Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia dość świeża, o perypetiach z lekarzami i zastrzykami. Kostka mi spuchła,…

Historia dość świeża, o perypetiach z lekarzami i zastrzykami.

Kostka mi spuchła, łydka zrobiła się czerwona, więc poszedłem do apteki po maść na to ustrojstwo. Farmaceuta po zapoznaniu się z objawami, kazał mi pokazać łydkę. Wywiązał się taki mniej więcej dialog:
- No to jaka maść podziała na coś takiego?
- Wie Pan co, lepiej żeby obejrzał to lekarz, tak na wszelki wypadek.
Wsiadłem więc w samochód i z apteki pojechałem do przychodni. Nie było mojego lekarza rodzinnego, więc przyjął mnie inny.

Ogląda tą nogę, stuka, puka, dotyka, pyta czy boli itp. W końcu mówi, że nie jest pewny czy to zapalenie, czy też może coś mnie ugryzło lub mam uczulenie, więc leczymy zachowawczo. OK. On jest lekarzem - ja się nie znam.

Po kilku dniach, z czerwonej łydka zrobiła się fioletowo - czerwona.
To już mnie poważnie zaniepokoiło, więc znowu w auto i do przychodni. Tym razem był już mój lekarz rodzinny. Pokazuję nogę, badanie mniej więcej podobne do pierwszego i diagnoza - zapalenie żył.
No trudno, poważna dolegliwość, ale wyleczalna.
Oprócz tabletek zaordynowano mi serię zastrzyków. Dość silna dawka, więc trochę czasu mi zajęło znalezienie apteki, która by takowe posiadała. W końcu się udało. Zmierzam więc z powrotem do przychodni, bo pierwszą dawkę mam przyjąć tego samego dnia.
I wrota piekielne się przede mną otworzyły.

Zadowolony wchodzę z zastrzykami do gabinetu zabiegowego, a tam pielęgniarka już na dzień dobry sprowadziła mnie na ziemię.
J- ja, P - pielęgniarka

P: Poproszę zlecenie.
J: Jakie zlecenie?
P: Zlecenie od lekarza na podanie leku, jaka dawka itp. Nie ma pan zlecenia?
J: No nie mam.
P: To proszę poprosić żeby lekarz wypisał, bo bez tego nie podam zastrzyku.

Aha, no to fajnie, że pani doktor nie dała mi go od razu...
Schodzę na dół do gabinetu, a tam oczywiście kolejka. Grzecznie pytam czy mogę wejść tylko na minutkę żeby lekarka wypisała mi zlecenie na zastrzyk. Nie ma mowy.
No więc poczekałem sobie dobrą godzinkę na ponowne wejście do lekarza. Sama wizyta krótka, a lekarka swobodnie mówi, że zapomniała. No trudno, może się zdarzyć każdemu.

Wielka szkoda, że nie popatrzyłem się wtedy dokładnie na to zlecenie, no ale skąd mogłem wiedzieć...
Zastrzyk szczęśliwie otrzymałem, a kolejny ze względu na weekend miałem dostać na oddziale szpitalnym.
I tu mamy piekielność numer dwa.

Kolejka do zabiegowego w szpitalu na ok. 1,5 godz. W końcu wkraczam dziarsko do gabinetu. Pielęgniarka każe usiąść na leżance, a sama patrzy na zlecenie. Tylko, że coś długo patrzy. W końcu mówi:
J - ja, P - pielęgniarka

P: Nie zrobię panu zastrzyku. A wie pan dlaczego?
J: No a skąd.
P: Na tym zleceniu nie ma ani dawki ani pieczątki przychodni, ani pieczątki lekarskiej.
J: To co teraz mam niby zrobić?
P: Zapytam się lekarza na oddziale.

Po kilku minutach wróciła i zrobiła mi ten zastrzyk. Kazała też iść do gabinetu lekarskiego po zlecenie już prawidłowo wypełnione.
Oczywiście do lekarza na oddziale też kolejka na +/- godzinę.
W końcu wchodzę.

I zaczęła się litania - mój lekarz rodzinny jest niepoważny, o czym ona niby myślała, to co wypisała to świstek, a nie zlecenie, jest nieodpowiedzialna, stawianie pieczątek to podstawy na kierunku lekarskim, więc jakim cudem skończyła studia, on nie będzie poprawiał po kimś i tracił czas i tak w ten deseń przez ok. kwadrans. Zlecenie w końcu dostałem.

I tak nie z własnej winy zamiast szpital załatwić w godzinkę, zajęło mi to ok. 2,5. Co się nasłuchałem to moje, choć winy swojej jako takiej nie widzę.
Jeszcze jedna taka akcja i zmienię lekarza rodzinnego, bo nie mam zamiaru obrywać za kogoś.

by Faraon85
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 16

E to i tak masz dobrze. Dostałam zlecenie na zastrzyki 2 razy dziennie przez 10 dni. Siłą rzeczy w tych 10 dniach mieści się weekend a więc konieczność udania się do pomocy nocnej i świątecznej. Wszystko ładnie pięknie tyle, ze w przychodni zabrali mi zlecenie, nie chcieli wystawić duplikatu tylko na te 2 dni, po usilnych prośbach dali ksero. Z kserem mnie oczywiście w pomocy nocnej i świątecznej oczywiście wyśmiali i zastrzyku nie zrobili.

Odpowiedz
avatar kaede
15 19

To chyba już jakiś standard - dostawać opierd... od lekarza że jego poprzednik czegoś nie wypełnił, albo że śmiał podesłać pacjenta.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@ZaglobaOnufry: A skąd on ma wiedzieć, co dostał i czy może sam zaaplikować? Od tego są lekarze, by mu powiedzieć.

Odpowiedz
avatar katem
3 5

@ZaglobaOnufry: Chyba masz szczęście do lekarzy, którzy Ci wszystko mówią. A ja akurat co i rusz stykam się z lekarzami (zwłaszcza z NFZ), którzy przepiszą i nie raczą powiedzieć co to jest, jak działa. Nawet nie powiedzą, jak brać, tylko nabazgrzą to na recepcie tak, że nie zawsze aptekarz odczyta. Ba ! Nawet nie spytają, czy nie masz przypadkiem na to uczulenia. Gdy pytałam - z wielka łaska czasem (!) powiedzieli, a raczej odburknęli. Teraz zmieniam lekarzy pod kątem tego, czy mnie traktują jak człowieka rozumnego, czy jak zwierzątko i tych ostatnich omijam.

Odpowiedz
avatar Faraon85
6 8

@ZaglobaOnufry: Jesteś może lekarzem? Ton odpowiedzi wypisz wymaluj obrażonego na wszystko i wszystkich lekarza z oddziału szpitalnego widzę. No więc dla Twojej wiadomości napiszę,że ani lekarz ani którakolwiek z pielęgniarek nie wspomnieli,że mogę te zastrzyki wykonywać samodzielnie. Nie mieści się w w głowie,co? A jednak tak było, a na słuch nie narzekam i nigdy nie narzekałem i głuchy nie jestem ;-) No,ale lepiej napisać,że pacjent nie słucha lekarza,który przecież wszystko tak dokładnie powiedział i o niczym nie zapomniał...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Faraon85: Tak, on ponoć jest lekarzem.

Odpowiedz
avatar Faraon85
1 1

@ZaglobaOnufry: Tak jak napisałem - nie zostałem poinformowany o możliwości samodzielnego wstrzyknięcia sobie leku. To nie są moje pierwsze w życiu zastrzyki i nigdy dotąd nie informowano mnie o takiej możliwości. Lekarz informował,że zastrzyk jest po to żeby nie zrobiły się zakrzepy,ale nic nie mówił o samodzielnym wstrzykiwaniu. Najważniejsze ,że zastrzyki działają,bo już jest duża poprawa wobec tego co było jeszcze tydzień temu ;-)

Odpowiedz
avatar Crook
4 6

Co to znaczy "Jeszcze z jedna taka akcja i zmienię lekarza"? Chcesz czekać, by ci poważną krzywdę zrobiła? Dwukrotny blamaż nie wystarcza?

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 4

No tak, a jedyne co lekarze mają do powiedzenia, to to, że za mało zarabiają. Oczywiście z zachowaniem w obecnej postaci tej kpiny zwanej odpowiedzialnością za błędy.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 2

"Dość silna dawka, więc trochę czasu mi zajęło znalezienie apteki, która by takowe posiadała." Gdybyś naprawdę poszedł do apteki, a nie wymyślał historyjki, to byś usłyszał, że nie mają, ale mogą zamówić i do odbioru będzie za kilka godzin lub następnego dnia.

Odpowiedz
avatar Faraon85
3 5

@Jorn: Nic nie wymyślam,bo i nie mam powodu. W aptece obok przychodni i w kolejnej nie mieli w ogóle takich zastrzyków,a w ich hurtowniach były do zamówienia,ale tylko zamienniki tego leku. W innej aptece mieli ten zastrzyk,ale w dawce "40",a na mojej recepcie była "100". Zastrzyki kupiłem dopiero w aptece szpitalnej miejscowego szpitala wojewódzkiego. Poza tym lekarka wyraźnie powiedziała,że zastrzyki muszę zacząć brać jak najszybciej - nie bardzo mogłem czekać szczególnie,że to był piątek a nie poniedziałek.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-5 5

@Faraon85: Czyli to jednak niewątpliwie heparyna, jak od samego początku twierdziłem, która m.in. w takich właśnie dawkach istnieje i byłaby w tym przypadku sensowna. A heparyne prawie każdy AMBULATORYJNY pacjent (w Niemczech) daje sobie sam, bo to jest proste, jak budowa cepa.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@ZaglobaOnufry: Płyta Ci się zacięła z tą heparyną i samodzielnym podawaniem zastrzyku. Skoro lekarz nie wspomniał o tym to znaczy, że uznał iż lek ma być podawany przez pielęgniarkę.

Odpowiedz
avatar jkniepremier
2 2

@GlaNiK: Nie rozumiesz jednego. Tu nie chodzi o heparynę, tylko o to że w NIEMCZECH!!!!

Odpowiedz
avatar voytek
-1 1

Wiesz zawsze można się leczyć prywatnie jak Ci standrd obsługi Panstwejk Służby Zdrowia nie odpowiada to w duzym miescie koszt wizyty u chirurga prywatnie ok 150zl i taki powazniejszy zastrzyk ok 100zł (zazwyczaj robiony iod razy w gabinecie przez lekarza) i masz zalatwione w pół godziny...

Odpowiedz
Udostępnij