Prowadzę korepetycje z języka angielskiego dla uczniów szkoły podstawowej/gimnazjalistów. Z tej okazji kilka smaczków:
1. W grudniu ubiegłego roku dostałam telefon od mamy chłopaka w trzeciej klasie gimnazjum. Miał on w tym roku zdawać egzamin gimnazjalny i FCE Cambridge (Poziom tego egzaminu to B2-C1, dla porównania egzamin gimnazjalny to A2-B1).
Zaczynając od początku - czy dobrym pomysłem jest przystępowanie do dwóch tego typu egzaminów w ciągu jednego roku, ba, w ciągu dwóch miesięcy? (do FCE miał podchodzić przed wakacjami) Zwłaszcza, jeśli chodzi o FCE, bo poziom egz. gimnazjalnych jest stosunkowo niski. Egzamin ten można zdać w dowolnym terminie (ale płaci się 600 złotych), więc jeśli nie czujesz się pewny w angielskim - nie podchodź do niego, możesz stracić pieniądze i nie dostać certyfikatu (który, de facto, nie był chłopakowi w tym wieku niezbędnie potrzebny).
Ale w takim razie, gdzie jest problem, gdzie jest absurd? No bo w sumie, o co ja się czepiam, jak chce mieć certyfikat (uściślając: jego matka chce) to niech zdaje. Jasne. Tylko, że:
- chłopak potrafi nazwać kilka czasów, jednak ma problem ze stosowaniem któregokolwiek z nich, głównie używa formy podstawowej czasowników,
- z trudem przychodzi mu czytanie, a tym bardziej rozumienie, analiza tekstu,
- ma spore braki w słownictwie,
- potrafi się co prawda dogadać w prostych sytuacjach, ale robi spore błędy językowe praktycznie w każdym zdaniu (np. jak wspomniałam wyżej nie stosuje czasów).
I jak chłopak, którego poziom to słabe A2 (jeśli nie A1), ma zdawać egzamin na poziomie zaawansowanym? Jak miał nauczyć się tego w mniej niż pół roku? Jak matka może narzucać synowi (chłopak sam powiedział, że on nie chce zdawać tego egzaminu, bo nie lubi angielskiego) coś ponad program w szkole, jak on ledwo radzi sobie z zupełną podstawą? Szczerze mówiąc, obawiam się o jego wyniki na tegorocznym egzaminie gimnazjalnym.
2. Pierwsza i sądzę, że niestety ostatnia lekcja z dziewczynką w trzeciej klasie szkoły podstawowej.
Dlaczego? Czym mogło zawinić kilkuletnie dziecko? Cóż, ponownie problemem są nie dzieci, a rodzice. Lekcja trwa 60 minut. W tym przypadku trwała od godziny osiemnastej do godziny dziewiętnastej. Podczas tych 60 minut skupiam się tylko i wyłącznie na prowadzeniu zajęć, co jest chyba rzeczą normalną. Nie zauważyłam więc, że matka dziewczyny postanowiła w trakcie lekcji wyjść z domu.
Okej, nie ma w tym nic złego, że mogłaby wyjść na chwilę (chociaż nie jest to rozsądne - zostawilibyście obcą osobę we własnym domu z własnym dzieckiem?) Jednak jeśli jest już te kilka minut po dziewiętnastej, a ja muszę czekać, wydzwaniać do niej (nie odbierała), martwić się, to coś jest nie tak.
Nie mogłam tak po prostu sobie wyjść. Zresztą byłyśmy zamknięte, nie szukałam kluczy, ale nie było ich też nigdzie na wierzchu, więc to chyba jasne, że nie będę grzebać w domu obcej osoby niezależnie od sytuacji.
Wzorowa matka zaszczyciła mnie swoją obecnością o 19.40. Gdy wyjaśniłam jej swoją frustrację, była szczerze zdziwiona - cóż, jak stwierdziła, myślała, że skoro już przyszłam na godzinę to mogę zostać trochę dłużej popilnować dziewczynki. Tak. Właśnie tak to działa.
Na razie to wszystko - mam jeszcze kilka historii związanych z korepetycjami, ale nie jestem w stanie ich wszystkich tutaj opisać.
korepetycje
Co do historii nr 2, to na Twoim miejscu dzwonilabym na policje. Porzucenie dziecka bez opieki, plus przetrzymywanie Ciebie. Kobieta by sie oduczyla takich zachowan. Nie czekalabym na nia 40min.
Odpowiedz@healthandsafety: dokładnie: pierwsza moja myśl: telefon na policję.
Odpowiedz@hulakula: z jakiego powodu? Wykroczeniem jest pozostawienie bez opieki dziecka poniżej lat 6, ale nie dziewięciolatki, takie nieraz zostają same w domu. Autorka natomiast nie była pozbawiona wolności, bo klucz w mieszkaniu był (wystarczyło poprosić dziecko o poszukanie).
Odpowiedz@misdemolka: skąd wiesz, że w mieszkaniu były klucze, bo nie widzę o tym ani słowa w historii? A wezwanie policji jest jak najbardziej zasadne - kobieta wyszła, nie wraca, nie odbiera telefonu, nie wiadomo czy zagadała się z koleżanką pod blokiem czy wpadła pod TIRa i walczy o życie na OIOMie. A autorka siedzi zamknięta w jej mieszkaniu. Chybabym osiwiała ze stresu w takiej sytuacji.
Odpowiedz@misdemolka: ale matka nie zamknęła samego dziecka- zamknęła też OBCĄ osobę. a gdyby coś się stało? a gdyby dziecko było chore? a poza tym: a gdyby autorka się spieszyła i po korepetycjach musiałaby gdzieś dojechać? poza tym: była dla dziecka obcą osobą, i w dodatku w tym miejscu była pierwszy raz i nie została w żaden sposób przez matkę uprzedzona kiedy wróci itd. itp.
Odpowiedz@misdemolka: oraz zgodnie z kodeksem karnym- za dziecko do 13 roku życia odpowiada opiekun prawny- najczęściej rodzic, lub osoba sprawująca nadzór nad dzieckiem.
Odpowiedz@hulakula: mylisz kodeks karny z cywilnym, a odpowiedzialność (cywilna) trwa tak długo jak trwa władza rodzicielska, tj. do osiągnięcia pełnoletności.
Odpowiedz@grupaorkow: może misdemolka to ta matka i wie, że zostawiła młodej klucze schowane "tam gdzie zwykle" ;)
Odpowiedz@imhotep: rozszyfrowałaś mnie! Naprawdę jestem misiademolka.
OdpowiedzChłopca z pierwszej historii mi zwyczajnie szkoda. Do egzaminu najprawdopodobniej podejdzie, bo rodzicielka go zmusi wynik jest łatwy do przewidzenia. No cóż, jak mamusia wyda bezsensownie pieniądze to może coś do niej dotrze, choć raczej będzie obwiniała syna. Co do kobiety z drugiej historii to aż mi brak słów. Czytam niektóre z Waszych opowieści o roszczeniowości ludzi to aż mi się wierzyć nie chce, że to jest możliwe. W jakim ja świecie żyję, w matrixie jakimś?
Odpowiedz@KatzenKratzen: ja myślę, że będzie obwiniała nie syna, a korepetytora
Odpowiedz@KatzenKratzen: ale FCE nie jest obowiazkowy czy do czegoś niezbedny xD w sumie nic sie nie stanie jak nie zda, a zawsze jest to jakaś motywacja do uczenia się (masz jasny cel). Nawet jesli chodzi o egzamin gimnazjalny - nie ma możliwości niezdania egzaminu, co najwyżej masz śmieszna ilość pkt (np. 0%) na świadectwie. Angielski jest teraz standardem, matka płaci za korki i za egzamin - wbrew pozorom chce dobrze. Dziwi mnie ze jest nieswiadoma poziomu swojego syna - może w szkole maja niski poziom i syn ma dobre oceny? korepetytorka z nią nie gadała, że przeskoczenie z A2 do B2 jest nierealne?
Odpowiedz@myscha: I jeszcze od korepetytora zażąda zwrotu kasy za egzamin. @atencjuszka ! Strzeż się !
OdpowiedzJak ktoś wyżej wspomniał, co do 2 historii, mogłaś śmiało narobić jej smrodu przez telefon na policję, bo byłaś w mieszkaniu przetrzymana wbrew woli i dziecko zostało samopas, wtedy może by się babsko nauczyło kultury i obycia w świecie ;)
OdpowiedzRodzice bywają czasem przesadnie ambitni jeśli chodzi o języki obce u dzieci. Miałam.zajęcia z dziewczynką przed egzaminem gimnazjalnym. Nie wiem, po co jej te korepetycje w ogóle były, bo wszystko umiała, nawet więcej niż trzeba, dla mnie super, lajtowa praca, dobra kasa uczennica miła. Często chwaliłam ją przed rodzicami, robiłysmy duzo dodatkowych rzeczy. Z czasem matka zaczęła z nią przerabiać materiał robiony gdzieś na drugim roku anglistyki. Ani to jej potrzebne nie było ani zbyt przyjemne, bo po prostu trochę za trudne. Powiedziałam.matce po.kilku takich lekcjach,że odradzam dalsze zmuszanie mlodej do przerabiania tak trudnego materiału. Zwolniła mnie.
OdpowiedzW drugim przypadku trzeba było przynajmniej policzyć za 2h zajęć
OdpowiedzMylisz sie jesli chodzi o FCE - jest Cambridge English: First for Schools i ten egzamin jest dostosowany do młodzieży szkolnej. I to jest co najwyżej B2. I wcale nie głupie było by wysłanie swojego dziecka od razu na dwa egzaminy - no bo materiał sie po prostu zapomina. A że chłopak jest ponizej <B2, cóż jest jeszcze szansa ze zda ten egzamin na 45-59% i dostanie zaswiadczenie "Council of Europe Level B1". Tak opłata za egzamin jest duża, ale dzieciak tego nie docenia bo sa to pieniadze mamy :/ dla mnie najpiekielniejszy jest własnie on. 3 gimnazjum to juz nie takie małe dziecko.
Odpowiedz@kaede: a dlaczego on jest piekielny? On sobie wymyślił, że mimo słabej znajomości języka będzie się pchaç na egzamin?
Odpowiedz@digi51: Bo się chłopakowi nie chce przyłożyć do nauki języka, który jest prosty i użyteczny w życiu. Posiadanie jakiegokolwiek certyfikatu nie zaszkodzi. Inna rzecz, że szesnastoletni chłopak, widząc, że mama sponsoruje, powinien wziąć to na ambicję, żeby zdać. Moim zdaniem.
Odpowiedz@ziobeermann: nie wiemy tego. Może się przykłada, ale zaniedbania z kilku lat mimo to nie pozwalają tego nadrobić w kilka miesięcy.
Odpowiedz@digi51: Zaniedbania z kilku lat? Przecież to nie nauki ścisłe. Od kompletnego zera, do certyfikowanego B2 niemieckiego wyuczyłem się w 14 miesięcy. Więc nawet, jak komuś język angielski wyjątkowo nie podchodzi, to w jak mówisz, „kilka miesięcy" ten ktoś osiągnie poziom A2/B1. Jak tylko chce się uczyć.
Odpowiedz@ziobeermann: może chce się uczyć, ale talentu nie ma. Są przecież tacy, co po roku nauki nie pamiętają odmiany "to be".
Odpowiedz@kaede: B2 to poziom matury rozszerzonej. Dla kogoś, kto gubi się w podstawach rzecz niemożliwa do osiągnięcia.
OdpowiedzWedług mnie nie ma problemu z podchodzeniem do dwóch egzaminów w krótkim odstępie czasu. Materiał w końcu jest podobny, prawda? Gdyby chciał BEC, albo podchodził do jakiegoś innego egzaminu, gdzie potrzebna jest nauka specjalistycznego języka, to bym zrozumiała problem. Przygotowując się do FCE jednocześnie utrwala się wiedzę do egzaminu gimnazjalnego, bo, jak sama wspomniałaś, poziom jest tam jeszcze niższy, niż na FCE, a oba dotyczą zwykłej komunikatywnosci.
Odpowiedz@Pattwor: Ale egzamin gimnazjalny to nie tylko angielski :)
OdpowiedzChętnie poczytam więcej
Odpowiedzmam nadzieję, że policzyłaś jej za te 40 min?
OdpowiedzFCE poziom B2-C1? Od kiedy? Nie mylisz tego z drugim poziomem certyfikatu, Advanced?
Odpowiedz@melisendellewellyn: Gdy zdasz egzamin FCE (w całości) na ponad 90% dostajesz certyfikat FCE na poziomie C1. Mimo tego, że FCE jest łatwiejszy od Advanced, można dostać certyfikat na ten sam poziom. Pozdrawiam.
Odpowiedz