Skoro już było trochę komunikacyjnie i motoryzacyjnie, to kolejna zza kółka. Tym razem krótko.
Apeluję o trochę rozwagi dla właścicieli czworonogów.
Wrocław, godziny wieczorne dnia wczorajszego, mimo wszystko ruch spory, bo ludzie wracają z wyjazdów świątecznych. Wracam sobie spokojnie do domu przez Śródmieście, toczę się te 30 km/h, gdy nagle na ulicę wypada pies. Na smyczy. Bo jaśnie piekielny pan właściciel postanowił, że go wpuści do samochodu od strony ulicy, samemu stojąc na chodniku. Światło było zielone, więc przejechałem (oczywiście nie psa), żeby nie zahamować tego sznureczka za mną, pana przykładnie strąbiłem, o co (jak widziałem w lusterku) miał pretensje.
Nie wiem, czy to nowy sposób na pozbycie się czworonoga, czy to był pies-przewodnik kierowcy-idioty, ale cóż, takiego debilizmu jeszcze nie spotkałem.
PS: Miejsce parkingowe było na chodniku, chodnik też w tamtym miejscu dość szeroki, więc spokojnie mógł "spakować" psiaka od strony chodnika. Albo przynajmniej poczekać na czerwone światło na skrzyżowaniu.
Wrocław
Nie mogę tego zrozumieć. Jak ten samochód był zaparkowany, że facet wpuszczał psa od strony ulicy stojąc na chodniku?
Odpowiedz@aklorak: Wytyczone były miejsca parkingowe na chodniku, czyli na nim miał co najmniej 2m miejsca.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2017 o 12:35
@Maudus: Dzięki.
OdpowiedzDlatego moje psiury zawsze pakuję do bagażnika :D
Odpowiedz@tick: To był akurat pies rozmiaru torebkowego, rasy nie rozpoznałem, ale jak mieszanka małego jamnika z yorkiem, wiec bez problemu można było go wziąć na ręce nawet, jeśli gość się chciał do auta dostać od strony ulicy. Ale nie, łatwiej jest wypuścić przed siebie psa na długiej smyczy ;)
Odpowiedz@Maudus: aaaa... to mów, że to nie o psa chodzi ;) pies się zaczyna od 30 kg (żartuję :) )
Odpowiedz@tick: Spokojnie, nie jestem zapalonym psiarzem, aczkolwiek też lubię te większe egzemplarze :D
Odpowiedz