Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dużo zamieszczacie historii o piekielnych sąsiadach i, muszę przyznać, że zawsze traktowałem…

Dużo zamieszczacie historii o piekielnych sąsiadach i, muszę przyznać, że zawsze traktowałem je trochę z przymrużeniem oka. Może dlatego, że moje staruszki z klatki są do rany przyłóż.
Ale ostatnio na własnej skórze przekonałem się jak bardzo zryty można mieć dekiel.

Od niedawna pomagam koledze w remoncie kawalerki, do której docelowo ma się wprowadzić. Na razie polega to raczej na wynoszeniu skarbów gromadzonych latami przez starszego człowieka i sprzątaniu, więc na razie nie odbywają się żadne głośne prace typu wiercenie, kucie, itp.

Ze względu na to, że średnia wieku sąsiadów grubo przekracza sześćdziesiątkę, od początku staramy się utrzymywać z nimi kulturalne stosunki np. wnosząc zakupy, żeby na przyszłość kumpel był postrzegany w dobrym świetle.

Pracujemy sobie spokojnie: kumpela coś ogarnia na balkonie, kumpel drapie starą tapetę w przedpokoju, a ja, siedząc na podłodze, rozkręcam stary piecyk zdemontowany przez gazownię w celu wyniesienia go panom bardziej potrzebującym pod śmietnik.
Właściwie jedynym źródłem jakiegoś hałasu jest mój telefon z włączonym radiem na parapecie za mną.

Siedziałem twarzą do drzwi wejściowych więc pierwszy zauważyłem wtargnięcie sąsiadki z RYJEM. Tak się darła, że chyba nawet w Chicago się auta zatrzymywały. Ogólnie była w samym szlafroku (to akurat było widać na pierwszy rzut oka), z mokrymi włosami i... pełnym makijażem(?)

A darła się mniej więcej w tym sensie:
"Wiedziałam mordercy! Dopiero się wprowadzili, a już chcą mnie zabić! Ja siedzę w wannie, a ci bandyci tak w rury waliliście, że mi mało Junkers do wanny nie wpadł! Ja mam zawał! Policja!"
Czy coś w tym stylu.

Kumpel przestraszony (w końcu to on tam będzie mieszkał), próbuje tłumaczyć, że w łazience nie są przeprowadzane kompletnie żadne działania remontowe, ale może po pionie jakiś hałas się niesie i w ogóle przeprasza.
Niestety to tylko spotęgowało wrzaski tej staruchy.
W otwartych drzwiach wejściowych widzę też już trzy siwe głowy pozostałych sąsiadek z piętra.
Odłożyłem narzędzia, naparłem na furiatkę (prawie półtorej głowy różnicy wzrostu).

(J) Proszę wyjść.
(F) Nie wyrzucaj mnie!
(J) Proszę wyjść (cały czas prąc przed siebie, więc siłą rzeczy baba musiała się cofać).
(F) Nie bij mnie! (nawet nie podniosłem głosu, a co dopiero ręki).
W końcu wylądowała na korytarzu, drzwi zwyczajnie zatrzasnąłem i żartując wróciliśmy do pracy.

Po kilku minutach rozlega się pukanie do drzwi. Powstrzymałem kumpelę: ja otworzę. Jak to ona, to jej mopa w gardło wepchnę. Otwieram drzwi, a tam sympatyczna staruszka z mieszkania na przeciwko:

(S) Kawalerze kochany! Ta wariatka nas tu wszystkich terroryzuje! Jak dobrze, że się pan wprowadza, bo może w końcu będziemy mieć spokój!

Okazało się, że roznegliżowana starucha nie mieszka piętro niżej tylko drzwi obok i regularnie wyżywa się na sędziwych sąsiadach niezdolnych się jej przeciwstawić.
Z uśmiechem wyjaśniłem, że to nie ja się wprowadzam tylko kolega, ale przy poparciu sąsiadów, na pewno będzie potrafił spacyfikować kłopotliwą terrorystkę. Babcia jeszcze spojrzała na kumpla mrucząc, że jestem od niego wyższy. Ale uspokojona, że wzrost nie przekłada się na siłę, uspokojona podreptała do domu. Za chwilę wróciła z ciastem domowej roboty w zapłacie za pacyfikację sąsiadki. Szkoda tylko, że akurat ja tego ciasta spróbować nie mogłem, bo przyjmuję tylko posiłki płynne.

We wtorek po świętach wracamy na mieszkanie. Zobaczymy co dalej.

sąsiedzi

by izamarkow
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SirVimes
45 51

To nie ty jesteś tym gościem z rakiem, psem, bez połowy kończyn, zamykanym na balkonie i męczonym przez straż i policje? Twoja historia wygląda na zamyśloną na kilku płaszczyznach - chociażby dlatego, że dialogi są kalekie.

Odpowiedz
avatar zielonylis
38 40

@SirVimes: dialogi są kalekie, bo gościu nie ma języka. logiczne.

Odpowiedz
avatar Ara
11 11

@bazienka: W tej historii tak.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@bazienka: ten moment, kiedy olecisz dalej z sarkazmem i wiekszosc przestanie rozumiec...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
39 45

Jeszcze niedawno nie mogłeś mówić, ze względu na amputację języka. Odrósł ci...?

Odpowiedz
avatar salee_n
24 30

Lekko ponad miesiąc temu nie mówiłeś, bo podobno nie miałeś języka a teraz co się zmieniło ? Pogubiłeś się już we własnych bajeczkach ? -

Odpowiedz
avatar fursik
44 46

Już nie mówiąc, że kiedy ktoś ma znajomego z rakiem, w trakcie chemii, z kilkoma różnymi formami niepełnosprawności, to z całą pewnością tę właśnie osobę poprosi o pomoc przy remoncie i przeprowadzce...

Odpowiedz
avatar 7sins
25 29

@Pedrossek: Właśnie czytamy ze zrozumieniem i dlatego jego opowiastki się ze sobą nie zgrywają. Jeszcze niedawno był tak słaby, że wyrostek na osiedlu wyrwał mu reklamówkę. Ma też przyznaną I grupę inwalidzką. A teraz pomaga koledze w remoncie mieszkania. To albo jest chory i słaby jak dziecko, albo zdrowy z niego chłop. Jak się ma I grupę inwalidzką to się kumplowi w remoncie mieszkania nie pomaga.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 24

@7sins: Pierdo_licie, Hipolicie. Partner mojej ciotki, z nieoperacyjnym guzem śródpiersia, zrypanym szpikiem kostnym po ostatniej chemii (trzy transfuzje, stan białaczkowy), zakrzepicą, zatorowością płucną (skutki poprzednich chemii), przerzutami na kręgosłup (metalowy "stelaż" tułowia na stałe) prawie normalnie funkcjonuje, przygotowuje śniadania, daje korepetycje z angielskiego, a piecyk też pewnie dałby radę rozkręcić, gdyby nie musiał go dźwigać. Do tego planują z ciotką ślub i wesele w maju. Wszyscy w rodzinie mu "kibicują" i wierzą, że dożyje. Bo się nie poddaje i bardzo mu zależy. I wiesz co? Też ma I grupę inwalidzką. A właściwie, "niepełnosprawność w stopniu znacznym" - tak to się teraz określa.

Odpowiedz
avatar izamarkow
-4 30

@7sins: No właśnie z tym zrozumieniem wyraźnie masz problem. Po co bym rozkręcał przez godzinę piecyk, jeśli mógłbym go po prostu zatargać do windy, a później na śmietnik? Dla rozrywki? A do odkręcenia paru śrubek na siedząco lub skonfigurowania instalacji elektrycznej nie trzeba być Herkulesem. Pewnie byś wolał żebym był w takim stanie, że siedząc w domu żebrałbym o podanie herbaty. Niedoczekanie. Po moim trupie.

Odpowiedz
avatar 7sins
11 21

@izamarkow: Po pierwsze jestem kobietą, co łatwo wywnioskować po znaczku przy nicku. Po drugie - jest mi zupełnie obojętne, co się z tobą dzieje. Siedź sobie w domu, chodź z psem na spacery, pisz historyjki na Piekielnych. Zwisa mi to. Ale skoro jesteś w stanie jednemu kumplowi pomagać w sklepie, drugiemu w remoncie, to raczej nie jesteś w tak złym stanie, jak opisujesz. Co więcej - moim zdaniem nie należy ci się to co dawniej było nazywane I grupą inwalidzką. Co innego zrobienie śniadania, co innego lewizny u kumpla w sklepie. Koloryzujesz albo tutaj, albo przed orzecznikami z ZUS. Nie zdziw się, jak któryś z nich to czyta... Ostatnio podobno konsylium miało zadecydować czy będziesz dalej żył. I co? Jeszcze nie wymyśliłeś historyjki o tym? Jakoś zgrabnie omijasz wszelkie pytania - nawet zadane przez tych, którzy ci wierzą.

Odpowiedz
avatar 7sins
6 14

@izamarkow: I jeszcze jedno - odpadów budowlanych czy wielkogabarytowych (mebli), nawet po małym remoncie w domu, nie wynosi się tak po prostu na śmietnik. To nie są odpady komunalne.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
3 5

@7sins: moja mama z dawną I grupą inwalidzką ma zakaz podnoszenia rzeczy cięższych niż 2 kg i chodzenia szybciej niż spacerkiem, a ten domy remontuje, piece rozkręca i jeszcze wygląda tak zdrowo i groźnie, że złe sąsiadki uciekają na jego widok. Tylko pozazdrościć sił witalnych, niejeden zdrowy by takie chciał.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
6 16

Serwis, gdzie wrzuca się pasty, to pod innym adresem. Wesołego Dyngusa.

Odpowiedz
Udostępnij