego zdania. Można wyglądać jak się chce aby tylko mieć dobre oceny i frekwencje.
Odpowiedz@maat_: jest roznica miedzy pelny makijaz a tapeta dziwy spod taniego klubu. Domyslam sie ze o takie cos tu chodzilo. Pomysl genialny
Odpowiedz@maat_: Nie zgodzę się z Tobą. Jeśli nauczyciel zareaguje, to na drugi dzień rodzice są u dyrekcji z awanturą, że córeczce/synkowi śmiał uwagę zwrócić i oni na to nie pozwolą. Dyrekcja zawsze jest za rodzicami, bo nie chce kłopotów i taki nauczyciel ma potem problemy. W najlepszym przypadku zostanie ostrzeżony i zazwyczaj woli siedzieć cicho.
OdpowiedzKlasa znajomego, w sumie jedna dziewczyna nienawidziła polonistki, ale zwerbowała do zrzutki kilka osób i zakupili wieniec z szarfą "ostatnie pożegnanie". Szybko wyszło kto jest prowodyrem, sprawa zgłoszona prokuraturze jako groźby karalne. Dziewczyna dostałą nadzór kuratora i wyrok w zawiasach.
Odpowiedz@krzychum4: lekka przesada. Zrobiliby to jakiemuś dzieciakowi, rówieśnikowi i dostali by MOŻE obniżenie zachowania. Ale nauczyciel to święty i nietykalny, jeśli dzieciak go nie lubi to wina dzieciaka, a nauczyciele są w ogóle przepracowani i nieszczęśliwi. Oczywiście "prezent" i pomysł okrutny, ale moim zdaniem działanie stanowczo zbyt daleko posunięte.
Odpowiedz@krzychum4: "§ 1. Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 2. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego." Za sam wieniec raczej nie dostała...
Odpowiedz@toomex: nie zapominaj, że nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym, możliwe, że było coś więcej, tego nie wiem, tą historię jak wspomniałem opowiadał kolega, który chodził do tej klasy.
Odpowiedz@krzychum4: Moja klasa planuje za rok kupić dla wychowawczyni znicz. Może lepiej zrezygnujemy z tego pomysłu. Nie chodzi o to, że zyczymy jej śmierci ale jak w pierwszej klasie dostała bukiet na dzień nauczyciela to powiedziala, że babci na cmentarz zaniesie.
Odpowiedz@krzychum4:Baje bajeczki
Odpowiedz@no_serious: Skoro tak uważasz to twój problem.
Odpowiedz@krzychum4: W moim liceum historia z wieńcem krążyła jako urban legend, podobno jakaś klasa, kiedyś też komuś dała, ale nikt nie wiedział dokładnie kto i komu ;) Aż jak to z młodzieżą bywa, paru idiotów z rok starszej klasy podłapało pomysł i stwierdzili, że to świetny hehe żarcik, dać taki wieniec nauczycielowi historii. Facet z tych co to zawsze opowiadają żarty i śmieszne anegdotki na lekcji, ale akurat z tego żartu się nie śmiał... Obyło się jednak bez prokuratury. Tylko to my, młodsze roczniki, mieliśmy potem przesrane.
Odpowiedz@paski: no ja mu sie nie dziwie skoro to był spoko nauzyciel a takie podziękowanie dostał od uczniów..
Odpowiedz@paski: W moim gimnazjum jedna nauczycielka dostała zasłużony wieniec "ostatnie pożegnanie" od swoich wychowanków. Generalnie, żeby nie opisywać tu jej wszystkich piekielności, miała swoją klasę gdzieś i jeszcze ją dobijała obniżając zachowania za krzywe spojrzenie. Były na nią skargi i u dyrektora i w kuratorium, a z tego co wiem nadal uczy...
OdpowiedzMoja koleżanka, w II gimnazjum dostała od klasowej ofiary męskie perfumy z biedry w ramach prezentu mikołajkowego.
Odpowiedzperfumy nie mają płci, ja np. kupuję "męski" żel pod prysznic, bo pięknie pachnie
Odpowiedz@oszi90: ale tamte śmierdziały okropie.
OdpowiedzGimbaza. Pożegnanie klas trzecich. Koleżanka, jako fanka "Dżemu", dostała od klasy nas żegnającej słoik marmolady. Ja - niby ta klasowa outsiderka i popychadło - dyplom za największą ilość "pożartych książek". W klasie siostry natomiast rozdawali karykatury, okraszone śmiesznymi czterowierszami i największa tapeciara dostała swoją podobiznę i komentarz a'la "Zenek z budowy". Obrażać się? Za co? Ostatnie chwile w szkole, warto wyjść "z twarzą" i nie być zapamiętanym jako ten co na koniec focha strzelił...
OdpowiedzTo trochę co innego. U ciebie były upominki nawiązujące do zainteresowań, u siostry dostali karykatury WSZYSCY. A tu, miła pamiątka z liceum w dość żenującym stylu, szczególnie bez upewnienia się, że obdarowana ma takie poczucie humoru...
OdpowiedzTen Zenek też chamski
Odpowiedz@oszi90: dużo zależy, myślę, od ogólnej atmosfery w klasie. Czym innym jest "ostry" żart kumpla, a czym innym dowalenie nielubianej osobie pod pretekstem żartu i zabawy...
OdpowiedzZ jednej strony, faktycznie mogło być jej przykro, ale z drugiej chyba sama wie, że ładuje sobie pół Rossmanna na twarz i dystans do siebie by jej nie zabił. Może dzięki temu, co by nie było ostremu, żartowi w wieku trzydziestu lat nie będzie wyglądać jak dobra pięćdziesiątka.
Odpowiedz@Grejfrutowa: wiesz chyba nikomu taki żart na koniec szkoły by sie nie spodobał, żarty żartami ale jakieś granice są, tym bardziej widać jaki ktoś to był, zamiast dziewczynie liścik podrzucić do torby w czasie roku szkolnego to lepiej się z niej posmiać na koniec szkoły, no super koledzy..
OdpowiedzZnaczy, z ciebie tak zażartowałi?
OdpowiedzZ historii wynika, że na ten prezent sobie uczciwie zapracowała. A mottem było chyba to, z czym się dana osoba komuś kojarzy, a nie słodzenie i schlebianie. Masz prawo być lampucerą nakładającą codziennie kilo szpachli na twarz, ale strzelanie focha o to, że ktoś to wyśmiał zalatuje mi hipokryzją.
OdpowiedzPrzecież sam napisałeś, że kupujecie "prezent, który kojarzy nam się z daną osobą". Więc kompletnie nie rozumiem, o co ta afera. Szpachlara dostała szpachlę, trafienie stuprocentowe.
Odpowiedz"Mamy, albo teraz to już mieliśmy, w klasie jedną taką dziewczynę" -przecinki w złych miejscach zmieniają sens zdania.
Odpowiedz