Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czasami się zastanawiam, jak bardzo można "wyrzec się zasad moralnych dla osiągnięcia…

Czasami się zastanawiam, jak bardzo można "wyrzec się zasad moralnych dla osiągnięcia jakichś korzyści, zwłaszcza materialnych". Niestety, nie mogę użyć tego słowa, ale sama definicja powinna wystarczyć.

Teraz historia właściwa.

Zmarli rodzice mojej dziewczyny. Matka od dłuższego czasu chorowała, niestety walkę przegrała. Ojciec strasznie to przeżył i kilka dni później, dziewczyna idąc go obudzić, znalazła go martwego. Dostał zawału w nocy.

Wyobraźcie sobie teraz, jaki to jest potężny cios dla 19 letniej dziewczyny, stracić obojga rodziców w ciągu 2 tygodni.

Drugiego dnia po śmierci ojca, dostałem SMSa o treści "proszę, przyjedź jak najszybciej" Wystraszyłem się, w takiej sytuacji miałem już najgorsze przed oczami.

Pobiegłem do szefa, wytłumaczyłem jaka sytuacja, wyszedłem wcześniej z pracy i pojechałem.

Widok jaki zastałem na miejscu wyglądał tak:
Dziewczyna zapłakana siedziała na ziemi, a na fotelach i kanapie siedziała jej ciotka, wujek i kuzynka.

Na moje pytanie "co się stało" odpowiedział wujek "wyjdź stąd, to sprawy rodzinne, przybłęda niech się nie wpiernicza" z tym, że nie o pierniku tu mowa, a o dali.

Zignorowałem dziada i zapytałem dziewczyny co się stało. Jedyne co w tamtym momencie odpowiedziała to "Wyrzuć ich stąd, nie ważne jak, mają zniknąć na zawsze, nie chce ich widzieć" w płaczu.

Cóż, na początku spokojnie próbowałem ich wyprosić, skoro padła taka prośba, no ale na rodzince nic to nie robiło. Nadal miałem się nie wpierniczać. Rozmowa przybierała trochę na sile, padło sporo obraźliwych słów w moją stronę itp. No ale w końcu pogrożenie policją lub usunięciem siłą, jakoś przekonali się do wyjścia, jednocześnie odgrażając się w stronę dziewczyny, że sprawa nie jest zakończona i ma się szykować, bo oni nie będą czekać w nieskończoność.

Sytuacja jakoś się uspokoiła, dziewczyna też i jakoś od słowa do słowa przedstawiła mi całą sytuacje. Wyglądało to tak.

Rodzinka przyjechała. Dziewczyna myślała, że przyjechali pomóc w tych trudnych chwilach czy coś, ale nie. Nic z tych rzeczy.

Otóż, rodzinka stwierdziła, że skoro Kasia została teraz sama, to jej taki wielki dom nie jest potrzebny i oni z chęcią się zamienią na swoje 2 pokojowe mieszkanie, w którym mieszkają w 5 osób. To nawet nie była propozycja, tylko nakaz. Oni już mają wszystko ustalone i najlepiej jakby do niedzieli się wyniosła(tak, tego słowa użyli), bo będą mieć auto żeby przewieźć swoje graty.

Po odmowie zaczęli nie tylko naciskać na nią, ale nawet wyzywać od samolubnych bachorów, że ona nie wie jak im ciężko się żyje w tym małym mieszkaniu, że się jej w dupie poprzewracało od dobrobytu, że nie zna życia. Później kłamali w żywe oczy, że byli z jej rodzicami umówieni, że jak coś im się stanie to mogą się wprowadzić do Kasi, żeby ta nie była sama, a że jest pełnoletnia i im NIEPOTRZEBNA bo mają swoje dzieci to ma się wynieść. I że w ogóle powinna się cieszyć i być im wdzięczna, że oferują jej stare mieszkanie, bo mogliby sobie je sprzedać i Kasia by została na bruku.

Powiedzieli też, że oni choćby po trupach to jej ten dom wydrą, bo umowa na gębę jest wiążąca i oni pójdą do sądu, bo nikt im nie udowodni, że takiej umowy nie było.

To jeszcze nie koniec, na drugi dzień do Kasi przyjechali dziadkowie, wielce zdziwieni, że ona nie chce oddać wujostwu domu, bo po co jej samej taki duży. Przecież w mieszkaniu będzie miała lepiej i oni w ogóle nie rozumieją dlaczego się nie zgadza i że robi niepotrzebne zamieszanie w rodzinie. Powinna się zgodzić i już, a nie wymyślać.

Na pogrzebie ojca wujostwo jeszcze nastawiało przeciwko Kasi innych członków rodziny, że ona tak i owaka. Niektórzy się z nimi zgadzali. Na szczęście była tam jedna ciotka, siostra tego pseudo wujka i jedyna, która naprawdę interesowała się Kasią, prawdziwie jej pomagała itp. W żołnierskich słowach wytłumaczyła obecnej rodzince, co sądzi na ten temat i że jak jeszcze raz spróbują takich praktyk, to ona zrobi z nimi porządek. A jako, że ciotka jest z tych osób, przed którymi każdy w rodzinie czuje respekt, to jakoś sytuacja się uspokoiła.

Nie na długo. Tydzień po pogrzebie Kasia dostała telefon od babci, czy przestałą już wydziwiać, bo czas ucieka, a czym szybciej się wyniesie tym lepiej. Tutaj już nie wytrzymała. Wykrzyczała że mają się wszyscy pierniczyć i zostawić ją w spokoju.

Czasami się zastanawiam, jak nisko jeszcze może upaść istota zwana człowiekiem.

rodzina

by ~Paralizator
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
56 58

@Sharp_one: Nie ważne. To jest jej dom i koniec.

Odpowiedz
avatar Ariah
54 54

@Sharp_one: A to już kwestia dziewczyny a nie jej rodziny. Może nawet sobie tam rodeo urządzić, jeśli zechce, a im nic do tego.

Odpowiedz
avatar ruda_mysz
38 40

@Sharp_one: A czemu nie? Jak chce, niech przerobi jedną sypialnię na biuro, drugą na siłownię, a trzecią na basen. Na takiej samej zasadzie można pytać, czemu taka Miley Cyrus kupuje wille za wiele milionów. Stać ją, to niech ma i robi z tym co jej się podoba. Jeśli z rodziną byłaby blisko i uznałaby, że ten dom jest dla niej za duży, to mogłaby się wymienić. Ale też może być milion innych powodów (typu kiepska lokalizacja) dla których woli zostać w swoim domu rodzinnym. Zawsze też może dom sprzedać i kupić coś mniejszego, a to co zostanie odłożyć na czarną godzinę czy kupić co potrzebuje.

Odpowiedz
avatar jass
43 43

@Sharp_one: Nawet jeśli dom jej niepotrzebny/nie jest w stanie go utrzymać to i tak lepiej go sprzedać, kupić mieszkanie, a i ładna sumka jeszcze zostanie, a nie wymieniać się z dalszą rodziną bo takie mają widzimisię.

Odpowiedz
avatar ZebThan
4 36

@Sharp_one: pomimo tego, że z technicznego punktu widzenia rodzina ma rację (też bym wolał się w takiej sytuacji przenieść do mniejszego mieszkania, a im przyda się większy dom). Ale to przy założeniu, że ta rodzina jest w porządku, a takie zachowanie (rządanie domu, poganianie, straszenie) zdecydowanie wykluczają taką sytuacją.

Odpowiedz
avatar jass
27 29

@ZebThan: Jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że dziewczyna lat 19 pewnie chce na jakieś studia pójść, a źródło utrzymania niekoniecznie ma, tym bardziej przydadzą jej się pieniądze na życie - no ale co to rodzinkę obchodzi :/

Odpowiedz
avatar no_serious
24 26

@Sharp_one: To jest JEJ dom. Jak rodzinka chciała to mogła sobie dom zbudować..

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
26 30

@ZebThan: że co? z technicznego punktu widzenia, to byś miał rację, gdyby zamiana wiązała się z dopłaceniem różnicy między wartością domu a mieszkania. W tym przypadku to nic innego, jak próba skrojenia na wielką kasę. Jeśli wujostwu tak źle na małym mieszkaniu, to niech kupią dom od niej. Proste.

Odpowiedz
avatar gromkar
20 26

@ZebThan: Nie ma żadnej racji. Nawet w technicznego punktu widzenia. Przecież taki dom jest pewnie kilka razy więcej warty od dwupokojowego mieszkania. Ile takie mieszkanie może być warte? 100? 150 tysięcy? Zależy od położenia. Tutaj widać jawną próbę oszukania tej dziewczyny. Nawet gdyby rodzina była w porządku, to taka zamiana była by głupotą. Przecież o wiele lepszym wyjściem jest sprzedaż domu, zakup mieszkania, a resztę pieniędzy mieć na życie. Ona ma dopiero 19 lat, całe życie przed sobą, pewnie jakieś studia czy coś. Z drugiej strony nie znamy ich sytuacji materialnej. Może być tak, że rodzina była bogata i wcale nie musi się rozstawać z rodzinnym domem. Dziewczyna może mieć zapewnione finanse na życie przez jakiś czas, w tym czasie się wyuczy, znajdzie pracę, może męża i będzie sobie mogła w tym domu mieszkać. Z jakiej strony by nie spojrzeć, rodzina chciała ją naciągnąć, oszukać, okłamać licząc, że dziewczyna ulegnie pod napływem emocji. Takie coś chyba by można nawet zgłosić gdzie trzeba. Próba manipulacji czy coś.

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
12 16

@gromkar: męża to szukać chyba nie musi :P bo sie autor obrazi :D

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
15 15

@Sharp_one: Bo to jest dom w którym się wychowała. Nawet jeśli jej po nic, ale go chce, to ma do niego prawo.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 8

@gromkar: wiesz chodzilo o to, ze np. sama na 5 czy wiecej pokojach... ale potraktujmy to jaos start w doroslosc- przeciez kiedys zalozy rodzine, wtedy dom bedzie jak znalazl podejrzewam tez, ze dostanie rente po rodzicach dopoki bedzie sie uczyc, wiec raczej bedzie miala z czego zyc.. w najgorszym razie dom sprzedac i kupic mieszkanie, pieniadze zainwestowac albo dom wynajmowac i samej wynajac kawalerce czy mieszkanie 2 pokojowe a zyc z rownicy miedzy kasa z wynajmu domu a ta, ktra ona musi placic opcji jest duzo niemniej zachowanie rodziny chamskie. hucpa po prostu takie zebranie sepow i hien nad jeszcze nie wystyglymi zwlokami

Odpowiedz
avatar Spyro
4 4

@Sharp_one: **uj komukolwiek do tego, po co jej samej taki wielki dom.

Odpowiedz
avatar Lynxo
5 5

@Sharp_one: Zeby sobie mogla z gola dupa latac codziennie w innym pomieszczeniu, ale to jej dom i nic nam do tego.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
54 56

@gomez: Czekaj, co? Jakby moi rodzice nagle zmarli to jako jedynak musialbym sie dzielic tym co maja z rodzenstwem rodzicow z ktorymi kontakt mam zaden? :O To nie jest tak ze rodzenstwo rodzicow w tej sytuacji dziedziczy wylacznie jakby mnie nie bylo?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2017 o 14:39

avatar Nicci
38 38

@gomez: Skąd wziąłeś te brednie? Bo na pewno nie z kodeksu cywilnego. Najpierw po matce dziedziczą po 1/2 ojciec i córka, a następnie córka po ojcu. O ile ani ojciec, ani matka nie zostawili testamentu.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
32 34

@gomez: Z tego co kojarze inni czlonkowie rodziny z dalszych grup dziedzicza jesli nie ma NIKOGO z grup blizszych dziedziczenia. Z doswiadczenia rodzinnego wiem ze wujostwo moze kombinowac oszukac ze niby tam mieszkali [tak zwane zasiedzenie]. Nic nie ugraja, tylko trzeba zachowac zimna krew.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
40 40

@gomez: Nie ma żadnych podstaw, wszystko dziedziczy córka.

Odpowiedz
avatar Iras
22 22

@gomez: Pudło. Jeśli ktoś ma swoją rodzine to jego rodzeństw nie ma absolutnie nic do gadania. Na tej zasadzie siostry mojego ojca, mogłyby się domagać częsci domu, w którym były kilka razy na krzyż i nie dołożyły się ani złamanego grosza (bo i z jakiej paki). Bez testamentu, który twierdziłby inaczej dziedziczy najbliższa rodzina - czyli żona i dzieci. W sytuacji dziewczyny z historii - ona. Z jakieś paki ktoś miałby mieć prawo do dziedziczenia po kimś, na równi z jego dziećmi gdy np, widział sojego brata ostatni raz powiedzmy 20 lat temu i nawet nie wiedział o tym, że brat coś ma. (a nie raz tak bywa)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2017 o 15:13

avatar biszkopcik83
19 19

@gomez: @gomez: Jak nie wiesz człowieku to nie mieszaj, bo wprowadzasz w bład autora, który pewnie bedzie pomagał dziewczynie załatwic sprawe. Do autora - na milion procent Twoja dziewczyna dziedziczy wszystko. A na komentarze "po co jej taki wielki dom" - a no po to, że sama założy rodzine w przyszłosci, a w ostatecznosci może go sprzedac i kupic cos innego, mając finansowe zabezpieczenie. Została sama, więc rodzice finansowo juz jej nie pomogą, a różnie w życiu bywa. A rodzine, włacznie z dziadkami, wymazałabym z życia. Jak można coś takiego robić rodzinie, nie wspominając o tym, że zaraz po smierci rodzicow. Hieny!

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
6 6

@Pytajnik: Nie, za kodeksem - Przyjęcie spadku stanowi oświadczenie woli spadkobiercy, które można złożyć przed sądem (trakcie postępowania o stwierdzenie nabycia spadku) oraz przed notariuszem. Dopiero wtedy, majątek oficjalnie zostaje przepisany na spadkobierce.

Odpowiedz
avatar hulakula
11 11

@Nicci: nawet jeśli matka/ojciec zostawili testament na rzecz tej rodziny - w co wątpię- to i tak dziewczynie należy się zachowek.

Odpowiedz
avatar no_serious
8 8

@gomez: Pierdzielisz głupoty. Jest coś takiego jak kolejność dziedziczenia, gdy nie ma testamentu. Wystarczy zajrzeć do kodeksu cywilnego i wszystko jasne. Nie wypowiadaj się jak nie wiesz

Odpowiedz
avatar Zlociutki
4 4

@gomez: Ty tak specjalnie? Czy tylko udajesz? Jak masa spadkowa jakie watpliwosci? Jest corka i koniec nikt inny nie ma prawa do dziedziczenia po rodzicach

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@gomez: dziedziczenie dziala tak, ze w przypadku smierci malzonka dziedziczy 50% maz lub zona a reszta pomiedzy dzieci, a po rodzicach dziedziczy sie w dol jesli mialaby rodzenstwo musialaby sie z nim podzielic natomiast jak jest jedynaczka to caly spadek jaj bez koniecznosci dzielenia sie z jakimis pociotkami

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 0

@bazienka: Nie masz racji. Nie jest tak, że po zmarłej osobie połowę dziedziczy małżonek, a drugą połowę dzieci do podziału. Małżonek i dzieci dziedziczą w częściach równych z zastrzeżeniem, że udział małżonka nie będzie mniejszy niż 1/4. Czyli jeśli przykładowo umiera matka dwojga dzieci, to jej mąż i każde z dwojga dzieci dziedziczy po 1/3 masy spadkowej. Ale jeśli umiera ojciec sześciorga dzieci, to jego żona dziedziczy 1/4 masy spadkowej, a pozostałe 3/4 dzieli się w częściach równych pomiędzy sześcioro dzieci, czyli każde z nich otrzymuje po 1/8 masy spadkowej.

Odpowiedz
avatar Terminatoro23
24 24

@Pytajnik tak jest jak ty mówisz. Oni nic nie dostaną skoro jest córka. Idąc za tym tokiem myślenia jeśli umrze twoi dziadkowie to pół majątku dostaje np brat babci a jeśli on nie żyje to jego dzieci. Przecież to nawet sensu nie ma

Odpowiedz
avatar Ariah
32 32

W przypadku gdy nie ma testamentu obowiązuje dziedziczenie ustawowe. Jeśli dziewczyna autora jest jedynym dzieckiem obojga zmarłych rodziców dziedziczy 100% spadku. Rodzina dalsza może sobie uzgodnieniami 'na gębe' nie powiem co wytrzeć. To są ludzkie hieny a nie rodzina, niestety. Prawdopodobnie licza na zastraszenie psychiczne młodej osoby tuż po utracie obojga rodziców. W razie jakichkolwiek wątpliwości, polecam: http://www.infor.pl/prawo/spadki/zasady-dziedziczenia/740293,Nowe-zasady-dziedziczenia-od-2016-r.html

Odpowiedz
avatar rennard
23 27

"Umowa na gębę jest wiążąca" :D

Odpowiedz
avatar Habiel
21 21

@rennard: W teorii jest, ale tu żadnej umowy nie było :D

Odpowiedz
avatar ZebThan
21 23

@rennard: właściwie to tak, jest wiążąca, jeśli jesteś w stanie udowodnić, że miała miejsce (wiadomo, że to raczej mało prawdopodobne). Ale to wujek musiałby dowieść, że taka umowa miała miejsce, a nie na odwrót. Ale radzę uważać, jeśli umawiasz się z kimś ustnie, przy dużej ilości świadków, albo na kamerze, to faktycznie w razie rozprawy sąd może uznać, że taka umowa faktycznie zaistniała (tak może też zaistnieć np. umowa najmu, jeśli sądziedzi zeznają, że taki ktoś tam mieszkał).

Odpowiedz
avatar Prankster
19 19

@Habiel: No chyba nie do końca. Wydaje mi się, że w przypadku nieruchomości nawet umowa na piśmie jest nic nie warta - tylko akt notarialny jest wiążący.

Odpowiedz
avatar Habiel
5 5

@Prankster: W tym przypadku tak. Do przeniesienia własności nieruchomości konieczne jest spisanie aktu u notariusza. Chodziło mi tu o ogólną zasadę, a nie o ten konkretny przypadek. Jedynie ustna może być umowa przedwstępna, ale do niej potrzeba consensusu, którego tu ewidentnie brakuje.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 5

@krzychum4: Świadkowie (dość drodzy) znajdą się nawet zza grobu (patrz n.p. Kariera Nikodem D.). Ale dobry adwokat wszystko potrafi załatwić, a bóg jest zawsze po stronie silniejszych batalionów.

Odpowiedz
avatar margotek
1 1

@rennard: Bzdura, umowa "na gębę" nie obowiązuje w przypadku nieruchomości, nawet umowa pisemna, musi być tylko i wyłącznie notarialna. Nieruchomości nie można sprzedać czy darować bez pośrednictwa notarialnego.

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 0

@margotek: Masz rację, ale istnieje jeszcze coś takiego jak testament ustny. Jeśli rodzinka wpadnie na ten pomysł, znajdzie dobrego prawnika i trzy osoby, które poświadczą, że zmarli rodzice w testamencie ustnym zostawili dom wujostwu, to jest szansa, że dziewczyna sprawę przegra.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
42 42

Zabierz dziewczynę do prawnika. On uspokoi ją bardziej niż to co przeczyta w internecie. Przede wszystkim dziewczyna nie ma się czym martwić. Jeśli rodzice nie zostawili testamentu i zakładając, że dziewczyna jest jedynaczką to ona dziedziczy wszystko. Podczas dziedziczenia beztestamentowego (czyli ustawowego), dziedziczą zstępni I stopnia. Oznacza to, że dziedziczą dzieci spadkodawcy w równych częściach. Jeśli jest jedno dziecko - ono dziedziczy. Jeśli nie ma dziecka, ale są wnuki to one dziedziczą w równych częściach majątek po dziadkach itd. Wujostwo nie ma prawa ubiegać się o nawet część spadku w opisanej przez Ciebie sytuacji. Dopiero w sytuacji, gdyby Twojej dziewczyny nie było, spadkobiercami staje się rodzeństwo zmarłego. A jeśli ich nie ma, to ich dzieci i tak dalej. Wujostwo raczej ma nadzieję, że uda im się manipulować załamaną dziewczyną. Unikajcie wszelkich kontaktów z nimi, dziewczyna nie powinna się zgadzać na żadne ich żądania i powinna mówić to wprost, by nie było żadnych wątpliwości. Nie dajcie im się zastrzaszyć i przede wszystkim, nie wahajcie się informować policji, w przypadku gdyby wujostwo Was nękało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@ZjemTwojeCiastko: normalnie aż się wierzyć nie chce w zachowanie dziadków. Zmarło im dziecko, wnuczka została sama a ci jeszcze z takimi telefonami wyskakują. Dobrze,że moja babka i ciotka od strony ojca nie żyją, bo przez nie był kontakt z resztą ich poj...rodziny. One też były pogrzane, ale to długa historia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
20 20

@Day_Becomes_Night: Bo w większości przypadków to zwykła bujda, że rodzice wszystkie dzieci kochają tak samo. Czasami jedno jest kochane odrobinę bardziej niż inne, a czasami... Tutaj wychodzi na to, że ów wujek był ulubionym dzieckiem babci tej dziewczyny, albo ona była jej najmniej ulubioną wnuczką i jak rodzice zmarli, to gówniara ma oddać reszcie rodziny wszystkiego, czego ta sobie zażyczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

@pasjonatpl: ale ci ludzie zachowali się jak jacyś troglodyci. Zero empatii, jak jakieś boty bez serca. Może jej nie lubić, ale jakąś delikatność musi zostać zachowana w takiej sytuacji.. pozatym ta tabka jest jakaś tępa bo nie może dziewczyny zmusić do zmiany mieszkania,nieznajomośc prawa....to jednak prawda,że jednostki mało inteligętne są odporne psychicznie i bardziej agresywne.

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
15 15

@pasjonatpl: pójdę dalej - właśnie przez to wujek był ulubionym synem babci, to wyrósł z niego roszczeniowy buc. Wcale by mnie to nie zdziwiło...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

@biszkopcik83: Mnie również. To bardzo często spotykana zależność.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 12

@Day_Becomes_Night: Rzecz w tym, że tacy troglodyci istnieli od zawsze i wcale nie jest ich tak mało. Ten wyidealizowany obraz kochającej się i szczęśliwej rodziny to też w wielu przykładach bujda albo fasada. Na zewnątrz, przed innymi, wyglądają na szczęśliwą rodzinę, a jak się przyjrzysz bliżej, to się bardzo zdziwisz. Problem w tym, że cały czas karmi się nas taką papką, jak to kiedyś było lepiej, jak to ludzie trzymali się razem i ogólnie było wspaniale i cudownie, a nie to, co teraz. Prawdą jest, że bardziej trzymali się razem. Ale nie dlatego, że pielęgnowali tradycyjne wartości, ale dlatego, że nie mieli innego wyjścia. Za komuny z zaopatrzeniem było ciężko, a prawie każdy gdzieś pracował i coś mógł załatwić, więc wymiana towarów była na porządku dziennym. We wcześniejszych czasach, zwłaszcza na wsi, też wiele rzeczy trzeba było robić wspólnie, bo tak było wydajniej. Poza tym nie było współczesnych technologii, więc ludzie komunikowali się ze swoimi sąsiadami, a nie z użytkownikami internetu. Ale to nie znaczy, że było tak wspaniale, pięknie itp. Wręcz przeciwnie. Ludzie byli biedniejsi i bardziej zdeterminowani, żeby więcej zagarnąć dla siebie. Moje prywatne zdanie jest takie, że motorem do okrucieństw UPA na Wołyniu była obietnica, że mogą zabrać Polakom ich ziemię i domy. Ludzie dopuszczali się niewyobrażalnych okrucieństw w celu polepszenia swojego statusu materialnego. Szantaże, manipulacje, intrygi, trucizny... Im większa kasa, tym większa skala. Także zachowanie tej rodzinki jest podłe, ale wcale nie aż takie zaskakujące. Przypomniał mi się serial "Domek na Prerii", który oglądałem jako dzieciak. Taki wyidealizowany obraz życia amerykańskich pionierów, z którego wynika, że kiedyś ludziom żyło się lepiej, niż nam teraz. A g...o prawda. Naprawdę to autorka, Laura Ingalls, napisała książkę i chodziła z nią od wydawcy do wydawcy, ale nikt nie chciał tego publikować. Wtedy wycięła co bardziej szokujące fragmenty i przerobiła to na wyidealizowane opowiadania dla dzieci. Od tej pory jej dzieła sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ale niedawno powstała jej biografia razem z tymi bardzo niewygodnymi szczegółami, jak choćby to, że w wieku 12 lat omal nie została zgwałcona (nie wiem, przez kogo; książki jeszcze nie czytałem, a w artykule była tylko wzmianka). Na razie książka dostępna tylko w wersji angielskiej, ale na razie można przeczytać choćby ten artykuł: http://booklips.pl/newsy/zycie-w-prawdziwym-domku-na-prerii-nie-bylo-tak-wyidealizowane-jak-w-powiesci/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@pasjonatpl: nie twierdzę,że nie ma szczęsliwych zgranych rodzin, ale masz rację. Takich patologii jest znacznie więcej. Nie rozumiem innej sprawy. Ludzie przejmują się jakimiś kuzynami czy ciociami które są dziesiątymi wodami po kisielu. Piekielni to najlepszy tego przykład.Musisz mi pomóc bo jesteśmy rodziną. Rozumiem pomóc bratu czy siostrze ale jakiemuś praktycznie obcemu osobnikowi? Paranoja z tą rodziną.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

@Day_Becomes_Night: To jest trochę tak, jak ze znajomymi ze szkoły, którym co najwyżej mówiło się "cześć" i nie miało z nimi żadnego kontaktu przez lata, aż pewnego dnia się taki dowiaduje, że nieźle sobie w życiu radzisz. Wtedy się okazuje, że musisz mu pomóc, bo tak bardzo się przyjaźniliście. P.S. Ja też nie twierdzę, że nie ma szczęśliwych i zgranych rodzin. Kilka takich znam. Nie znam też wiele rodzin, gdzie występują jakieś poważne patologie. Staram się nie utrzymywać z takimi kontaktu. Jednak w większości rodzin są mniejsze albo większe zgrzyty, a tę insytucję zwyczajnie się mitologizuje i próbuje nam wmawiać, że kiedyś tej patologii było mniej. Nieprawda. Kiedyś mniej się o tym mówiło, a stawiałbym na to, że tej patologii było więcej, bo warunki życia były cięższe, więc wiekszy stres i większa presja, którą trzeba odreagować. Tyle że nikt się nie interesował tym, jak mąż napier... żonę, bo przecież w sprawy rodzinne nie wypada się wtrącać. Poza tym babie trzeba czasami przyłożyć, żeby nie pyskowała. Bicie dzieci? Bez pasa wychować się nie da. A jak dzieciak był wręcz maltretowany? Biedne dziecko. Każdy się nad takim litował, ale nic z tym nie robił. Osobiście słyszałem o takim przypadku, kiedy ojciec katował dziecko na oczach sąsiadów. Wszyscy dzieciakowi współczuli, jaki on biedny, jaki ten ojciec zły, ale nikt nic z tym k...a nie zrobił. W dzisiejszych czasach w takiej sytuacji byłoby bardziej prawdopodobne, że facet zostałby aresztowany. Ale wtedy skończyło się tylko na użalaniu nad losem biednego dziecka, ale co ktoś tam będzie w sprawy rodzinne ingerował. No bo jak to tak, sąsiad na policję zakapować. Przecież ja nie kabel ani konfident.

Odpowiedz
avatar LTM87
10 10

@pasjonatpl: Sama prawda. Rodzina jako monolityczna organizacja, zakon zawsze i wszędzie stający murem za "swoimi" i traktujący pokrewieństwo jako świętość, to w sporej ilości przypadków zwykły mit. Częściej rodzina przypomina stary budynek, który stoi tylko dlatego, bo ma w miarę mocny szkielet. Szkielet w postaci choćby takich ciotek, które potrafią wylać trochę zimnej wody na rozgrzane łby. A co pomiędzy szkieletem? Gruz, luźne dechy zeżarte przez korniki i zardzewiała blacha. Wystarczy, że któryś z elementów odpuści i już całe to barachło zasypuje tych, którzy nie są w stanie się obronić. Smutna prawda jest taka, że wiele rodzin trwa, dopóki jako tak stoi ten szkielet. A fasada tej rudery? Ło panie! Sztuka nówka, szkło i kompozyty. Dopóki ktoś w podwórko nie wejdzie...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

@LTM87: Lepiej bym tego nie opisał, choć coś bym od siebie dodał. Może też chodzić o przyzwyczajenie i utrwalone wzorce. Taki styl życia czy model rodziny może się komuś nie podobać, ale zwyczajnie innego nie znają i inaczej funkcjonować nie potrafią. Tak samo może być z ludźmi, którzy pochodzą ze środowisk patologicznych. Część z nich próbuje się z tego wyrwać, ale po jakimś czasie wracają do starych przyzwyczajeń, bo w czasie, kiedy człowiek chłonie najwięcej, nikt ich nie nauczył, żyć inaczej. Taka socjologiczna dygresja. Z góry przepraszam. Skrzywienie zawodowe.

Odpowiedz
avatar zojka
2 2

@Day_Becomes_Night: akurat o to chodziło - człowiek w takie sytuacji jest załamany, otępiały i podatny na manipulacje. Pewnie hieny liczą na to, załamana dziewczyna zgodzi się na wszystko "dla świętego spokoju" i "niekonfliktowania rodziny"

Odpowiedz
avatar LTM87
3 3

@pasjonatpl: To wszystko co napisałem to smutny wniosek z obserwacji. Obserwacji nie tylko mojej rodziny, ale też rodzin, które znam, a po części także rodzin, które spotykam w trakcie pstrykania wszelkich uroczystości. To ostatnie jest chyba najsmutniejsze, bo skoro te wszystkie podziały, napięcia i zgrzyty są zauważalne dla zupełnie obcego człowieka, do tego można je dostrzec po zaledwie kilku godzinach przebywania z tym towarzystwem, to ja nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje "epicentrum". W mojej rodzinie jednym z takich "wsporników" był mój ojciec. Dziwiłem się nieraz, czemu on niektórych familiantów traktuje... może nie tyle ostro, co w sposób zdecydowany, dusząc wszelkie konflikty w zarodku. Dziś wiem, że to było po prostu podtrzymywanie tego całego luźnego rumoszu, którym i ja kilka razy oberwałem po śmierci ojca.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
11 13

"Czasami się zastanawiam, jak nisko jeszcze może upaść istota zwana człowiekiem". Obawiam się, że za każdym razem, jak pomyślisz, że niżej już upaść nie można, to ktoś wyprowadzi cię z błędu. Tak samo, jak kiedyś kilka razy w życiu myślałem o kimś, że nie można być aż tak głupim. I wiesz co? Za każdym razem się myliłem. Swoją drogą to powinni bardziej zważać na słowa, bo to stwierdzenie: "Powiedzieli też, że oni choćby po trupach..." może być zrozumiane bardzo dosłownie, a w tym przypadku taka perspektywa jest niezwykle kusząca. Naprawdę, powinien być na to jakiś specjalny paragraf i jak ktoś by ich zabił w takich okolicznościach w napadzie szału, powinien być uniewinniony.

Odpowiedz
avatar Bunny
17 17

Twoja dziewczyna jest jedynym spadkobiercą. Dodatkowo jeśli się uczy to do 25 lub 26 roku życia należy jej się renta rodzinna.

Odpowiedz
avatar paski
31 31

Polecam profilaktycznie wymienić zamki i założyć monitoring przy drzwiach wejściowych. Wiem, że to są koszty, ale małe kamerki można już znaleźć w przyzwoitych cenach a może się bardzo przydać w przypadku, gdyby pewnego razu dziewczyna wróciła do domu i ze zdziwieniem stwierdziła, że wujostwo właśnie się wprowadziło. Ja nie żartuję, ludziom, którzy są aż tak ostro po*ebani mogą różne pomysły wpaść do pustego łba.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 11

@paski: Zgadzam się z tobą, choć muszę przyznać, że po przeczytaniu tego bardziej mam w głowie dość paskudne scenariusze tego, co powinno ich spotkać. Jednak masz rację, kamery i zbieranie dowodów. Do tego wymiana zamków. Szkoda, że w Polsce prawo własności nie jest takie jak w USA. Zaprosić paru znajomych do pomocy i w najlepszym przypadku niech sobie rodzinka wyciąga śrut z d...y.

Odpowiedz
avatar no_serious
6 6

@paski: Aż dreszcze mnie przeszły kiedy to przeczytałam.. Ale w sumie patrząc na historię, nie zaskakujące byłoby to

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
13 13

Rozumiem dać dziewczynie propozycję zamiany ( i oczywiście dopłaty) ale zmuszać i jeszcze mieć pretensje, że nie chce, i wmawiać, że to niby oni robią jej grzeczność? Chore.

Odpowiedz
avatar mam2koty
9 9

A jest coś takiego jak umowa 'na gębę' w prawie spadkowym? Wydaje mi się, że spadkobiercy są jednoznacznie zdefiniowani. Wymienić zamki, pousuwać kontakty z pseudo rodziną, nie odbierać telefonów (poza Ciocią). Wiem, pewnie łatwo mi mówić tak o ludziach, o których Kasia myślała, że może na nich liczyć w tak strasznych dla siebie okolicznościach. Sprawa spadku sama się rozwiąże. Bardzo mi przykro z powodu tragedii, która dotknęła Kasię.

Odpowiedz
avatar Johann1987
5 7

@mam2koty: Nie ma czegoś takiego w prawie spadkowym, jak umowa "na gębę", jedynie testament ( o ile takowy został spisany). Dlatego, drogi Autorze- bierz dziewczynę za rękę i biegnijcie do wydziału cywilnego okręgowego sądu z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania spadkowego (koszt opłaty sądowej to jakieś 50 zł), wniosek można samemu napisać lub przy pomocy prawnika, dołączyć akty zgonu rodziców (pytanie do prawnika- dwa oddzielne wnioski za każdego z rodziców, jak w krótkim odstępie czasu, czy jeden wspólny wniosek?) lub notariusz (koszt przeważnie większy- zależy od notariusza- lecz u notariusza nie trzeba tak długo czekać), potem, w przypadku sądów, odczekanie na uprawomocnienie postanowienia sądu (chyba 2 albo 3 tygodnie, jak się mylę niech mnie ktoś poprawi) Postępowanie spadkowe można przeprowadzić nawet i po 10 latach od śmierci, jednak im szybciej tym lepiej.

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 0

@Johann1987: Nie ma w prawie spadkowym "umowy na gębę", ale jest coś takiego jak testament ustny i jak się wujostwo uprze, to jej jeszcze ten dom mogą odebrać.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 4

Rochu, gdzie ojca już nie ma, tam WUJA czcić będziesz, a wuj - to WUJ - tu predzej ch*j.

Odpowiedz
avatar myscha
6 6

Przede wszystkim do notariusza, poświadczenie nabycia spadku, przepisanie hipoteki - to zresztą załatwi sam notariusz, żeby nie było wątpliwości, kto teraz jest właścicielem domu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Nic niespotykanego, ludzie potrafią pozbijać się za kilka złotych czy srebrne łyżki po babce. Tutaj różnica między starym mieszkaniem a domem to pewnie kilkaset tysięcy złotych, przy takiej sumie śmieć ludzki dostał po prostu małpiego rozumu. Mając jeszcze poparcie w rodzinie uznali, że im się należy jak psu buda.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 7

Nie czytam wszystkich komentarzy, więc może ktoś już to napisał: dopilnujcie każdego świstka, każdego przecinka w dokumentach, bo wygląda na to, że rodzinka łatwo nie odpuści.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Fomalhaut: A co tu do odpuszczania? Dziedziczenie majątku w prostej linii, jeśli był to dom zbudowany przez rodziców na ich działce i za własne pieniądze to wujki mogą sobie naskoczyć. Równie dobrze możesz iść do sąsiada i powiedzieć "twój ojciec obiecał mi 20 lat temu po pijaku ten dom, masz wyprowadzić się do czwartku".

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 5

@htmzor: Nie doceniasz ludzkiej zawziętości i podłości. Nie znam tej sytuacji, ale znam podobne i wiem, że trzeba się przygotować na każdy możliwy atak.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Fomalhaut: Do takiego ataku potrzebny wujowi prawnik bo sam g... zrobi. Każdy szanujący się prawnik popuka się w łeb przy pierwszej wizycie.

Odpowiedz
avatar Morog
2 2

Jeśli zmarli mieli tylko dzieci TYLKO o na po niej dziedziczą, na natrętnych krewnych nasłał bym Policje.

Odpowiedz
avatar parapapam
4 4

@Sharp_one: no to teraz tylko czekac, az pojawi sie jedyny prawdziwy testament, podpisany przez swiadkow oczywiscie... Gdy po jednym z rodzicow mielismy sprawe o spadek i z rodzenstwem mowimy sedziemu "wszystko na drugiego rodzica ma isc, my nic nie chcemy", to sie dopytywal, czy aby na pewno. Byl w szoku, ze nie ma klotni o spadek. Wiec ludzie to gnoje i niestety staje sie to normalnoscia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2017 o 21:44

avatar razzor91
4 4

Co do ostatniego zdania, to nie ludzie, to zwykłe ścierwo. Jej rodzice mieli pogrzeb, a po nich powinna przyjechać normalnie śmieciarka.

Odpowiedz
Udostępnij