Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja rodzinna miejscowość jest niewielka. A miejscowość, w której mieszkam od jakiegoś…

Moja rodzinna miejscowość jest niewielka. A miejscowość, w której mieszkam od jakiegoś czasu razem z moim narzeczonym (P.) to po prostu wioska. Tam już wybitnie wszyscy wszystkich znają. (My mamy to szczęście, że w tej wiosce mieszkamy na największym odludziu, bez sąsiadów i cywilizacji, zatem "niestety" nie mamy większej okazji słuchać wiejskich ploteczek :D)

P. ma znajomych - M i A., mąż i żona, bardzo mili ludzie, jakoś po trzydziestce. W sumie poznałam ich jako pierwszych odkąd się do niego wprowadziłam. Czasem spotkamy się na jakiegoś grilla czy pójdziemy razem na spacer.

Jakoś w marcu tamtego roku owi znajomi stracili swojego jedynego synka, który dzielnie walczył z chorobą, ale przegrał w wieku lat 3. Nie jestem matką, więc nie wiem jak to jest stracić dziecko, ale zapewne każdy z nas się domyśla. Byli załamani, oboje korzystali z pomocy psychologa itp. Z czasem nauczyli się żyć na nowo, A. jest obecnie w drugim miesiącu ciąży.

I teraz historia właściwa: Stoję z P. w kolejce w jedynym "spożywczaku" w okolicy. Do naszych uszu dobiega dialog dwóch przedstawicielek słynnych moherków.

- Halina, a ty widziałaś ostatnio na cmentarzu tych XYZ? Byli synkowi zapalić świeczkę, a ona to już chyba w ciąży! Bo X mi mówił, że jej matka mówiła...
- No co ty mówisz! Ledwo po pogrzebie, a już o dziecku zapomnieli?!
- Toż to wstyd! A ona jeszcze w takiej koszulce w kwiatki...

I BLA BLA BLA... dołączyła do nich jeszcze jedna, potem następna... .

Nie, nie wtrącaliśmy się, za dobrze znamy mentalność takich "Halinek" ze wsi, z kółkiem różańcowym i tak nie wygramy, a szkoda nerwów psuć.

Zastanawia mnie tylko jedno... Domyślam się, że stracić dziecko czy kogokolwiek bliskiego to wielka tragedia. Ale jeśli ktoś po ciężkich próbach wychodzi na prostą, uczy się znowu cieszyć życiem i stara się układać na nowo, to nadal ma chodzić ubrany na czarno i wszem i wobec pokazywać w jakiej to on nie jest żałobie?
I szczerze to nie pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją, niekoniecznie ze strony "moherek".
Ot, "uroki" wsi.

wiocha mohery rodzice żałoba

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Windowlicker
19 27

To nie jest kwestia "wsi". To kwestia mentalności.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 17

@Windowlicker: No tak, ale nigdzie jak na wsi ludzie tak bardzo się nie znają i nie wiedzą kto, co i z kim. ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 17

@mabmalkin: Masz rację. Często słyszałem taką obiegową opinię, że w miastach ludzie są gorsi. Jest więcej cwaniaków, oszustów, ogólnie więcej podejrzanego elementu, który cię oszuka, okradnie albo zabije. No nie do końca tak. Owszem, w miastach ze względu na większą anonimowość jest więcej cwaniaczków i oszustów. Ale jak ktoś mieszka na wsi i chce się wyłamać z jakichś standardów uznawanych przez resztę, np. inaczej będzie się ubierać albo nie będzie chodzić do kościoła, albo co gorsza wódki się nie napije... To wtedy można się przekonać, jak wspaniali i serdeczni są ludzie z małych wiosek. Jest spore prawdopodobieństwo, że poznamy mocno się zaprzyjaźnimy z lokalnym dentystą po jednej z wiejskich imprez. To wcale nie znaczy, że będziemy w takiej uczestniczyć. Ot, spotkamy grupę wstawionych sąsiadów i pokażą, jacy są wylewni.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
4 6

@pasjonatpl: Mam porównanie, bo wychowałam się na wsi, potem przeprowadzki do miast, zaś teraz z Wrocławia do dziury zabitej dechami...także po tych wszystkich latach wiem co mówię i nikt nie odmieni mojego zdania :D

Odpowiedz
avatar Golondrina
11 13

@mabmalkin: Zgadzam się na 100%, też wychowałam się na wsi i uciekłam do miasta najszybciej, jak tylko się dało, właśnie z powodu tego rodzaju mentalności. Są oczywiście wyjątki, ale nie ma ich za dużo. Podziwiam Cię, że zdecydowałaś się znowu zamieszkać na wsi, i życzę duuuużo cierpliwości i spokoju wewnętrznego, oraz odporności na głupie gadanie ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Golondrina: Nie wiem, jak jest w tym przypadku, ale czasami ludzie nie tyle chcą, co muszą zamieszkać na wsi. Oczywiście, mieszkanie w takim miejscu ma swoje zalety (ciszej, bliżej natury), ale często decydującym czynnikiem jest cena. Za cenę mieszkania w mieście czasami można kupić dom na wsi. A czasem chodzi o sprawy rodzinne czy po prostu brak możliwości finansowych, żeby iść na swoje.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
1 1

@pasjonatpl: Jak wspomniałam- mieszkamy na tej wsi, ale nasz dom jest oddalony od reszty. Niektórzy ludzie całe życie pracują żeby na starość wylądować właśnie w takich okolicznościach, a ja mam to teraz. Nie lubię dużych miast i w pełni mi to odpowiada. Jednak zetknięcie się z "cywilizacją" jest nieuniknione :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

Bardzo bliskiej mi osobie zmarło dziecko, kilka dni po porodzie. Całkowicie niespodziewanie. Straszna rozpacz. Postanowili jak najszybciej postarać się o drugie. Mieszkamy w mieście - 60.000 mieszkańców. Nasi znajomi to ludzie wykształceni, dośc dobrze sytuowani, nieeligijni z ich ust słyszałam dokładnie takie same komentarze. Szlag mnie jasny trafiał. Także bycie skończonym kretynem i chooojem jest wszędzie. Mielą tymi ozorami o cudzym życiu niezależnie od tego kim są gdzie mieszkają i jak zarabiają na życie. Ale prawda jest, ze w mikrospołecznościach w jakiś sposób każdy musi miec o każdym wyrobione zdanie, siłą rzeczy plotek jest mniej więc życie każdego mieszkańca jest przewałkowane milion razy, nic się nie ukryje. A że wiadomo, ze najłatwiej wychodzić na świętego prezentując swoje święte oburzenie na postępowanie innych to tak tez robią z nadzieją że ich życie dzięki temu zostanie łagodniej ocenione. CO jest komplet bzdurą bo ścierwojady nie znają litości

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 2017 o 7:13

avatar Fomalhaut
-4 30

Z wydźwięku historii i komentarzy wnioskuję, że popieracie powrót do normalnego życia po śmierci dziecka, a nawet nie macie nic przeciwko jak najszybszemu "zrobieniu" następnego. Kiedy kilkukrotnie to samo napisałem pod jakimiś ckliwymi historiami o laskach, które po poronieniu przez pięć lat nie mogą pozbierać się do kupy, to o mało żeście mnie nie zjedli, a ilość pomyjów wylanych na mnie można było z powodzeniem porównać do standardów onetu.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
3 13

@Fomalhaut: niestety muszę to potwierdzić. Sama też spotkałam sie z taką reakcją - zarzucano mi brak, serca, empatii i życzono tego samego. Super ekstra ;/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@Fomalhaut: Napisałam już kiedyś o mojej przyjaciółce i jej tragicznej stracie. Zeżarto mnie. Ludzie sugerują się przekazem historii jeśli z niej wynika, ze szybka ciąża jest aja to dostajesz plusa, jeśli z historii wynika, ze długa żałoba jest aja to Cię zeżrą. Brak samodzielnego myślenia

Odpowiedz
avatar mabmalkin
6 8

@maat_: "Szybka"ciąża to pojęcie który każdy inaczej rozumie. Dla jednego będzie to tydzień po,a dla innego rok.

Odpowiedz
avatar no_serious
16 16

@Fomalhaut: Każdy ma czas na przeżycie własnej żałoby. Nie powinno nikogo obchodzić ile ona trwa: miesiąc, rok czy więcej.

Odpowiedz
avatar Katka_43
1 5

@Fomalhaut: Pamiętam:))))

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
19 19

@Fomalhaut: Chodzi o to, że taka tragedia jest prywatną sprawą każdego człowieka. Niektórzy przez 5 lat rozpaczają, i nikomu nic do tego, inni starają się zapomnieć i jak najszybciej zająć czymś (kimś) innym. Komentowanie ich życia i żałoby jest bardzo nie na miejscu, w każdym przypadku: zarówno „oj tam, już mogliby przestać tak się tym przejmować”, jak i „co za wstyd, powinni zamartwiać się jeszcze co najmniej przez rok”.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@PaniPatrzalska: Kolejna ciąża nie ma nic wspólnego z zapominaniem i życiem dalej. To całkowicie błędne wyobrażenie. Moja przyjaciółka płacze i rozpacza po pierwszym dziecku do tej pory, mimo, ze drugie ma 2 lata. Kocha oboje swoich dzieci

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
7 7

@maat_: Może źle się wyraziłam. Nie chodziło mi o to, że drugie dziecko zastępuje pierwsze, o którym się zapomina. Po prostu, ludzie radzą sobie z żałobą na różne sposoby: jedni się załamują i przez lata nie mogą dojść do siebie, a inni trzymają się przynajmniej na pozór nieźle i są w stanie wrócić do mniej więcej normalnego życia. Nie oznacza to, że ich cierpienie jest mniejsze albo że istnieje jakiś przepis na żałobę idealną. Każdy musi poradzić sobie z tym sam, na swój sposób, i nikt nie ma prawa próbować wciskać ich w jakieś ramy wymaganych zachowań.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
15 19

Nigdy nie nosilismy zaloby po synu, a ma cmentarzu bywamy zwykle "po drodze". Trupa - dziecka czy doroslego - czarnym strojem i wiszeniem nad grobem nie obudzisz. Zyje sie dalej, chociaz wg tescioqej powinnismy robic nastepne, bo co sie beda ubranka marnowac. A tez jest ze wsi. Wiec roznie bywa..

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 6

Powiem Ci szczerze, że aż mi się niedobrze zrobiło. Mam synka jedynaka i nie wyobrażam sobie potworniejszego nieszczęścia, niż jego utrata. Nie wyobrażam i już. Nie mogę sobie też zatem wyobrazić tragedii, którą przeżyli Twoi znajomi. Opisywane panie nie zasługują na miano człowieka. Trzymaj się od takich z daleka.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

A jakby nosiła żałobę, to by pewnie gadały, że już dwa lata minęły, a ta dalej się obnosi z żałobą, jakby tylko jej dziecko zmarło

Odpowiedz
avatar ZagranicznyChlopak
-1 1

Hmmm. Chyba odziedziczyłem po mamie zaciekłość bo walki z tytułowymi "Moherami" nigdy sobię no potrafię odpuścić, ot taka zaciekłość z mojej strony. Ale do rzeczy: Jak jestem z rodzinką w Polsce to sąsiadka z 2 pięter wyżej niesamowicie się nami interesuje. Babcia nieraz słyszała wychodzącę od niej "ploteczki" powtarzane na osiedlu przez osoby podobnego do sąsiadeczki charakterku. Głównym tematem jest oczywiście Mąż mojej mamy o pochodzeniu Pakistańskim :))) Nieraz wypytyje znajomych babci, a i sama popisuje się kreatywnością porównywalną z Fantastyką takich osobistości jak Tolkien czy nasz Sapkowski... Polotkara potrafi nawet stać przy oknie o 4 nad ranem po to tylko żeby nas swoim wścibskim wzrokiem pożegnać... Żegnamy ją radosnym machaniem, na które ona niestety nie odpowiada :///

Odpowiedz
avatar licho13
0 0

Niektóre tak mają. Osobiscie znam wdowe która po 30 latach od śmierci męża dalej na czarno chodzi,drugą 17lat. Poprostu lubią jak widac ich cierpienie

Odpowiedz
Udostępnij