Jako studentka pracowałam w jednym z większych supermarketów w Polsce, gdzie kupisz wszystko - od mydła po meble ogrodowe. Dziś ten market istnieje pod innym szyldem. Dziś postanowiłam się podzielić z wami moimi piekielnymi klientami.
1. Niedziela - ulubiony dzień na zakupy rodzin z dziećmi. Ogółem głośno, chaos, piski, płacz - wszystko męczy, głowa pęka. I zjawia się Ona - pani lat ok. 50. Kasuję jej produkty, podaję kwotę. Pani jedną ręką wspiera się pod bok, tupie (dosłownie) nogą i pyta:
P: No i?
Takiego pytania jeszcze nie miałam, pozostało mi wydukać jakieś Yyyy?
P: Kto za to teraz zapłaci? He?
Otóż pani rozpętała mi awanturę, że na pewno policzyłam jej za dużo, a ona za taką kwotę zakupów nie zrobiła. I ona nie zapłaci. Na taśmie leżą kosmetyki, po kilkanaście złotych sztuka i mnóstwo innych rzeczy. Mówię jej, że na pewno się nie pomyliłam. Ona żąda, aby pokazać paragon. Nie mogę gdyż paragon drukuje się po zatwierdzeniu płatności. Chce paragon, ale nie zapłaci i tak w kółko. Klienci już zniecierpliwieni, kolejka tworzy się coraz dłuższa. Tłumaczę, że jak zapłaci, wydrukuję jej paragon, a jeżeli się pomyliłam w informacji zwrócą jej pieniądze. Po wielu fochach kolejka rusza dalej, ale Ona nie odchodzi. Bierze paragon, wyciąga okulary i z kwadrans lustruje każdą pozycję, mrużąc oczy i patrząc przy tym na mnie. Zajmuje miejsce klientom, nikt nie może wygodnie spakować swoich zakupów. W końcu odchodzi. Po upływie pół godziny.
2. Matka, ojciec i synek. Ubrani w firmowe ciuchy, wiadomo hajs się w tej famili zgadza. Zakupy typowo do firmy/biura: kilkanaście kaw, śmietanek, cukrów, herbaty, spinacze, papier, segregatory itd. Pan każde kasować wszystko pojedynczo, dla mnie uciążliwe, dłużej to trwa, ale ruch niewielki, klient nasz pan.
Skanuję, a pan zatrzymuje mnie po chwili, do ręki daje piłkę Nike, kasować i lecieć dalej. Za moment to samo - stop, daje do ręki spodenki Adidasa, po kilkunastu produktach koszulkę sportową. Wszystko dla syna. Pan zapłacił, pyta o wystawienie faktury. Mówię, że w informacji. Bierze paragon do ręki, długi jak litania i rechocze pełnym zadowolenia głosem zwracając się do żony:
- Patrz Marycha, jaki paragon, ta ślepa księgowa znów się nie dopatrzy fantów dla młodego.
Syn ubrany na koszt firmy, taaa daaaam!
3. Klient płaci za zakupy 200 zł. Szczerzy się przy tym jakby wygrał na loterii. Pyta:
K: Dużo co?
Ja: No spore zakupy.
K: Pewnie się nie trafiają pani tacy klienci, co płacą tak dużo, no nie? Wypina dumnie przy tym pierś, jakby oczekiwał orderu za wydanie takiej kwoty.
Żal mi było komentować, że co piąta osoba wydaje tu na samą spożywkę około 500 zł...
4. Tatuś z synem na zakupach. Wybrali młodemu zestaw klocków Lego.
Tatuś: To teraz zapłać pani za zakupy.
Mały unosi coś nad głowę i zanim zdążyłam zareagować z impetem na taśmie rozbija świnkę skarbonkę. Syf naokoło, monety wszędzie. Ja przeliczam 200 zł w monetach 5 zł. Ojciec z synem wychodzą szczęśliwi ze sklepu. Ja w szoku sprzątam taśmę i stanowisko pracy, żeby inni się nie pokaleczyli o odłamki skarbonki.
5. Zasada: jeżeli nie robisz zakupów w sklepie należy wyjść przez bramki, którymi się wchodzi do sklepu, koło stanowiska ochrony. Taka zasada. Kasjerzy mają prawo nie przepuścić i żądać wyjścia ze sklepu koło ochrony.
Sobota wieczór, ulubiona pora okolicznej patologii. Tatuaże, brak zębów, palców, brudni. Wchodzą, wychodzą bez zakupów przez moją kasę. Czmychnęli tak szybko, że nie zdążyłam nic powiedzieć. Po kolejnej godzinie to samo. Za trzecim razem wyszli przez inną kasę. Gdzie piekielność? Otóż panowie ściśle obejmowali rękami swoje kurtki u dołu. Pewnie, żeby nie wypadły im towary, które wynosili ze sklepu. Za każdym razem polowali na kasjerkę która jest nowa/młoda/taka która przestraszy się ich wyglądu. Nigdy nie wychodzili przez kasy starych pracowników.
6. Tym razem bardziej smutno i przygnębiająco. Tą klientkę będę mieć w pamięci całe życie. Poranek należał zakupowo do osób starszych. Podchodzi do mnie siwa babinka, płaszcz chyba pamięta jeszcze wojnę, miejscami połatany, ale schludny. Ledwo chodzi, wspiera się na takim chodaku na kółkach z koszykiem. Uśmiechnięta i sympatyczna wykłada swoje zakupy. Sprawiało jej to trudność i trochę to trwało. Był to najtańszy chleb za 1 zł, kawałek chudego twarogu i najtańsze masło jakie można dostać. Wyjmuje pieniądze nie z portfela, czy portmonetki, ale ze zwykłego woreczka foliowego i wysypuje drżącymi rękami, abym mogła je przeliczyć. Pyta czy jej starczy, bo jeśli nie ona wróci po to za kilka dni. Były tam same grosze, gdzieś błysnęło 10 gr, moneta 20 groszowa to był już rarytas. Babinka czeka w napięciu czy wystarczy. W kieszeni znajduje jeszcze kilka groszy. Dokłada. Starczyło.
Kilka dni później sytuacja się powtarza. Ta sama babinka kieruje powolne kroki do mojej kasy. Zakupy te same. Uśmiecha się. Chleb 1 zł, twaróg no name i masło, najmniejsze jakie można dostać. Liczę znów te miedziaki. Tym razem niestety brakuje. Informuję ją o tym, a w jej oczach pojawiają się łzy. Załamanym głosem mówi, że może zrezygnować z czegoś. Mi się serce kroi.
Już mam ściśnięte gardło, szybko rzucam, że jednak się pomyliłam w liczeniu i zrobię to jeszcze raz. Miedź zgarniam do kasy, babinka odchodzi z zakupami. Ja na przerwie dorzucam z własnej kieszeni przemycone 20 groszy... A łez nie potrafiłam opanować jeszcze przez dobrą godzinę. Dla mnie to było nic, dla tej kobiety pewnie jedyny posiłek przez kilka dni.
W jakim miejscu my żyjemy, żeby starsi ludzie, którzy budowali ten kraj nie mieli pieniędzy na chleb??!!!
sklepy
Moim osobistym faworytem jest pan z numerem 2. Chciałbym zobaczyć jego minę, kiedy pan z Urzędu Skarbowego uświadomi go, że księgowość prowadzi się nie dla księgowej a dla kontroli skarbowej.
Odpowiedz@Polio: o tym samym pomyślałam. Ciekawe co powie, jak się kiedyś tego US dopatrzy.
Odpowiedz@Polio: To samo chciałem napisać. A skoro już zostało napisane, to dodam jeszcze, że to jest przykład "kreatywnego" biznesmena, który zapewne wykazuje w firmie straty i dostaje 500+ na pierwsze dziecko, Przynajmniej póki nie załatają tej dziury...
Odpowiedz@Doombringerpl: Ciekawy jestem, czy w razie jakby kontrola US coś znalazła, czy pociągnięta do odpowiedzialności będzie też księgowa, która własnym podpisem poświadcza takie rozliczenia.
Odpowiedz@Polio: Piekielne jest to, że prowadząc firmę możesz sobie wrzucać w koszty rzeczy niezbędne do jej prowadzenia. Ale "prowadząc" życie swoje lub swojego dziecka nie możesz sobie wrzucić w koszty jedzenia i ubrania tak jakby były to niepotrzebne luksusy.
Odpowiedz@glan: Prowadząc firmę możesz wliczać koszty, bo podatek płaci się od zysku. Inaczej wszystko kosztowałoby kilka razy tyle, gdyby sklep musiał zapłacić podatek dochodowy od ceny końcowej towaru, bez odjęcia kosztu transportu i ceny zakupu w hurtowni. Do "odliczania" kosztów niezbędnych do życia teoretycznie powinna służyć kwota wolna od podatku - tyle, że w Polsce dawno przestała pełnić tą funkcję, ze względu na jej śmieszną wysokość.
OdpowiedzNie wszyscy ludzie nie mają pieniędzy na chleb. Znam wielu emerytów i oni raczej mają. Pewnie, nie rarytasy, ale takiej bidy jak opisałaś to u nich nie ma. Moja ciocia, która ma 95 lat, finansowo radzi sobie nawet całkiem nieźle, bo oprócz emerytury ma jeszcze dodatki za przymusową pracę w Niemczech oraz wyzysk w PRLowskiej fabryce, gdzie straciła słuch. Więc to raczej nie wina kraju, tylko albo osobistych wyborów tej konkretnej kobiety, albo zrządzenia losu, znowu, u niej konkretnej.
Odpowiedz@Ara: Pewnie mąż pracował a ona zajmowała się domem. W Polsce nie da się dostać emerytury współmałżonka więc jeśli kobieta przeżyje męża (czyli zazwyczaj) to po jego śmierci zostaje bez niczego.
Odpowiedz@nasturcja: Bzdury wypisujesz. Można.
Odpowiedz@nasturcja: Jeśli nigdy nie pracowała zawodowo, to jak najbardziej może!
OdpowiedzPytanie, czy o tym wie i czy starczyło jej sił żeby przebić się przez biurokrację w tym wieku. Może nie mieć rodziny, która pomogłaby jej to załatwić.
Odpowiedz@nasturcja: mozna, ale nie 100%
Odpowiedz"W jakim miejscu my żyjemy, żeby starsi ludzie, którzy budowali ten kraj nie mieli pieniędzy na chleb??!!!" Tak sie koncza zle inwestycje emocjonalno-czasowe.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2017 o 19:13
@Pytajnik: Nie wiemy też, czy może ta babuleńka może za młodu leserowała na prawo i na lewo, zamiast budować ten kraj.
OdpowiedzStarsi ludzie czasem lubią chomikować pieniądze, nawet odejmując sobie podstawowe produkty. A to na "czarną godzinę" czy dla dzieci dla wnuków, co dla mnie jest przykre że od tych starych ludzi ciągnie się ile wlezie, bo i tak dadzą te pieniądze. Jak napisał Polio, chciałabym zobaczyć minę Janusza Biznesu jak skarbówką przyczepi się.
OdpowiedzCo do punktu szóstego, to wyobraź sobie, że nawet biedni ludzie w podeszłym wieku mają prawo robić zakupy w twoim wypasionym sklepie i nie ma w tym nic piekielnego.
Odpowiedz@Jorn: Jak bardzo można nie zrozumieć słowa pisanego...
OdpowiedzMoże ta staruszka była kiedyś w SB i pozbawiono ją emerytury? Albo siedziała w więzieniu przez pół życia. Nie mówię, że tak było, ale zastanów się, widzisz tylko to, co jest teraz, a nie wiesz kim była wcześniej ta miła staruszka.
OdpowiedzA co jeśli pani z szóstej historii nie pracowała zarobkowo? Babcia pracowała prawie 40 lat i emeryturę ma przyzwoitą. Jej siostry podobnie. Każda w zależności od lat pracy i zarobków swoich albo zmarłego męża. Nie są to może kokosy ale mają co jeść, w co się ubrać i za co zapłacić rachunki. Dlaczego jako społeczeństwo mielibyśmy się składać na czyjąś emeryturę jeśli dana osoba nic od siebie w dany system nie włożyła?
Odpowiedz@MyCha: wystarczy żeby miała tzw "tradycyjną rodzinę" gdzie to mąż pracuje a żona zajmuje się domem. Mąż umarł więc emerytura zniknęła niezależnie czy umarł niedawno czy w wieku lat 60 nie pobrawszy z ZUS ani złotówki.
Odpowiedz@nasturcja: Nie tak do końca zniknęła - renta rodzinna przysługuje nie tylko niepełnoletnim/uczącym się dzieciom zmarłego, ale i żonie, jeśli z uwagi na wiek lub stan zdrowia nie może podjąć pracy.
Odpowiedz@nasturcja: Skoro umarł to żona otrzymuje wyższą emeryturę po mężu, takie są zasady. Nic nie zniknęło.
OdpowiedzW jakim miejscu my żyjemy, żeby starsi ludzie, którzy budowali ten kraj nie mieli pieniędzy na chleb??!!! Może ci co nie pracowali uczciwie? Ja też miewam starszych klientów, którzy skąpią złotówki na lepszy garnek. Bo po wysłaniu kasy na Rydzyka, to mało im zostaje
OdpowiedzNo cóż, jeśli to państwo dalej będzie okradać swoich obywateli, to za kilkadziesiąt lat wiele osób będzie jak babcia z Twojej historii.
Odpowiedz@TaOZwyczajnymImieniu: Kto cie pajacu okrada?
Odpowiedz@dziqs1987: jak to kto? Panstwo z ZUSem na czele. Bo przez 40 lat ludzie placa na skladki ciezkie pieniadze a pozniej dostaja grosze na emeryture jesli oczywiscie dozyja
OdpowiedzOsoby z reguly starsze maja za duzo czasu i szukaja problemu na sile. 2. Znam wiele osob, ktore robia zakupy dla siebie a wystawiaja fakture na firme.
OdpowiedzNie chcę, żeby mój komentarz został uznany za piekielny, ale zastanawiam się: skoro babcia taka biedna, to czemu kupuje chleb, masło i twaróg? Wydaje na to jakieś 6-7zł i co ona z tego zrobi? Za tę kwotę można ugotować zupę na kilka dni. Np. Pomidorową z ryżem albo nieco biedniejszą wersję krupniku. Może zrobić sobie ryż lub makaron z sosem, jakieś dania z ziemniaków. Możliwości jest mnóstwo i praktycznie każda będzie bardziej wartościowa niż najtańszy chleb posmarowany masłem i twarogiem.
OdpowiedzMoże nic innego nie je? Bo nie lubi, nie może? Nie wiadomo, nie znamy szerzej sytuacji tej pani.
Odpowiedz@angerfist: Też mnie to zastanowiło - przecież za to miałaby kurzy korpus,pęczek włoszczyzny, a ile kartofli! Toż to dla jednej osoby "świat i ludzie", jak mówią w moich stronach na wsi takie staruszki.A może była kiedyś Damą (taką przez wielkie D) i nie umie gotować, bo całe życie robiła to gosposia? A nieboszczyk mąż albo nawet ona sama wtopiła wszystko w Amber Gold?
Odpowiedz@melisendellewellyn: jak masz do wyboru nic nie jeść i umrzeć z głodu, albo zjeść czego nie lubisz.... a zresztą pomyśl sam
OdpowiedzW moim mieście naliczyłem 7 punktów które wydają darmowe posiłki, dwa z nich robią to przez całą dobę gdyby ktoś wstydził się przyjść za dnia. Do tego istnieje bank żywności z tym sławetnym unijnym jedzeniem, dają tyle że kilkuosobowa rodzina nie jest w stanie tego przejeść, jeśli ktoś jest schorowany to nawet zawiozą/wniosą do domu. Niepojętym jest dla mnie jak w takiej sytuacji można chodzić głodnym. W Polsce od wejścia do UE praktycznie NIE ISTNIEJE PROBLEM NIEDOŻYWIENIA, skończcie z tymi durnymi rzewnymi historiami. A tak przy okazji to skąd wiesz, że ta kobieta budowała ten kraj? Równie dobrze mogła całe dorosłe życie przesiedzieć na załatwianej emeryturze, na zdrowe jak koń dziecko. Zjawisko nader powchechne za czasów ZSRR.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2017 o 14:58
Gdzie mieszkamy? W Polsce. Znaczy się WY mieszkacie. W normalnym cywilizowanym kraju tacy ludzie dostają więcej pieniędzy od państwa, a nawet niektórzy co tydzień dostają zapas: Chleba, mleka itp. No, ale to u mnie w CHORWACJI, a u was w Polsce.... no właśnie :). Pozdrawiam tych co dalej uważają Polskę za taki wspaniały kraj.
Odpowiedz@PolskiChorwat95: U nas w Polsce też. Obawiam się, że znacznie więcej niż w u Ciebie :) Żyjesz we własnych wyobrażeniach, nie mając pojęcia o rzeczywistości. Przeczytaj chociażby powyższe komentarze.
Odpowiedz@asmok: Po prostu piszę z normalnego cywilizowanego kraju. I widzę jak tu jest a jak w Polsce było. Jest różnica pomiędzy Polską a Chorwacją i to wielka ;)
Odpowiedz