Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam kilka lat temu "wielbiciela", chociaż bardziej pasowałoby określenie "śledzącego mnie psychola".…

Miałam kilka lat temu "wielbiciela", chociaż bardziej pasowałoby określenie "śledzącego mnie psychola". Znajomy znajomych, z którym czasami widywałam się na wspólnych imprezach, stwierdził, że jestem dla niego idealna i koniecznie musi ze mną być. Kamil, bo tak mu na imię, okazał się być osobą niestabilną psychicznie i, jak później się dowiedziałam, wcześniej przez dobrych kilka miesięcy śledził swoją byłą. Ale historia nie będzie o nim, ale o reakcjach znajomych, kiedy dowiedzieli się, że sprawa została zgłoszona na policję, a potem skończyło się w sądzie.

Zaczęło się od niewinnego wypytywanie znajomych o mnie - kim jestem, co robię, co lubię. Ot, nic strasznego. Potem Kamil do mnie zaczął pisać, jednak szybko dałam mu do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana. Zresztą wtedy byłam już od kilku lat z moim obecnym mężem, a on doskonale o tym wiedział. Próbował kontaktować się ze mną kilkukrotnie, ale za każdym razem szybko go zbywałam.

Następnym krokiem było "przypadkowe" wpadanie na mnie w sklepach. Tłumaczyłam sobie to tym, że zawsze jeżdżę o podobnych godzinach do tych samych sklepów, więc może się zdarzyć, że on właśnie np. wraca z pracy. Zaczęłam się niepokoić, całkiem słusznie, bo potem zaczęło być naprawdę dziwnie.

Dla lepszego zobrazowania sytuacji dodam, że dom mój położony jest w dużym ogrodzie, z tyłu znajduje się stary sad, wszystko oddalone od sąsiadów i głównej drogi. Jak to na wsi, w ogrodzie jest sporo różnych budynków - garaż, drewutnia, kurnik, koziarnia, wiata itp. Od zawsze miałam bardzo ustalony tryb dnia, a w tamtym czasie mój chłopak jeszcze pracował od 9 do 17.

Czasami, kiedy byłam w domu sama, miałam wrażenie, że ktoś chodził po ogrodzie, bo wydawało mi się, że kątem oka zauważałam jakiś ruch. Zawsze jednak tłumaczyłam sobie, że to może pies sąsiada, dzik albo pasące się w ogrodzie kozy. Z czasem zaczęłam też zauważać inne rzeczy. Mój chłopak z domu wychodził po 8, ja o 6. Wieczorem on o 20 zazwyczaj już jadł kolację i szykował się do snu, a ja często do 21 jeszcze kręciłam się, żeby nakarmić na noc zwierzęta i wszystko pozamykać - więc jeśli coś zostawiłam wieczorem, to rano powinno być na miejscu. Zdarzało się, że rano znajdowałam w koziarni zapalone światło, chociaż byłam pewna, że w nocy je zgasiłam. Czasami bramka była zamknięta tylko na jedną zasuwę, a nie dwie, albo wiaderko które wieczorem postawiłam do góry nogami, leżało gdzieś dalej przewrócone. Czasami kozy też darły się jak na obcego, ale często tak samo się odzywały na wiejskie psy. Streszczając - pewnego dnia zaspaliśmy z chłopakiem, z domu wynurzyliśmy się dopiero grubo po 9, a mój ukochany w drodze do samochodu przyłapał Kamila, kiedy to chodził on po naszym ogrodzie z aparatem fotograficznym w ręku. Potem okazało się, że przez kilka tygodni odwiedzał nas w ciągu dnia i w nocy, robił mi zdjęcia, filmy...

Część znajomych na taką wiadomość zareagowała szokiem i współczuciem, chociaż jak się okazało niektórzy dobrze wiedzieli, że czasami nieźle mu odbijało... Za to część, teraz już byłych znajomych, postanowiła zrobić ze mnie winną wszystkiego. Najczęstsze ich argumenty:

- To moja wina, bo nie zauważyłam wcześniej - oczywiście powinnam od razu, kiedy tylko Kamil pokazał, że jest mną zainteresowany, zacząć sprawdzać, czy mnie nie próbuje śledzić. Jest jak bowiem najbardziej normalny sposób postępowania w sytuacji, kiedy ktoś wpadł Ci w oko.

- Zmarnowałam mu życie - ten argument jest moim ulubionym ;) Biedny, na pewno potem przez długich kilka miesięcy nie mógł spać w nocy i miał stany lękowe, kiedy zostawał sam.

- To zupełnie moja wina, bo interesuję się męskimi rzeczami, mogłam się tak z tym nie panoszyć, to bym nie miała problemów - tak usłyszałam od dwóch koleżanek. Ma to związek z imprezą, na której się poznaliśmy. Nigdy jakoś szczególnie nie ukrywałam, że jestem fanką komiksów Marvela, lubię kino akcji, słucham cięższych brzmień (bo właśnie to według tych dziewczyn były to "męskie rzeczy"), ale też nigdy się z tym nie obnosiłam. Na imprezie, na której wpadłam mu w oko, śpiewaliśmy karaoke i chłopak namówił mnie, żebym zaśpiewała (a w moim wydaniu raczej zaskrzeczała) Toxicity grupy System Of A Down, bo cały album znam na pamięć. Według tych dziewczyn sama się pcham w męskie rzeczy, doskonale wiedziałam, że Kamil jest wielkim fanem zespołu (nie wiedziałam) i w ten sposób z nim świadomie filtrowałam. Krótko mówiąc - pchałam mu się w ramiona.

- Na pewno nie było tak jak mówię, tylko miałam z nim romans i nie chciałam, żeby mój chłopak się dowiedział - i właśnie dlatego namówiłam Kamila, żeby dał się przyłapać, a te wszystkie filmy i zdjęcia to specjalnie przygotowaliśmy razem.

- Mogłam się z nim umówić i na pewno sytuacja wyglądałaby inaczej, bo Kamil by się nie denerwował i nie dostałby obsesji na moim punkcie - oczywiście jako kobieta mam obowiązek umawiać się z każdym, kto wyrazi taką chęć, tylko żeby go nie denerwować.

Takie podejście byłych znajomych sprawiło, że naprawdę przez długi czas nie mogłam wyjść z szoku. Do dzisiaj w ich gronie mam łatkę tej złej i niedobrej.

piekielni znajomi

by MelaMelo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
70 70

Ludzie to idioci, znajoma została jeszcze w LO uznana za okrutną babę, bo nie chciała się umówić z chłopakiem, który wszystkim opowiadał, że po tej odmowie on się zabije! Durni ludzie uważali, że powinna! Na moje pytanie czy jeśli się oświadczy i zagrozi, że w razie odmowy on się zabije też powinna się zgodzić, okazało się, że jestem równie podła i nieczuła. Najważniejsze to nigdy nie rozmawiać ze stalkerem, nie ustępować ani o milimetr przed szantażem emocjonalnym, nie odpisywać na żadne wiadomości, zawsze za każdym razem, gdy wtargnie na posesję wzywać policję. Choćby i 5 razy dziennie. Tylko nieugięta postawa może dać szansę. Trzeba pamiętać, że koleiny myślowe takiego człowieka są chore, nie myśli on jak my i dlatego jest niebezpieczny. To nie są żarty. Nie wolno ustępować żadnemu szantażyście czy stalkerowi. Stalking jest przestępstwem i nigdy nie jest to wina osoby prześladowanej. Durna mentalność prezentowana przez koleżanki idiotki to dokładnie ten sam tok rozumowania, który powoduje, że żony alkoholików uważają, że jak się mocno postarają i nie będą męża "prowokować" to on nie będzie pił i bil. A prawda jest taka, że jak ktoś chce uderzyć to kij się znajdzie, i to nie ty masz coś robić czy nie robić, bo na drugą osobę i jej postępowanie nie masz wpływu. Tak samo tutaj, cokolwiek zrobisz lub nie zrobisz nie ma to znaczenia, to stalker kieruje swym zachowaniem. To jego wybory życiowe doprowadzają go do problemów z prawem. Nie ustępuj, nigdy nie wiadomo czy taki ktoś nie planuje Cię właśnie zamordować. Nie ustępuj!

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
25 27

Mądre słowa. Dawno nie widziałem tutaj pozytywnego i tak wspierającego komentarza. Sam bym lepiej tego nie ujął.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
35 35

@maat_: Częstym błędem w tego typu przypadkach (lub gdy po zerwaniu ktoś grozi drugiej osobie, że się zabije) jest myślenie, że jest się odpowiedzialnym za zdrowie psychiczne takiej osoby.

Odpowiedz
avatar Michail
13 13

@thefinalaction: Rzeczywiście mechanizm jest ciekawy i tak jak jestem w stanie zrozumieć jeśli sprawa dotyczy rozstania po długim związku to w przypadku obcej osoby już nie.

Odpowiedz
avatar Michail
18 20

Współczuję i jednocześnie gratuluję stanowczości w rozwiązaniu sprawy bez uciekania się do przemocy. Z drugiej strony często dziwi mnie opisywana na Piekielnych postawa znajomych wobec przeróżnych sytuacji. Sam staram się nie obracać w gronie osób, którzy mają bardzo odmienne podejście do życia od mojego - ani to ciekawe dla mnie, ani ja dla nich.

Odpowiedz
avatar Swidrygajlow
10 10

Zmień znajomych. Sami sobie wystawili jak najgorsze świadectwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Swidrygajlow: a gdyby ich facetów/ojców braci czy przyjaciół prześladowała jakaś stalkerka, też wyskoczyłyby z takimi tekstami? Ludzie to debile.

Odpowiedz
avatar Michail
6 6

@Day_Becomes_Night: Raczej faceci dominują jako stalkerzy (subiektywna opinia), oczywiście sytuacja opisana przez Ciebie jest możliwa.

Odpowiedz
avatar malami1001
13 13

Nie no oczywiście moja droga, że powinnaś umawiać się z każdym facetem, który tylko wyrazi Tobą zainteresowanie, przecież powinnaś skakać pod sufit, że jakiś facet Cię chce! Aj co za znajomi, weź zerwij kontakty z ludźmi, którzy traktują Cię jak przedmiot, a nie podmiot. I to wszystko pomimo tego, że zdaje się jesteś w szczęśliwym małżeństwie.

Odpowiedz
avatar paski
16 16

Trzeba było się umówić, żeby biedaczkowi nie sprawiać przykrości. A jakby zażądał rozłożenia przed nim nóg to też powinnaś, żeby biedaczka przypadkiem nie sprowokować i nie zasmucić ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Jedno mnie zastanawia- znajomi wiedzieli, że zdarzają mu się dziwne akcje i nie ostrzegli Cię? Na nich też raczej uważaj. A reszcie się dziwię. O ile takie spotykanie "przypadkiem"może bawić, o tyle pozostałe zachowania świadczą o tym, że gość jest niebezpieczny. Swoją drogą, ciekawa jestem jak się sprawa sądowa skończyła.

Odpowiedz
avatar kitusiek
1 5

@bazienka: Ekhm. "Miałam kilka lat temu "wielbiciela", chociaż bardziej pasowałoby określenie "śledzącego mnie psychola". "

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
7 7

Oż kurcze, współczuję! Zdaje mi się, że w tym przypadku pokutuje nasza przaśna patriarchalna mentalność głęboko przekonana, że gwałt jest zawsze winą kobiety no "na pewno prowokowała" a bita jest bo "lubi to". Najbardziej dziwi mnie postawa koleżanek, w końcu kobiet, które obwiniają Ciebie za ewidentne odchyły kolegi. Strach pomyśleć, co by było, gdybyś z litości czy innych przyczyn jednak na początku uległa i umówiła się z nim. Brawo dla Ciebie za konsekwencję w postępowaniu. I już wiesz, kto jest Twoim prawdziwym znajomym/kolegą itp. Taka lekcja życiowa też się przydaje. Zapłaciłaś za nią, podejrzewam, że bałaś się bardziej, niż tu opisujesz i z oczywistych względów streszczasz, ale w ostatecznym rezultacie to Ty jesteś wygrana. Ponadto wielki PLUS dla maat za jej trafny komentarz.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
8 8

@KatzenKratzen: Możecie mnie za to zlinczować, ale właśnie ze względu na taką postawę innych kobiet uważam, że właśnie sytuacja kobiet w dawniejszych czasach, a częściowo i dziś, jest właśnie efektem tego, że dały sobie wpoić takie podejście i zwyczajnie nie potrafiły wspólnie walczyć z dyskryminacją. Wiem, przemoc domowa, kościół itp., ale jakby się uparły i stały za sobą murem, to pociągnęły by za sobą też część mężczyzn (tak się stało w przypadku ruchów na rzecz emancypacji kobiet; część mężczyzn też popierało ich postulaty), to prawie na 100% sytuacja kobiet już dawno zmieniła by się na lepsze. Ale niestety, jak komuś przez tysiące lat wpajano mentalność poniewieranego niewolnika, to wiele kobiet będzie myślało podobnie nawet dzisiaj, kiedy mają więcej praw niż poprzednie pokolenia mogły sobie wymarzyć. P.S. Mam nadzieję, że to już byłe znajome autorki i nie utrzymuje z nimi kontaktów, jeśli nie musi.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@pasjonatpl: Linczować Cię nie zamierzam, szczególnie, że w pełni się z Tobą zgadzam (jakbym się nie zgadzała to też nie, bo masz prawo do swoich poglądów). Zastanawia mnie czemu zazwyczaj największym wrogiem kobiety jest inna kobieta. Widać to szczególnie w historiach, opisujących jakieś krzywdzące zdarzenie, przytrafiające się jakiejś kobiecie. Na ogół komentarze są pełne współczucia, zdarza się lekka krytyka tej kobiety ze strony mężczyzn, ale jeśli już ktoś jej dowali z kopa i sierpowym poprawi - to na 99% będzie to inna kobieta. Zastanawiające...

Odpowiedz
avatar Wampanella
2 2

@KatzenKratzen: Też mnie to zastanawia. Jak jest jakaś sytuacja w roli faceta i kobiety. To większość mężczyzn będzie stała za facetem. A u kobiet to będzie różnie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@pasjonatpl: Po prostu w takich przypadkach faceci bardziej myślą zasadami, czyli albo się z czymś zgadzają albo nie. Mam na myśli komentarze w internecie, gdzie nie znają się osobiście i nie ma jakichś osobistych animozji. W realnym świecie może być różnie, bo mogą mieć wobec siebie jakiś uraz albo mogą być dobrymi kumplami i wtedy ocena sytuacji może być wypaczona. A kobiecego podejścia najzwyczajniej nie ogarniam. Kiedyś jednak koleżanka coś próbowała mi wytłumaczyć, czemu z kimś tam tak za bardzo się nie lubią, ale w takich i takich sytuacjach, a tak poza tym to wszystko między nimi jest ok. Pogubiłem się po pierwszym zdaniu, a słuchając reszty, nie miałem pojęcia, że takie kryteria w ogóle mogą istnieć i ktoś zwraca na coś takiego uwagę. Poza tym zauważyłem, że przynajmniej część kobiet ma w zwyczaju okazywanie jakiegoś dziwnego współczucia facetom, którzy popełnili naprawdę ciężkie przestępstwo (a bo miał ciężkie dzieciństwo, bo go dziewczyna zostawiła, bo mu nerwy puściły, bo kocha i to dlatego wpadł w szał, bo on tak naprawdę nie chciał), a faceci... zrobił, co zrobił i powinien beknąć.

Odpowiedz
avatar Wampanella
1 1

@pasjonatpl: "Pogubiłem się po pierwszym zdaniu, a słuchając reszty, nie miałem pojęcia, że takie kryteria w ogóle mogą istnieć i ktoś zwraca na coś takiego uwagę." Zainteresowałeś mnie i ciekawi mnie jakie są to kryteria. Mógłbyś napisać co zapamiętałeś z tego?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

Walcz o swoje i się nie poddawaj. Nie pozwól psycholowi się nakręcać jeszcze bardziej. Musi odczuć na własnej skórze granice, której nie może przekroczyć pod żadnym pozorem. Pod tym względem niestety prawo własności w Polsce kuleje, bo w ostateczności mogłabyś zaprosić paru kolegów na chatę i by sobie na faceta zaczekali. Ciągu dalszego nie muszę opisywać. Póki co to walcz o swoje w sądzie. Niech się nim zajmie jakiś psychiatra. Może uda się go wyleczyć. A co do twoich znajomych, to niestety potwierdza się, że ludzka mentalność nie zmienia się tak szybko. Przez tysiące lat kobietom wpajano, że powinny być uległymi niewolnicami i, jak widać, nawet w dzisiejszych czasach wielu kobietom coś z tego zostało. Także radzę odseparować się od swoich znajomych, a jak to niemożliwe, to powiedz, żeby się odpier..., bo powiesz temu psycholowi, że jedna z nich chce go pocieszyć. Ciekawe, która będzie skora to randki z kimś takim. Jak się taka znajdzie, to też potrzebuje psychiatry, a może też dozoru policyjnego, żeby ktoś się przyjrzał, co się dzieje u nich w domu. Są wyjątki, ale na ogół takie nastawienie nie bierze się znikąd, a często jest wynoszone z domu.

Odpowiedz
avatar tova123
1 1

Byłam w podobnej sytuacji, a może nawet gorszej. Mój (na szczęście już były) mąż, w momencie, w którym wyrzuciłam go z domu (mieszkaliśmy u moich rodziców, a wyrzuciłam go, gdy zaczął grozić mnie i mojej rodzinie, a nawet próbował bić) zaczął prześladować mnie i moich rodziców. Potrafił jeździć za mną autem, śledzić, zrzucić auto z drogi a nawet próbował przejechać. Do tego dochodziły groźby, wyzwiska smsy. Groził osobiście i telefonicznie. Rzucał kamieniami w okna, dobijał się do drzwi, kradł klucze jeśli drzwi nie były zamknięte (na wsi w dzień drzwi się nie zamyka jeśli ktoś jest w domu), uszkodził mi auto, wybijał szyby. Ostatecznie pobił mnie, gdy wracałam z pracy do domu. Na szczęście policja nie lekceważyła moich doniesień (a dzwoniłam czasem kilka razy dziennie). Nagrywałam każdy telefon i każdą rozmowę (włączałam dyktafon w telefonie, gdy tylko widziałam, że się zbliża- potrafił mi grozić i dusić w obecności kilkuletniej córki). W sądzie dostał wyrok w zawieszeniu, grzywnę i trzyletni zakaz przebywania w moim miejscu zamieszkania. Nie bardzo się tym przejął. Na szczęście udało mi się wyjechać z dzieckiem z kraju. Byłam tak znękana, że bałam się wychodzić z domu. Do tej pory, gdy jestem u rodziców, rozglądam się dookoła zanim wyjdę sama. Trzymaj się i nie poddawaj. Ja miałam wsparcie w rodzinie i znajomych, jednak ciężko było mi słuchać wyrzutów najbliższych, że sama sobie tego człowieka wybrałam. To prawda, ale nigdy nie wiemy, jak bardzo może się ktoś zmienić. Nawet ktoś, kogo kochamy.

Odpowiedz
Udostępnij