Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przechodzisz obok sklepu około godziny 8.40. Na drzwiach wiszą godziny otwarcia: 9-18.…

Przechodzisz obok sklepu około godziny 8.40. Na drzwiach wiszą godziny otwarcia: 9-18. W środku ciemno, potykacz schowany do środka, kasa wyłączona (wyświetlacz się nie świeci), muzyka nie gra. Zauważasz krzątającą się po sklepie pracownicę (sprzątanie, mycie podłogi, liczenie kasy). Przez uchylone okno wrzeszczysz: "Mogę wejść?!".
Nie, nie możesz. Wejdziesz o 9.00, jak Pan Bóg przykazał. Specjalnie przychodzę do pracy 20 minut wcześniej, żeby wszystko ogarnąć i punktualnie o 9 być w gotowości, aby pomóc i doradzić.

Mam średnio 3 takie sytuacje w tygodniu. To nie jest apteka, ani spożywczak. Nie sprzedaję produktów pierwszej potrzeby, bez których ktoś nie przeżyje lub których brak znacznie pogorszy komuś jakość życia.
Ja wiem, że komuś się spieszy, że może też idzie do pracy na 9. Ale w drugą stronę: ja nie chodzę po mieście od 8.00 i nie molestuję sprzedawców o wpuszczenie mnie do sklepu przed otwarciem.

Sytuacja zaczęła być piekielna, gdy niektóre klientki urażone moją odmową (zawsze jestem miła ale stanowcza), dzwoniły na skargę do właścicielki. Na szczęście to normalna, poczciwa babka, więc nie miałam z tego powodu żadnych nieprzyjemności.
Tak, pracuję w handlu i mam ból doopy.

sklepy

by Maruderia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Maruderia
5 5

@greggor: Dzięx ✌

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@greggor: eutanazol lepszy... i zalatwia sprawe permanentnie ;)

Odpowiedz
avatar Librariana
12 14

W bibliotekach jest to samo. Nieważne, że otwieramy o 10 i jest to wyraźnie napisane na drzwiach - trzeba szarpnąć drzwi, żeby się upewnić. Najlepiej kilka razy...

Odpowiedz
avatar drzacek
14 14

@Librariana: Żądza wiedzy jest często zbyt silna.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 4

@Librariana: Może dla ciebie to jest piekielne, ale dla mnie bardziej... budujące.

Odpowiedz
avatar Balbina
9 9

Witaj w klubie. Otwieram sklep.To ja mogę z panią wejść? Ja tylko sobie pooglądam.Niech sobie pani nie przeszkadza. Nic to że do otwarcia sklepu ok 20 min. Albo szarpanie klamką jak mnie widzą a jeszcze nie ma 10. Z komentarzem że oni już tu od 9 rano stoją. Odpowiadam ze sklep jest czynny od 10 rano od czasów socjalistycznych i nic się w międzyczasie nie zmieniło.

Odpowiedz
avatar czesiuwisniak
11 15

Jak jeszcze pracowałem w handlu po tamtej stronie lady (sklep ze specyficznym towarem, skierowanym do określonej grupy osób 50+) ludzie potrafili przyjść godzinę wcześniej i stać w kolejce (wiosną, latem, jesienią i zimą), żeby tylko dokonać zakupu towaru. Jakie było oburzenie, jak przychodziłem pół godziny wcześniej, ale nie wpuszczałem, tylko "bezczelnie przed nosem zamykałem drzwi" i dopiero o godzinie wskazanej na drzwiach przekręcałem klucz. Dobrze, że szyba była hartowana i nie wybili, tak namiętnie walili pięściami. A zostałem zwolniony jak taka jedna delikwentka na mnie naskarżyła, że ją wypędziłem. No wypędziłem bo przyszła na pięć minut przed zamknięciem, że niby chciała tylko jeden gadżet kupić, a potem zaczęła sobie chodzić między półkami i oglądać to i owo, potem jeszcze miała czas na rozmowę z psiapsiółą (no wiesz, jestem tu i tu, oglądam to i to, chcę kupić tamto i owamto, a co ty o tym sądzisz? ale powiedz, prawdę, a myślisz, że to mi się przyda itp...). A ja w tym czasie dawałem dyskretne znaki, myśląc, że zrozumie: najpierw głośno zamknąłem drzwi i przysłoniłem roletami, potem podgłośniłem radio, gdy podali czas - nie załapała że już kwadrans po zamknięciu i dalej sobie chodziła, ściemniłem oświetlenie - nic, w końcu zostawiłem tylko oświetlenie nad kasą i miejscem gdzie była. Oburzona zaczęła się pultać, czemu gaszę światła. No to jej wskazałem na zegar, że już minęło 50 minut. No i usłyszałem - ja tego tak nie zostawię, wyślę skargę na ciebie! No i po tygodniu usłyszałem, że nie spełniam wymogów kultury korporacyjnej i trzeciej umowy na rok już ze mną nie podpiszą.

Odpowiedz
avatar Balbina
18 18

@czesiuwisniak: Ja w takim wypadku informuję głośno że zaraz zamykam a ostatni klient myje podłogę. Wtedy w popłochu uciekają ze sklepu. No ale mogę sobie na to pozwolić bo mnie nikt nie zwolni. Współczuję takiej reakcji kierownictwa.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@czesiuwisniak: Ahaha, uwielbiam to jak się handlowcy podpierają "kulturą korporacyjną". Szkoda tylko, że ta kultur akorporacyjna działa tylko w jedną stronę, tzn. "poświęcaj się dla firmy, poświęcaj się dla Klienta", a jak wspomnisz, że w prawdziwych korporacjach ludzie mają normalne przerwy na lunch albo darmową kawę i herbatę albo prywatną opiekę medyczną to już nagle nie jesteśmy korporacją ;)

Odpowiedz
avatar Visenna
10 10

Ehhh, a co powiesz na pacjentów, którzy przychodzą do przychodni czynnej od 8:00 o godzinie 7:00 i robią awantury żeby ich wpuścić ( nie stoją na dworzu czy w zimnie, tylko w ogrzewanym holu większej przychodni, z którego wchodzi się do omawianej.)? I wywalczyli ( do radia wydzwaniali...), szefostwo się złamało i mają wpuszczać 7:45. Rehabilitanci, lekarze, wszyscy przychodzą na 8, więc wszystko pozamykane, ale pacjent szczęśliwy, bo w środku. Nigdy tego nie zrozumiem, doskonale wiedzą że jest od 8, dlaczego przyłażą wcześniej? 1-2 osoby można zrozumieć, autobus wcześniej czy coś, ale całe tłumy czym tłumaczyć? Każdy ma swoją godzinę, nie ma kto pierwszy ten lepszy. Owczy pęd? Czekam, aż zaczną wydzwaniać do radia że do banku przed godziną otwarcia nie chcą wpuszczać...albo do UM.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2017 o 14:49

avatar Deante86
-1 3

@Fomalhaut: U mnie jakoś nie ma tego problemu. sklep dziewczyny sprzątają 2 godziny przed zamknięcie, a klientów obsługuje się normalnie do 22:00, kasa liczona dopiero po zamknięciu sklepu. Jedna dziewczyna sprząta resztę towarów, a druga obsługuje klientów do końca. Zdarza się również, że wpuszczamy ludzi którzy przyszli o 22:00, lub minutę czy dwie po bo jeśli jeszcze nie zdążyliśmy zamknąć drzwi. Tylko to się trzeba ładnie spytać czy jeszcze można a nie na chama się wpychać. Wszystko zależy od podejścia właściciela i nauczenia pracowników.

Odpowiedz
avatar pawelpepek
2 2

Miałem tylko raz taką sytuację, kiedy pracowałem w sklepie z butami. Facet dobijający się około 8:30 do rolety sklepu powiedział mi, że chciał kupić buty. Jako że nie mogłem sprzedawać przed otworzeniem sklepu (system był nieczynny, a ja miałem sprzątanie na głowie) powiedziałem mu, że musi zaczekać do 9. Przytaknął zrozumiał, zaczekał do otwarcia i wyszedł ze sklepu z dwoma parami butów. Chyba wszystko zależy od klienta, na którego się trafi :)

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
-3 5

Po formie wypowiedzi rozumiem,że masz żal,że wszyscy czytelnicy piekielnych robi a Ci na złość?

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Baobhan_Sith: Nie, po prostu zawsze pod historiami o piekielnych klientach w sklepach stacjonarnych jest mnóstwo hejtu pod tytułem "ja bym u ciebie nigdy nic nie kupił!" "jak ci się nie podoba, to się zwolnij!" "boże, o co chodzi tym sprzedawcom, przecież bez nas by zdechli z głodu", więc się dziewczę nastawiło z góry na hejt ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

W wielu sklepach, jeśli masz roletę tylko na tyle podniesioną, żeby kolejni pracownicy mogli kucnąć i wejść, klienci potrafią pytać, czy już otwarte, albo się przeciskać i wchodzić "bo nie wiedzieli, że jeszcze zamknięte". I mnie się koleżanki z pracy dziwią, że nie zostawiam im uchylonej rolety ;-)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

mialam tak w kawiarni wpuscilam raz taka pania uprzedzalam lojalnie, ze dopiero przyszlam do pracy, ekspres sie rozgrzewa, wiec kawy nie zrobie ryk, ze jak to? to trzeba wczesniej do pracy przychodzic na wzmianke, ze jest 7.40 a otwieramy za 20 minut, oczywiscie bol doopska ale szef kazal takich roszczeniowych ludzi wpuszczac i przepraszac nie zrobilam tego nigdy wiecej przygotowywalam rzeczy z zamknietymi od srodka drzwiami, klucz przekrecalam o godzinie otwarcia

Odpowiedz
avatar Mumei
3 3

Praca z tzw. "klientami" jest chyba najgorsza, znam z doświadczenia. Jak kto kogoś cytując: "ludzie to mendy".

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-1 1

A ja mam historię z drugiej strony. Sklep otwarty do 22, przychodzimy z kumplem o 21:40, a dwa babsztyle bezczelnie mówią, że już kasa zliczona i nic nie kupimy, bo zamykają. - Jak to - pytamy - 20 minut przed czasem? Tak! Bo jaśnie panie chcą zdążyć na autobus! Na prośbę o numer do szefa, pani wyciągnęła telefon i zadzwoniła... po ochronę, mówiąc że jesteśmy pijani i agresywni. Po dosłownie 30 sekundach przyjechały dwa karki, ale pełna kultura. Na pierwszy rzut oka stwierdzili, że nie jesteśmy ani pijani, ani agresywni, ani nie stwarzamy żadnego zagrożenia, więc pojechali. Stwierdziłem wtedy, że gdyby te babsztyle wykonywały swoją pracę równie sumiennie jak ci ochroniarze, to całej sytuacji by nie było.

Odpowiedz
avatar Mo08
1 1

A niech tylko autobus przyjedzie parę minut za wcześnie albo się spóźni...

Odpowiedz
Udostępnij