Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pogoda sprzyja, to z młodym moim chodzimy co dzień na plac zabaw.…

Pogoda sprzyja, to z młodym moim chodzimy co dzień na plac zabaw. Uzbrojeni w wiaderko, łopatki i co tam dziecku do zabawy w piasku potrzeba. Ale jesteśmy w mniejszości, jeśli chodzi o przynoszenie swoich zabawek do piaskownicy. Większość rodziców zabiera dziecko do piaskownicy bez niczego. Dosłownie. Mój młody ma fioła na punkcie swojego wiaderka i łopatki.

Można mu było zabrać wszystko, byle nie te dwie rzeczy. Do czasu, aż zobaczył, że kiedy jakieś dziecko zabiera jego zabawkę, to później nie chce oddać. Więc on już automatycznie reaguje zabieraniem co swoje, jak widzi że ktoś się bawi jego rzeczą. Ale tu piekielność rodziców się pokazuje. Taki zestaw do piaskownicy na allegro to koszt 10-16 zł. Serio, ciężko odżałować i kupić żeby dziecko nie musiało się prosić? Ewentualnie zabrać z domu ciężko?

Większość rodziców przywozi dzieci w wózkach, co to za problem wrzucić to do koszyka i po sprawie. Ale nie, a potem głupie tłumaczenie "zostaw to jest chłopczyka/dziewczynki, nie nasze nie możesz się bawić", taki szkrab 1-1,5 roku nie rozumie i jest histeria. A wystarczyłoby po prostu zabrać te nieszczęsne gadżety i nie było by problemu.
Nie, bo po co.

plac zabaw

by mlodaMama23
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
32 36

Gorsi są chyba ci, którzy domagają się, żeby cudze dziecko dało zabawkę ich dziecku.

Odpowiedz
avatar LittleM
21 21

Zgadzam się, oprócz jednej sprawy. Dziecko w wieku 1-1,5 roku jest już w odpowiednim wieku, żeby zacząć mu tłumaczyć, że nie wszystko jest jego i nie wszystkim się można bawić. Dziecko prędzej czy później dochodzi do wniosku, że cudze zabawki są ciekawsze niż własne. Jeśli nie jest uczone, że nie wszystko można to dopiero jest lament.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
30 30

@LittleM: Dzisiaj była taka sytuacja, maluszek uparł się na tą nieszczęsną łopatkę mojego małego, oczywiście w piaskownicy zabawki miał tylko mój młody. Mój syn łopatki nie odda, więc daje małemu grabki, bo są w mniejszym kręgu zainteresowania, ale nie on chce łopatkę, a jak nie łopatkę to taką foremkę z rączką, ale to mój mały też sobie "ukochał" i nie da. Jedno dziecko ryczy, aż serce boli, mój nie ugięty, ale nie mogę wymagać od dziecka, żeby oddawało swoje zabawki bo tak. I tak jest codziennie, i to codziennie ci sami rodzice.

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

@LittleM: Z jednej strony masz rację. Nie wolno się bawić cudzymi zabawkami bez pozwolenia. W praktyce - w dużej piaskownicy po 5 minutach i tak większość dzieci bawi się cudzymi zabawkami. Tym bardziej, idąc do piaskownicy, należy wziąć ze sobą jakieś zabawki. Choćby po to, że skoro moje dziecko bawi się cudzą łopatką, to żeby inne dziecko mogło pobawić się naszym wiaderkiem.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
11 13

@Litterka: Ja swojemu kupiłam za 10 zł, bo jakaś hurtownia miała wyprzedaż i to taki fajny duży zestaw. Tylko mówię, po co się wysilać. A dzieci są takie, że jak ono się bawi nie odda. Dzisiaj mój chciał zabrać swoje wiaderko, to dziewczynka uciekała przed nim, a druga schowała mu grabki i łopatkę. No krew mnie zalewa jak to widzę. Jak następnym razem będą takie sytuacje to po prostu opierdzielę rodziców.

Odpowiedz
avatar zojka
-3 9

@Litterka: Bo to byłoby niewychowawcze. Na moim osiedlowym placu zabaw (taki standardowy ze zjeżdżalnią, piaskownicą i huśtawkami, żaden wymyślny) masz z 3 wiaderka, 5 łopatek/grabek, kilkanaście samochodów, drobnych zabawek typu foremki czy filiżanki nie zliczę. Do tego część dzieci przyjeżdża na swoich rowerkach, przynosi własne piłki itp. I przeciętne małe dziecko chce pojeździć na każdym rowerku, pobawić się akurat tym samochodem, którym bawi się kolega itd. Możesz albo kupować za każdym razem taką zabawkę, na jaką dziecko ma zachciankę i wychować roszczeniowego bachora, albo tłumaczyć, że nie wszystko mu wolno - i wychować człowieka, który będzie umiał żyć w społeczeństwie.

Odpowiedz
avatar Dziewczynazmarcepanu
9 9

@zojka: Dobra, trzeba dzieci uczyć, że nie mogą mieć wszystkiego itd. Ale osobiście nie rozumiem, jak można przyprowadzać dziecko dzień w dzień do piaskownicy, sadzać je wśród dzieci mających swoje zabawki, zabraniać bawienia się cudzymi (z powodów raczej oczywistych) i jednocześnie nie zapewnić dziecku czegoś, czym mogłoby się zająć.

Odpowiedz
avatar Litterka
9 11

@zojka: Niewychowawcze? A powiedz mi, kto się ze mną dzieli w dorosłym życiu? Sorry, ale nie podoba mi się to wieczne namawianie dzieci do dzielenia się wszystkim, bo tak. Moim zdaniem, to odziera dzieci z poczucia własności i godności. Poza tym - jak twierdzi Dziewczynazmarcepanu - co to za przyprowadzanie dzieci bez własnych zabawek? To jest wychowawcze?

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
8 8

@zojka: wybacz, ale nie masz racji. Dziecko z historii nawet chciało się podzielić zabawkami, nie chciało tylko oddać swoich ulubionych. Jeśli są jego to nie musi ich oddawać. Samochodem też się mam dzielić, bo ktoś chce? Mieszkaniem? Może jeszcze męża mam oddać smutnej sąsiadce (chociaż to trochę słaby przykład, bo wszak drugi człowiek nie jest własnością, ale może taki absurd bardziej nakreśli o co mi chodzi). Jeśli obiecuję dziecku wyjście na rolki, to mu kupuję, a nie oczekuję, że ktoś da mu swoje. Jeśli obiecuję mu zabawę w piaskownicy to kupuję mu zestaw zabawek (i nie, nie wychowam tak bachora, który uzna, że musi dostać wszystko co chce. To moja decyzja,że go tam zabieram. Gdybym za każdym razem wymieniała mu zabawki bo "dziewczynka ma różowe wiaderko i żółte grabki, a moje dziecko ma żółte wiaderko i różowe grabki" to owszem, byłoby to przesadą i wychowywaniem rozpuszczonego bachora).

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
1 1

@KaktusStefan: no nie wiem, ale tak samo robiłam z synem, bo mnie się wydawało, że uczę dziecko tego, że nie dostaje się wszystkiego co się chce, tylko ma się swoje. Przecież w dorosłym życiu nie bedzię czekał aż ktoś mu da, albo komuś zabierał bo chce. Musi na to zapracować i sobie kupić :D Nie mówię wymiana - tak bywało często jak chciał jakąś zabawkę od innego dziecka to wtedy w zamian dawał jakąś swoją :D

Odpowiedz
avatar yakhub
2 2

@zojka: Nie mam nic przeciwko temu, żeby mój syn bawił się cudzym wiaderkiem. Nie mam też nic przeciwko temu, żeby inne dziecko bawiło się naszą łopatką. Ale!: 1. Bezwarunkowo, pierwszeństwo w dostępie do naszej łopatki ma mój syn. Pierwszeństwo w dostępie do wiaderka ma jego właściciel. 2. Aby każdy w piaskownicy miał się czym bawić, wypada, aby każdy COŚ ze sobą przyniósł. O ile w dużej piaskownicy zawsze znajdzie się coś dla jednego dziecka, które nic nie przyniosło, to jeżeli takich dzieci będzie więcej, to po prostu zabawek zabraknie.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
8 10

Koło nas na placu zabaw są "stałe" zabawki. Samochodziki, łopatki, wiaderka. Nikt ich nie zabiera do domu a dzieci, które przychodzą mogą z nich korzystać. Oczywiście czasem się zdarzy, że ktoś coś zabierze do domu bo dziecko bez tego płacze albo przez pomyłkę ale przyniesie innym razem albo jakąś inną zabawkę. I to na normalnym osiedlu, nie jakimś zamkniętym. Myślę jednak, że nie wszędzie by coś takiego funkcjonowało.

Odpowiedz
avatar zojka
-1 3

@Baobhan_Sith: ale przecież to standard - w sumie znam 2 place zabaw, na których nie ma zabawek - 1 w parku i 1 na starówce, na wszystkich osiedlowych (przynajmniej tych, które odwiedziliśmy) są wspólne zabawki

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
7 9

@zojka: Przeszkadza mi, że moje dziecko ciągle ma zabierane zabawki. Nie kupuje ich po to, żeby on się nie mógł bawić, bo każde dziecko ma swojego rodzica, i nie mogę wymagać, żeby mój syn patrzył jak inne dzieci bawią się jego zabawkami bo tak. Mój młody nie interesuje się cudzymi zabawkami, jak jego zabawka jest nieużywana, nie ma problemu że inne dziecko się tym bawi, np, jak wychodzi z piaskownicy nie robi afery bo ktoś zabiera jego. I wybacz, ale plac zabaw jest dla wszystkich i nie będę dziecka trzymała z daleka, ale tutaj nie ma miliona zabawek bezpańskich, tylko niektórzy przynoszą swoje, a reszta korzysta. @Baobhan_Sith: Tutaj tak nie ma. Każdy przynosi swoje, jakby były wspólne to nie byłoby problemu, ale i tak kupiłabym dziecku zestaw, żeby miało swoje i nie musiało się żreć o to z innymi dziećmi. Nie wiem, jak też wolę mieć coś swojego niż ogólne. Jak jedziesz do hotelu, to bierzesz swój ręcznik czy raczej korzystasz z ogólnego?

Odpowiedz
avatar wolly
3 3

@Baobhan_Sith: Na naszym dużym osiedlowym placu zabaw też jest sporo bezpańskich zabawek, ktoś kiedyś przyniósł i zapomniał to zostało. Nawet jeśli nosisz swoje może być awantura. Ostatnio był mały dramat bo mój dwuletni syn koniecznie chciał wiaderko innego dziecka pomimo tego, że ze sobą miał identyczne tylko w innym kolorze :/

Odpowiedz
avatar yakhub
1 1

@wolly: O ile rozumiem dzielenie się zabawkami, i udostępnianie ich innym dzieciom - to sorry, ale pierwszeństwo w dostępie do wiaderka ma jego właściciel. Co do tego "małego dramatu", o którym piszesz - właśnie po to przyprowadzamy dzieci do wspólnej piaskownicy, aby mogły doświadczyć tego typu problemów. Wiadomo, histeryzujący dwulatek to nic przyjemnego, ale to jest właśnie kwintesencja dorastania :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 3

Wydaje mi się, że należałoby tu znaleźć złoty środek. Dziecko powinno mieć swoje zabawki ale też umieć się nimi dzielić. Z drugiej strony ma prawo odmówić pożyczenia czegoś konkretnego (jak w tym przypadku - wiaderka i łopatki). Zarówno rodzice, którzy przyprowadzają swoje dzieci do piaskownicy notorycznie bez własnych zabawek, jak i rodzice, którzy zakazują maluchom pożyczania innym dzieciom swoich własnych zabawek postępują niewychowawczo. A już przyprowadzenie maluszka to piaskownicy bez zabawek i zabronienie ich pożyczenia od innych dzieci (które są chętne pożyczyć) podchodzi pod znęcanie się.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@KatzenKratzen: A czemu to niby dzieci miałyby się czymkolwiek dzielić? Podzielić się z rodzeństwem czy z przyjacielem to rozumiem, ale dlaczego dziecko powinno dzielić się z obcymi dziećmi? Zawsze mnie to intrygowało i bardzo jestem ciekawa odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@HRG: Ja mogę, oczywiście, nie mieć racji, ale wydaje mi się, że wyrabia to w małym człowieku jakąś ogólną empatię i zrozumienie potrzeb innych ludzi potem z takich dzieci wyrastają ludzie potrafiący komuś podarować swój czas (np wolontariusze) czy rzeczy materialne (ludzie ofiarujący dary rzeczowe, wspierający organizacje charytatywne i fundacje), społecznicy dostrzegający problemy innych. To taka moja teoria, bo mój syn jest jeszcze za mały, żeby zweryfikować, czy sprawdzi się to w praktyce :)

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

@HRG: W przypadku kilkulatka, pojęcie "przyjaźni" jest dosyć płytkie :). Małe dziecko potrafi zapałać miłością do innego dziecka, które spotkało 2 minuty temu. A co do dzielenia się - to po prostu nikogo nic nie kosztuje, a daje po prostu lepszą zabawę - jeżeli w piaskownicy jest 5 dzieci, 5 różnych "wspólnych" wiaderek, 5 różnych łopatek, 5 różnych grabek (wiadomo, każde ma swojego właściciela, ale jest dostępne dla wszystkich dzieci).

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
3 3

A co powiecie na to - bawię się z rocznym synkiem w piaskownicy. Ja robię babki, on je burzy. Podchodzi do nas dziewczynka gdzieś pomiędzy 6-10 lat i pyta czy może się z nami pobawić. Pozwalam. Pierwsze co robi to usiłuje mnie - dorosłej kobiecie wyrwać łopatkę, bo jej potrzebna. Mamusia patrzy i nie reaguje. Musiałam małej tłumaczyć, że ma mi nie wyrywać. Kiedy stanęło na moim, marudziła gdy nie używałam tej łopatki nawet przez kilka sekund. Co jest z dzisiejszymi dziećmi?

Odpowiedz
avatar Litterka
1 1

@Tajemnica_17: Z dziećmi jest wszystko w porządku. Problem jest w rodzicach. Po co czegokolwiek dziecku odmawiać, poświęcać wysiłek na wyrabianie jakichkolwiek postaw społecznych, skoro lepiej wsadzić nos w książkę lub smartfona, a najlepiej olać i niech się inni męczą.

Odpowiedz
avatar siano
-1 1

A moje dziecko ma zabawki, ale czasem pożycza od innych dzieci, bo np. nie idziemy na plac zabaw prosto z domu tylko zatrzymujemy się wracając ze żłobka/zakupów. Trudno mieć zawsze przy sobie cały zestaw... na prawdę to taka krzywda dla kogoś, że inne dziecko bawi się przez chwilę jego zabawką?

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
1 1

@siano: Niby nie, ale każde dziecko ma prawo mieć swoją ulubioną zabawkę i nie chcieć jej nikomu dawać. Dzieci bawią się różnie i jak jedno zniszczy drugiemu ulubioną foremkę będzie żal i histeria

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 1

@siano: Napisałam, że rodzice wciąż ci sami, notorycznie przychodzą bez rynsztunku. Ja rozumiem, że ktoś wraca skądś i nie jest przygotowany, ale jeśli rodzice przychodzą z rozmysłem na plac zabaw bez zabawek no to wybacz.

Odpowiedz
Udostępnij