Dzisiaj będzie krótko, ale muszę opowiedzieć, coby samemu sobie w głowie ułożyć.
Tytułem wstępu: w okolicach domu mam jedno przejście dla pieszych bez świateł, przy dość ruchliwej ulicy (2 pasy w każdą stronę, w godzinach 6-9 rano zwykle zakorkowana). Przez jakiś czas się dziwiłem, dlaczego jeśli idę sam, to swoje na przejściu muszę odstać, a kiedy idę na spacer z psicą, to już pierwszy samochód hamuje i mnie przepuszcza.
Parę dni temu rozwiązałem tę zagadkę. Tym razem byliśmy na spacerze sporo wcześniej, więc natknąłem się na niewidzianą nigdy wcześniej kobietę z psem bokserem. Spokojnie zatrzymała się przy przejściu, a następnie... Wpuściła psa wprost na jezdnię przed samochody, które musiały gwałtownie hamować.
Dogoniłem ją paręnaście metrów dalej:
- Co Pani robi?
- Oj, bo musiałabym czekać, a mi się do pracy spieszy.
Tu wstyd przyznać (wszak jestem człowiekiem niekonfliktowym) wdałem się w spór:
- To może sama by Pani tak przed samochody weszła?
- A jakby jakiś mnie potrącił?
Poddałem się. Głową muru nie przebijesz. Ale ciągle jestem w szoku - i to nawet nie jakimś szczególnym okrucieństwem, ale po prostu bezmyślnością. Czy ona naprawdę uważa, że jej pies jest kuloodporny?
Nie, po prostu uważa że jej pies jest mniej warty niż możliwość zdążenia do pracy na czas.
OdpowiedzAutoodporny jak juz ;-)
OdpowiedzSzkoda, że niektórzy ludzie nie rozumieją, że pies też czuje. Zgaduję, ze gdyby auto nie zahamowało za którymś razem to paniusia pewnie urządziłaby wielką awanturę co to kierowca wyprawia i czy on psa nie widzi.
OdpowiedzZnam to skądś... Ja najczęściej jadąc samochodem miałam taki problem z mamusiami, które wpychały wózki z dzieckiem na jezdnię, by wymusić przejście przez pasy... Poprostu bez komentarza...
Odpowiedz@MonikaTakaja: Kiedyś w podobnych przypadkach głupoty selekcja naturalna nie pozwalała na przekazywanie wadliwych genów dalej, ale teraz prawa natury zostały zastąpione przez prawo...
Odpowiedz@mooz: Raczej postęp. Gdyby nie makijaż i operacje plastyczne to nikt nie spojrzałby na niektóre osobniki :) Fakt, że prawo też im działa na korzyść, bo zawsze potrącenie dziecka to wina kierowcy. Z drugiej strony to są ulice, że jak się nie wepchnie to można stać i 10 minut, bo przecież biedny kierowca siedzący na wygodnym fotelu, w ciepłym samochodzie, w którym nie pada mu na głowę SIĘ SPIESZY!
Odpowiedz@MonikaTakaja: z tym rzekomym wpychaniem wózków to inna sprawa jest. Wózek z natury rzeczy jest przed rodzicem. Tak je zaprojektowano... Totalnym ciulem trzeba być, by widząc matkę z wózkiem przy przejściu się nie zatrzymać. Lub by nie mając widoczności jechać z prędkością nie pozwalającą na zatrzymanie się natychmiast.
OdpowiedzAż się nóż w kieszeni otwiera...
Odpowiedz