Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja pierwsza historia, takie tam... O przedszkolu. A dokładnie o zasadach przyjęcia,…

Moja pierwsza historia, takie tam... O przedszkolu. A dokładnie o zasadach przyjęcia, które są piekielne.

Bliska mi osoba pracuje w przedszkolu i opowiedziała mi, jak to teraz wygląda. Przede wszystkim pierwszeństwo mają matki samotnie wychowujące dzieci. W praktyce wygląda to tak, że małżeństwa nie mają większych szans na dostanie się dziecka, więc rodzice siedzą na tzw. kocią łapę, a matka figuruje w świetle prawa jako "samotna", więc ma większe szanse. To samo tyczy się rodzin wielodzietnych. Niektóre z tych rodzin po prostu wyglądają na patologiczne, ale w zasadzie nic nie da się zrobić, bo spełniają kryteria. Nie wspomnę o protegowanych, których trzeba przyjąć odgórnie.

W efekcie do przedszkola dostała się zbieranina 500+, samotnych (nie zawsze) matek i protegowanych. Dzieci z pełnej rodziny czasem nie mają szans na przyjęcie. Dla przykładu - dziecko z normalnej rodziny, w której obydwoje rodzice pracują, dostało tylko 7 na 25 potrzebnych punktów... Nie tak to powinno wyglądać. Zamiast polityki prorodzinnej mamy antyrodzinną...

Przedszkole

by Opuncja
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grejfrutowa
5 31

Udzielałam się kilka razy na ten temat w komentarzach na różnych forach. Mam zdanie takie jak Ty. Dla mnie to chore, by pracujący rodzice nie mieli z kim zostawić dziecka, bo przedszkola się bawią w jakąś punktologię. Wiesz, co często ludzie odpisują? Przecież można oddać do prywatnego, albo wziąć opiekunkę! Nie masz kasy? No to po co rodziłaś dziecko, jak najwyraźniej cię na nie stać, biedaczko.

Odpowiedz
avatar Etincelle
11 19

@Grejfrutowa: ale rodzice nie mają z kim zostawić dziecka, bo przedszkola mają ograniczoną ilość miejsc. Punktacja (też uważam ją za głupią) ma wpływ wyłącznie na to, którzy to rodzice. ;) Swoją drogą, dla mnie chore przede wszystkim jest takie oczekiwanie czegoś od państwa, ZWŁASZCZA w sprawie dzieci. Bo to nie chodzi o to, że się nazwie kogoś biedakiem/biedaczką, a o to, że na świat przychodzą dzieci, których rodzice są na to nieprzygotowani i czekają, aż ktoś im coś załatwi (a jak nie załatwi, to dramat). Skrajna nieodpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
6 18

@Etincelle: no popatrz, a w podstawówkach miejsce jest dla każdego dziecka. Uważam, że tak samo powinno być z przedszkolami. Państwo takie bogate, rzuca 500+ na prawo i lewo, a na przedszkola nie ma? Uważam, że się mylisz w kwestii tego, co piszesz o oczekiwaniach rodziców wobec państwa. Mam prawo oczekiwać, że moje dziecko będzie traktowane dokładnie tak samo jak inne dzieci, a to oznacza niezmuszanie mnie do przepłacania za przedszkole.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-2 8

@Grejfrutowa: ale w takim razie uważasz, że państwo powinno otworzyć i finansować tyle przedszkoli, żeby dla każdego dziecka było miejsce? Bo idea w porządku, tylko kto za to zapłaci? Znaczy, ja Cię rozumiem, bo to jest mniej więcej ta sama niesprawiedliwość, co z kolejkami w szpitalach (tu ten "lepiej sytuowany" nie dostanie miejsca, tam - lądując na końcu rocznej kolejki, sam zapłaci za jakiś zabieg; w obu przypadkach ci, co zarabiają więcej, więcej płacą, a mniej korzystają). Pisząc o nieodpowiedzialności, miałam na myśli to, że wszyscy zdają sobie sprawę, jak wygląda sytuacja, więc nieodpowiedzialne jest liczenie na cokolwiek innego w tym momencie, bo jednak dziecko to poważna sprawa. No ale ja mam we wszystkich tego typu kwestiach (służba zdrowia, edukacja itd.) jedno zdanie - prywatyzacja (oczywiście połączona ze zmniejszeniem podatków). Zyskują ci, co pracują, każdy płaci za to, z czego korzysta.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
11 17

@Etincelle: Uważam, że dobrze wybrnęły z tego niektóre samorządy. Rodzice oddają dziecko do przedszkola prywatnego, a gmina oddaje im różnice (tyle ile nadpłacili za prywatne w stosunku do państwowego). Kto za to zapłaci, pytasz. Uważam, że program dofinansowania żłobków i przedszkoli dla wszystkich dzieci byłby tańszy niż rozdawnictwo 500plus. Pozwalałby wchodzić kobietom na rynek, a nie zachęcać je do siedzenia w domu.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 5

@Grejfrutowa: ja się całkowicie zgadzam z tym, że te 500+ to głupota. Tyle że właściwie państwowych żłobków (cóż, większości rzeczy państwowych) fanką też nie jestem. No i druga sprawa - dla niektórych rodzin żłobki będą lepszą opcją, a dla innych 500+ (np. dla wielodzietnych, w których, powiedzmy, babcia zajmie się gromadką, rodzice pracują, a mimo to są biedni - im finansowanie żłobka nie jest potrzebne, a przecież nikt im pieniędzy za niewykorzystane miejsce by nie oddał). Ale znowu to wszystko sprowadza się do tego, że to ostatecznie rodzice powinni o dziecko dbać pod każdym względem.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 4

@Etincelle: I kółko się zamyka ;) Tak czy siak, dziękuję za wymianę zdań.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 2

@Grejfrutowa: również dziękuję. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Grejfrutowa: dużo kobiet zrezygnowało z pracy. Głównie te które wykonywały nisko płatne zajęcia. Może to i lepiej? jeżeli za siedzenie z dziećmi w domu, masz taką samą kasę jak miesięczna pensja kasjerki, to chyba wybór jest oczywisty. Nie jestem za tym, ale wydaje mi się,że Polki wolałyby poświęcić się ognisku domowemu niż pracować. W tych czasach praktycznie w każdej rodzinie dwie osoby muszą pracować, aby mieć z czego żyć. Czy tego się chce czy nie. A lekki wyż demograficzny, w normalnych rodzinach a nie u patoli, by nam się przydał.

Odpowiedz
avatar zendra
2 2

@Grejfrutowa: " Uważam, że dobrze wybrnęły z tego niektóre samorządy. Rodzice oddają dziecko do przedszkola prywatnego, a gmina oddaje im różnice" To nie jest tak, że samorządy tak fajnie to zaplanowały i same dopłacają... Samorządy dostają na wychowanie przedszkolne dotację ze Skarbu Państwa, i mają ustawowy obowiązek dofinansowywać przedszkola. Nie mają nic do gadania, muszą to robić. To państwo tak zadecydowało, a nie samorządy - one są tylko wykonawcami ustawy.

Odpowiedz
avatar zendra
8 16

Co do historii Opuncji: jej opowiastka to niedorzeczne pretensje i obraźliwe generalizacje. - Opuncja zarzuca, że największe szanse dostania się do przedszkola publicznego mają dzieci samotnych matek. No i? Preferencje dla kobiet, które nie mają z kim zostawić dziecka, albo, jako samotnie wychowujące, nie stać je na prywatne przedszkole - to coś złego? W sytuacji niedoboru miejsc w przedszkolach, które dzieci powinny być preferowane według Opuncji? - "Niektóre z tych rodzin po prostu wyglądają na patologiczne, ale w zasadzie nic nie da się zrobić, bo spełniają kryteria." - Słówko 'wyglądają' jest kluczowe. Wyglądają tak w oczach Opuncji... No i nic się nie da zrobić... Niby co miałoby się dać zrobić w takiej sytuacji? Załóżmy, że Opuncja ocenia uczciwie, a nie złośliwie (bo jej dziecko się nie dostało) i dana rodzina rzeczywiście jest patologiczna. Czy to oznacza, że dzieci z takiej rodziny mają być wykluczone z prawa do przedszkola? Zawsze to mniejsza konkurencja... - Natomiast przypisywanie zjawisk patologicznych rodzinom wielodzietnym jest zwykłym chamstwem. Opuncja nie wspomina w takim kontekście rodzin z jednym dzieckiem. Tylko niektóre rodziny wielodzietne wyglądają jej na patologiczne, te z jedynaczkami/-kami już nie. - "Zbieranina 500+"... Znowu chamstwo. Opuncja, nie sądzisz, że twoje impertynenckie wypowiedzi zaliczają twoją osobę do 'zbieraniny'? - "Dla przykładu - dziecko z normalnej rodziny, w której obydwoje rodzice pracują, dostało tylko 7 na 25 potrzebnych punktów". - Jaka to jest 'normalna rodzina' według Opuncji? Jej własna? Mąż, żona i jedno dziecko? Rodziny wielodzietne i samotne matki, to są te rodziny 'nienormalne'? Te które dostają preferencyjne punkty, zamiast 'normalnej rodziny'? Znowu chamstwo. - "Zamiast polityki prorodzinnej mamy antyrodzinną..." - Jasne... Preferowanie dzieci z rodzin wielodzietnych i samotnych matek, których nie stać na prywatne przedszkole, to jest według Opuncji 'polityka antyrodzinna', ale preferowanie rodziny Opuncji, czyli rodziny z jednym dzieckiem, to jest wspaniała polityka prorodzinna. Poziom złośliwości tej historii poraża.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2017 o 23:52

avatar drzacek
8 8

@Grejfrutowa: Problemem jest to, że nie ma miejsc w przedszkolach. Skoro nie ma miejsc dla wszystkich, musi być jakiś sposób filtracji osób. Nigdy nie jest to do końca sprawiedliwe dla wszystkich, ale głównym problemem jest to, że brak miejsca dla wszystkich, a nie to, że samotna matka ma pierwszeństwo przed "pełną" rodziną.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@zendra: Myślę, że termin "normalna rodzina" odnosił się do tej sytuacji, gdzie rodzice postanowili żyć ze sobą w związku małżeńskim, a nie na kocią łapę, tylko po to by zwiększyć szanse dziecka na przedszkole. Ale widzę urażona duma nie pozwala wyjść z pudełka. Mi też znajomi mówią: "nie bierz ślubu, dzieciom będzie łatwiej do przedszkola się dostać". To jest paranoja i nienormalna sytuacja, a ja chcę żyć w "normalnej rodzinie".

Odpowiedz
avatar AsianGirl
-3 3

@Grejfrutowa: Oj, zgadzam się w kwestii tego 500+. Nie chcę siedzieć w domu. Jeśli już miałabym przyjąć jakąś pomoc od państwa, to wolałabym się nie martwić, że za jakiś czas moje dziecko nie dostanie się do żadnego żłobka czy przedszkola.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2017 o 10:00

avatar zendra
1 7

@noddam: Moja duma z pewnością nie została urażona. Może twoja? Myślę, że się mylisz co do intencji autorki, bo dosyć jasno wynikają one z jej historyjki, ale nawet gdyby przyjąć twoją interpretację, to nazywanie 'normalną' rodziną tylko taką, która jest związana węzłem małżeńskim jest dosyć impertynenckie. P.S. Co do jednego można mieć pewność czytając impertynencką i złośliwą do bólu opowiastkę Opuncji - jej duma została urażona z powodu stosowania przez przedszkola preferencji dla dzieci z 'nienormalnych' rodzin. To ją wyraźnie oburza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2017 o 22:18

avatar Edwin
0 2

@zendra Tylko, że Opuncja ma rację. "polityka prorodzinna" w tym kraju jest o kant dupy potłuc. Zamiast 500+ przydałyby się przedszkola. 1."Samotne matki" i kombinowanie. Nikt nie oskarża "prawdziwych" samotnych matek. Chodzi o kombinatorów. 2. Rodziny wielodzietne "wyglądające na patologiczne". No kurde są takie co wyglądają ale nie są. Ale są takie co wyglądają i są i takich jest więcej. jak już pisałem: "Małżonka moja jest kuratorem społecznym. Wszyscy jej podopieczni mają miejsca w przedszkolach dla dzieci. Co z tego, skoro dzieci więcej nie ma w tych przedszkolach jak są. To jest dopiero patologia" - to nie jest normalne. 3. "normalna rodzina 2+1" No kurde czepiasz się słówek jak cholera. ------------------------------------------------------------------- Chciałbym mieć dziecko ale jak słyszę o polityce prorodzinnej państwa to śmiech mnie ogarnia. Jeśli to co oni robią ma mnie zachęcić do posiadania potomka, to ja dziękuję. Na 500+ się nie załapię. Nie mam poselskiej pensji, żeby opłacić prywatne przedszkole. Wiem, że dziecko to wydatki, ale jak państwo chce mieć normalnych obywateli to niech zrobi coś w tym kierunku. na tą chwilę to mnoży się patologia i psychiczni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

W Anglii też kombinują z tym ,, samotnym macierzyństwem" ale stawka jest wyższa bo chodzi o zasiłki i mieszkanie socjalne. Do przedszkola dopłaca państwo a dziecko w wieku niecałych pięciu tak ( tutaj uczniów dzieli się miesiącami urodzenia) idzie do szkoły. Generalnie, bardzo dużo kobiet może sobie pozwolić na pracę na pół etatu.

Odpowiedz
avatar singri
4 10

Moja dostała się do przedszkola TYLKO dlatego, że wychowuję ją sama. Ale ja naprawdę jestem sama, sporadycznie, jak muszę, to wydzwonię matkę albo ojca, żeby mi ją odebrali. Natomiast o jakichkolwiek"kocich łapach" to już dawno przestałam marzyć, przyciągam raczej psychopatów. To juž wolę być sama.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Uwielbiam to, "państwo ma obowiązek dać przedszkola". Widzicie idealną sytuację i grzmicie, że państwo wam przedszkoli nie robi. Powstała nisza, którą można wykorzystać. Idealny okres, aby zakładać prywatne przedszkola: 1. Klient jest, bo z racji braku opcji darmowej musi skorzystać z prywatnego przedszkola. 2. Pracownicy na rynku też są, tylu się pedagogów i specjalistów do pracy z dziećmi naprodukowało, że za pół darmo będą pracowali, a i tak ucieszą się jakby Pana Boga z nogi złapali - umowa o pracę. Ale nie, lepiej narzekać, że za darmo nie ma... przedsiębiorczość poziom zerowy.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-1 3

@noddam: Ale za prywatne przedszkola nie chcą płacić, bo „państwo ma obowiązek dać przedszkola". :)

Odpowiedz
avatar Balbina
0 0

@noddam: I tu się nie zgodzę.Córka pracuje w przedszkolu (taka Fundacja którą też dotuje miasto). Prywatne przedszkole ale na zasadach państwowych.Można nawet robić staż. Nie ma chętnych do pracy.Panie przychodzą (i nawet stawka jest większa niż w państwowych przedszkolach)i nie chcą pracować -bo za mało płacą, -bo nie ma karty nauczyciela, -bo chciałyby w państwowym przedszkolu, -bo wczasy pod gruszą itp itd. Od września sama na 25 dzieciaków. Trafiła się pani ale zrezygnowała po 2 mc bo nie tak sobie wyobrażała pracę z dziećmi. Córka ma tylko pomoc tzw techniczną i musi sobie dać radę bo nie zmienniczki. Nikt nie chce pracować za normalna stawkę a co dopiero jak piszesz za pół darmo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Balbina: Zawsze znajdzie się chętny do pracy jeśli stworzy się odpowiednie warunki. Nie należy polegać na darowiźnie od jakiejś fundacji czy ze skarbu państwa. Trzeba się uwolnić od zobowiązań zewnętrznych, stworzyć samemu korzystne warunki (ale do tego potrzebny jest kapitał na start). Jeśli zapewnisz płacę na poziomie > płaca na przeciętnej kasie, zapewnisz ubezpieczenie itp to ludzie będą chcieli tam pracować. Ale jak pozwala się zewnętrznym instytucjom czy państwu decydować o kształcie własnej firmy to nie ma się co dziwić, że nie ma chętnych do pracy.

Odpowiedz
avatar mim
-1 3

Moja przyjaciółka starała się o przyjęcie dziecka do przedszkola. Z szokiem odkryła że do grupy trzylatków przyjmą tylko 25 dzieci. Z czego 20 miejsc z góry było zarezerwowanych dla dzieci rodziców samotnych, rodziców z dużym stopniem niepełnosprawności, stwierdzonym alkoholizmem, rodzin wielodzietnych i patologicznych. Pozostałe 5 miejsc przydzielano na drodze "losowania". Jak wiedziało się komu dać "prezent", to miało się szansę na to że dziecko zostanie "wylosowane".

Odpowiedz
avatar the
-3 5

@mim: nie ma rezerwacji, rekrutacja jest elektroniczna. idź już stąd.

Odpowiedz
avatar Edwin
4 4

Małżonka moja jest kuratorem społecznym. Wszyscy jej podopieczni mają miejsca w przedszkolach dla dzieci. Co z tego, skoro dzieci więcej nie ma w tych przedszkolach jak są. To jest dopiero patologia.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

powiem ci lepszy numer przyjaciolka niedawno rozwiodla sie z mezem, mieszka on w wawie ponad 300 km od gda do przedszkola kaza jej pryzniesc zaswiadczenie, ze ona pracuje oraz- uwaga uwaga- ze pracuje pan byly maz. ktory z nimi nie mieszka. ktory nawet nie mieszka na tyle blisko, by sie dziecmi regularnie zajac ale zaswiadczenie musi miec ( pan maz byly robi problemy) przyjaciolka ma partnera, ale zyja na kocia lape, wiec de facto jako jedyny opiekun dzieci przynoszac zaswiadczenie o tym, ze ona pracuuje, miejsce w przedszkolu powinna dostac ( zarabia najnizsza krajowa) ale nie, zaswiadczenie od bylego meza jest wymagane i konieczne

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
0 2

@bazienka: Jeżeli koleżanka niedawno się rozwiodła a już znalazła sobie partnera (pomimo dzieci) to mam dziwne wrażenie, że partnera zaczęła szukać na długo przed rozwodem :) Specjalnie się nie dziwię, że eksmąż robi jej problemy.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 0

@bazienka: I bardzo dobrze, że nie udało się obejść procedur. Może z innego powodu, niż powinna, ale jednak oszustce się wkręcić do przedszkola nie udało i to pozytywny fakt.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@piesekpreriowy: rozklad pozycia nastapil na dlugo przed rozwodem jej maz jeszcze jak z nia mieszkal jezdzil na weekendy do innej baby z ktora teraz mieszka a rozwod wyznaczony byl na luty z mezem nie sypialam i nie miala zadnych interakcji ponad rok przed formalnym rozwiazaniem malzenstwa @MarcinMo jaka oszustke? kobiete z 2 dzieci? pracujaca na nocki? to co po rozwodzie nie mozna jyz sobie zycia ulozyc? jest jakis obowiazek brania slubu?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

bo zamiast 500+ do lapy powinny byc wlasnie takie rzeczy, jak gwarantowane miejsca w przedszkolach, darmowe obiady... pomoc tez majaca przelozenie na finanse, ale nie takie bezposrednie; a zwlaszcza taka, ktorej brakuje- chocby imejsca w przedszkolu

Odpowiedz
avatar GythaOgg
-1 3

Tak, to jest fatalna sytuacja, ale nie czujesz, że wina nie leży po stronie samotnych matek i beneficjentów 500+, lecz po stronie państwa, które nie zapewniło Twojemu dziecku przedszkola?

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-3 3

Protegowanych znaczy o kim? Dzieci burmistrza? Jeżeli masz X miejsc i X+200 chętnych to musisz wyłonić z puli x+200 najbardziej potrzebujących. To proste. Polityka prorodzina, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Tak jak ze wszystkim w Polsce i to się rozwinie, ale nie od razu Rzym zbudowano. Problem, problemem - ale zauważ, że dzieci już żyją, rodzice pracują I JAKOŚ TO BĘDZIE. Są babcie, są opiekunki (to wcale nie ogromny koszt) - są opcje. Dziecko to ogromna odpowiedzialność, moc obowiązków i problemy - tego jest chyba świadomy KAŻDY dojrzały płciowo osobnik... Co tu dużo mówić?

Odpowiedz
avatar the
-5 5

@piesekpreriowy: koszt opiekunki od 1000 zł w górę, koszt przedszkola 300 zł, prywatnego więcej. masz coś do powiedzenia więcej?????????????? idź dzieci robić, pogadamy.

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 0

@piesekpreriowy: marzyciel czy oderwany od rzeczywistości? Z puli X+200 należy odliczyć miejsca dla Y osób, dla których miejsce w przedszkolu dla dzieciaka jest formą nagrody, spłaty długu/zobowiązań, zdobycia przychylności, itd.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
0 0

@Zunrin: Ale pula X+200 to są chętni. Dzieci burmistrza i cioci Ani są w tej puli... Idi ota czy troll? Nie koszt opiekunki to nie jest od 1000 zł w górę xD Chyba, że wymagasz od niej żeby ci jeszcze posprzątała cały dom, ugotowała obiad, zrobiła z dzieckiem lekcje albo preszkolny program nauki chińskiego.

Odpowiedz
avatar the
-4 4

brednie. nic się nie dostało, bo obecnie trwa rekrutacja, jest elektroniczna. wyników jeszcze nie ma. w tym roku preferują trzylatki, bo jest za mało przedszkoli. preferencje są wg: pracy obojga rodziców, wielodzietności, niepełnosprawności, chodzenia wcześniej do żłobka. w tym roku miejsc jest więcej, bo ruszyły siedmiolatki do szkół, a w ub. roku tylko odsetek sześciolatków. więc nie piernicz bajek :P

Odpowiedz
avatar VAGINEER
-2 2

Dopóki będzie istniało coś takiego jak przedszkola państwowe, dopóty będą problemy.

Odpowiedz
avatar matias_lok
0 2

Nic nie powinno być za państwowe. Ot szukajcie pracy takiej, żeby was było stać na przedszkole prywatne, a nie jojczyć, że jakieś punkty. Ja bym nie dała dziecka do grupy 25 dzieci, gdzie 20 z nich to dzieci z patologicznych rodzin nawet jakby mi dopłacali. Przedszkola państwowe miałby być formą pomocy dla biednych / niepełnosprawnych czy bezrobotnych rodziców w znalezieniu pracy, czy dla osób, które rzeczywiście nie mają z kim zostawić zupełnie... z 500+ można spokojnie sobie czesne za przedszkole prywatne sfinansować w razie czego.

Odpowiedz
avatar papiernik
0 2

Droga @Opuncjo od obecnego roku WSZYSTKIE trzylatki, których rodzice wyrażą wolę, aby ich dziecko chodziło do przedszkola MUSZĄ mieć miejsce w przedszkolu. Wynika to z obowiązującej ustawy i gmina/miasto musi takiemu trzylatkowi znaleźć miejsce w przedszkolu. Może to być jednak inne przedszkole niż wybrane wcześniej przez rodziców dziecka. W moim mieście stworzono dodatkowe oddziały przedszkolne przy szkołach, lub powiększono przedszkola juz istniejące aby można było przyjąć dodatkowe dzieci. Bo już w zeszłym roku ustawa gwarantowała miejsca tyle tylko, że wtedy 4-latkom. Polecam składać odwołania i "męczyć" w organie prowadzącym przedszkola. Jeśli Rodzice opuszczą to Oni uznają, że chyba jednak to przedszkole nie było aż tak konieczne.

Odpowiedz
Udostępnij