W sklepie z tanią odzieżą zdarza się wiele piekielnych sytuacji, niekiedy bywa też całkiem śmieszne.
1. Zastanawialiście się kiedyś skąd pojawia się towar w sklepie? Otóż, 99,9% ubrań, to dary ze zbiórki odzieży. Najżyczliwsi są ludzie z Wielkiej Brytanii, oddają oni najporządniejsze, markowe i modne ubrania na szczytny cel, drugie miejsce zajmują Szwedzi. Pozostały 0,1% to wkład szefów, czyli ich własne ubrania, ewentualnie wyzbierane od rodziny. Jeśli ktoś uważa, że to nieopłacalny interes bardzo się myli, kupuje się na targach wór za 20-50zł, a suma sprzedanych z niego ubrań (w zależności co jest w środku) wynosi około 300-400zł. Niekiedy nawet robiło mi się przykro, rozpakowując siatki z logiem fundacji charytatywnej.
2. Ludzie potrafią kupić wszystko. Dosłownie wszystko. Używana bielizna, poplamione, podarte ubrania, podziurawione buty - przecież jak za złotówkę to grzech nie kupić! (najbardziej mnie dziwi fakt, że najgorsze szmaty kupują nawet bogatsze osoby, ale to już bardziej z uzależnienia)
3. Po ile dzisiaj. Poiledzisiaj. Nie pracuję tam już bardzo długo, ale wciąż to zdanie szumi mi w uszach. Szmaciarnie przeważnie działają w tzw. "tygodniówkach", czyli:
Poniedziałek - nowy towar. Wtorek - minus 30%. Środa - minus 40% ... Sobota - wszystko po 1zł i koło się zamyka.
Wymysłem szefowej było rozwieszanie po sklepie karteczek z informacją o aktualnej obniżce... 10 karteczek w strategicznych miejscach plus na witrynie, przy kasie, na manekinach i z tyłu budynku. Przekonałam się już, że starsze osoby nie są w stanie czytać niczego innego poza Chwilą Dla Ciebie, więc powtarzałam po kilkadziesiąt razy dziennie poiledziaj, nierzadko jednej i tej samej, starszej osobie.
4. Mohery i matki z dziećmi. Te dwa typy są najgorsze, a zarazem najśmieszniejsze. Ze względu na czas, jakim dysponują w ciągu dnia, stworzyły istny schemat. Przychodzą rano, oglądają, wychodzą. Po obiedzie przychodzą, oglądają te same szmaty i wychodzą. Przychodzą ponownie przed zamknięciem pooglądać, ewentualnie coś kupią. Codziennie.
5. W szmaciarniach żadnych ubrań się nie wyrzuca (ani nie pierze!, jak sądzą niektórzy). Odczuliście może kiedyś deja vu oglądając sukienkę? Zgadza się, była w sklepie 3 miesiące temu, ale nikt jej nie chciał kupić, to też trafiła do czyśćcowego zaplecza, by później ją znów wywiesić (dotyczy to 40% ubrań).
6. Ludzie oddający ubrania na ten jakże szczytny cel, wrzucają wszystko. Brudna bielizna, zabawki, garnki, drobne sprzęty elektroniczne, książki, kosmetyki, wibratory, erotyczny strój pokojówki, buty o rozmiarze 50 - i mój ulubieniec - cała garderoba dla człowieka słonia, czyli majtki i spodnie mające 1m (jeden METR) w pasie, a więc 2 metry w obwodzie i bluzki XXX....XL
7. Szefowa znała tylko podstawowe marki takie jak Lacoste, Gap, Adidas i Nike. Dlatego też można było wyłapać oryginalne Vansy za 15zł, Crocsy za 5zł i Emu za 20.
8. Gdy macie podobny rozmiar do kasjerki, czyli do mnie, bądźcie pewne że wszystkie perełki wyłapałam :D
Ulżyło mi, więcej grzechów nie pamiętam, nigdy więcej :)
sklepy
1. Ale co, zazdrościsz, że właściciele sklepu zarabiają na handlu? 2. Co cię obchodzi, co klienci kupują? 3. Twoja praca polega między innymi na udzielaniu informacji o cenach. 4. Jaki jest według ciebie limit czasu spędzonego w sklepie przed dokonaniem zakupu? 5. I co z tego? 6. Jaki według ciebie jest największy rozmiar, który może trafić do sklepu z używana odzieżą? 7. I co z tego? 8. I tu ciebie można uznać za piekielną.
Odpowiedz@Jorn: ciekawe, że numeru 1 (podbieranie przez lumpexy ubrań ze zbiórek charytatywnych) nie uważasz za piekielność, ale za to zakupy kasjerki w sklepie w którym pracuje już tak.
Odpowiedz@Jorn: Abstrahując od małej piekielności powyższych historyjek nie wydaje mi się, żeby sprzedawczyni kupująca to co jej się podoba była piekielna. Kupuje co chce i kiedy chce, a że może wcześniej? Jej przywilej.
Odpowiedz@Jorn: 1. zeruja na naiwnosci iz wyczajnie OSZUKUJA ludzi, z eto pojdzie do potrzebujacych, biednych, a tak naprawde trzepia na tym kase 3. a ich ogarniecie powinno obejmowac czytanie ze zrozumieniem
Odpowiedz@Xirdus: Właściciel sklepu te ubrania kupił, musiał za nie zapłacić i z tych pieniędzy pomoc otrzymują biedne osoby.
Odpowiedz@bazienka: Ten sam mechanizm działa z darami do Afryki tak btw.
Odpowiedz@Windowlicker: ja zaniechalam darow jakichkolwiek poza bezposrednimi dla osoby potrzebujacej jak na lumpie znalazlam uszyta przez moja mame sukienke, ktora mialam na pozegnaniu 8 klas... ktora wrzucilam do takiego pojemnika, bo dojrzewalam i wymiary mi sie zmienily...
Odpowiedz@bazienka: bo wolałabyś ją zobaczyć na córce ubogiej sąsiadki? wtedy mogłabyś jej wypominać: ty biedaczko, chodzisz w mojej starej sukience
Odpowiedz@no_serious: @Xirdus: Nie wyraziłem się dość precyzyjnie. Sam nie uważam za piekielne, że kasjerka kupuje towar w sklepie, w którym pracuje. Chodziło mi o to, że jeśli już doszukujemy się w tej historyjce piekielności, to właśnie w tym punkcie najłatwiej ją znaleźć.
Odpowiedz@bazienka: na niczym nie żerują. sama ostatnio wyrzucałam trochę ubrań do takiego kontenera, oznaczonego logo fundacji, jest tam wyraźnie napisane, w widocznym miejscu, że część pieniędzy że sprzedaży ubrań zostanie przeznaczone na działalność fundacji.
Odpowiedz@Xirdus: a od kiedy kasjerka nie może zrobić zakupów (wybrać pierwsza) w sklepie, w którym pracuje? Skoro szefowa nie widzi w tym nic złego, to ja też nie.
Odpowiedz@xpert17: no blagam cie oddalam rzecz niezniszczona, z ktorej wyroslam a ktora mogla sie komus jeszcze przydac sama ubieralam sie wtedy glownie w lumpeksie wiec nie wiem co i komu mialabym wypominac
Odpowiedz@bazienka: Komuś się przydała skoro ją kupił. Może takiej rodzinie bardziej przydały się pieniądze ze sprzedaży za które kupiono ryż czy mleko dla biednych.
OdpowiedzTak, najbardziej peikielni są tu chyba ci, którzy śmią przyjść do sklepu więcej, niż raz dziennie, otyli, którzy oddali swoje ciuchy oraz ci, którzy oddali książki i zabawki.
OdpowiedzNie pisałam tu o piekielności osób wymienionych w historii. Opisałam tylko moje odczucia i spostrzeżenia w pracy w tym miejscu. Nie muszą się wam podobać :)
Odpowiedz@Lili635: skoro nie muszą się podobać to po co wrzucasz? Napisz na kartce i włóż do szuflady :-)
Odpowiedz@Lili635: A tytuł tego portalu brzmi "Piekielni", czy "Odczucia sfrustrowanej kasjerki lumpeksu"?
Odpowiedz@Jorn: Skoro dostała się na główną, to jednak znaczy, że nie masz racji :P
OdpowiedzGdzie tu piekielność?
OdpowiedzCo do punktu drugiego - ok, kupowania używanej bielizny nijak nie rozumiem, ale podziurawione buty czy ubrania - o ile są ze skóry albo jakiegoś ciekawego materiału pewnie kupujący biorą je za grosze żeby później pociąć i wykorzystać w jakimś innym celu ;) Ze znajomą wyłapywałyśmy czasem skórzane rzeczy albo takie z naturalnym futerkiem, bo przydają się potem do robienia biżuterii ;)
Odpowiedz@jass: Dokładnie. Sama swojego czasu kupowałam za grosze ciuszki skórzane, zamszowe, z defektami, ze względu na materiał. Bywa że przydają się do dekoracji koronki, a moja ciotka która szyje naprawdę piękne rzeczy czasami wyłapywala coś ze względu na piękny haft, guziki czy nietypowe zapięcia, wychodziło to taniej niż w pasmanterii. Nie mówiąc już o tym że brałam np. sprane, niezbyt piękne ręczniki jako ścierki do podłóg czy ogólnego sprzątania, zwłaszcza po remontach- mocno sprane ręczniki są najlepsze do tego.
Odpowiedz@Sintra: Smutna to tylko konstatacja, że jak widać w takich wypadkach ekspedientki od razu człowieka oceniają...
OdpowiedzW trakcie remontu mieszkania sama kupowałam w szmateksach różne łachy za grosze, ponieważ potrzebowałam szmat, których nie szkoda będzie wyrzucić po użyciu. I byłoby mi przykro, gdyby ktoś mnie oceniał na zasadzie "dobrze ubrana, zadbana, a kupuje szmaty".
Odpowiedz@Librariana: w naszym sklepie oferowane były siatki z właśnie takimi gorszymi szmatami do sprzątania itd, pełna siata kosztowała 2 zł, więc wątpię żeby ktoś wolał płacić więcej. Oczywiście informacja o tego typu siatkach widniała w wielu miejscach.
OdpowiedzSwoją drogą większość sklepów z tanią odzieżą oferuje tego typu "siatki", także polecam pytać, można zaoszczędzić grosze bo grosze, ale jednak :)
Odpowiedz@Librariana: Niezależnie od tego po co kupuję szmaty nie chcę by ktokolwiek mnie oceniał. Wydaję swoje pieniądze kiedy chce i na co chce.
Odpowiedz@no_serious: To chyba pora się przyzwyczaić do tej myśli - wszyscy oceniają, oceniali i będą oceniać, bardziej lub mniej świadomie. Pozostaje co najwyżej starać się mieć to gdzieś :)
OdpowiedzMoże szefowie płacili tym fundacją, co przeprowadzają te zbiórki jakieś pieniądze.
Odpowiedz@rodzynek2: Komu płacili?
Odpowiedz@Rammsteinowa: Tym co przeprowadzali zbiórki ubrań. Po co niewykorzystane ubrania, jeżeli nie są już przydatne, miałyby fundacją zalegać w magazynach?
Odpowiedz@rodzynek2: Sklepy mają to do siebie, że sprzedają swój towar. Ciuchy daty ważności nie mają, a to, że nie znalazły chetnego przez jakiś czas, nie oznacza, że sie nie sprzedadzą po kolejnym czasie. Są ludzie, którzy mają specyficzny gust i nie latają co dostawa do sklepu
Odpowiedz@rodzynek2: Raczej chodziło mi o "fundacją".;) Końcówka "om".
Odpowiedz@Rammsteinowa: FUNDACJĄ. PRZECIE PISZE, NIE? No co czytać nie umiesz? :)
Odpowiedz@Rammsteinowa: Nie "komu" płacili, a "czym". Jedni płacą gotówką, inni kartą, najwidoczniej są tez tacy, którzy płacą fundacją.
Odpowiedz@Windowlicker: O ja ślepa analfabetka.;) @Jorn: Miałam to napisać, ale nie chciałam być złośliwa.:D
OdpowiedzTo chyba normalne, że te fundacje charytatywne sprzedają zebraną odzież? Co niby miałyby z nią robić????
Odpowiedz@xpert17: Zdaniem autorki powinny być oddawane biednym. Przecież każdy 5 latek ucieszy się z gaci w rozmiarze XXXL.
Odpowiedz@KIuska: A ilu biednych ma rozmiar XXXL? Pewno mniej niż tych 5-cio latków,
Odpowiedz@rodzynek2: Twoim zdaniem jest więcej 5 latków mających rozmar XXXL niż ludzi biednych mających rozmiar XXXL? Chyba brak tu logiki.
OdpowiedzAno właśnie, ubrania przekazane fundacjom, są sprzedawane hurtem i dochód z tego zasila ich konto. Czasem nawet można zauważyć taki dopisek na kontenerach na ubrania. Jest to logiczne jeśli zważyć na koszty magazynowania i dystrybucji. Oddajesz niepotrzebną rzecz, ktoś ma kasę, ktoś ma fajny ciuch, co w tym złego? Ekologiczne i ekonomiczne.
Odpowiedz@WilliamFoster: dokałdnie.. lepiej też tak niz np wyrzucać ubrania, które na nikogo nie pasuja- a sama niestety byłam świadkiem czegos takiego.. z koleżanka co mogłysmy i co nam sie przydało pozabierałysmy dla rodziny- a niektóre rzeczy miały jeszcze metki sklepowe..
OdpowiedzPunkt 5 - no normalnie szok :O Jak oni śmią w ogóle sprzedawać ubrania, które się nie sprzedały? Powinni je wyrzucić, a najlepiej spalić, bo wiadomo, że jak w ciągu tygodnia nie poszło, to za miesiąc nikt nie kupi!
OdpowiedzWidać jestem piekielna, bo nie klepic biedy, odwiedzam okoliczny szmatland w momencie gdy szmaty po złotówce są... I jakże to straszliwe - zwisa mi szczegół, że np. w spodniach jest dziura na szwie, w kurtce jest rozerwana kieszeń, czy też w bluzce guzika brakuje - istnieje coś takiego jak igła. Po wyposażeniu w nitkę taka dziura potrafi magicznie zniknąć. A ostatnio - o zgrozo, kupiłam skórzane, robocze buty z metalowymi czubami, których stan świadczył o tym, że były założone raz i zostały oddane po poplamieniu biała farbą - na jednym jedna kropka, na drugim malenki rozprysk - jakaż straszliwa tragedia! Robocze buty po takim czymś absolutnie pzecież nie nadają się do użytku! Jeśli zaś chodzi o pranie - W tym "moim" akurat ma to miejsce. I nie cierpię zapachu ich proszku. Co nie zmienia faktu, że kupując coś używanego warto to wyprac na wlasna reke.
OdpowiedzSą kontenery na odzież używaną PCK i tam należy wrzucać stare ubrania, bo wiadomo, że przynajmniej jakaś część dochodu z ich sprzedaży trafi do potrzebujących. Ale są też kontenery firmy, która wcale nie zbiera pieniędzy na cele charytatywne, tylko zwyczajnie tymi ciuchami handluje, a dochód inkasuje na własne konto - nie polecam wrzucać tam odzieży, bo niby dlaczego mamy oddawać za darmo coś, co ktoś później sprzedaje? I nie ma to nic wspólnego z pomocą potrzebującym? Uczulam na to żebyście czytali co na kontenerach jest napisane! Co do prania ubrań - wiem, że rzecz kupioną w lumpeksie powinno się wyprać w domu, ale tak czy siak sklep powinien sprzedawać rzeczy przynajmniej raz wyprane i odkażone. Podczas przymierzania sukienki w sklepie chyba lepiej mieć pewność, że niczym się nie zarazimy. Nie wiemy jakie pasożyty czy inne ustrojstwa na tych ubraniach mogły się znaleźć, a czasem zwykłe pranie w domowej pralce nie wystarczy.
Odpowiedz@Shineoff: google + PCK + Wrórpol i dalej już samo pójdzie.
Odpowiedz@Windowlicker: Jest jeszcze inna firma, musiałabym iść pod śmietnik żeby powiedzieć jak się nazywa :D
Odpowiedz@Shineoff: O, widzę pies ogrodnika. Jak czegoś nie potrzebuję i miałbym wyrzucić do kosza to czemu nie dać komuś zarobić?
Odpowiedz@Kobra: w takim wypadku po prostu lepiej samwmu sprzedać.
Odpowiedz@Shineoff: uwaga! nie wyrzucajcie też pustych butelek i puszek do śmietnika! to oszustwo! firma, która odbierze śmieci podda je recyklingowi i na tym zarobi! nie dajcie się nabrać!
Odpowiedz@Shineoff: Ja tam piorę wszystkie rzeczy, nawet te nieużywane kupione w zwykłym sklepie, bo nie wierzę, że od produkcji do dystrybucji są one trzymane w czystych warunkach.
Odpowiedz@aklorak: A poza tym nie wiesz, ile osób przed Tobą zmierzyło "nowe" ubranie. Może nawet ktoś je kupił i zwrócił do sklepu więc - tak, każdy kupiony ciuch należy wyprać.
Odpowiedz@Kobra: @xpert17: Cyba niekoniecznie tak jak piszesz. Jest np taka wspólnota "Chleb życia" i kilka innych podobnych instytucji. Samodzielnie można ruszyć 4 litery i oddać takie niepotrzebne rzeczy. Bo jednak imho lepiej POMÓC potrzebującym, niż nabijać kabzę takim, co NIE POTRZEBUJĄ. No ale to już jak kto woli.
OdpowiedzCo do jednego z punktów mam szczególne obiekcje. " Przychodzą rano, oglądają, wychodzą. Po obiedzie przychodzą, oglądają te same szmaty i wychodzą. Przychodzą ponownie przed zamknięciem pooglądać, ewentualnie coś kupią." A przyszło Ci do głowy, że te osoby mają bardzo mało pieniędzy i każdą złotówkę muszą obejrzeć dziesięć razy, zanim coś kupią? A nawet jeśli nie są biedne - może nie mają więcej rozrywek, a może akurat szperanie po lumpexach sprawia im przyjemność - komu to szkodzi, co w tym piekielnego?
OdpowiedzKsiążki to akurat dobrze - sama uzbierałam sobie dość sporą biblioteczkę z takiego źródła (w tym dwa mszały i Book of Common Prayer).
OdpowiedzAle przecież na tym polegają zbiórki charytatywne. Biedni nie są w stanie przerobić tych ilości ubrań, które są oddawane. Fundacje charytatywne sprzedają nadmiar ubrań i potem wykorzystują pieniądze m.in. na cele statutowe (np. opłacenie kierowców, paliwa, nowych pojemników na ubrania) lub przekazują dalej na jakieś cele.
Odpowiedz