Skoro już o rozpieszczaniu dzieci mowa, dodam coś od siebie.
Byłam wczoraj w sklepie, taki osiedlowy market, ale z tych mniejszych, raptem 3 alejki ułożone w literę L. Z tego względu miałam niezły widok na matkę z dzieckiem, dziewczynka miała tak "na oko" 2-3 lata.
Dzieciak spasiony, naprawdę. Mama szczupła, bardzo ładna, zadbana.
Z działu mięsnego przechodzą na drugą stronę, gdzie są chipsy i przyprawy. Młoda bierze sobie chrupki, jakieś cheetosy, mama pozwala jej wybrać.
Od chrupków przechodzą dalej na słodycze, mama wkłada do koszyka coś typu "malinki" czy inne żelki/pianki, które mają w sobie tablicę Mendelejewa.
Mama odeszła kilka kroków, minęła mnie, a dzieciak podbiega, czy też raczej drepta do niej z kinderkami w dłoni, mówiąc "mama ja chce". Mama się zgadza.
Wszystko to okraszone złością Mamy i tekstami "nie tego nie! a dobra weź sobie", "z tobą się nie da robić zakupów" i tak za każdym razem.
Na koniec przeszły jeszcze przy dziale z napojami, ja byłam przy makaronach - czyli ta sama alejka, po prawej makaron, po lewej napoje.
Młoda bierze colę i idzie zadowolona, mówiąc "mama! chce!" Mama bierze.
Może i nie jest to moja sprawa, jak kobieta wychowuje dziecko, ale żal mi dzieciaka. Nie dość, że je sam syf, to jeszcze dostaje wszystko co tylko zechce, bez np. próby wytłumaczenia typu "tego już nie dostaniesz, bo w koszyku mamy to i to".
madka?
To kiedy, jeśli w ogóle, ta matka zamierza nauczyć dziecko, że nie wszystko będzie miało na zawołanie? Chyba że nauczą ją tego dopiero w dorosłym życiu, znacznie bardziej boleśnie...
OdpowiedzNo szkoda, że to dziewczynka, bo niestety w dorosłym życiu się przekona, że nie dostanie wszystkiego na zawołanie. Ale gdyby to był synek, to w dorosłym życiu brałby wszystko co chce i nikt by mu nic nie zrobił, nawet by sobie gwałcił i dostawał wyrok tylko w zawiasach.
Odpowiedzwiesz, teoretycznie nie nam ocenić, jak wychowuje dziecko. ale młoda kiedyś jej "podziękuje" jak będzie się borykać z otyłością i w dodatku nie będzie przyjmować odmowy i nie będzie rozumieć czemu czegoś nie dostanie. najbliższy przystanek gdzie się tego dowie to przedszkole a potem szkoła. czyli już niedługo.
Odpowiedz@lady1990: czuję, że będzie terroryzować dzieci w przedszkolu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2017 o 19:25
@imitacja: Tylko że jak dzieci się nie dadzą sterroryzować, to mała jeszcze dostanie w mleczaki.
Odpowiedz@Ara: Masa zrobi swoje i matka gowniaka już tuczy dzieciaka.
Odpowiedz@imitacja: Raczej one ją. Jeśli rzeczywiście jest chorobliwie otyła to dzieciaki zaraz zrobią z jej ofiarę.
Odpowiedz@Ara: a mamuśka przyjdzie i zrobi awanturę. Albo przyniesie zaświadczenie o jakimś ADHD i wtedy będą mogli jej skoczyć. Bo biedne chore dziecko.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ale dzieciaki w przedszkolu raczej nie zrozumieją i będą robić swoje. Nawet jeśli nie będzie agresji, to odsuną choćby młodą od wszelkich zabaw. Na wykluczenie jej z grupy i niechęć żaden papierek nie pomoże.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ale młoda mleczaków już mieć nie będzie, tak czy siak.
Odpowiedz@Etincelle: bardziej mi chodziło o to, że nauczyciele mogą olewać ataki agresji młodej w stosunku do innych dzieci bo ta ma papierek. Jak wiele razy było tu opisywane.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: a, no to jasne. Po prostu pomyślałam o rówieśnikach, bo odrzucenie z ich strony jest zazwyczaj bardziej bolesne dla dziecka niż cokolwiek, co mógłby zrobić nauczyciel.
Odpowiedz@Etincelle: z tego co słyszałam,w UK można takiego ucznia wywalić ze szkoły. Podobno można dzieci uczyć w domu.
Odpowiedz"Mama szczupła,bardzo ładna, zadbana." Widocznie mamie dbanie o siebie zajmuje tyle czasu, że już nie ma kiedy zadbać o dziecko. Zawsze łatwiej nakupić słodyczy i innego śmiecia, niż ugotować zdrowy posiłek. Potem można posadzić dzieciaka na kanapie, niech ogląda bajki przez pół dnia, przegryzając czekoladę żelkami i zapijając colą. Mamusia w tym czasie zrobi peeling, pedicure, pomaluje paznokcie, a może nawet zdąży potrenować na rowerku stacjonarnym. Spacery? No... takie do sklepu i z powrotem.
Odpowiedz@Armagedon: No tak nasza etatowa feminazistka już sobie dopisuje historie żeby jej pasowało do światopoglądu.
OdpowiedzMasz rację - to nie jest Twoja sprawa
Odpowiedz@Michail: Wydaje mi sie, ze swiadome niszczenie zycia dziecka to jednak nie jest sprawa tylko rodzica. Niech wychowuje dziecko jak chce, pod warunkiem, ze nie doprowadza to do chorob. Nie mozna dawac dziecku papierosow, bo choroby, bo niezdrowe, ale mozna utuczyc dziecko i karmic sama chemia, gdzie tu sens?
Odpowiedz@healthandsafety: Ha, no właśnie. Papierosy to patologia, ale tuczenie już nie?
OdpowiedzTablica Mendelejewa... Znasz skład jabłka?
OdpowiedzA potem wyłazi taki kaszalot ledwo mi się nieści w 88 cali i pitoli że to wina genów.
Odpowiedz@Sharp_one: A niby co jest winna osoba, którą matka zapasła w dzieciństwie? Myślisz, że taki mały dzieciak wie co mu szkodzi? A jak już zaczyna kumać, to jest za późno.
Odpowiedz@Bedrana: Nigdy nie jest za późno na pracę nad sobą. Jeżeli to wina rodziców to niech to powie a nie bredzi że geny i nic się nie da zrobić.
Odpowiedz@Sharp_one: No, dziewczynka z historii raczej na geny nie zwali, gdyż matkę ma szczupłą. A poza tym, grubasy zwalają głównie na HORMONY, o genach słyszę rzadko.
OdpowiedzJak ktoś tak dużo je, że tyje, to zazwyczaj ma jakąś chorobę, zaburzenie odżywiania, depresję czy coś innego, nie można się śmiać. A poza tym może też chcieć być gruba i nic nam do tego.
OdpowiedzBo większość ludzi MA dzieci, a nie WYCHOWUJE dzieci...
OdpowiedzSkandal! :)
OdpowiedzEch. Dla mnie też masakrą jest, że wszystkie babcie i ciocie wciskają słodycze dzieciom... Mam 13 miesięczne dziecko. Słodyczy jako takich nie je- jadł raz ciasto na swoje urodziny i to upieczone w domu, zwykły biszkopt z galaretką i owocami. Zamierzam go jak najdłużej trzymać z dala od słodyczy, ale na każdym kroku ktoś mu coś próbuje dać... A to czekoladę, a to lubisia czy inne gónwo... A mnie szlag trafia.
Odpowiedz@oggie: Moja matka przyłapała swoją teściową, jak ta karmiła mnie czekoladą jak miałam 2 miesiące. Do tej pory babcia nie potrafi wytłumaczyć, czemu to zrobiła. Niestety, prędzej wytłumaczysz ludziom, że mają nie dokarmiać niczym twojego zwierzęcia, niż dzieciaka.
OdpowiedzMoja teściowa próbowała nakarmić syna ciastem jak miał 4 miesiące. Kupnym ciastem w dodatku (takim w papierku, nie z cukierni). Nie rozumiała mojego oburzenia, że jeszcze mu nie rozszerzam diety, bo przecież to ciasto, nie obiad... No i przecież mąż jadł kaszę z butli mając 2 miesiące. I już się wyjaśniło skąd jego wszystkie problemy z układem pokarmowym, mąż był wcześniakiem, więc jego wiek korygowany, gdy podała mu kaszę to... -1 miesiąc. Tak, jakby w 9 miesiącu ciąży go nakarmiła kaszą. I ta kobieta ma czelność wytykać mi "błędy", jak nie dawanie dziecku czekolady...
OdpowiedzMiałam podobne przemyślenia latem, stojąc w kolejce do kasy. Przede mną pan z kilkuletnim dzieckiem. Facet na oko po trzydziestce i 2-3 stopień otyłości. Tego dnia owszem, było gorąco, ale z pana pot się po prostu lał, ściekał po bordowej twarzy. Nie jest to raczej typowa reakcja organizmu na zrobienie zakupów w klimatyzowanym sklepie. Dzieciak uśmiecha się przyjaźnie do ludzi, widać jednak, że już ma nadwagę. W pierwszej chwili pomyślałam ze współczuciem, że może mają w rodzinie kiepski metabolizm czy coś, ale pan zaczął wyładowywać zakupy na taśmę. Zgrzewka "wody smakowej", serki topione, 12 lodów na patyku, chipsy.... Na koniec szepnął jeszcze coś do chłopca i ten uradowany pobiegł po wielką paczkę żelek. Sama nie jestem "fit", ale jakoś nie mogłam tego przetrawić. Jak można tak karmić dzieciaka, tym bardziej jeśli samemu, przez masę, ma się problem wyciągnąć portfel z kieszeni kurtki?
OdpowiedzJak trzy alejki mogą być ułożone w literę L?
Odpowiedz@Lolitte: |_ _
Odpowiedzna temat mamuski wszystko pewnie zostalo powiedziane ale zastanawia mnie jak z 3 alejek robi sie litere L
Odpowiedz