Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam na Śląsku, mam 33 lata. Pracuję w szpitalu na oddziale ortopedii…

Mieszkam na Śląsku, mam 33 lata. Pracuję w szpitalu na oddziale ortopedii i reumatologii oraz, w dwa dni w tygodniu, prowadzę gabinet w jednej z przychodni rejonowych. I o tym drugim miejscu pracy będzie właśnie.

Umowa jak to umowa, płacone za godzinę pracy, a nie od pacjenta. Niby wszystko ok, ale w ciągu 5 godzin, gdy gabinet jest czynny, potrafi przyjść czasami jakaś połowa zapisana na dany dzień. Gdzie jest druga połowa? Nie mam zielonego pojęcia. Najśmieszniejsze jest jednak to, że na termin do mojego gabinetu czeka się czasami i kilka miesięcy. Dlatego ci, którzy czekać nie chcą, najczęściej idą gdzieś prywatnie. Szkoda tylko, że przy okazji rejestrują się do mnie, a później zapominają odwołać wizytę.

Mam wielu znajomych, nie tylko lekarzy. I czasami tak dyskutując o bolączkach naszej służby zdrowia, pojawia się kwestia kolejek do specjalistów. Mój argument, że za te kolejki po części odpowiadają sami pacjenci, bo nie pilnują sobie terminów wizyt albo co gorsza, nie odwołują ich, jest traktowany z przymrużeniem oka. Fakt, konkretne rozwiązania systemowe by się przydały tak na 10 lat wstecz, ale niemniej jednak, pacjenci też spory wkład w to mają.

W ostatni piątek, będąc w gabinecie od 9 do 14, przez 2 godziny nie miałem ani jednego pacjenta. I możecie się w tym momencie śmiać, ale z braku potencjalnego zajęcia, zacząłem grać w Heroesy 3 na komputerze...

słuzba_zdrowia

by ~LekarzOrtopeda
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
17 19

A czy przyjmujesz pacjentów bez kolejki? Jeśli przyjdę rano, świadom że może nie przyjmiesz mnie cały dzień, zostanę przyjęty w takie okienko?

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
10 10

@Rak77: A dlaczego by nie? Mam problemy z kręgosłupem i barkiem i jak mnie boli to potrzebuję leków na dziś a nie za 8 miesięcy. Więc idę jakoś pod koniec godzin przyjmowania lekarza i słyszę (lekarzy wyczytuje) ile osób nie przyszło. Po wszystkich obecnych wchodzę ja w miejsce jakiegoś nieobecnego.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Rak77: Słuszna uwaga. Może warto informować pacjentów o możliwości próbowania wstrzelenia się w okienko. W naszej przychodni to tak mniej więcej działa właśnie. Zawsze paru pacjentów, którzy chcą na już zaraz jest informowanych, że mogą sobie posiedzieć i może się trafi, że ktoś nie przyjdzie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 16

To jest problem samonapędzający. Równie prawdziwym stwierdzeniem jest, że za kolejki odpowiadają gabinety, bo wyznaczają daty tak odległe, że pacjent zdąży albo rozchorować się bardziej, albo wyleczyć gdzie indziej, a potem zwyczajnie zapomnieć. Sam przyznasz, że praktycznie nie ma przypadków by odwołał wizytę, lub po prostu się nie zjawił, pacjent mający tą wizytę wyznaczoną na za tydzień albo dwa, prawda?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 14

@bloodcarver: Gabinety na NFZ rejestrują tak jak mają kontrakty to nie od nich zależy kiedy jest wolny NFZtowski termin

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 9

@maat_: A może od pacjenta?.. Poza tym NFZ twierdzi, że każdy zakład sam prowadzi swoją rejestrację a NFZ jedynie zawiera kontrakt, ale samych terminów nie wyznacza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@bloodcarver: O Borze Szumiący. Jeśli NFZ zakontraktuje 100 wizyt w miesiącu to oczywistym jest, ze 101 pacjent przyjęty będzie najszybciej za miesiąc. Jeśli NFZ w każdym miesiącu kontraktuje mniej wizyt niż jest pacjentów to oczywiste jest, ze tworzą się gigantyczne kolejki. W jaki niby sposób magicznie przyspieszyć termin skoro ich nie zakontraktowano? Zgodnie z kontraktem z NFZ podpisuje się umowy o pracę z lekarzem.

Odpowiedz
avatar Iras
11 13

@bloodcarver: Znaczna większosc tych co nei odwołają wizyty nie robi tego bo im się nei chce. Moja matka miała np. wizyte u pulmonologa odległa o jakieś pół roku. Mniej więcej po miesiącu okazalo się, że wizyta potrzebna nie będzie. "Odwołać? a po co? a może jednak pójdę." - gdzie to "a może jednak" było od początku po prostu wymówką. udało się truć matce na tyle, że półtora miesiąca przed odwołałą. Aktualnie trwa walka o odwołanie okulisty.

Odpowiedz
avatar zendra
-2 2

@Massai: No cóż, wszyscy chcieliby mieć poziom opieki zdrowotnej jak w Niemczech, ale płacić składek zdrowotnych w wysokości "niemieckiej" (procentowo) nikt nie zamierza. Taki paradoks...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bloodcarver: Jeśli nie podpiszesz kontraktu to nie zarabiasz, według ciebie firmy mogą działać bez kontraktów? Mamy system monopolistyczny w którym to NFZ narzuca wartość i limit kontraktów. Nie możesz podpisać ich z kimś innym. U mojej mamy w przychodni co roku wśród dzieci wykrywa się 90 nowotworów. Na badania kieruje się średnio 270 dzieci 2/3 okazuje się zdrowymi. Wiesz jaki otrzymali kontrakt na pakiet nowotworowy? 75 !!!! Tak 75 gdzie od 16 lat prowadzona statystyka pokazuje, ze chorych jest około 90 dzieci. Dostali kontrakt mniejszy niż udokumentowane potrzeby. Nie mówiąc o tym, ze wysyła się więcej. Wiesz co to oznacza, że kierowane na badania będą tylko oczywiste przypadki, a wątpliwe nie. Spadnie wykrywalnośc, pogorszy się stan pacjentów i zwiększy śmiertelność. Jeżeli przychodnie i szpitale nie podpisza kontraktów to zbankrutują. A Ty nie będziesz miał w ogóle gdzie się leczyć. Kiedy Porozumienie Zielonogórskie odmówiło podpisania kontraktu poniżej kosztów leczenie, wszyscy wieszali na nich psy. Nikt nie rozumiał lub nie chciał zrozumieć, ze kontrakt był niższy niż koszt leków! Zrozum, ze kontrakt zależy od urzędników. twój termon zależy od urzędników, nie od lekarzy. NFZ wyznacza liczbę wizyt na poziomie grubo poniżej potrzeb.

Odpowiedz
avatar zendra
-3 5

@maat_: Tu znowu dochodzimy do kwestii pieniędzy, bo przecież nie jest tak, że NFZ ma pieniądze na większą ilość pacjentów, ale nie chce dać. NFZ ma tylko tyle pieniędzy, ile wpłaconych składek zdrowotnych. Musi obdzielić tym całą Polskę, szpitale, przychodnie, ambulatoria, laboratoria, przeszczepy serca, protezy stawów, itp. NFZ dzieli te pieniądze jak może, dla każdego po trochę, ale więcej pieniędzy po prostu nie ma. Jeżeli ma być więcej pieniędzy, musi być większa składka zdrowotna, jeżeli składka ma pozostać nie zmieniona, to nie będzie większego finansowania usług medycznych - cudów nie ma.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2017 o 10:03

avatar Ursueal
-1 5

@zendra: Płacenie składek nawet dwukrotnie większych w punktach procentowych niż niemieckie niczego nie poprawi, jeżeli nie zacznie się tymi pieniędzmi lepiej zarządzać. Tyle w temacie składek. Problem ma też inne, bardziej ludzkie oblicze. Dowolny system, który pracuje na ludziach, musi łączyć w sobie dwie cechy: stabilność i elastyczność. Połączenie jest karkołomne, ponieważ wszystkie 3 strony (pacjent - lekarz i reszta ferajny - urzędnik) oczekują, że rzeczywistość będzie zmieniała się na tyle powoli, że okrzepną w sytuacji prawno-finansowo-zawodowej. Tego właśnie wymagają warunki dowolnej "stałej" pracy - leczyć nie można z podejściem wolnostrzeleckim. Tymczasem w Polsce mamy karuzelę zmian i dniówkę zaczyna się od sprawdzenia, jakie nowe rewelacje wymyślono gdzieś w Warszawie. Jednocześnie te zmiany muszą zachodzić (i to często), ponieważ system musi odpowiadać rzeczywistości. Powódź zalała budynki koncernu produkującego czterocyfrową liczbę różnych leków, co oznacza, że za moment jedyne refundowane nie będą dostępne na rynku? Jeden z dwóch ortodontów w powiecie stracił możliwość wypełnienia kontraktu, bo złamał sobie nadgarstek? Pojawia się ryzyko epidemii (nie wiem, prostytutka przywlokła z wakacji w Brazylii trąd i się zorientowała po pół roku aktywnej pracy)? System potrzebuje skandalicznie długiego czasu, żeby odpowiednio zareagować, ponieważ pierwsze pytanie każdego po stronie zarządzania nim brzmi "czy na pewno nie będę mieć nieprzyjemności z powodu tej decyzji". Dobre decyzje w trudnych sytuacjach (nikt nie zaprzeczy, że sytuacja naszego systemu jest nie tyle trudna, ile dramatyczna) mają to do siebie, że często okazują się bardzo niepopularne. A decyzje na samej górze nie zapadają ze względu na wiedzę medyczną i socjologiczną (jakby nie sarkać na socjologów, to w zarządzaniu ludźmi są niezbędni), tylko podyktowane ideologią (naprotechnologia rulez). W efekcie działań potrzebnych niemal nie możemy się doczekać, ponieważ stoją w sprzeczności z poglądami osobistymi decydenta lub okres docierania zmian (głębokie i szeroko zakrojone reformy sięgające fundamentów systemu zazwyczaj zaczynają się od oporów, sprzeciwów i kłopotów) wypada akurat na czas wyborów. W efekcie mamy prowizorki, które niczego nie naprawiają, każdego denerwują, a na końcu i tak trwają dłużej niż wszystko inne.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Massai: Co do poziomu nakładów na opiekę medyczną w różnych krajach, zgoda pełna. Mamy bardzo ubogi system zdrowotny, bo relatywnie płacimy małe składki zdrowotne. Relatywnie (to dla niekumatych), to znaczy procentowo względem zarobków - w innych krajach płacą znacznie więcej. Dlatego stać ich na więcej - nas nie stać. Niby oczywiste, ale z komentarzy widać, że nie dla wszystkich. Co do brytyjskich lekarzy rodzinnych, to mam poważne wątpliwości. Na szczęście nie miałam okazji korzystać z ich usług, ale mam sporo znajomych w UK, którzy mieli takową okazję i opinie są podzielone. Niektórzy chwalą sobie, niektórzy sarkają, że rodzinny w UK na wszystko przepisuje paracetamol, nawet na skręcony nadgarstek, i wcale nie są tak dobrze wyedukowani. Nie rozumiem co masz na myśli pisząc, ze pacjenci muszą dymać po kolejną dawkę leków do specjalistów? Nie tylko że nie muszą, to jeszcze od niedawna wprowadzono w Polsce rozwiązanie (zdaje się brytyjskie?), iż nawet odpowiednio przeszkolona pielęgniarka w poradni rodzinnej może wystawić receptę na leki. Tak więc polski system wcale NIE KOSZTUJE WIĘCEJ niż w UK, kosztuje mniej pod każdym względem.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@Ursueal: Wręcz odwrotnie! Płacenie "dwukrotnie większych składek zdrowotnych" (nie mówię, że to popieram) poprawiłoby dosłownie wszystko i to w sposób spektakularny. Zawsze słyszę o rzekomo złym zarządzaniu, ale nikt nie podaje przykładów tego złego zarządzania. Zarządzanie pieniędzmi jest dobre, takie samo jak w UK czy w Niemczech, tylko tych pieniędzy po prostu jest za mało w stosunku do kosztów technologii medycznych i w stosunku do naszych oczekiwań. Z tą "naprotechnologią' to trochę mnie rozbawiłeś. Czy chcesz powiedzieć, że gdy rządzili decydenci nie popierający naprotechnologii, to wtedy system zdrowotny w Polsce zarządzany był wyśmienicie i pieniędzy starczało na wszystko :)

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@Massai: Ale jakie "wyliczenia"? Bo nie widzę ich w postach. Natomiast to, że system rodzinny kuleje, to zgoda, wszyscy to widzimy, ale problemem są zbyt niskie nakłady, a nie zarządzanie czy wykształcenie lekarzy. Co do refundacji to nieprawdą jest, że nie wszystkie recepty pielęgniarek są refundowane. Zagadnienie jest innego rodzaju: rozporządzenie MZ zawiera listę leków, które mogą być przepisywane przez pielęgniarki (te najczęściej używane). Innych leków, spoza listy, pielęgniarkom przepisywać po prostu nie wolno. Jeżeli pielęgniarka przepisze lek zgodnie z jej uprawnieniami, to każda taka recepta podlega refundacji.

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 0

@zendra: nie wiem jak teraz to w Niemczech po inwazji arabskiej wygląda, ale kilka lat temu tamtejsze kasy chorych po zamknięciu z zyskiem roku część nadwyżki zwracały wpłacającym. U nas nic się nie robi w tym kierunku, to jaki jest sens ładować więcej kasy w pomniki rozrzutności monopolisty czyli oddziały NFZ-tu? Jedyne co jest, to fala obywatelskich donosów ludzi oburzonych tym, co w ZIPie na swój temat zobaczyli.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Zunrin: U nas nic nie robi się w tym kierunku, ponieważ nie ma żadnej nadwyżki finansowej, nie ma więc czego zwracać, są wręcz niedobory finansowe. Cała nasza dyskusja dotyczy właśnie tego, że płacimy składki zdrowotne znacznie niższe niż w Niemczech (licząc procentowo w stosunku do zarobków) i dlatego brakuje pieniędzy na wszystko. Niemcy płacą bardzo wysokie składki procentowe, więc bywa, że nie wszystko zostaje w danym roku wykorzystane. Nasz niedofinansowany system opieki zdrowotnej nie ma takich problemów. Nie bardzo rozumiem o jakich pomnikach rozrzutności piszesz? Podaj jakieś konkrety. Na marginesie: wolisz płacić na pomniki rozrzutności oligopolistów?

Odpowiedz
avatar babubabu89
0 14

Luźny pomysł jak rozwiązać problem z nieodwoływaniem wizyt przez pacjentów, wymyślony na szybko więc może zawierać błędy: Zrobić ogólnopolską bazę danych przychodni i pacjentów (Kto do jakiej przychodni się zapisał). Przy wizycie odznaczać czy dany pacjent się pojawił czy nie. Jeśli się pojawił to wszystko spoko, a jeśli nie to następną wizytę może wyznaczyć, nie na najbliższy termin, a na pierwszy kolejny po najbliższym, i z każdym niestawieniem się przesuwać o termin dalej. Jeśli pacjent zaczął stawiać się na wizyty lub informować o tym, że się nie pojawi to przesuwać termin bliżej najbliższego. Ten kto się będzie stawiał lub odwoływał wizyty będzie miał zawsze najbliższy termin a ten kto się nie będzie stawiał i nie będzie odwoływał będzie mógł mieć pretensje tylko do siebie.

Odpowiedz
avatar hamsterod
20 22

@babubabu89: I kolejna baza danych (tym razem ogólnopolska), w której trzeba coś odnotowywać. W dodatku wypchana po brzegi informacjami dotyczącymi zdrowia. Dlatego IMO średni pomysł. Już dawno myślałem o prostszym - kaucje. Za wizytę do lekarza rodzinnego np. 10 (zwrotne po otrzymaniu kwitka od lekarza wychodząc z gabinetu), do specjalistów np. 50 czy więcej. Nie przemówisz ludziom u nas do rozumu, ale do kieszeni już jak najbardziej..

Odpowiedz
avatar jass
0 4

@hamsterod: Niby pomysł fajny, ale znowu problemem byłyby pewnie odległe terminy - skoro ludziom nie chce się nawet wykonać telefonu to na konieczność pójścia do przychodni po prawie roku czekania wyłącznie po tę kaucję wiele osób też pewnie machnęłoby ręką. Z kolei gdyby kaucja była wysoka to większość wolałaby raczej wydać te pieniądze na wizytę prywatną.

Odpowiedz
avatar sla
7 11

@babubabu89: Najprostszy sposób - brać telefony przy rejestracji i dzień / dwa przed dzwonić do pacjentów z pytaniem, czy będą. Lub automatyczny sms z koniecznością potwierdzenia (tak / nie).

Odpowiedz
avatar krys89
10 14

@hamsterod: A nie lepiej żeby przychodnie mogły wystawiać mandaty/opłaty dodatkowe gdy ktoś bez ważnego powodu nie przyjdzie i nie odwoła odpowiednio wcześnie wizyty lub gdy przyjdzie tylko sobie "pogadać". Pojawi się co prawda problem niesłusznych mandatów tzn lekarz sobie pójdzie wcześniej a rejestratorka wpisze obecnemu pacjentowi nieobecność by lekarz nie miał problemów ale to można rozwiązać wprowadzając drakońskie odszkodowania za nieuzasadniony mandat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@babubabu89: Przecież Ci ludzie idą prywatnie, chcesz za miliony tworzyć baze pacjentów i oczekujesz, ze wszystkie gabinety prywatne je kupią by NFZ wiedział jaką ma kolejkę?

Odpowiedz
avatar hulakula
2 4

@sla: czyli trzeba by zatrudnić dodatkowe osoby, które obdzwaniałyby wszystkich pacjentów do wszystkich specjalistów. a niektórzy przez 1 noc zdążą zmienić zdanie.

Odpowiedz
avatar KIuska
3 5

@sla: Pomysł średni. Przeważnie osoby pracujące w rejestracji mają mnóstwo pracy. Przed okienkiem stoi kolejka, dzwoni telefon a lekarzowi trzeba zanieść karty. Dołożenie do tego dzwonienia do sporej liczby osób to nie jest dobry pomysł.

Odpowiedz
avatar krys89
-1 3

@Massai: jaką armię ? Zwykła sprawa cywilna. Ot wystawiają ci mandat/opłatę dodatkową, nie przyjmujesz sprawa w sądzie i przegrana płaci koszty + odszkodowanie zwycięscy. Bez "drakońskich odszkodowań" może być bu**el czyli np Rejestratorka :"O jejciu to jednak Pana Kwiatkowskiego nie było a nie Pana Kowalskiego pomyłeczka hi hi" Czy lekarz "Pani Zosiu nie che mi się siedzieć w robocie i chyba pani też niech pani weźmie starter za 5-taka i zadzwoni z niego że wizyta odwołana a w bazie wpisze że nie przyszli i wystawi mandaty przecież o 100pln nie będą się procesować" Czy w sytuacji że jakiś niekompetentny lekarz powie "Pan jest zdrów jak ryba, muszę wystawić mandat" o potem u się okazuje że był chory i trzeba było zacząć leczyć wcześniej. Kolejn rzeczą jak by się przydała jest działanie tego w drugą stronę czyli umówiłeś się na konkretną datę masz być wtedy przyjęty, albo masz prawo żądać zwrotu prywatnego leczenia i skończyłoby się "O j tak nam przykro ale lekarz zachorował .... mogę Pana umówić..... za dwa lata, a na to że znowu będzie musiał Pan wziąć urlop i do tego czasu może Pan nie dożyć to nic nie poradzę"

Odpowiedz
avatar sla
0 2

@hulakula: @KIuska: Tak, niektórzy zmieniają zdanie w ostatniej chwili, jednak większość zapomina. Nic dziwnego, skoro umawiali się pół roku temu. Taniej chyba wyjdzie zatrudnienie jednej osoby do dzwonienia niż płacenie wszystkim lekarzom w placówce za granie na komputerze. Można też stworzyć automatyczne systemy sms / dzwoniące.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@babubabu89: "nie na najbliższy termin, a na pierwszy kolejny po najbliższym," czyli zamiast na 15 listopada na 10:15 dostanie termin na 15 listopada na 10:30? ;)

Odpowiedz
avatar Ursueal
0 0

@Massai: Bo kontrola jest podstawą zaufania. ;) Byłam świadkiem pięknej sceny w przychodni przyszpitalnej: pacjentka wychodzi z gabinetu psychiatrycznego, idzie do rejestracji, recytuje z pamięci (widać i słychać, że odtwarza, a nie tworzy), że następna wizyta kontrolna ma być za 4 tygodnie. Rejestratorka otworzyła kalendarz, zapytała o nazwisko, powiedziała np. "11 listopada, 11.15" i koniec. Jaka jest szansa, że osoba, która musiała prośby o zarejestrowanie na kolejną wizytę nauczyć się na pamięć od lekarza drogą powtórz - powtórz jeszcze raz - i jeszcze raz... zrozumie i zapamięta taką informację? Prawie żadna. Jakie jest ryzyko, że mając karteczkę z napisem "11.11 g.11.15" zgubi ją lub zapomni, o co chodziło? Bardzo duże. Jaki odsetek napisze "Psychiatra - dr XYZ - wizyta 11 listopada, godz. 11.15, pieczątka z adresem"? Nie rozśmieszajcie mnie...

Odpowiedz
avatar krys89
-1 1

@Massai: kontrola utrzymała by się z mandatów , kolejki byłyby krótsze, ludzie mniej by umierali przez zbyt późną pomoc i żyli dłużej ... zaraz ! zusowi chyba o to nie chodzin;)

Odpowiedz
avatar kurator
3 7

Jeśli jesteś fanem Heroes 3 to polecam Ci zainstalować nieoficjalny dodatek Wake of Gods. Zupełnie zmienia (na lepsze ) rozgrywkę i potrafi sprawić, ze gra zyskuje nowe życie. Jedyny problem to, ze ciężko potem powrócić do szarej prozy życia w Twoim przypadku do pacjentów... Tu link do upgrade'u Homm3. http://www.wog.acidcave.net/download.html

Odpowiedz
avatar Miryoku
1 3

@kurator: Mnie WoG w ogóle nie przypadł do gustu, ale polecam Horn of the Abbys, nieoficjalny fanowski dodatek. Nie zmienia mechaniki gry, ale dodaje nowe miasto, sporo jednostek itp.

Odpowiedz
avatar aklorak
8 8

Ludzie nie lubią wysiłku, a odwołanie wizyty to wysiłek. Na tej zasadzie działają różne subskrypcje, dodatkowe usługi, dostajemy takie na miesiąc/dwa gratis, bo potem niektórzy zapomną, innym nie będzie się chciało rezygnować. I nawet jeśli to będzie jakiś odsetek, to i tak grosz do grosza. W prywatnych gabinetach jest często tak, że dzień wcześniej telefonują aby potwierdzić wizytę, dzięki czemu jak ktoś zrezygnuje to można wcisnąć kogoś z pilną sprawą (oczywiście znajdą się i tacy, którzy potwierdzą wizytę a i tak się na niej nie zjawią). Domyślam się więc, że NFZ płaci za umówione wizyty, a nie te które doszły do skutku?

Odpowiedz
avatar Miryoku
1 3

Heroes III to najlepsza gra na świecie i każdy powód, żeby w nią grać, jest dobry ;)

Odpowiedz
avatar NiebieskiWieloryb
-1 3

Jak masz termin za pół roku, to nie jesteś w stanie w momencie rejestracji przewidzieć czy nie wypadnie coś ważniejszego, szczególnie jeśli to nie wizyta u onkologa ratującego życie, tylko ortopedy bo kogoś kolano pobolewa. ;)

Odpowiedz
avatar PluszaQ
0 2

@NiebieskiWieloryb: W momencie rejestracji nie. Ale wiele jest takich osób, które rejestrują się w przychodni, a tydzień później znajdą prywatnie jakiegoś lekarza, który będzie prowadził ich chorobę. Tylko zapominają później odwołać tą wizytę, którą mają zaklepaną na za pół roku. Zrobi tak jeden w ciągu dnia, pół biedy. Ale jak pisze autor, zdarzają się dni, że połowa pacjentów nie przyjdzie. I wtedy jest problem. Bo na ich miejsce mogłoby wejść kilku faktycznie potrzebujących.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
3 5

@NiebieskiWieloryb: jak w tym kawale, - zarejestrowałam Pana do kardiologa na za 2 lata, czternastego w piątek na dwunastą - na dwunastą ? Nie pasuje mi. Proszę o inny termin. - Jak to nie pasuje Panu ? Skąd Pan wie co będzie za 2 lata ? -Aaa bo ja mam już umówioną wizytę do endokrynologa w tym czasie.

Odpowiedz
avatar Ursueal
3 5

@Baobhan_Sith: Endokrynolog za 2 lata? Gdzie tak prędko? :D

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
-3 3

Najprościej - wprowadzić minimalne opłaty za wizytę i ściągać kasę od tych, co to nie odwołają zawczasu.

Odpowiedz
avatar milia
0 2

Czarna lista, po peselu ;-)

Odpowiedz
avatar hitman57
-1 1

Mi wydaje się że pomysł z systemem jest ok. Ale na etapie rejestracji do specjalisty. Bez względu na to czy prywatnie czy na NFZ w rejestracji wpisywaloby się tylko PESEL z dowodu osobistego, gdyby była już gdzieś zarejestrowana wizyta do takiego specjalisty to wyświetlalby się komunikat z datą i miejscem. Gdyby pacjent zdecydował się iść np. prywatnie to tylko szybki podpis że wyraża zgodę na cofnięcie tamtej rezerwacji. System generowałby informacje do przychodni w której cofnieta została wizyta. Tam mogliby poinformować pacjentów że jest opcja wcześniej i przestawić u siebie w kolejce. Problem rozwiązany i kolejki są bardziej ludzkie. Edit Oczywiście system sprawdzałby tylko w kolejkach do tego samego specjalisty. Żeby nie było że pani w rejestracji widzi ze poza ortopeda mamy wizytę u psychiatry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2017 o 8:41

avatar aklorak
1 1

@hitman57: Też nie bardzo, bo leczenie nie kończy się jedną wizytą praktycznie nigdy. Ludzie rejestrują się do specjalisty na NFZ, ale idą prywatnie, bo pomoc potrzebna jest już i teraz. A potem idą na umówiony termin, żeby zacząć właściwe, często długotrwałe leczenie.

Odpowiedz
avatar hitman57
0 0

@aklorak: sądzę że można to załatwić w takim systemie również, po prostu dodać różne rodzaje wizyt ... nie mówię w żadnym wypadku że to co napisałem to kompleksowe rozwiązanie, natomiast od lekarzy powinna wyjść inicjatywa stworzenia takiego systemu, wraz z pakietem parametrów. Na pewno wszystkim ulatwiloby to życie.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
1 1

A co powiecie na system kar pieniężnych? Za niestawienie się na wizycie kara w wysokości równowartości wizyty.

Odpowiedz
avatar Zunrin
4 4

@ejbisidii: a jaką stawkę będzie płacić lekarz za niestawienie się? Sama stawka za wizytę to za mało, bo najczęściej żeby pójść do lekarza muszę wziąć w pracy wolne.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
2 2

A ja się dziwiłam, że czekam tyle na wizytę, a kiedy przychodzę, nie ma w ogóle kolejki...

Odpowiedz
avatar qndel
0 0

Zacna gra :D sam ostatnio odpaliłem

Odpowiedz
Udostępnij