Krótko zwięźle i na temat. Kto był piekielny, ocenicie sami.
Jechałem wraz z narzeczoną, jej siostrą i szwagrem na imprezę. Ja kierowałem. A jako kierowca wymagam od pasażerów dwóch rzeczy. By mnie nie rozpraszali podczas jazdy oraz, by zapinali pasy. Mogą rozmawiać, jeść, pić, spać, robić dosłownie wszystko, byleby przestrzegali tych 2 zasad.
Jechaliśmy przez teren niezabudowany. Jakieś nieużytki, krzaki. W pewnym momencie na drogę wyskoczył dzik. Hamulec do końca, nawet ręczny poszedł w ruch. Poczekałem chwilę, rozglądam się czy coś jeszcze nie ma zamiaru niespodziewanie wtargnąć na drogę. Przy okazji pytam się pasażerów, czy nikomu nic się nie stało. Dwie odpowiedzi twierdzące, jedna przecząca. Szwagier był niezapięty i przygrzmocił twarzą w stelaż od zagłówka przed sobą. Złamał nos.
Tak więc zamiast na imprezę, pojechaliśmy na SOR. A tam dowiedziałem się od przyszłej szwagierki i jej męża, że to moja wina. Że jej ukochany ma twarz jak po zderzeniu ze ścianą. Myślałem, że ich śmiechem zabiję. Dosłownie. Dodała jeszcze, żebym się nauczył jeździć, bo kto to pomyślał, żeby tak nagle hamować na pustej drodze. No cóż, miałem do wyboru. Dać buta w hamulec albo przygrzmocić w 150kg dzika. Wybór dla mnie oczywisty. Jak widać nie dla wszystkich.
Dlaczego o tym piszę? Bo 3 dni temu nas odwiedzili. I nie omieszkali wygarnąć, że przez moją "brawurową jazdę", mój przyszły szwagier ma oszpeconą do końca życia twarz.
Cóż, za głupotę się płaci...
Jak auto miało ABS to ręczny tylko pogorszył sprawę.
Odpowiedz@Dominik: Chyba zależy od auta. W moim samochodzie dwa razy musiałam ratować się ręcznym - raz niespodziewana gołoledź, raz rozlany olej (albo inne śliskie g..) i przy odruchowym "bucie w podłogę" hamulec wchodził do połowy, czuć i słychać zgrzyt pod pedałem a fura sunie w najlepsze. Szybkie próby hamowania pulsacyjnego kończą się podobnie. Ręczny i kontrowanie kierownicą by nie załapać poślizgu mnie uratowały. A żeby nie było, że coś z autem. Obecnie ma dwa lata, kupiony w salonie, serwisowany tylko w ASO. Ot taka specyfika.
Odpowiedz@jelonek: Hamulec wchodzący tylko do połowy to efekt normalnego, poprawnego działania ABSa. To samo się dzieje jak hamujesz na bardzo śliskiej nawierzchni (np. na lodzie) - hamulec staje się taki jakby dużo twardszy. Nie ma potrzeby stosowania dodatkowo hamulca ręcznego - on może jedynie pogorszyć sprawę, wprowadzając pojazd w poślizg.
OdpowiedzSą operacje plastyczne, bez przesady.
OdpowiedzIdiota i tyle. Uważaj bo Cię pozwą :D
OdpowiedzTobie wyskoczył dzik. Ja za to hamowałem złośliwie jak ktoś nie zapinał pasów. I albo dobijał twarzą do deski, albo do zagłówka. Wystarczyło, że zrobiłem taki numer parę razy i wychowałem sobie pasażerów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2017 o 17:08
@mesing: Ojej, jaki Ty jesteś dojrzały i odpowiedzialny, tylko pozazdrościć.
Odpowiedz@Polio: dobrze robi, do niektórych słowa nie docierają, nawet jak im powiesz, że mogą w ten sposób zginąć albo ciężko uszkodzić/zabić pasażera przed sobą w razie prawdziwej kolizji....
Odpowiedz@alijana: Jak słowa nie docierają to się nie rusza dopóki pasy nie będą zapięte i tyle. Ja tak robiłam, zapinasz pasy albo nie jedziemy, obojętnie jak bardzo się taka osoba na mnie wściekała.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2017 o 20:56
@paski: ale wiesz, ze niektórzy delikwenci w trakcie jazdy odpinaja pas???
Odpowiedz@mesing: A co cie obchodzi czy ktos ma pasy czy nie..szczegolnie z tylu. Piekelni sa zarowno ci co pomimo stwierdzenia pasazera ze nie chce zapinac, draza temat jak i ci ktorzy maja pretensje do kierowcy kiedy ucierpieli z powodu nie zapiecia
Odpowiedz@ptah: Mój samochód - moje zasady. Poza tym najczęściej taki niezapięty pasażer zabija albo ciężko rani kogoś innego podczas wypadku, więc tak - jest to moja sprawa.
Odpowiedz@ptah: Podstawowe prawa fizyki się kłaniają, niech pasażer z tyłu waży nawet 60kg, nagłe zatrzymanie pojazdu nie sprawi, że on się tylko poobija (no dobra może przy prędkości mniejszej niż 50km/h tak będzie), jeśli nie zabije osoby siedzącej przed nią to na pewno mocno uszkodzi. Jeśli się również nie mylę chyba obowiązuje prawo, że to kierowca jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo pasażerów i nawet jeśli siedzi się z przodu i ma się gdzieś swoje życie to z czystej grzeczności należy zapiąć pasy bo to kierowca dostanie mandat a nie pasażer.
OdpowiedzWe wstępie piszesz, że wymagasz dwóch rzeczy a potem opisujesz historię gdzie nie wyegzekwowałeś jednego z dwóch przypadków. To jak to z tobą kotek jest?
OdpowiedzNie wiem jak autor, ale ja wyobrażam sobie to tylko w jeden sposób. W momencie ruszania pasażer miał pasy zapięte. Później równie dobrze mógł go odpiąć. Poza tym, jako kierowca był pewnie bardziej skupiony na tym, co się dzieje na drodze, niż na tym, co robią pasażerowie.
OdpowiedzNie zapiął pasów? Jego sprawa - ale żeby być takim idiotą i odpowiedzialnością za swoje decyzje obarczać innych?
OdpowiedzMiałem ostatnio wielką przyjemność uczestniczyć w szkoleniu z techniki jazdy w szkole prowadzonej przez znaną czeską markę samochodową. Po pierwsze primo - pasażer, pies, bagaż - cokolwiek nieprzypięte w kabinie kierowcy to taki kamlot chcący pozbijać ludzi w kabinie auta. Na szkoleniu była taka przeskalowana waga pokazująca ile się waży w momencie uderzenia czołowego z prędkością 70km/h. Ja ważyłem 5 Ton. Pasażerowie mają się pozapinać w pasy w aucie bo niezapięci są zagrożeniem dla mnie. To że sobie zrobią krzywdę - to jest sprawa drugorzędna. 40-kilogramowy pies potrafi zabić kierowcę i pasażera w przypadku kolizji. Po drugie - nowoczesnym autem wyposażonym w ABS, ESP i inne trzyliterowe wynalazki awaryjnie hamuje się wciskając hamulec i sprzęgło naraz z pełną petardą jaką się ma w nogach. Na tym szkoleniu mogliśmy sobie zweryfikować na macie poślizgowej, torze przeszkód i śliskim zakręcie wszystkie teorie na temat hamowania awaryjnego - m.in takie jakie się tu pojawiły w komentarzach. Statystycznie rzecz ujmując - ma się wtedy największą szansę na przeżycie sytuacji awaryjnej. Aha - hamujemy do zatrzymania się pojazdu - przede wszystkim jak nas obraca. Tak długo jak hamujemy jesteśmy przyciśnięci do jezdni. Odpuszczenie hamowanie hamulca jak jesteśmy bokiem jest najprostszym sposobem na dachowanie.
Odpowiedz@szafafafa: Wszystko racja oprócz jednego: w sytuacji awaryjnej nie wciskamy hamulca i sprzęgła równocześnie!!! Jednoczesne wciśnięcie dwóch pedałów jest wyraźnie wolniejsze od szybkiego i zdecydowanego wciśnięcia samego hamulca. Sprzęgło można ewentualnie wcisnąć póżniej, ale niech samo hamowanie rozpocznie się najszybciej jak to tylko możliwe.
Odpowiedz@mooz: W aucie z ABS hamowanie bez sprzęgła w przypadku "zaduszenia" silnika powoduje wyłączenie wszystkich systemów bezpieczeństwa. A przy akcji na bardzo śliskiej nawierzchni może się stać zaskakująco szybko. Ja też byłem uczony - jeszcze na "maluchu", że najszybciej kopniesz sam hamulec, sprzęgło później, efekt hamowania silnikiem... Możliwość pojeżdżenia sobie na macie poślizgowej pod okiem instruktora bardzo szybko zweryfikowała te teorie.
Odpowiedz@szafafafa: Nie przesadzaj, w samochodze z ABS zaduszenie silnika może się zdarzyć wyłącznie na zupełnej szklance i dotyczy to tylko niektórych układów hamowania. Wspominasz o wciskaniu samego hamulca w Maluchu, ale przecież to właśnie w samochodzie bez ABS-u następuje natychmiastowe zablokowanie kół i zaduszenie silnika przy mocnym naciśnięciu hamulca. Wtedy to był problem, teraz już nie jest. Jeżeli mimo ABS-u koła się na jakiejś nawierzchni blokują, to radzę zmienić samochód. Z innej beczki - ludzie przyzwyczaili się do bajerów elektronicznych i już prawie nikomu nie zależy na doskonaleniu techniki jazdy, wielu kierowców jest przekonanych że skoro mają ABS, ESP, ASR, poduszki, kurtyny i inne wynalazki, to są nieśmiertelni. Praw fizyki się nie przeskoczy i książka "Szybkość bezpieczna" Sobiesława Zasady będzie jeszcze przez dziesięciolecia aktualna...
Odpowiedz@mooz: Zgodzę się co do tezy by hamować jak najwcześniej ale miałem tą "przyjemność" znaleźć się w sytuacjach gdzie musiałem nagle wyhamować i użycie sprzęgła wraz z hamulcem to konieczność.
OdpowiedzMoja Mama miała niezawodną technikę na niezapięte pasy - zawsze uprzedzała, że w razie kontroli każdy płaci za siebie :)
Odpowiedz@czarny_kot: Tylko że jak faktycznie dojdzie do kontroli, a pasażerowie czy inni świadkowie zgodnie z prawdą zeznają, że kierowca zezwolił na jazdę bez zapiętych pasów, pod warunkiem, że zapłacą za siebie mandat, to odpowiedzialność poniesie raczej kierowca, bo to on ma obowiązek dopilnowania zapięcia pasów.
OdpowiedzW czesci samochodow (n.p. w nowszych BMW) widac NIEzapiecie pasow bezpieczenstwa przez kogokolwiek bardzo wyraznie na tablicy instrumentow jako czerwony wyrazny wskaznik. Przy dalszym kontynuowaniu jazdy BEZ pasow pojawia sie jeszcze wieksze ostrzezenie i sygnal akustyczny, czyli odpiecia sie przez jakiegos glupiego szwagra, nie mozna przeoczyc i mozna zareagowac. Hamowanie DODATKOWO recznym w celu unikniecia kolizji z nagla przeszkoda jest zupelnie bezsensowne.
OdpowiedzZaproponuj gościom test na yntelygencyje...
OdpowiedzZawsze mnie zastanawia w czym tym ludziom przeszkadza zapięcie pasów. Co jest tak fajnego w jeździe bez pasów, że tak się przed nimi wzbraniają?
Odpowiedz@mietekforce: O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć pasażera, to nigdy nie pojmę jak można prowadzić samochód nie będąc do niego solidnie przymocowanym pasami? Wystarczy parę wybojów na ulicy i kierowca zamiast skupić się na kierowaniu przytrzymuje się kierownicy i walczy o utrzymanie się na fotelu.
Odpowiedz@mooz: Widzę minusy, więc pokażę jakie są skutki niezapinania pasów przez kierowcę: https://wwwcache.wralsportsfan.com/asset/voices/2017/02/27/16555050/lose_control_of_bus-uid14882164691510-390x215.gif
OdpowiedzNo chyba jednak nie wymagasz tych dwóch rzeczy, skoro szwagier był niezapięty. OK, złamanie nosa to jego wina, w to nie wątpię. Jako "wymaganie" czegoś rozumiem jednak np. zasadę, że nie ruszasz, dopóki wszyscy się nie zapną i zatrzymujesz się, gdy ktoś się odepnie, albo inną formę nacisku. Najwyraźniej jednak nie wymagasz zapinania pasów od swoich pasażerów. Może warto zacząć?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Tylko napisz jak kierowca zajęty prowadzeniem samochodu ma się zorientować że pasażer z tyłu odpiął pasy?
Odpowiedz@mooz: przecież to słychać
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Poważnie? Ale ja pisałem o rozpinaniu pasa podczas jazdy, a nie postoju w ciszy z wyłączonym silnikiem. Zresztą nawet podczas postoju odepnę pas w taki sposób że nie usłyszysz.
OdpowiedzPasy zapiął? Nie? To do widzenia.
OdpowiedzZ reguły po takim nagłym spotkaniu z dzikiem autko ląduje na śmietniku ( czyt. złomie ) a pasażerowie i kierowca w szpitalu, co do stanu dzika, t z z reguły wychodzi z tego bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Odpowiedz