Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na początek trzy rzeczy: 1) Aktualnie jestem studentką piątego roku studiów jednolitych…

Na początek trzy rzeczy:

1) Aktualnie jestem studentką piątego roku studiów jednolitych magisterskich; w ostatnim semestrze nie mam już żadnych zajęć, więc tylko wystukuję powoli pracę magisterską i pracuję dorywczo.

2) Na pierwszym roku z powodów zdrowotnych byłam zwolniona z dwóch semestrów WF-u (na podstawie dwóch czy trzech [sic!] zwolnień lekarskich, oficjalnej pisemnej zgody pani dziekan etc.)

3) studiuję na uczelni, na której nie ma żadnej (z wyjątkiem jednego fakultetu na semestr) dowolności w zapisywaniu się na przedmioty, mamy z góry narzucony plan zajęć, z góry narzucone grupy ćwiczeniowe etc.

W zeszły piątek o 9 rano obudził mnie telefon z dziekanatu. Mam się stawić w trybie "terazjużnatychmiast" w sprawie WF-u, o istnieniu którego zdążyłam zapomnieć wiele miesięcy temu.

Cóż się okazało? Pani z dziekanatu przeglądała akta wszystkich studentów, przygotowując się do papierologii związanej z obronami i dyplomami, i przypadkiem odkryła problem. Z powodu niezrealizowania tych dwóch nieszczęsnych semestrów mam deficyt w wysokości 2 ECTS-ów, a przez to nie do końca zrealizowany program studiów, więc nie będę mogła być dopuszczona do obrony. Jedynym wyjściem jest wypełnienie tego deficytu dosłownie czymkolwiek. W związku z tym mam zorganizować sobie dwa dowolne fakultety, których wcześniej nie zaliczałam. Przypominam: przełom marca i kwietnia, połowa semestru, zapisy na fakultety odbywały się formalnie pod koniec semestru poprzedniego.

Dostałam listę fakultetów dla wszystkich roczników, które zostały uruchomione w tym semestrze, i spędziłam kolejne dwie godziny na bieganiu od prowadzącego do prowadzącego. Najlepsze jest to, że w sumie nikt nie był jakoś specjalnie zaskoczony tą absurdalną sytuacją i wszyscy byli skłonni pójść mi na rękę, a jedyną przeszkodę stanowiły terminy. Koniec końców wyczarowałam te dwa fakultety, napisałam błagalne podanie do pani prodziekan, żeby pozwoliła mi zapełnić mój deficyt losowymi fakultetami nieprzeznaczonymi dla mojego rocznika, sytuacja została opanowana.

Dlaczego dowiedziałam się o tym problemie dopiero na piątym roku, zamiast na pierwszym, którego na dobrą sprawę nie powinnam była nawet zaliczyć? Tego się nigdy nie dowiem, ponieważ pięć lat temu moim zwolnieniem z WF-u zajmowała się osoba, która już nie pracuje w dziekanacie. Jednak jestem prawie pewna, że osoba ta zdawała sobie sprawę z deficytu ECTS-ów, który wytworzyłam sobie zwolnieniem. Nie mam pojęcia, dlaczego mnie o tym nie poinformowała.

taka tam uczelnia medyczna

by yersinia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Terminatoro23
21 25

Właśnie nie każy moźe ćwiczyć. Ja cierpię na chorobę skóry (AZS) że gdy tylko się spocę to zaczyna mnie skóra niemiłosiernie swędzieć. W lecie ledwo chodzę po ulicy tylko w domu siedzę. Na basen też nie mogę chodzić bo mam zbyt zły stan skóry. I co według ciebie ja powinienem robić?

Odpowiedz
avatar KIuska
25 25

@hejter: Moja koleżanka ma rozrusznik, kardiolog wyraził zgodę żeby wykonywała lekkie ćwiczenia na wf. Jak to się skończyło? Raz zagrała w siatkówkę, w sumie to nawet nie zdążyła. Po spokojnej rozgrzewce serce przestało bić. Ponad 2 miesiące w szpitalu, około 2 tygodni w śpiączce, ogromne zaległości w szkole a pełnej sprawności nie odzyska już nigdy. Ponad rok po wypadku nadal trzęsą się jej ręce. Teraz ma kategoryczny zakaz robienia czegokolwiek.

Odpowiedz
avatar yersinia
29 29

@hejter: "Każdy może ćwiczyć, ale musi mieć dobrze dobrane ćwiczenia". Wiesz, kiedy mam wybór, czyją opinią się przejąć - chirurga ortopedy, który mnie operował, czy anona z internetów - chyba jednak wybiorę pierwszą opcję. Poza tym, gdyby Studium Wychowania Fizycznego zamiast standardowego WF-u na sali zaproponowało mi wtedy coś innego - szachy, brydża, cokolwiek - nie bawiłabym się w zwolnienia. Nie zaproponowano mi nic, straszono tylko przez kilka miesięcy (zanim w końcu zaakceptowano zgodę pani dziekan), że tak czy siak będę musiała normalnie ćwiczyć, bo "zwolnień nie ma".

Odpowiedz
avatar sla
27 27

@hejter: Mnie zaś najbardziej śmieszy zmuszanie dorosłych ludzi do wfu. Na co to komu? Zmuszanie osób z problemami zdrowotnymi do ćwiczeń to już kompletna abstrakcja. Czy w razie pogorszenia stanu zdrowia uczelnia zapłaci odpowiednio wysokie odszkodowanie? Wątpię. Ćwicząc sama robię to na własną odpowiedzialność i mogę mieć w razie czego pretensje tylko do siebie. Lecz jeśli ktoś mnie do ruchu zmusza... to w razie czego winny będzie on.

Odpowiedz
avatar Allice
13 13

@hejter: ze mną na wf (studia) chodził chłopak na wózku, i to tak dość poważnie niepełnosprawny z tego co pamiętam. Zajęcia na płytkim basenie. A uczelnia wkurzona na ilość zwolnień lekarskich wprowadziła... zajęcia teoretyczne dla tych co naprawdę nie mogą ćwiczyć (jakieś z ćwiczeniami lekkimi też były). Podobno mają jeden z najniższych procent studentów z problemami zdrowotnymi uniemożliwiającymi ćwiczenia w kraju :D

Odpowiedz
avatar Ursueal
-1 7

@sla: Lata temu któryś z uniwersytetów w USA uzależnił dopuszczenie otyłych studentów (jakoś tak już bardzo skrajnie otyłych, z tego, co pamiętam) do dyplomowania, jeżeli zaliczą zajęcia ze zdrowego żywienia i schudną albo zapiszą się na zajęcia sportowe i będą w nich rzeczywiście uczestniczyć (albo wykażą, że sami uprawiają jakiś sport poza uczelnią), bo okazało się, że kolosalny odsetek absolwentów jest skrajnie roztyły i nie ma pojęcia o tym, dlaczego popełnia rozciągnięte w czasie samobójstwo. Pamiętam, że nawet podobała mi się ta idea, bo otyłość jest rzeczywiście poważnym problemem dla całego systemu opieki zdrowotnej (po wszystkich stronach barykady). No bo jak to wygląda - lekarz ważący 140 kilogramów, gdzie z brzucha można by spokojnie wytopić łoju na świeczki dla sporej katedry mówi pacjentowi, że ten powinien schudnąć dla własnego zdrowia.

Odpowiedz
avatar sla
12 12

@Ursueal: Skoro zgodnie z prawem można zabijać siebie papierosami czy nadmiernym spożyciem alkoholu, to legalne powinno być także tycie do monstrualnych rozmiarów. Bo czym różni się otyły lekarz mówiący pacjentowi, by schudnął dla zdrowia od tego, który doradza rzucenie palenia samemu paląc? Lubię sport. Bardzo. Jednak nienawidzę, gdy ktoś zmusza mnie do jego uprawiania, zwłaszcza jeśli danej aktywności szczerze nie znoszę (np. biegania). Przynosi to efekt odwrotny do zamierzonego.

Odpowiedz
avatar Ursueal
-2 6

@sla: Tycie jest legalne. Nie wszystko, co legalne, jest jednak dobre dla człowieka (bo wbijanie samemu sobie gwoździ w głowę nie jest zabronione, a na pewno szkodliwe). Alkoholizm i nikotynizm też można leczyć, podobnie jak otyłość. Problem w tym, że papierosy można palić stale, można popalać, można palić 1-2 miesięcznie na imprezach, podobnie z piciem. Są udokumentowane przypadki nagłego (momentalnego wręcz) zerwania z nałogiem - rzadkie, co prawda, ale są. A otyłym nie można być w co drugą sobotę, bo akurat jest okazja, tylko trzeba się z tym mierzyć stale i nie zmieni się tego w jednej chwili mimo najszczerszych chęci. Tamta uczelnia też nie zdelegalizowała otyłości - za bycie otyłym nie dostawało się grzywny ani nie szło do paki. Po prostu uznano, że człowiek z dyplomem wyższej uczelni powinien wiedzieć, co robi ze sobą nie tak.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2017 o 10:59

avatar sla
6 8

@Ursueal: Wiedza - ok. Jednak zmuszanie do schudnięcia nie jest już ok. Aż dziwne, że nie skończyło się to procesem o dyskryminację.

Odpowiedz
avatar Epifania
8 8

@hejter: nie, nie każdy. A jeśli Twoja uczelnia faktycznie ma indywidualnie dobrane zajęcia, to chyba jest jedyna taka w kraju. Na pierwszym roku miałam spore problemy z kręgosłupem, jedyne ćwiczenia jakie mogłam robić były w ramach rehabilitacji, pod okiem fizjoterapeuty. Uczelnia moje zwolnienia (liczba mnoga, ciągle chcieli kolejne dokumenty) zlała, zaproponowała mi gimnastykę korekcyjną - taką samą dla każdego, nieważne co mu było. Parę miesięcy trwało zanim udało mi się wywalczyć zwolnienie, w końcu dopiero jak mój ortopeda się wkurzył i dzwonił do sekretariatu, grożąc, że jakieś problemy im zrobi za podważanie jego kwalifikacji i dodatkowo jak mi zrypią do końca kręgosłup to on sam się postara żebym pozwała uczelnię dali mi łaskawie spokój. Całe szczęście, że facet faktycznie ma jakieś wpływy, bo pewnie do dzisiaj bym się z tym miotała. A parę lat wcześniej jak brat miał zwolnienie od tego samego faceta po zabiegu barku, w sekretariacie mu wprost powiedzieli, że i on i lekarz są na pewno oszustami. Żenada.

Odpowiedz
avatar kaede
7 7

@Terminatoro23: jakbys chcial pocwiczyć,to dobrym rozwiazaniem sa mokre ciuchy jak cwiczysz w domu. Mniej swedzi.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
3 3

@hejter: mój ortopeda ma inną opinię - ale co jakiś lekarzyna, który doktoryzował się z medycyny sportowej może o tym wiedzieć, anoni z internetu są specjalistami w każdej dziedzinie. Więc ucz mnie mistrzu - jakie ćwiczenia powinni wykonywać w ramach wf studenci z np. odklejającą się siatkówką? Nieśpieszne spacery dookoła sali?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2017 o 23:03

avatar ziobeermann
0 0

@Ursueal: Jeszcze nikt tak pięknie nie wytłumaczył mnie z alkoholizmu.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
26 26

Nie ma chyba większego absurdu jak WF na uczelni...

Odpowiedz
avatar Ursueal
6 6

Nie zdziwiłabym się, gdyby te 4 lata temu dziekanat naprawdę nie wiedział, że za WF są jakiekolwiek punkty. U nas te 2 punkty wyszły, kiedy byłam na 4 roku (WF można było robić tylko na 2 i 3), jako nadwyżka - w związku z "informatyzacją" systemu ECTS i akredytacją uczelni. A wyszły dlatego, że jakaś studentka z 2 roku poskarżyła się, że ją uczelnia zmusza do robienia nadmiaru punktów, bo wg wytycznych ministerstwa za WF one powinny być i zaczęła się kołomyja (komisja akredytacyjna przychodzi właśnie po to, żeby zbierać takie kwiatki). I dziekanat też wtedy pytał, po co nam ten cały WF.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
6 6

Oj tam, oj tam... Po wyjściu z dziekanatu, reklamacji nie uwzględnia się! A co do WFu na uczelni, to wspominam go nostalgicznie. Możliwość potłuczenia sobie w siatkę po zajęciach, była miłym akcentem.

Odpowiedz
avatar Ursueal
10 10

@WilliamFoster: Jeżeli uczelnia dobrze go prowadziła (czyli była i kadra, i zaplecze techniczne), to można go było miło wspominać. Ja pamiętam, jak trzeba było uspokajać chłopaka, bo odważył się uruchomić prysznic w męskiej szatni i okazało się, że 1) z rur leci coś na kształt ciepłego szlamu, którym chłopiec oblał się od stóp do głów 2) dźwięk z rur był taki, jakby budynek miał się zawalić. Do końca semestru męskie grupy wolały śmierdzieć niż korzystać z pryszniców (bo na użyczenie naszych dziwnie nie wyrażałyśmy zgody).

Odpowiedz
avatar jass
7 7

@WilliamFoster: Studiowałam na kierunku humanistycznym, poza tym zasadniczo jestem domatorką, ale też lubiłam w-f na uczelni (udało mi się zapisać na badmintona, zajęcia były prowadzone bez żadnej spiny kto będzie najlepszy), to była miła odmiana od ślęczenia nad książkami. Ale jednak mówimy o dorosłych ludziach i w-f na uczelniach nie powinien być obowiązkowy, powinna być możliwość zaliczenia jakiejś teorii, szachów czy czego tam, skoro ktoś naprawdę nie ma ochoty ćwiczyć to nie powinno się go zmuszać.

Odpowiedz
avatar Ursueal
6 8

@Jorn: Po ponad 7 latach wciąż nie udało mi się znaleźć regulaminu WF z poprzedniej uczelni, który podobno "gdzieś jest", a do którego odsyła ogólny regulamin studiów. W jednostce, która prowadziła WF nie wiedzieli, gdzie on jest, w jednostce ją nadzorującą też nie wiedzieli - czy w ogóle go kiedykolwiek mieli. Nacisk poskutkował informacją, że jestem problemowa. Czasami student może czytać, może pytać, a dopiero na końcu dowie się, że wszystkie informacje otrzymywał "w dobrej wierze i przeświadczeniu, że tak właśnie jest". Moje koło naukowe działało przez 14 lat, zanim wyszło na jaw, że nigdy nie zostało poprawnie zarejestrowane, bo statut nie miał kilku pieczątek. Nie przeszkadzało to nam istnieć, działać, rekrutować, nawet w wydawaniu uczelnianych pieniędzy nie przeszkadzało (dopóki nie wyszło na jaw, że formalnie to nie istniejemy). ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2017 o 9:22

avatar yersinia
2 2

@Jorn: "bo zrozumiałem, że zwolnienie z WF dało ci automatyczne zaliczenie" - i to byłoby logiczne. I wszystko na to wskazywało, skoro mimo niechodzenia na WF zaliczyłam oba semestry pierwszego roku (przecież w przypadku niewyrobienia wszystkich ECTS-ów nie powinnam była zostać dopuszczona już do pierwszej sesji). Regulamin studiów nie przewiduje takich sytuacji. No i - po tym, jak po kilku miesiącach wreszcie uznano moje zwolnienie, oczywiście że dopytywałam, czy wszystko już załatwione na czysto i czy mam spokój. Według pani, która wtedy pracowała w dziekanacie, wszystko było w porządku.

Odpowiedz
avatar Edwin
9 9

Podam przykład z UW. Masz zwolnienie z WF? Świetnie, ale musisz nadrobić te zaległe punkty kursem internetowym. Tylko, ze tu wszyscy o tym wiedzą i sprawa jest klarowna. Także Twoja Uczelnia/wydział ma chyba problem z informowaniem studentów.

Odpowiedz
avatar yersinia
4 4

@Edwin: moja uczelnia i mój wydział ogólnie mają dużo problemów ze sobą. Chwała niebiosom, że jeszcze tylko kilka miesięcy zabawy tam.

Odpowiedz
avatar Edwin
1 1

@yersinia: Chwała. Chociaż to UW też takie idealne nie jest :D mój przykład: W programie studiów od 1 semestru mam lektoraty - rejestracje na lekto ruszają - dla mnie brak :D W programie studiów mam 2 WF do wyrobienia - A żetonów (takich punktów co to mogę wydać na przedmioty) mam tylko na jeden :D A to dopiero pierwszy rok :D

Odpowiedz
avatar Epifania
5 5

Byłam zwolniona z WFu i miałam ogromne problemy z samym załatwieniem sprawy, ale nie pamiętam, żeby ktoś mi za to kazał odrabiać ECTSy. Możliwe jest, żeby WF nie był punktowany? Chyba że zaraz uczelnia zrobi mi psikus i nie dopuszczą mnie w czerwcu do obrony na tej podstawie, tfu tfu przez lewe ramię...

Odpowiedz
avatar mim
4 4

@Epifania: Nie na wszystkich uczelniach WF jest punktowany. U mnie (Politechnika Warszawska) nie był. Tylko w każdym rozrządzeniu i regulaminie ad. stypendiów, wymian studenckich, zmian kierunków lub obron, obok wymaganej ilości ECTS, zawsze pojawiała się wzmianka o tym, że oprócz punktów należy mieć zaliczone wszystkie przedmioty. I w ten sposób jeden ze znajomych na miesiąc przed obroną biegał po każdych zajęciach na jakie mógł się wcisnąć, żeby tylko dostać zaliczenie. Osoby zwolnione musiały załatwiać sobie wpis w jakimś biurze, ale nie wiem jakim, bo nikt z moich znajomych tam nie chodził. Swoją drogą, bardzo mi się podobały zajęcia WF na uczelni. Bardzo szeroki wybór. Od klasyki (piłka nożna, siatkówka, pływanie, tenis stołowy, siłownia) poprzez mniej popularne (tenis ziemny, aerobik, taniec towarzyszki, judo) aż po piesze wycieczki (turystyka miejska lub górska - do wyboru) czy jeździectwo. Co prawda za niektóre trzeba było dopłacać, ale generalnie chyba każdemu udało się znaleźć coś dla siebie.

Odpowiedz
avatar Epifania
5 5

@mim: UJ niestety nie ma (albo nie miał, nie wiem jak teraz) takiego wyboru. To znaczy sekcje są, ale na większość nie idzie się dostać, zostaje taki klasyczny szkolny WF, na którym robisz to, co akurat pan wuefista sobie wymyśli.

Odpowiedz
avatar Allice
4 6

W sumie zdziwiły mnie niektóre komentarze, ale może dlatego że nie znam innych uczelni niż swoja. W każdej chwili mogę sprawdzić w systemie dług punktowy, ba, jak nie złożę podania o rejestrację na kolejny semestr z jakimkolwiek długiem to dostaję smsa z informacją o rozpoczęciu procedury wykreślania z listy studentów... A co do wfu na studiach: na początku też myślałam że to głupie. Jak już skończyłam te 2 semestry to żałowałam że nie ma więcej. Darmowy cotygodniowy basen/siłownia/aerobik/siatkówka/piłka nożna czy co tam sobie ktoś wybrał...

Odpowiedz
avatar yersinia
5 5

@Allice: u nas praktycznie nie ma czegoś takiego jak "system". Owszem, mamy Wirtualną Uczelnię, do której nikt nie zagląda i którą nikt się nie przejmuje, bo wiążący jest tylko papier. Przy każdej sesji zasuwamy do prowadzących z papierowymi indeksami.

Odpowiedz
avatar Epifania
4 4

@Allice: my niby mamy Usosa, ale w praktyce co drugi dzień nie działa i ciężko cokolwiek na nim znaleźć. Ma wyjątkowo nieprzyjazny interface.

Odpowiedz
avatar yersinia
0 0

@marcinn: o, tam też jest jogging z indeksem? :D Nie, zachodnia Polska akurat.

Odpowiedz
avatar MrsPumpkin
0 0

@marcinn: W Lublinie na UM już nie ma od prawie 5 lat papierowych indeksów :D A co do tematu, w moim przypadku, mimo totalnego zakazu jakichkolwiek sportów, zwolnienia od ortopedy, na WF chodzić musiałam. O ile w I semestrze nie było problemu, bo z "panem od wuefu" szło się dogadać i sobie schodziłam do siłowni, czy na tenis stołowy z koleżanką i było ok. Problemy się zaczęły w II semestrze, przy zmianie "pana od wuefu", który stwierdził, że skoro chodzę to na pewno też mogę biegać razem z innymi. W następnym tygodniu przyszłam ze stabilizatorem na kolano, bo przebiegłam się 20 m na autobus. Do końca semestru nawet nie musiałam się pojawiać na zajęciach :D

Odpowiedz
avatar MrsPumpkin
0 0

A, no i jeszcze zapomniałam dodać, że poza świstkiem od lekarza przedstawiłam również legitymację osoby niepełnosprawnej, z symbolem przyczyny niepełnosprawności i stopniem (wówczas) umiarkowanym. Nie, nadal na WF chodzić musiałam, chociaż posiedzieć na tyłku na materacu/ławce :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

"na podstawie dwóch czy trzech [sic!] zwolnień lekarskich" - gdzie jest błąd zapisu? Za jakąą niewiarygodną wartą podkreślenia informację też trudno to uznać, co innego jakby to było 20 czy 30 zwolnień :)

Odpowiedz
avatar yersinia
5 7

Chętnie usłyszę, gdzie jest błąd zapisu. Zwolnienie z WF-u powinno być załatwione za pomocą jednego papierka, nie dwóch czy trzech, bo to absurdalne, stąd moje podkreślenie.

Odpowiedz
avatar yersinia
4 4

@Caron: błagam, w czym zwolnienie o treści "zwalniam z zajęć wychowania fizycznego" jest lepsze od zwolnienia o treści "zwalniam z zajęć wychowania fizycznego"? Dalej nie wiem, gdzie popełniłam błąd we wcześniej cytowanym przez Ciebie fragmencie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@yersinia: może od specjalizacji wystawiającego je lekarza? czym innym jest takie od lekarza medycyny, a czym innym np od lekarza specjalisty medycyny sportowej. O błąd zapisu ja pytam, bo te trzy (dwa?) zwolnienia niczym godnym podkreślenia się nie wydawały.

Odpowiedz
avatar MrsPumpkin
1 1

@Caron: Wystarczy, że są 3 zwolnienia od 3 różnych lekarzy specjalistów, co innego zwolnienie od kardiologa, a co innego od ortopedy (bo o ile przy ortopedycznych sprawach często można wykazywać jakąś aktywność fizyczną, to przy problemach kardiologicznych już może być bardzo niebezpiecznie). Nikt nie powinien polemizować ze zwolnieniem lekarskim, bo nigdy nie wiadomo, co się może stać takiej osobie. Nie każdą chorobę widać na pierwszy rzut oka i dla mnie absurdem jest, że pomimo dostarczenia JEDNEGO zaświadczenia od specjalisty, nikt zwolnienia nie uznał. A sprawa ECTS-ów to już kolejny absurd, bo dziekanat od razu powinien poinformować o tym, że te punkty jakoś trzeba będzie nadrobić

Odpowiedz
avatar kaede
6 6

Na moim uniwerku sam musiałeś pilnować sobie ECTSów - był takie przemiał studentów ze zadna Pani z dziekanatu nie byłaby w stanie sledzic losów kazdego z nich. Stad dziwi mnie ten ostatni akapit.

Odpowiedz
avatar yersinia
4 4

@kaede: rozumiem pilnowanie ECTS-ów na uczelniach, na których student samodzielnie zapisuje się na zajęcia i musi przy tym zrealizować jakiś program i wyrobić ileś punktów. Z tego powodu na początku zaznaczyłam, że u nas lwia część przedmiotów jest narzucona z góry. Przemiału studentów nie ma, przez pięć lat zdarzyło się raptem kilka warunków.

Odpowiedz
avatar ptah
10 10

Chcialam zostac architektem/lekarzem/inzynierem, ale niestety bylam za slaba z wf'u zeby zdobyc dyplom" ;)

Odpowiedz
avatar emigrantka
4 4

Na mojej uczelni byla mozliwosc wybrania sobie zajec z wfu. W praktyce wybor byl taki jak koloru Forda T albo wedlin w miesnym za komuny;) Polegalo to na tym ze caly 1 rok czyli ok 1000 osob, z przewaga kobiet dostalo do wyboru x grup damskich i meskich na rozne zajecia z przewaga siatkowki i koszykowki, w roznych godznach, przy czym x to byla minimalna ilosc grup wystarczajaca zeby wszystkich rozdzielic. Po odliczeniu tego, co mnie nie ciekawilo, do czego sie nie nadaje i co kolidowalo z cwiczeniami czy lektoratami z 2 jezykow zostawaly tak pociagajace opcje jak np siatkowka w piatki o 19 czy aerobik od 7.00 w srody. Z wrodzonym optymizmem wstalam w jedna srode o 5.00 zeby sie z akademika dostac na uczelnie (jak na porzadny akademik przystalo byl oddalony o godzine jazdy od uczelni;)). O 6.30 pod uczelnia przywital mnie tlum ok 200 zdesperowanych babek a miejsc w grupie bylo 30. Zrobilam taktyczny odwrot i z marszu udalam sie do uczelnianego doktorka, ktory bez problemu wypisal mi zwolnienie do konca roku. A reszta desperatek zostala ustawiona w szeregu, zrobila do 7 odlicz i te co nie wylosowaly szczesliwego numerka chodzily potem na koszykowke w piatkowe wieczory. Na drugim roku juz czlowiek byl madrzejszy to sie wkrecil w kolko turystyczne i zaliczyl WF jadac na wycieczke w Bieszczady czy inne Beskidy. Ale cale to zmuszanie doroslych ludzi zeby chodzili na sport, ktorego nie lubia i nie chca uprawiac bylo wyjatkowo absurdalne. Lubisz plywac i nie znosisz gier zespolowych? To masz grac w pilke reczna bo uczelnia nie ma basenu. To tak jakbys wybral lektorat z niemieckiego a zapisali cie na rosyjski, bo to tez jezyk obcy, a takich walkow jednak nie odstawiali, nawet jak na zaawansowany rosyjski musieli kleic grupe z calego roku to ja stworzyli, tylko ten nieszczesny WF robili na odwal sie i w sumie nie wiadomo po co.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 5

Widzę tu jedną podstawową głupotę - zwolnienie z WF nie powinno generować deficytu punktów. Zwolnienie lekarskie oznacza, że przedmiot zaliczasz warunkowo, niejako walkowerem, a nie, że go nie zrealizowałaś. Jakiś debilizm po prostu.

Odpowiedz
Udostępnij