Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tym razem to raczej my byliśmy piekielni. Tytułem wprowadzenia: na mięsie znam…

Tym razem to raczej my byliśmy piekielni.

Tytułem wprowadzenia: na mięsie znam się jak kangur na lataniu, więc robię do domu wszelkie zakupy oprócz właśnie mięsa. Mogę zamówić łopatkę, dostać karkówkę z informacją, że kupiłem pieczeń i pewnie bym się nie kapnął. Jeśli muszę mięso zakupić osobiście, robię to wyłącznie w zaprzyjaźnionym sklepie osiedle dalej, gdzie nawet został mi podany prywatny nr telefonu do właścicielki. Czyli wchodzę, proszę (z kartki) o mięcho, płacę i wszyscy są zadowoleni. Szkopuł tkwi w tym, że sklep ma renomę i w godzinach popołudniowych, to można najwyżej pomóc chłodnie umyć.

Siłą rzeczy, mając echo w lodówce, udaliśmy się z Żoną do jednego z osiedlowych sklepów mięsnych, celem zakupu jakiejś padliny. Ja stanąłem zupełnie z boku, bo co się będę gapił na coś, na czym zupełnie się nie znam.

Kobiety w kolejce raczej wpatrzone w wysoką chłodnię z mięsem i wędlinami, ale ja, głowę wyższy od nich, rozglądam się z nudów po sklepie. Bardzo mnie zdziwił obrazek pani sprzedawczyni rąbiącej spore kawały mięsa na zapleczu, na takim drewnianym pieńku. Sama czynność dziwna nie była, ale pani trzymała spory kawał padliny na pieńku, natomiast odrąbane kawałki radośnie lądowały bezpośrednio na podłodze.

Po porąbaniu całego mamuta(?) pani spokojnie zaczęła zbierać mięso z podłogi, rozdzielając je pomiędzy poszczególne kosze. Obrzydliwy specjalnie nie jestem, a poza tym mięso przed krojeniem/duszeniem/smażeniem i tak zawsze myję, ale coś we mnie pękło. Wywiązał się krótki dialog między mną(J) i panią sprzedawczynią (PS):

(J) - Przepraszam, ale można by podłożyć jakąś folię, chociaż papier. Ja nawet psu nie daję jedzenia z podłogi.
(PS) - Podłoga jest codziennie myta! A jak się nie podoba, to nie musi kupować!

Mnie, szczerze mówiąc, kompletnie zatkało. Ale gorzej, że zatkało też moją Żonę. Spojrzała przez oszkloną ladę na mięso leżące na ziemi i zaczęła zmieniać kolory jak kameleon złapany w światła dyskoteki. Dlaczego, jeśli też nie jest specjalnie obrzydliwa?

Otóż jest kierownikiem jednego z laboratoriów w wojewódzkim Sanepidzie (WSSE). Od razu mówię, że nie jemy w domu ze sterylnych talerzyków i nie pijemy z jednorazowych probówek. Jednak...

Nie znam się na tym kompletnie, ale w razie jakichkolwiek salmonelli, eboli i innych świńskich gryp ich pracownicy są wzywani do pracy jak bohaterzy amerykańskich filmów, niezależnie od pory dnia, czy dni świątecznych.

I tutaj należy się wyjaśnienie (może nieprecyzyjne, ale to przez moja niewiedzę): WSSE nie robi „nalotów” na Bogu ducha winnych przedsiębiorców, bo tym zajmują się Sanepidy powiatowe. Ale wojewódzkie je nadzorują i kontrolę jak najbardziej mogą takową zlecić.

Sina z wściekłości Żona wyszła z kolejki, wyciągając telefon. Do kogo zadzwoniła nie wiem. Ale sklep od trzech dni jest zamknięty.

sklepy

by izamarkow
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
39 43

Mnie też trudno obrzydzić jedzenie, ale jedzenia z ziemi też bym nie zjadł. Moim zdaniem, w tym wypadku, zawiadomienie sanepidu, to nie piekielność.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2017 o 18:13

avatar Lolitte
9 13

@rodzynek2: Brzydliwość to jedno, ale kto wie jaką chemią myją te podłogi i do czego jeszcze używają tego samego mopa...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
24 30

PRL dawno sie juz skonczyla, ale widac w nie kazdej glowie. Przylapano idiotke na dranstwie, a ta (zamiast sie ukajac i przeprosic) jeszcze sie stawia. Kto chce, ten ma (za swoje).

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
5 15

@ZaglobaOnufry: ale jest kapitalizm w którym: czego oczy nie widzą to portfel kupi

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 7

@Jango_Fett: Jak nie obserwujesz i nie uwazasz, gdy sprzedaja tobie jakies gowno, to je jesz. W miedzyczasie mozna tez DOKLADNIE PRZECZYTAC (ze zrozumieniem) rozne etykietki dolaczone do pokarmow, aby zdecydowac sie, czym dajemy sie truc (albo nie). Jak widac z historii, swiezo przyrzadzone - wcale nie musi byc czystsze, lepsze, higieniczniejsze. (Prawie) wszystko zalezy od ludzi, zajmujacych sie jedzeniem. Kelner tez potrafi harknac, albo wysmarkac sie (i nie tylko) do podawanego zarcia, gdy sie nie widzi!

Odpowiedz
avatar izamarkow
7 9

@prezios: Jeśli uważasz, że sklep o powierzchni ok. 100 m2 jest mały, to nie wiem na jakim molochu Ty mieszkasz. Albo inaczej. Skoro "osiedlowy" tzn. 10 m2? W takim razie mieszkasz na osiedlu wielkości naszej ciepłowni.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 10

@prezios: Mamutow sie nie rabie, bo partia zielonych i rozne green-PISSy postawily ich pod ochrona od kilkudziesieciu tysiecy lat, bo ponoc wymieraja. Ale jak juz w nawet sklepiku osiedlowym ich mieso sprzedaja, to moze troche przesada z tym twierdzonym wymieraniem. Natomiast z kosci mamutow mozna robic (zupelnie legalnie) wdechowe rzezby. Ponoc niedzwiedz jaskiniowy i tygrys szablisty lepiej smakuja od mamuta, ale jak sie czlowiek nie zna na miesie (jak narrator), to mu chyba wszystko jedno.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 21

Jest takie powiedzenie "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Ty sobie pewnie myślisz, że w tym sklepie "z renomą" to mięso jest rozbierane w warunkach laboratorium kosmicznego, a każda bakteria ubijana złotym młotkiem. Fakt, że mięso w tym drugim sklepie było zrzucane na podłogę nie oznacza, że ogólny poziom higieny na całej drodze od bydlątka do twojego garnka był niższy. Oczywiście nie oznacza to, że należy takie niechlujstwo tolerować, jednak mam dziwne wrażenie, że tych najgorszych uchybień nigdy nie widzimy, a afery robimy ze znacznie mniejszych przewinień.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 5

Ty tak serio? Mięso, którego nie jesz na surowo? Wierz mi, że więcej brudu i bakterii jest na puszce od piwa czy coli, z której dużo ludzi pije bezpośrednio (a zresztą nawet jak przelejesz do szklanki, to przelejesz z częścią bakterii) czy na klawiaturze Twojego telefonu albo pod Twoimi paznokciami. Mięso i tak gotujesz/pieczesz i ani pół bakterii Ci na nim nie zostanie. Polecam kiedyś poodwiedzać rzeźnie, na przykład tę, która dostarcza mięso do twojego renomowanego sklepu; wtedy już w ogóle przestaniesz jeść surowe mięso. Swoją drogą zdajesz sobie sprawę z tego, że warzywa i owoce pochodzą z naturalnych warunków? Tzn. że często są zbierane nie z podłogi a z ZIEMI? I że srają na nie zwierzęta? Sory, że się czepiam, ale dla mnie to jest po prostu śmieszne. Rozumiem, jakby to była kiełbasa czy bułki, czyli coś czego nie odkazisz ani nie obrobisz termicznie...

Odpowiedz
avatar timka
1 1

Tez historia dla mnie jest dziwna bo ten sam tekst padł w jednym z filmów.. D tego co nikt więcej z ludzi tego nie widział? Nikt nic nie powiedział tylko akurat Ty byłes az tak wysoki.. to ta lada ile miała-2 metry?

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
3 3

O słuszności Waszej z żoną reakcji przesądzić musi złota zasada. Minęło pięć sekund od upadku mięsa na podłogę czy nie?

Odpowiedz
Udostępnij