piekielni.pl

Od roku mieszkam na starym blokowisku w Lublinie. Osiedle jak osiedle, pełno mieszkań, mało miejsc parkingowych. Do tej pory z parkowaniem nie było problemu. Problem pojawił się po wakacjach, gdy administracja osiedla postanowiła zamknąć jeden z parkingów i przekształcić go w prywatny parking dla swoich pracowników. Co dziwne, w tym wypadku, parking ów nie jest przyległy do budynków administracji (przy budynku zamontowali kilka tygodni temu szlaban i zrobili sobie kolejny parking - tak jakby był potrzebny, bo pracuje tam 13 osób).

Może ktoś z Was szedł kiedyś na wojnę z administracją osiedla i wie na jakich przepisach się oprzeć, bo nic tak nie wk*rwia jak pusty parking, zamknięty na kłódkę 24/7, podczas gdy mieszkańcy nie mają gdzie aut zostawić (ostatnio wjeżdżam na trawnik przy parkingu, bo już naprawdę nie ma gdzie, dosłownie nie ma gdzie, ludzie zostawiają auta przy chodniku na skrzyżowaniach)?

P.S. Pewnie trzeba zapłacić myto opowieścią stricte piekielną zatem: Pracuję na uczelni wyższej, wkurza mnie niemiłosiernie jak jakieś pacany zajmują jedyne 2 miejsca na parkingu (parkingowy temat wyszedł) przeznaczone dla osób niepełnosprawnych. Jakim trzeba być człowiekiem, aby będąc zupełnie zdrowym, zajmować takie miejsca. W związku z tym, wydrukowałem na klejonej kartce informację, o tym do czego służą miejsca dla inwalidów, ilu ich jest na naszej uczelni, i grzecznie proszę, aby zabrali swojego grata, bo to żenada. Następnie takie naklejki przyklejam w trudno dostępnych miejscach - np lusterka (naklejka jest na tyle duża, aby trudno było ją odkleić).
Peace out.

administracja_osiedla