Nałóg ciężko rzucić, jakikolwiek by nie był. I to nie zawsze z własnej winy, ale również przez ludzi, którymi się (chcąc lub nie chcąc) otaczamy.
Otóż jakoś teraz w kwietniu mija rok jak nie palę. Paliłam trzy i pół roku, rzuciłam z dnia na dzień, bez żadnych tabletek/plastrów i innych wymysłów. Piekielnymi poniżej będą po prostu znajome twarze, z którymi czasem zamieni się parę słów. I niestety kilka osób z bliższych wówczas znajomych.
1. Sępy. Chyba każdy z palaczy ma lub miał takiego "znajomego", który nigdy nie ma na fajki, ale zawsze wyżebrze. Jak miałam, to częstowałam. Do czasu. Potem tylko bliższych znajomych.
- Mabmalkin masz fajkę?
- Nie, rzuciłam.
- No nie pie*dol! Cooo ty!
- No poważnie. Może X ma.
- Jasne, zawsze tak mówicie.
Dopiero po kilku tygodniach jakoś to do niektórych dotarło. A jak już dotarło...
2. Impreza. Idę się przewietrzyć. Wiadomo, że po kilku piwkach przychodzi ogromna ochota na papierosa (przynajmniej ja tak miałam) i często człowiek się przełamuje, ale jakoś dawałam radę, wmawiając sobie, że wszystko co dotychczas osiągnęłam pójdzie na marne. Mimo to, zawsze znalazł się jakiś kretyn, który machając mi paczką papierosów przed oczami próbował namawiać "no daaawaj, widzę przecież, że byś zapaliła". Jeden natręt (właśnie ZNAJOMY) śmiertelnie się obraził, gdy w końcu w złości wyrwałam mu fajki i wrzuciłam do kontenera.
Jego koleżanka, którą poznałam chwilę wcześniej uznała, że będzie śmiesznie, jeśli zacznie dmuchać mi w twarz dymem. Nie powiem jak ich skomentowałam, bo to bardzo brzydkie słowa ;). W każdym razie już się nie odzywamy.
3. A jak ty to zrobiłaś? No jak to z dnia na dzień? A tam, gadasz, wstyd ci się przyznać, a przecież wszyscy teraz biorą jakieś Desmoxany. No ale jak koleżance nie chcesz pomóc, to nie mamy o czym rozmawiać.
To tylko kilka z wielu sytuacji, dla wielu z Was być może mało piekielne, jednak wierzcie mi, że z perspektywy osoby walczącej z nałogiem, były to na początku chwile parszywych prób. Na szczęście większość moich znajomych wspierało mnie w rzucaniu nałogu. Tylko nie rozumiem po co ludzie robią takie rzeczy, zamiast zająć się sobą.
nałogi
Jak mój facet przestał palic to matka potrafiła mu fajki dawać:) masakra jakas.
OdpowiedzMiałam podobnie kiedy zaczęłam się odchudzać. Nawet tata podsówał mi moje ulubione potrawy iniby nie namawiał, ale zawsze coś szykował dla mnie. Było to na początku bardzo trudne, ale z biegiem minęło. Schidłam 17 kg i trzymam się tego do teraz. Głowa do góry, będzie lepiej!
Odpowiedz@majkaf: i wiem, że popełniłam masakrycznego byka - podsuwał! Ale podobno minął mi czas na edycję komentarza. A, kurna, coś mi w tym wyrazie nie pasowało... Palę się ze wstydu.
OdpowiedzNo cóż... Kto wyłamuje się z kolektywu, ten ściąga na siebie jego gniew i próby zagonienia ponownie do "stada". Kiedy rzucasz dowolny nałóg, czy to fajki, alkohol, czy kawę, to wysyłasz sygnał: "da się!". A jak kto trzyma się swoich nałogów i pielęgnuje w sobie błogie przekonanie, że nie ma możliwości zmiany, to burzysz mu spokój ducha. Stąd takie "życzliwe" nastawienie. Nawet nie zliczę, ilu alkoholików opowiadało, jak to, kiedy wtrącali z odwyku, odwiedzały ich istne pielgrzymki krewnych i znajomych królika, oczywiście z obowiązkową flaszeczką. No ręce opadają...
OdpowiedzW czasach, kiedy paliłam, miałam żelazną zasadę - nie częstowałam papierosem osoby niepalącej lub takiej, o której nie wiedziałam na pewno, że jest aktualnie paląca. Sama zaczęłam palić właśnie z poczęstowania. A zachęcanie, zmuszanie/szantaż to zwyczajne świństwo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2017 o 22:38
powiem jedno - zazdroszcze! ja palę i nie potrafie tak z dnia na dzien rzucić. Ale mam znajomych, którzy starają sie ograniczyć i sama ich biję po łapach, gdy chcą ode mnie wysępić. Przynajmniej ktoś ograniczy, jeśli ja nie potrafie... Może kiedyś sie uda :)
Odpowiedz@biszkopcik83: Ja jeśli wiedziałam, że osoba pali i prosiła o fajka to dawałam. Ta osoba wiedziała co robi, a tym bardziej nie było mowy o rzucaniu. Ale nigdy nie dałam papierosa jakiemuś dziecku albo komuś kto chciał "pierwszy raz spróbować" :)
Odpowiedz@biszkopcik83: Na pewno się uda. Wszystko tak na prawdę siedzi w głowie. Raz mi się udało, nie paliłem 8 miesięcy i poczułem się na tyle pewnie, że stwierdziłem, że mi 1 papieros nie zaszkodzi, a potem kolejny i tyle było z rzucania palenia :( Teraz nie palę od ponad 2 miesięcy i wiem, że drugi raz nie dam się nabrać na pewność siebie :)
Odpowiedz@biszkopcik83: Polecam książke Alena Carra - jak łatwo rzucić palenie. Ja z 3 paczek dziennie do 0 z dnia na dzien rzuciłem i nie pale już 3 rok bez najmniejszych problemów:]
Odpowiedz@GlaNiK: Ja właśnie WIEM bez próbowania, że nie gdybym chociaż wzięła "bucha" od kogoś, to pewnie wróciłabym do tego. Albo i nie. Nie wiem, wolę nie sprawdzać.
Odpowiedz@biszkopcik83: A ogólnie może miałam łatwość bo zauważyłam, że to nie było tak, że ja POTRZEBUJĘ dawki nikotyny, ale... sam moment ODPALANIA papierosa sprawiał mi po prostu przyjemność i powodował odprężenie. ;)
OdpowiedzNiestety palacze to w większości dość upierdliwa grupa społeczna, ma swój zamknięty światopogląd i nie-palaczy często ma w dupie. Brawo dla ciebie, że rzuciłaś.
OdpowiedzGratulacje za wyjście z nałogu :)
OdpowiedzNie rozumiem tego. Serio, nie wiem, co takimi ludźmi powoduje. Jak moja znajoma rzucała, to wręcz starałam się nie palić jej "na oczach", żeby nie jej nie kusić. Ale to samo jest z piciem. Ktoś 3 razy już mówi, że dziękuje, nie chce kieliszka, ale zawsze się znajdzie wujek, co go będzie namawiał, "co, ze mną nie wypijesz"...
Odpowiedz