Do firmy przyszedł facet ze skargą. Wpadł na jeździe bez biletu 3 razy w 2015r i od tamtego czasu widać kasuje bilety. W każdym razie tamtych mandatów nie zapłacił, więc sprawa trafiła do komornika. Ponaglenia owszem były wysyłane.
Tok myślenia faceta - olewa pisma, bo "po roku się anulują".
Do zapłaty ma 630zł mandaty plus koszta komornicze - około 900zł.
komunikacja_miejska
Co to za komornik który pobiera takie opłaty od długu 630 zł? Jak nie wiesz ile, to nie podawaj kwot.
Odpowiedz@patersan: jak najbardziej realna kwota.
Odpowiedz@patersan: 350 minimalna kwota za czynność komorniczą. z długu 100zł robi się ~500 bo jeszcze odsetki
OdpowiedzNie zgadzam się z minimalną kwotą komorniczą, ja miałem 12,5 pln. Gdzie macie takie źródło z tymi 350 złotymi? (W sensie serio chciałbym poznać, bo nie chcę jakichś niespodziewanek z powodu błędu)
Odpowiedz@karol2149: art. 823 Kodeksu postępowania cywilnego komornik pobiera od dłużnika opłatę stosunkową w wysokości 5% wartości świadczenia pozostałego do wyegzekwowania, jednak nie niższej niż 1/10 i nie wyższej niż dziesięciokrotna wysokość przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego. obecnie przeciętne wynagrodzenie to ~3800zł czyli komór pobiera minimum 380zł nawet choćby do ściągnięcia były 2zł.
OdpowiedzRzeczywiście, tzw. mandaty, czyli de facto opłaty dodatkowe nałożone za przejazd bez ważnego biletu w środkach komunikacji przedawniaja się po upływie 1 roku od momentu, w którym stały się wymagalne. Wierzyciel, czyli firma wystawiająca wezwanie do zapłaty, ma rok na to, aby skierować sprawę do sądu. Ponaglenia nie przerywają biegu przedawnienia. Komornik, a właściwie komornik sądowy, działa wyłącznie na podstawie wyroku sądowego, nie ma więc możliwości, aby po wysłaniu "ponaglen" zaangażować go do wyegzekwowania zapłaty. Jak zwykle więc użytkownik opowiada bzdury.
Odpowiedz@monikamaria: @monikamaria: U nas jest tak. Pomaganie następnie przecząco we ostateczne potem do rządu w Lublinie i do komornika. Tak działa nasza windykacja. Nie do jakiś firm skupiających długi.
Odpowiedz@Canarinios: No właśnie, do sądu. I na to jest rok. Jeśli po ponad roku wniesiecie sprawę, to taki gapowicz pisze sprzeciw uzasadniając przedawnieniem i grosza nie dostaniecie. Jeśli sprzeciwu nie ma to jego strata, ale jak najbardziej ma do tego prawo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2017 o 19:39
@Canarinios: Z całym szacunkiem, co Ty bredzisz? "Pomaganie następnie przecząco we ostatecznie potem do rządu w Lublinie"??? Może ponaglenie i do e-sądu w Lublinie? Myślisz że z tym wyrokiem sądu można wszystko i jest on alfą i omegą??? Znowu jakąś ściemę walnąłeś i liczysz na plusiki.
Odpowiedz@ObserwatorObywatel: To nie jest wyrok a nakaz zapłaty. Po dwa tak to działa jeśli wierzyciel ma taki nakaz a dłużnik nie wniesie sprzeciwu w określonym czasie to z nakazem idziemy do komornik a ten ściąga dług. @monikamaria: Gapowicz musi wnieść sprzeciw i to w określonym terminie bodaj to jest 14 dni. Większość zamiast w ciągu 14 dni pisać sprzeciw do sądu to udaje się do MPK celem składania odwołań albo z prośbą o umorzenie długu.
Odpowiedz@goodfather: no i to jest niestety właśnie brak świadomości odnośnie przepisów prawa, który, jak wiadomo, szkodzi.
Odpowiedz@Canarinios: "Pomaganie następnie przecząco we ostateczne potem do rządu w Lublinie i do komornika. Tak działa nasza windykacja" - im dłużej to czytam, tym bardziej nie rozumiem, jak działa nasza/wasza windykacja.
OdpowiedzSłuchaj autorze, mam znajomego, już Ci kiedyś pisałem o nim i jego sposobie bycia z kanarami, komornikami i wszelkiej maści windykatorami. W skrócie: znajomy tuż po maturze wyprowadził się z domu na drugi kraniec Polski z plecakiem i 500 zł, zrywając kontakt z rodziną. Urwany kontakt z rodziną trwa już 11 rok. Na studiach z robotą krucho, a i ekonomia w połączeniu z drugim kierunkiem (prawo) zbyt dużo czasu nie dają na pracę. Po roku studiów miał kilkanaście opłat dodatkowych i w dodatku pozaciągał pożyczki w firmach typu prowident, ponoć sam nie wie ile i na ile dokładnie. Dziś nie ma zameldowania, ani jednego zapłaconego mandatu i żadnej spłaconej pożyczki. Po magisterce był 3 lata za granicą, wrócił, wziął ślub, kupił mieszkanie, samochód, oczywiście częściowo na kredyt na żonę. Mieszkanie i samochód zgodnie z intercyzą są wspólne. Ma też dobrze płatną prace w kraju. 11 lat ma ten sam nr telefonu i adres e-mail - by wiedzieć co się dzieje z jego długami - już nie wie ile razy jego pożyczki zostały sprzedane, ale żadna z tych firm sama, bądź za pośrednictwem komornika nie przeprowadziła żadnej skutecznej próby windykacyjnej w przewidzianym przez prawo terminie. A miejscowa windykacja za brak biletu to w ogóle jakiegoś gościa przysłała (windykatora, nie komornika sądowego), który trafił na imprezę studencką (rok 2005, 60 km do Ukrainy) i próbował skonfiskować wszystkim balangującym wszelkich przedmiotów wartościowych. Wezwana policja (przez poturbowanego windykatora) tylko spisała zeznania pilnie wezwanej właścicielki. Odpis z notatki służbowej wraz z zeznaniami braci studenckiej był dowodem w sprawie o umyślne zniszczenie mienia (drzwi) przez w/w windykatora w czasie jego eksmisji za drzwi (sprawę kobitka wygrała). Więc tyle w temacie skutecznej windykacji długów. Przestań walić ściemy. Gość może i przyszedł, ale tymi świstkami od e-sądu czy komornika można se kibel najwyżej wytapetować.
Odpowiedz