Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam ok 8-letnią siostrzenicę (Młoda). Jest jedynaczką i w sumie jedynym dzieckiem…

Mam ok 8-letnią siostrzenicę (Młoda). Jest jedynaczką i w sumie jedynym dzieckiem w tej części rodziny, więc "normalne" jest że wszyscy, czyli dziadkowie oraz ciotki ją faworyzują i ustępują w różnych sytuacjach. Jedyni, którzy widzą rozbrykane zwierzę to rodzice Młodej, oraz ja z żoną.

Młoda ma niesamowite poczucie, że wszystko jej się należy, i bez jej zgody (której prawie nigdy nie udziela) nie masz szans wziąć jej rzeczy do ręki bez jej histerii. Widzę, że siostra czasami nie daje sobie z nią rady, oraz widzę jak zachowanie reszty rodziny źle wpływa na zachowanie siostrzenicy. Próbowałem przekonywać rodzinę do większej asertywności, ale praktycznie zostałem przegadany.

Piekielna Młoda:
Bawiłem się z młodą, ona siedziała w jakimś takim namiocie/domku, ja na zewnątrz, i udawałem że chcę wejść do środka. Młoda wpadła w histerię i przez materiał tak mnie brzdęknęła w łeb, że aż pociemniało mi przed oczami. Dałbym głowę ze zobaczyłem też gwiazdki. Babcia, która przy tym była obecna, wzięła Młodą na kolana i zaczęła ją uspokajać. Powiedziałem co się stało, Młoda w płacz bo niesłusznie ją obwiniam za swoją krzywdę, a babcia jej mówi że wujek sam sobie jest winien i sam się puknął w łeb. No serio? To był moment, w którym postanowiłem przestać Młodej pobłażać.

Piekielny Wujek #1
Młoda zasadniczo ma "swój pokój" w moim dawnym pokoju. Więc jej meble to moje meble. W jednym meblu są jeszcze jakieś moje rzeczy. Młoda się mnie pyta kiedy zabiorę te rzeczy. Droczę się, że zasadniczo to są moje meble i mogę w nich trzymać co chcę i ile czasu chcę. Włącza się babcia, informując mnie że zasadniczo to ich (moich rodziców, Dziadków) pokój, ich meble i przekazują je Młodej. Więc idę do tego pokoju, i przekładam moje graty do jednej szuflady w jedynej, najmniejszej szafce, którą kupiłem osobiście za swoje pieniądze. Wracam, i informuję o stanie rzeczy, że zajmuję jedynie jedną szufladę w JEDYNEJ MOJEJ szafce. Młoda się denerwuje, bo ta szafka jest najfajniejsza (chyba dlatego, że taka mała) i domaga się opróżnienia jej z moich rzeczy. Informuję ją, że zajmuję tylko jedną szufladę w MOJEJ szafce, i że może korzystać z pozostałych dwóch szuflad, ale jeśli będzie tak marudzić, to zabiorę całą szafkę i tyle. Młoda strzela focha, ale wyjątkowo nie ma histerii i płaczu. Za każdą kolejną wizytą u dziadków, Młoda zawraca mi gitarę pytaniem, kiedy zabiorę rzeczy z tej szuflady...

Piekielny Wujek #2
Ja, Dziadek i Młoda graliśmy w domino. Każdy gracz ma kilka klocków, zakrytych, obok jest kupka klocków do dobrania gdy nie ma się pasującego klocka. Chyba standardowe zasady gry. Przez to jak Młoda grała (oszukiwała, próbowała dokładać złe klocki), po chwili wiedziałem już jakie klocki ma Młoda, więc nie chcąc by za szybko wygrała (dopiero zaczęliśmy), zacząłem dokładać takie klocki, by musiała dobierać. Młoda zaczęła się dość szybko irytować (czyli po dwóch dobraniach), i postanowiła kontrolować jakie klocki dobierają pozostali uczestnicy gry. Po kolejnej rundzie, gdzie jej plan nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, postanowiła mi zajrzeć w klocki, na co się nie zgodziłem. Stanęliśmy w sytuacji gdzie nie mogę grać, bo Młoda nie chce wydać mi klocka. Ostrzegłem ją, że skoro nie widzi nic złego w oszukiwaniu, i nie pozwala mi w spokoju grać zgodnie z zasadami, to ja również będę oszukiwał. Ponieważ nadal nie dostałem klocka, wymieniłem klocek już leżący na mój. Nagle Młoda sobie przypomniała że tak nie można. Postawiłem jej ultimatum, albo wyda mi nowy klocek, albo tak będziemy teraz grać. Histeria. Płacz. Rozsypanie klocków po okolicy. Opieprz od ciotek, że nie mogę tak postępować z Młodą. Matka Młodej popiera moje działania.

Piekielny Wujek #3
Zjazd rodzinny u mnie w domu. Kot za wolno uciekał/słabo się ukrywał, więc Młoda cały czas nosiła go na rękach i robiła mu inne rzeczy, które nie szkodziły by pluszakom, ale żywym zwierzętom już tak. Co 5 minut mówimy Młodej żeby dała spokój kotu. Młoda ma nas w głębokim i męczy kota (nie znęcała się, ale przewalanie kota może poskutkować wysunięciem pazurów). Zamknęliśmy kota w sypialni, Młoda znalazła go po 10 minutach, i wygrzebała spod łóżka. W końcu mam dosyć, i mówię do Młodej, że jeśli zaraz się nie uspokoi, to ją wezmę na ręce i też ją tak potrzymam, wbrew jej woli. Jedno zerknięcie na Matkę Młodej, i widzę nieme przyzwolenie. Młoda dalej męczy kota, więc ją złapałem i usadziłem sobie na kolanach. Młoda się cieszy jakąś minutę. Po minucie się jej znudziło i próbowała zejść (zdaje się że miała celownik na kota, który właśnie przechodził). O, co to? Wujek ją nie puścił? Zaczęła się wyrywać, szarpać, ja delikatnie acz stanowczo przytrzymywałem ją na kolanach. Zaczęła mnie kopać, gryźć. No takie małe, wściekłe zwierzę. Trzymam dalej, i mówię żeby się uspokoiła, bo będę ją tak trzymał aż jej przejdzie. Ciotki stosują ustną reprymendę pod moim adresem, ale co one sobie mogą? Też je olewam. Dopiero gdy Matka Młodej powiedziała że już dość, puściłem Młodą. Zapłakaną i rozhisteryzowaną. Kot miał umiarkowanie spokojniejszy wieczór.

PS.
Młoda pomieszkuje przez ferie, święta, czasami niektóre weekendy, u Dziadków. Do dziadków przyjeżdżają ciotki. Zarówno babcia (dziadek w mniejszym stopniu) jak i ciotki rozpieszczają Młodą. Pozwalają jej na wszystko. Niszczą wszystko co rodzice wypracują...

rodzina siostrzenica

by kojot_pedziwiatr
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar lady0morphine
31 37

Ciekawa jestem jak te wszystkie najmądrzejsze ciotki i babcie zareagują, kiedy Młoda podrośnie i na jakąkolwiek odmowę będzie dalej reagowała agresją i histerią. Babcia nie dała pieniążka? Babcia dostanie w twarz. Wtedy się wszystkim oczęta otworzą, że wyhodowali (bo przecież nie wychowali) potworka. Dobrze chociaż, że matce dziewczynki powoli otwierają się oczy (im dziecko starsze tym bardziej daje się we znaki i tym lepiej widać błędy wychowawcze), ale ciężko będzie naprawić szkody w wychowaniu powstałe przez 8 lat, tym bardziej, że nie ma się poparcia reszty rodziny i tylko jeden "zły, patologiczny" wujek widzi problem w obecnej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Naevari
34 36

@lady0morphine: Nie martwmy się, w życiu nie zauważą swoich błędów. Obwinią rodziców, kolegów, gry komputerowe... : )

Odpowiedz
avatar Aris
13 15

@Naevari: raczej matkę c:

Odpowiedz
avatar Etincelle
22 22

@Aris: i to nawet całkiem słusznie. Bo co z tego, że autor pisze, że matka go popiera, skoro w ogóle tego nie widać? W żadnej z historii nie próbowała ogarnąć dziecka, jedynie autor widział "nieme poparcie" czy coś takiego. Problem w tym, że dla dziecka i pozostałych to będzie nieme, ale przyzwolenie.

Odpowiedz
avatar malami1001
11 11

@Etincelle: Zdaje się, że dziewczynka ma również ojca, a ten w ogóle nie ujawnia się w historiach. Może więc jego wina też gdzieś tam jest czy tylko matka wychowuje dziecko?

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@malami1001: oczywiście, absolutnie nie chciałam zwalniać z odpowiedzialności ojca. Po prostu odpisywałam na komentarz, no i matka gdzieś tam się bardziej w historii przewijała.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 4

@Etincelle: Bo ja wiem, czy słusznie... Łatwo oceniać, gdy osobiście człowieka taka sytuacja nie dotyczy. W praktyce, rodzice pewnie mają wybór, albo przy każdej okazji robić wojnę w układzie "my i wujek vs. cała reszta rodziny", albo całkowicie uciąć kontakty, skoro, jak mniemam, "rozmowy umoralniające" nie odnoszą rezultatu... Szkoda, że to nie takie proste w wykonaniu, ot, kopnąć rodziców i resztę rodziny w de, bo nie chcą zachowywać się po naszej myśli - a z drugiej strony patrząc, czy takie rozwiązanie to na pewno jest taki dobry przykład do naśladowania dla dziecka?

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@Meliana: jasne. Problem w tym, że w historii nie widać żadnej z opcji - ani jednoznacznego i widocznego stanięcia po stronie wujka, ani ucięcia kontaktów, bo nieme poparcie w oczach jest, powiedzmy, mało efektywne. Nie trzeba robić wojny, ale jakieś próby tłumaczenia dziecku i wyraźne, słowne zaznaczanie swojego stanowiska w rozmowie z młodą (skoro rodziny nie da się ogarnąć) by się przydało. Kwestia tego, na czym rodzicowi zależy bardziej - na wychowywaniu dziecka czy świętym spokoju.

Odpowiedz
avatar wystraszony
18 22

Na miejscu jej mamy zabrałbym małą do poradni. Nie, nie chodzi o wykrycie żadnego ADHD, tylko o spotkania z psychologiem. No i zapisać małą na jakieś zajęcia sportowe, żeby mogła wyładować tą energię.

Odpowiedz
avatar ncc1701
15 17

@wystraszony: A po co psycholog? Z historii wynika że to nie mała a problem. To normalne że dziecko bada świat i sprawdza ile mu wolno. To rodzice muszą postawić w pewnym momencie stop. Jeśli tego nie potrafią - co wynika z opowiadania - to raczej oni powinni sie zgłosić do psychologa a nie dziecko....

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
4 6

@ncc1701: moim zdaniem też powinni pójść do psychologa. Poza tym nie wydaje mi się, by odwiedziny u rodziny raz na jakiś czas sprawiły, że dziecko jest rozwydrzone. Znam przykład chłopca w wieku 9 lat, wychowywany raczej surowo niż poblazliwie, a mimo to jest to najbardziej rozwydrzone dziecko jakie znam. Trochę pomaga psycholog, ale jedynie na tyle, że nie drze się na obcych. Nie ma adhd.

Odpowiedz
avatar healthandsafety
23 25

Na miejscu matki dziewczynki zaczelabym odsuwac sie od takiej rodziny. Skoro oni nie widza w sobie nic zlego, to moze jakby zaczeli wydywac swoje "oczko w glowie" dwa razy do roku to by zrozumieli swoj blad. A malej by to tylko na dobre wyszlo.

Odpowiedz
avatar cija
-5 39

Odnośnie punktu 1. Co to za pomysł trzymać swoje rzeczy w cudzym mieszkaniu i pokoju? Mieszkanie dziadków, pokój dziewczynki, ale musisz rządzić? Sama nie miałabym ochoty trzymać u siebie prywatnych klamotów wujka, stryjenki, kuzyna, szwagierki, dziadka i kogo tam jeszcze. I wymawiać młodej, że chce korzystać z szafki, którą sam tam z łaską zmagazynowałeś. Swoją drogą, jak rodzice pozwalają na rozpuszczanie dziecka wszystkim naokoło, to chyba jednak nie widzą problemu.

Odpowiedz
avatar ncc1701
12 32

@cija: No tu sie też zgadzam - po co autor trzyma swoje rzeczy w mieszkaniu u dziadków w pokoju siostrzenicy? I jeszcze głupio ją drażni. Albo zostawia szafkę a bo zabiera. Teraz pokój należy do niej i po co dorabiać do tego całą filozofię o "jednej szufladzie w szafce zakupionej z swoje (autora) pieniądze"...

Odpowiedz
avatar cija
-5 27

@ncc1701: Dlatego też słabo oceniłam historię. Autorowi, z resztą nieszczególnie dorosłemu, chyba jakąś dziwną satysfakcję sprawia dokuczanie "rozbrykanemu zwierzęciu oszukującemu w domino".

Odpowiedz
avatar Sumiru
22 34

@cija: Myślę, że to wyglądało tak. Jak autor mieszkał z rodzicami to miał swój pokój. Dorósł, wyprowadził się ale te najpotrzebniejsze (np ciuchy na zmianę) albo niemieszczące się w nowym lokum, zostawił u rodziców. Młoda z racji częstych wizyt u dziadków nocowała w starym pokoju autora i przyjęło się, że jest to jej zastępczy pokój. Ja w tym piekielności autora nie widzę. Sama też mam swoje rzeczy u rodziców i ani moje rodzeństwo ani ich dzieci nie roszczą sobie praw do ich wywalenia albo zmuszenia mnie do ich zabrania. Tak zostaliśmy wychowani i każdy szanuje cudzą własność.

Odpowiedz
avatar no_serious
-4 16

@cija: Zabrałabym swoją szafeczkę i ustaliła głośno i wyraźnie, że to moje. Po co prowokować dzieciaka jak ta szafeczka taka fajna.

Odpowiedz
avatar Asmena
15 17

@no_serious: w moim odczuciu to nie była prowokacja, a próba uświadomienia bachorowi, że świat wcale nie kręci się wokół niego ;) @Sumiru: zgadzam się, ja u rodziców (czyli w obecnym pokoju mojej siostry) zostawiłam dobre trzy czy cztery kartony pamiątek. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby się ich pozbywać... A gdyby to miejsce było potrzebne- to normalnie by dali znać, że czas na ogarnięcie pudeł i tyle.

Odpowiedz
avatar cija
-5 19

O, edit. A ja myślałam, że to dziecko jest lokatorem na pełen etat, nie ćwierć :) @Sumiru Skoro dziadkowie we WŁASNYM lokum ustalili, że ICH pokój i większość mebli jest teraz pod władzą dziewczynki, to jest. Musieli jeszcze o tym przypominać(!!!) dorosłemu autorowi, który ma już żonę i mieszka na swoim. A i tak pisze, że jego pokój jest jego, a jej w cudzysłowie. :D Jak dla mnie to nijak ma się do szanowania dziadków prawa do decydowania o własnym mieszkaniu. Ani dziewczynki do pokoju. @Asmena no i dziecko dało znać, że tych rzeczy nie chce, jak z resztą widać nie raz i nie dwa. A że autor ma to gdzieś, "bo to ciągle MOJE MOJE MOJE, z zemsty ci zabiorę szafkę", to cóż ;) tak samo z tym domino - to nie ma nic wspólnego z życzliwą pomocą w wychowaniu, tylko z jakimś dziwnym poczuciem władzy czy licytacją w stylu "ja ci dokuczę bardziej".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2017 o 14:24

avatar Armagedon
6 12

@cija: Wydaje mi się, że jednak chrzanisz. Autor wyprowadził się od rodziców, owszem. Osierocił tym samym swój pokój, w którym, zapewne, mieszkał od dzieciństwa. Pozostały tam również meble, których używał. JEGO meble, dla niego kupione. Ma prawo czuć sentyment i do tych mebli i do tego pokoju i do rodzinnego domu, jako takiego. A rodzice nie mają prawa mu tego odbierać. "Skoro dziadkowie we WŁASNYM lokum ustalili, że ICH pokój i większość mebli jest teraz pod władzą dziewczynki, to jest." Tu już pojechałaś po bandzie, bo właśnie cała historia jest o tym, czego NIE POWINNI robić dziadkowie. A nie powinni dawać panience jednoznacznie do zrozumienia, że jest ważniejsza od wujka, że ma prawo nim dyrygować, wydawać mu polecenia, strzelać fochy, a na dodatek wujek ma obowiązek dawać małej królewnie prezenty, których, być może, wcale nie ma ochoty dawać. Czy ty nie pojmujesz, że pannicy wcale nie są potrzebne ani te meble, ani miejsce w szufladzie? Ona potrzebuje mieć WŁADZĘ i przekonanie, że panuje niepodzielnie i bez żadnych ustępstw. Tak należy wychowywać wnuki? Zachowanie dziadków jest kuriozalne i niedopuszczalne. Ja sobie w ogóle nie wyobrażam sytuacji, żeby w mieszkaniu mojej matki jakaś smarkata rozstawiała mnie po kątach i żeby moja matka na to pozwalała. Jak to jest w ogóle możliwe, żeby ośmioletni szczyl mógł pozwolić sobie na to, by ŻĄDAĆ od swojego WUJKA zabrania rzeczy z jego pokoju. To się po prostu nie mieści w głowie. Przynajmniej w mojej.

Odpowiedz
avatar cija
3 13

@Armagedon tu już, niestety, wpadasz w drugą skrajność - zaczyna to brzmieć, jakby drzwi do pokoju należało zaspawać dla tego sentymentu. Tymczasem zupełnie normalną rzeczą jest to, że jak jedno pokolenie się wyprowadza, to zaczyna mieszkać inne. Że jak się wyprowadziłam, to nie jestem tam na prawie i nie wpierniczam się, jak ktoś urządza własne mieszkanie; jestem tam "osobą trzecią". "nie powinni dawać panience jednoznacznie do zrozumienia, że jest ważniejsza od wujka że ma prawo nim dyrygować, wydawać mu polecenia, strzelać fochy, a na dodatek wujek ma obowiązek dawać małej królewnie prezenty". Jest ważniejsza, bo ma pokój PO nim? Mówienie, że nie chce cudzych rzeczy w pokoju, to dyrygowanie i wydawanie poleceń? I taka recydywa? I jakiż to niby prezent dostała od wujka, też chciałabym zrozumieć. Wyobraź sobie ten pierwszy podpunkt ze strony dziadka: "mam wnuczkę. Mieszka u nas w piątki, świątki, niedziele i ferie, więc postanowiłem, że będzie miała pokój dla siebie. Ten od lat nie zamieszkany, bo syn się wyprowadził. Młoda zamieszkała. Uradowana pochwaliła się, że ma pokój dla siebie i spytała, co z rzeczami wujka. A ten się tylko zaśmiał stwierdzając, że pokój i meble należą do niego i mamy się od nich odstosunkować. Najpierw myślałem, że żartuje... ale on powtarza, że to jego terytorium, a młodej wolno korzystać tylko tak, jak on sobie zażyczy. Wnuczka nie wie, co robić, a mnie zatkało. Podważa mój autorytet i decyzje przy dziecku, i jeszcze oczekuje, że oboje będziemy żyć pod jego dyktando. Musiałem go aż spytać, czy pamięta, że za meble płaciłem ja, i jest w moim domu. Nadąsał się, przypomniał sobie, że kupił jedną szafeczkę i możemy mu skoczyć. Już chciałem mu dać stówkę za ta szafkę i krzyżyk na drogę, ale w końcu GOŚĆ..." Albo młodej: "Dziadkowie dali mi pokój. Posprzątałam, odkurzyłam, ułożyłam. Zostały jakieś rzeczy na półkach. Dziadek mówi, że to wujka. Nie wie, które mu są potrzebne. On musi zdecydować, co z nimi. Ale jak przychodzi do nas, to się tylko na mnie drze, że mam się odczepić od jego? pokoju i mebli. Potem wchodzi jak do siebie, grzebie mi po szafkach I wpycha swoje skarby. Na końcu grozi zabraniem szafki, której nie chce, nie potrzebuje i od lat nawet nie starł z niej kurzu. Żebym znała swoje miejsce." Dla mnie ta historia ma trochę chory wydźwięk. W kazdym punkcie autor napotyka jakiś przeciętny, codzienny problem. Robi z niego dramat życiowy i wychowaczy. Zaognia, nakręca sprawę tak długo, aż pożre się z całą rodziną + doprowadzi ośmiolatkę do histerii. I zadowolony... Tutaj dopiero wychowanie zawiodło...

Odpowiedz
avatar zojka
2 6

@ncc1701: dokładnie, bardziej wygląda mi to na kłótnie z bratem (młodszym/starszym o rok lub dwa), niż rozmowę z dorosłym podobno wujkiem. I jeszcze to oburzenie, że dziecko nie pozwala wujkowi (czyli nawet nie rodzicom) na zabieranie swoich rzeczy - typowe raczej dla dwulatka, który koniecznie chce wziąć do ręki cudzą zabawkę. Ciekawe, jakby autor zareagował, gdyby dzieciak przyszedł mu do domu i zaczął brać jego rzeczy bez jego zgody...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@cija: a to jest inna para kaloszy. Bo że dzieciak rozpuszczony to jedno, ale opowieść wygląda bardziej jak komentarze nastolatka, o parę lat starszego, którego denerwuje, że młodszej siostrzyczce wszyscy pobłażają. Drugą historię autor sam sprowokował- bo zamiast powiedzieć, że jak zabierze swoje rzeczy, to najfajniejszą szafkę też, a tak mogą iść na kompromis, albo wytłumaczyć, że jego rzeczy w jednej szafce jej nie powinny przeszkadzać, cieszy się, że może robić dzieciakowi na złość. No serio. A sam "sentyment" i przekonanie, ze pokój jest "mój" zrozumiałabym raczej u studenta, który wraca do domu na święta i niektóre weekendy, a nie dorosłego faceta na swoim. Trzymanie niektórych rzeczy to jedno, ale przekonanie, że decyzje na jego temat należą DO MNIE to trochę inna rzecz...

Odpowiedz
avatar Crook
16 16

Ja i tak widzę tu głównie winę rodziców - ani dziadkowie, ani żadne ciotki nie mają aż tak dużego wpływu na zachowanie dziecka, bo spotykają się jednak sporadycznie (zrozumiałam, że nie mieszkają razem, a Mała ma tylko "swój pokój" u dziadków), a główny ciężar wychowania, dawania przywilejów i egzekwowania obowiązków oraz właściwych zachowań leży po stronie rodziców. Porozmawiaj z siostrą, dowiesz się czy ona tylko widzi problem, czy próbuje temu jakoś zaradzić. Niech siostra (a nie ty) porozmawia z dziadkami (i ciociami) i wytłumaczy im jakiego zachowania (i dziecka, i dziadków w stosunku do dziecka) nie będzie tolerować. Wbrew pozorom siostra ma duże możliwości wpływania na zachowanie dziadków (choćby zmniejszeniem ilości wizyt), no i tylko ona (i jej mąż) mają realny wpływ na codzienne zachowanie dziecka. Chyba, że okaże się, że siostra owszem, widzi problem, ale wcale nie chce jego rozwiązania, bo jej szkoda dziecka, bo to trzeba mnóstwo pracy i cierpliwości itd. I życzę powodzenia - głównie dla dobra Małej, bo kiedyś będzie jej strasznie ciężko zrozumieć dlaczego cały świat jej nie ustępuje i nie stawia jej na piedestał... A takich księżniczek i księciów mamy teraz wielki wysyp.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 16

Wieszczę w wieku nastu lat, problem a papierosami, alkoholem i narkotykami

Odpowiedz
avatar mabmalkin
10 20

Miałam podobną sytuację, z tym że odwrotną. Od strony ojca też byłam jedyną "wnusią dziadków" i bratanicą. To właśnie dziadkowie, wujki i ciotki usiłowali mnie rozpieszczać i pozwalali na wszystko, a rodzice konsekwentnie wychowywali mnie twardą ręką. Pamiętam, że przełom i obraza ze strony rodzinki nastąpiła, gdy w trzeciej klasie podstawówki zaczęłam dostawać "kieszonkowe" (jakies tam 5zł na dzień, wówczas to był dla mnie majątek!). Ode mnie miało zależeć czy wydam je od razu, czy zostawię na coś. Kiedyś wróciłam zapłakana, bo mama nie chciała mi kupić jakiejś tam zabawki (kosztowała chyba 30zł). Miałam sama na nią uzbierać. Babcia od razu w te pędy do zabawkowego, wróciła z prezentem. Mama podziękowała i poszła do sklepu go odnieść. Ostatecznie udało mi się uzbierać i sama sobie kupiłam ;). Dziś mam szacunek do starszych, do rodziców, do pieniądza i innych wartości, a zawdzięczam to bardzo "STRESOWEMU" wychowaniu.

Odpowiedz
avatar Meliana
6 6

@mabmalkin: Odnośnie tego "jakiegoś tam" kieszonkowego - 150zł miesięcznie, dla trzecioklasisty, to całkiem ładne "jakieśtam" ;) Ja od rodziców dostawałam w tym wieku 20zł miesięcznie i też był to dla mnie majątek :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

A to siostra z rodziną mieszka u dziadków, czy tylko tam bywa? Bo na moje jedynym wyjściem jest stanowczość Twojej siostry. Czyli wprowadzić się od rodziców(jeśli z nimi mieszka), albo ograniczyć kontakty, dopóki nie zrozumieją, że zasady ustalają rodzice. Bo na moje to ostatni dzwonek, żeby dziecko prostować.

Odpowiedz
avatar boom_boom
-1 17

8 letni gowniak, który nie potrafi się zachować!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

A może by tak ograniczyć wizyty u dziadków, skoro tak psują dzieciaka?

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
1 3

@TaOZwyczajnymImieniu: Poruszyłem tutaj tylko problem rozpieszczania Młodej i nie uwzględniania oczekiwań Matki Młodej. Ale blokując wizyty Młodej więcej tracimy niż zyskujemy. Babcia opowiada i pokazuje roślinki, Dziadek opowiada o zwierzątkach i pokazuje zdjęcia, Ciotki uczą liczyć, czytać, mówić po angielsku. Stymulują Młodą by opowiadała o swoich dokonaniach, hobby, postępach. Pilnują by nie jadła byle czego. Poza tym rodzice mogą raz na jakiś czas mieć weekend wolny od Młodej. Kto ma dzieciaki, ten wie o czym piszę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 kwietnia 2017 o 1:19

avatar Xenopus
2 2

@kojot_pedziwiatr: No i? Co z tego, że uczą i stymulują, jeśli też sprawiają, że nie będzie zdolna żyć w społeczeństwie? Jak w wieku 8 lat nie będzie mówiła po angielsku nic strasznego sie nie stanie. Jak będzie się uważała za pępek świata, któremu się wszystko należy, będzie dużo gorzej. Plus często wystarczy kilka razy zrealizować groźbę, że się dziecka nie przywiezie albo, je zabrać natychmiast, jak zasady wychowawcze nie są przestrzegane i rodzina się podporządkowuje.

Odpowiedz
avatar aklorak
10 22

Przykro mi ale wszyscy dziwnie się zachowujecie. Ciotki, babcie rozpieszczają, rodzice to olewają, Ty ją specjalnie drażnisz. Oszukuje w grze? Przestań grać. Męczy kota? Odizoluj ją od kota, ostatecznie wywal z domu (ją, nie kota). Moja też lubi histeryzować, ale wiem, że dla niej najlepszą metodą jest "karny jeżyk", a właściwie zapewnienie jej czasu na uspokojenie i przemyślenie. Jak zaczyna cudować, fochać przy grze, to zwijam grę, zabawa ma sprawiam radość, więc skoro jej sprawia przykrość to kończymy.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
2 8

@aklorak: Rodzice Młodej tego nie olewają. Przekonują do większej asertywności. Ale Ciotki nie słuchają, uważają że wiedzą lepiej, mimo że własnych dzieci nie posiadają. Młoda potrafi się sobą zając, więc nie granie z nią nie jest rozwiązaniem. Gram i pokazuję jej że oszukiwanie nie jest fajne, gdy jest się oszukiwanym. Wywalenie Młodej z domu jest niby rozwiązaniem? Razem z Młodą będą musieli pójść jej rodzice. Bardzo to kulturalne zachowanie. Czyli pokazuję Młodej że jak ma mnie dosyć to może kazać mi spadać. Chyba lepiej jest wypracować jakieś kompromisy?

Odpowiedz
avatar ziobeermann
2 6

Ojciec Młodej gdzie jest? W historii nie występuje, ani wzmianki o tacie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@kojot_pedziwiatr: No widzisz, i chyba właśnie o to tu chodzi. Odnoszę wrażenie, że twoi rodzice OGÓLNIE mają w waszej rodzinie najwięcej do gadania i chyba nikt nie śmie z nimi dyskutować, a już, broń boże, pouczać. Prawdę mówiąc, już czytając historię odniosłam wrażenie, że sam zachowujesz się mocno asekuracyjnie, wszystkie swoje działania "konsultując" wzrokowo z siostrą... aprobuje twoją reakcję, czy nie aprobuje? Ale siostra "stoi z boku", nie zajmuje oficjalnego stanowiska wobec zachowania córki - ciebie wysyłając na pierwszą linię frontu. Czyżby TEŻ nie chciała narażać się rodzicom? Fakt zamieszczenia tutaj historii świadczy o tym, że zachowanie siostrzenicy mocno cię wkurza. Piszesz, że widzisz iż "Siostra czasami nie daje sobie z nią rady...". Moim zdaniem, NIKT nie daje sobie z nią rady, bo wszyscy się boją. "...a babcia jej mówi że wujek sam sobie jest winien i sam się puknął w łeb. No serio? To był moment, w którym postanowiłem przestać Młodej pobłażać." A jak dla mnie - to powinien być moment, w którym powinieneś postanowić przestać pobłażać babci. Do cholery, no trzeba mieć trochę godności! Nie masz języka w gębie? Pozwoliłeś się zdominować ośmioletniej despotce? Człowieku, jesteś DOROSŁY, Młoda to nie jest mała siostrzyczka, której się ustępuje dla świętego spokoju, jesteś jej WUJKIEM, nie starszym braciszkiem z którym może robić co chce. Rąbnęła cię z całej siły, nie wiadomo czym, przez materiał - nie patrząc w co trafi. Mogła złamać ci nos, uszkodzić oko, wybić ząb. A wiesz jak to zboku wygląda? - Mamooo, a ona się bije... - Babciuuu, nie prawda, to on zaczął... - No, jak zaczął to sam sobie jest winien, nic się nie stało... Babcia-arbiter, psiakrew! Gdybym to JA w dzieciństwie pozwoliła sobie na taki numer... no nie wyobrażam sobie wręcz reakcji osób dorosłych. Prawdopodobnie dostałabym taki łomot, że bym ruski rok pamiętała. A jeśli nawet nie - to taką karę, która byłaby długa, uciążliwa i w całości odbyta. A ty - "ruki pa szwam", uszy po sobie i dalej bawisz się z małolatą jak gdyby nigdy nic. Tylko postanawiasz "przestać jej pobłażać". A, przepraszam, pobłażać w czym? Bo te trzy przykłady, które podałeś, to żaden "brak pobłażliwości", bardziej taka chęć dokuczenia, odegrania się. Bo - po pierwsze, po ciosie w łeb zerwałabym z Młodą wszelkie "stosunki". Ignorowałabym ją i traktowała jak powietrze, dopóki nie przemyśli sprawy, nie przyjdzie, nie przeprosi i nie obieca poprawy. I byłabym konsekwentna. Po drugie. Nawet w sytuacji ogólnie bezkonfliktowej nie dałabym sobą manipulować. Oszukuje w grze? Dziękuję, nie gram z oszustami. Męczy kota? Dwa razy zwracam uwagę i tłumaczę, ewentualnie znajduję ciekawe zajęcie. Za trzecim razem wymyślam stosowną karę. Jeśli rodzice mają inne zdanie - proszę bardzo, mogą opuścić mój dom razem z dzieckiem. Zawraca mi gitarę "kiedy zabiorę swoje rzeczy"? Jak uznam za stosowne. Moje i twoje rzeczy nie pogryzą się w jednym pokoju. I tyle.

Odpowiedz
avatar marius
0 0

Imo rodzice powinni zabronić rodzince kontaktu Młodej z rodziną, która Młodą rozpieszcza, póki nie obiecają poprawy.

Odpowiedz
Udostępnij