Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja sąsiadka karmi gołębie. W sumie nic niezwykłego, bo niestety pół ulicy…

Moja sąsiadka karmi gołębie.
W sumie nic niezwykłego, bo niestety pół ulicy tak robi. Trzeba przyznać, że karmi je dość nietypową karmą, na którą składają się: pocięte surowe ziemniaki, wyciśnięte cytryny, skórki od jabłka, cebule (w całości) itp. skarby. Ale nie jest to najdziwniejsze w tej sytuacji...

Najbardziej nietypowe jest miejsce, w którym je karmi. Jest to mój balkon.
Tak, dobrze myślicie. Miła pani zrzuca po skosie odpady organiczne na cudzy balkon.
Zalety? Spółdzielnia nie może/nie chce z tym nic zrobić, bo to jest mój balkon. (Poza prośbami o niezaśmiecanie okolicy bloku).

Wady? To jest mój balkon, na którym mam już ok 0.5l wspaniałości, które będę oddawać sąsiadce gdy tylko wywiesi pranie.

sąsiedzi

by sicca
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sicca
14 14

Nie przypominam sobie żebym mogła jej czymś podpaść, szczególnie że pani wprowadziła się niedawno. Nie mogę z nią o tym porozmawiać, bo nikomu nie otwiera drzwi (nawet listonoszce).

Odpowiedz
avatar sicca
7 7

@OchydnaFormaDobra: Pani po prostu nie chce otwierać. Jak pani z listami do niej przychodzi to nawet mój przygłuchy sąsiad wychodzi na klatkę i pyta czy jest dla niego jakiś list. Więc szkoda pięści/butów\młotka...

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

@sicca: Naklej jej na drzwi kartkę z wiadomością. Chyba czasem otwiera drzwi i opuszcza mieszkanie.

Odpowiedz
avatar Evergrey
17 17

To jest jakaś plaga. Mieszkam w bloku i czasem strach głowę przez okno wystawić. Sąsiedzi nie widzą nic złego w wyrzucaniu śmieci z okna. "Dokarmiają" gołębie nawet pudełkami po pizzy...

Odpowiedz
avatar Librariana
15 15

Kiedyś wynajmowałam mieszkanie w bloku pełnym emerytów. Starsze panie wywalały za okno wszystko - pół chleba, wygotowane kości z zupy, skórę, łeb i ogon z makreli wędzonej, nadpleśniałe warzywa... Niektóre przysmaki lądowały na trawniku w workach foliowych...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

Zbieraj i zanoś jej na wycieraczkę. Z kartką że coś jej wypadło więc zwracasz skarby

Odpowiedz
avatar sicca
9 9

@maat_: Mamy zbyt porządną dozorczynię by to przeszło. Poza tym szkoda mi sąsiadów, bo część skarbów znalazłam dopiero jak stopniał śnieg. Tamta sąsiadka nawet pewnie tego nie zauważy, bo z tego co wiem rzadko wychodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2017 o 18:51

avatar Painkiler
3 3

@sicca: Zgłoś na policji niszczenie mienia. Poinformuj, że sąsiadka rzuca różnymi przedmiotami na twój balkon i niszczy znajdujące się tam rzeczy.

Odpowiedz
avatar Vampi
6 6

Dorzuc cos od siebie:) jakies skorupki od jajek, jesli masz zwierzaka to tez cos od niego.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
4 8

Sianka działkowa. Jakieś plexi czy coś.

Odpowiedz
avatar sicca
-1 5

@krystalweedon: 1) W tym roku ocieplają blok. Więc założę sobie na 2-3 miesiące, a potem i tak mi zdejmą :(. 2) Zmiana miejsca gnicia ziemniaków itp na mniej dostępne nie brzmi jak dobry pomysł :(

Odpowiedz
avatar SirChmiel
8 8

@sicca: taką ściankę, a raczej płytę możesz spokojnie przymocować do barierki, ściągnąć na czas remontu i później znów założyć. Nikt nie zrobi tego za Ciebie, a rozwiązanie raczej powinno być skuteczne.

Odpowiedz
avatar sicca
0 0

@SirChmiel: Jest jeszcze jeden problem. Mam balkon otwierany na zewnątrz. Więc chyba to nie przejdzie.

Odpowiedz
avatar SirChmiel
0 0

@sicca: byłby problem tylko w jednym przypadku: gdyby na balkonie nie było barierki. Taką ściankę montujesz na zewnątrz barierki (maksymalnie 4 zaczepy i problem z głowy), jeżeli możesz się dogadać z sąsiadem nad Tobą to dodatkowo dla wzmocnienie przymocować również górną część do balkonu powyżej. Materiał już sobie dobierasz jaki Ci pasuje czy to pleksa, czy jakieś drewienko to już zależy od inwencji i tego co uda Ci się znaleźć.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

Spoldzielnia ma chyba racje, bo twoj balkon to twoja sprawa. Ale nie musisz tych podlosci tolerowac i brac sprawiedliwosci we wlasne rece, znizajac sie na jej poziom. W cywilizowanym kraju sa od tego organy i instytucje prawne, ktore powinny byc w to koniecznie inwolwowane. Jak jej dasu w morde (na co niewatpliwie zasluguje), tylko napytasz sobie sporych, niepotrzebnych klopotow i problemow.

Odpowiedz
avatar sicca
0 4

@ZaglobaOnufry: Nie bardzo widzę tą skargę. Nawet jak będę mieć nagranie to raczej nikt się nie będzie przejmować zgniłymi resztkami na balkonie, bo to niska szkodliwość czynu. Szczególnie jak zobaczą kulawą sąsiadkę, która ma opinię wariatki.

Odpowiedz
avatar sicca
2 6

@ZaglobaOnufry: Spółdzielnia ponieważ nie tylko mi przeszkadzają gołąbki(prawie cała klatka ma dość tych paskud które zaprosiła urocza sąsiadeczka) wyraziła zgodę na osiatkowanie części wspólnych podczas ocieplania na koszt spółdzielni. A przy częściach niewspólnych takich jak balkony dała pozwolenie na osiatkowanie. Więc chociaż tyle dobrze.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 0

@sicca: Jak calkowicie osiatkujesz balkon, to i tak sasiadka bedzie tobie mogla nakukac, bo przerzucane szczatki zarcia i odpadki beda odbijaly sie od tej oslony i spadaly na podworko. Inna sprawa, ze taki balkon z siatka nieladnie wyglada. Mozna poukladac tez maty n.p. plastikowe, nadziane sterczacymi drucikami, czy kolcami, to mniej rzuca sie w oczy, a odpedza skutecznie ptaki (ale nie przeszkadza dalszemu zasmiecaniu).

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
-2 4

Już niedługo na piekielnych o wrednej sąsiadce co rzuca obierkami w świeżo wystawione pranie

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

"Miła pani zrzuca po skosie odpady organiczne..." "...mam już ok 0.5l wspaniałości, które będę oddawać sąsiadce gdy tylko wywiesi pranie." Się zastanawiam... Jak zamierzasz WRZUCIĆ po skosie pół litra wspaniałości (przybrały postać płynną?) na balkon znajdujący się przynajmniej piętro wyżej?

Odpowiedz
avatar sicca
0 8

@Armagedon: Pół litra, bo mam litrową doniczkę wypełnioną do połowy mniej lub bardziej sfatygowanymi resztkami. Ziemniak i cytryna to twardzi zawodnicy i mimo mijającego czasu wyglądają całkiem nieźle gorzej obierki, ale jeszcze trochę i będzie można z nich zrobić ulepić "śnieżkę". Póki co obierki (?) okazały się super nawozem, bo cebula wypuściła "liście".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2017 o 6:17

avatar ZaglobaOnufry
0 0

@sicca: Polak wszystko potrafi, to niewatpliwie uda mu sie majtnac bezproblemowo odpadkami pod gorke w pranie sasiadki. Ale ta moze sobie wtedy sprawic suszarke elektryczna i dac mu kontra.

Odpowiedz
avatar sicca
-1 1

@ZaglobaOnufry: Sąsiadka ma loggie "ogrodzoną kratką", a ja mam normalny balkon więc spokojnie da się dorzucić.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
5 5

U mnie ten sam sąsiedzki defekt (ooo dobre słowo). Wyrzucają przez okna stary makaron, większe kawałki bochenka chleba, obierki z ziemniaków (tak jakby jakieś świnie mogły przylecieć i je schrupać), lekko obślizgłe już kiełbasy. Nie patrzą czy ktoś idzie na dole chodnikiem, czy makaron wyląduje komuś na głowie, ewentualnie się chowają jak zobaczą. Rzucają odpadkami tak jakby to średniowiecze było i wszystko przez okno do rynsztoka.

Odpowiedz
avatar sicca
5 5

@Baobhan_Sith: Mam takiego pana po drugiej stronie bloku ;/ Mięso które najpierw się czuje, a potem widzi to norma. Zielone chlebki, obierki z mandarynek itp to codzienność. Ale w przypadku tej sąsiadki sprawa jest nietypowa, bo widać że ona celuje w mój balkon (jest najbliżej jej balkonu), bo na dole nie ma resztek żarcia.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
6 6

@Baobhan_Sith: Mnie zastanawia, czy ci ludzie nie mają w domu kubłów na śmieci, czy też nikt ich nie nauczył, do czego służą.

Odpowiedz
avatar okooko
5 5

@AsianGirl: Taka mentalność i niestety ciężko to zmienić. U mnie sąsiadka uwielbiała fusy z resztką niedopitej kawy chlusnąć przez okno. Lądowały one na chodniku, albo pobliskich autach. Po rozmowach i wielu staraniach zlewki lądują dalej za oknem, ale tuż przy elewacji. Może to zabrzmi brutalnie, ale taki proceder zaminie dopiero jak wymrą tacy dziadkowie.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

@sicca: "ona celuje w mój balkon". Być może wmówiła sobie jakiś uraz do ciebie i w ten sposób stara się "zemścić".

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 0

@okooko: Nie zaminie przypuszczalnie, bo dziadkowie maja takie same dzieci i wnuki. To kwestja mentalnosci, wychowania i egoizmu.

Odpowiedz
avatar sicca
0 0

@ZaglobaOnufry: Myślę że ci "dokarmiacze" raczej by nazwali egoistami ludzi, którzy wyrzucają zgniłki do kosza. No bo przecież marnujemy jedzenie ( a gołębie na balkonie głodują) i nie produkujemy dla roślinek kompostu. To dopiero egoizm.

Odpowiedz
avatar SirChmiel
3 3

@AsianGirl: przecież wyrzucanie jedzenia do śmietnika to śmiertelny grzech - więc jebut przez okno, wtedy już wszystko w prawilnie

Odpowiedz
avatar Visenna
1 3

A ja Wam powiem ku pokrzepieniu serc, że mi się chyba z takimi udało :) U mnie pod 3 piętrowymi blokami przebiega droga wewnętrzna- ruch na niej nie największy, raczej służy do parkowania gdzie popadnie w ciągu dnia, nie mniej jednak w końcu te samochody kiedyś odjeżdżają generując ruch. Od pewnego czasu zastanawialiśmy się z Mężczyzną, dlaczego nasze psy ciągną pod owe bloki jak opętane, nawet się nie wysikają, tylko od razu pod balkony! Jak się domyślacie, z balkonów leciało "jedzonko", konkretnie z drugiego piętra. Kiedyś przyłapaliśmy pana jak w południe bez krępacji zupełnie wywala jakiś makaron czy co to tam było. Mężczyzna ma krótki lont, więc uprzejmie opieprzył z góry do dołu, na co pan beztrosko stwierdził, że on tu kotki dokarmia. Na mniej uprzejmą uwagę, że zepsutym żarciem i śmieciami to może kotki co najwyżej otruć (właściciel pięknego brytyjczyka i rudzielca, które czasem widuję na balkonie!) i że jak chce dokarmiać, niech wystawi miseczki na trawnik i ruszy dupę je napełnić, pan stwierdził, że są jeszcze mewy i gołąbki, cytuję: " to też stworzenia boże, też należy im się zjeść". Żona poparła go w świętym oburzeniu. Nie wytrzymaliśmy, zagroziliśmy wezwaniem SM, ogólnie odciągałam Mężczyznę, co by się jakimiś rękoczynami nie skończyło. Osiągnęliśmy tyle, że pan zaczął wyrzucać po zmroku. Trzeba mu przyznać, koty, mewy i gołębie żarły, a potem srały dalej niż widziały :/ Potem nastąpiły dwie rzeczy: pierwsza to nasze głośne komentarze ( słychać nawet przy zamkniętych oknach wieczorem) kiedy szliśmy pod balkonem, że mieszkają śmieciarze, że pozbieramy te śmieci i wrzucimy im spowrotem na balkon (całkowicie wykonalne, aczkolwiek okna sąsiadów mogłyby ucierpieć), że koty siedzą na środku drogi i w końcu ktoś je rozjedzie, oraz druga - faktycznie pod ich balkonem ktoś rozjechał gołębia. Nie wiem co zadziałało, w każdym razie od pewnego czasu widzę pod balkonem puste opakowania po konserwach dla kotów ( nadal na drodze, ale pal ich sześć, przynajmniej pod ścianą budynku, nie na środku), śmieci żywieniowych brak! Tylko nie jestem pewna czy faktycznie nie wyrzucają ( sądząc po tym jak namiętnie psy niuchają to może być tak, że wyrzucają nocą i do rana zwierzyna posprząta, a zdarzały się u nas nawet lisy -centrum miasta :) ), nie mniej jednak wygląda, że przestali i dokarmiają po ludzku! :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 1

@Visenna: Jak jeszcze mieszkalem i mialem praktyke w ponad 100-tysiecznym miescie, to spotkalem w centrum (w nocy) duzego dzika, ktory szybko przebiegl ulice. Moze mu tez zrzucali pokarm z balkonow i przywabiali z lasow. Dzik - nie glupi i pojdzie na latwa durniczke.

Odpowiedz
avatar Visenna
2 2

Dlaczego ktoś minusuje tak neutralny komentarz jak mój? Moglibyście chociaż podać powód,bo naprawdę, nie ma w nim nic co mogłoby razić kogokolwiek innego, niż balkonowych dokarmiaczy zwierzyny śmieciami i doprawdy, umieram z ciekawości!

Odpowiedz
avatar Librariana
0 0

@Visenna: nie wiem, mnie się podobało, chociaż można to było wrzucić jako osobną historię :) No i dodałaś ważną rzecz - pod blokami, gdzie mieszkają śmieciarze pojawiają się stada gołębi, które srają gdzie popadnie, tudzież zwierzęta większego kalibru... A potem zaskoczenie, że po dużym mieście biegają lisy czy dziki...

Odpowiedz
avatar Visenna
0 0

@Librariana: Nie, na osobną się nie nadaje, bo się kończy pozytywnie ;)

Odpowiedz
avatar mitsuuu
1 3

Zebrałabym to wszystko i zostawiła babie na wycieraczce z notatką, że "oddaję to co Pani zgubiła" tak, żeby wszyscy sąsiedzi przechodzący obok jej mieszkania widzieli...

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

dawaj foty z tego bombardowania prania ;) a swoja droga ostatecznym wyjsciem jesli twoja ofensywa nie pomoze, jest zalozenie takiej siatki dla kotow np ( wersja tansza) lub zabudowanie balkonu oknami ( wersja drozsza), smieci beda sie odbijac

Odpowiedz
avatar AkshK
1 1

U mnie już się zaczęło. Pierwsze wylądowały truskawki na trawniku :) #bogacze

Odpowiedz
avatar Aphrodite
3 3

Mam DOKŁADNIE taki sam problem z piekielną sąsiadką. Nawet się zastanawiałam czy tego tu nie opisać. Mieszkam w bloku na 4 pietrze (ostatnim) w wyniku czego pełno u mnie gołębi. Walczę z nimi jak mogę (wiatraczki na balkonie sporo dają), ale w zeszłym roku była prawdziwa plaga. Zaczęłam znajdować na balkonie różne resztki - ćwiartki ziemniaków czy jabłek. Początkowo myślałam, że to ptaki je znoszą na balkon jako jedzenie, więc skrupulatnie zamiatałam balkon i wymyślałam nowe metody walki z ptactwem. W końcu stwierdziłam, że niemożliwym jest, żeby takie ilości sporych kawałków jedzenia znosiły ptaki. Któregoś dnia siedząc przed telewizorem (balkon jest tuż obok) usłyszałam dźwięk odbijania się czegoś od parapetu - spojrzenie w lewo - "Co do ...?? Przecież nie pada." Wychodzę na balkon, a tam szanowna stara klępa, stoi na balkonie obok z garścią pełną różnego syfu i bach, bach napierdziela na mój balkon. Złapałam na gorącym uczynku, a że sama należę czasami do tych piekielnych, to nie omieszkam babie powiedzieć co myślę i tak wywiązuje się dialog: [sk] - stara klępa [j]: ja [j] - Co Pani wyprawia? [sk] - (lekko skonsternowana przyłapaniem) No... odstraszam gołębie coby nie przylatywały ! Nie widzi Pani co ma na balkonie ?! (tu już się chyba pozbierała, bo powiedziała to z nieskrywaną dumą) [j] - No widzę, ale nie wpadła Pani na to, że Pani je dokarmia? Odlecą na chwile i zaraz wrócą zjeść to co im Pani narzucała... (starałam się jeszcze być spokojna, w końcu nie każdy musi grzeszyć inteligencją, logiką i zdrowym rozsądkiem). [sk] - Ale, co też opowiada, ja tu dobrze robię coby gołębi nie miała na balkonie (tutaj wywiązał się dłuższy dialog, którego sensem było, że ja młoda i co mogę o życiu wiedzieć?, w końcu stwierdziłam, że żadne sensowne argumenty nie trafią do szanownej sk, więc zakończyłam rozmowę krótkim "Proszę mi takich rzeczy nie robić, to mój balkon i nie życzę sobie, żeby mi tu Pani czymś rzucała." i zamknęłam balkon). Następnego dnia dostawiłam więcej wiatraczków i po tym sytuacja trochę się uspokoiła. Na balkonie nie było przez jakiś czas ani gołębi, ani tygodniowego jadłospisu sk. W międzyczasie mieliśmy remontowany blok, więc wiatraczki siłą rzeczy musiały zniknąć, ale że zima, a poza tym stało wielkie rusztowanie, to gołębi na balkonie nie było. Rusztowanie w końcu zniknęło, akurat w czasie jak byłam za granicą. Wracam, wychodzę na balkon i co zastaję? Wielka gołębia uczta na moim balkonie! Oż kur... Szykuje się bardzo obfity list do administracji... PS1: Ktoś tutaj proponował zwrot w siateczce na wycieraczkę szanownej, otóż jeszcze przed przyłapaniem szanownej sk znalazłam taki pakunek na MOJEJ wycieraczce. Jestem osobą pracującą i nie zawsze mam czas kilka razy dziennie zamiatać balkon, więc sąsiedzi (którzy najwyraźniej też ucierpieli) myślą, że to moja sprawka! PS2: Ostatnio na tablicach ogłoszeń w naszym bloku pojawiło się upomnienie od administracji głoszące, że topniejący śnieg odkrył pod oknami kołderkę ze śmieci. Zamieszczono też przypomnienie, że dokarmianie gołębi jest niezgodne z regulaminem osiedla. Mam ochotę na dole dopisać, żeby skargi na zalegające na balkonach odpady kierować do Pani spod numeru xy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2017 o 19:33

Udostępnij