Historia Ivette4 (#77452) przypomniała mi jak ja z gipsem poruszałam się komunikacją miejską. Z racji tego, że złamałam nogę w kostce (z przemieszczeniem), to gips był niemal pod samą pupę, z okienkiem na palce. Jako że nie chciałam opuszczać zajęć w szkole, radośnie co dwa tygodnie jeździłam na zajęcia. I być może nie byłoby w tym nic aż tak piekielnego (poza oczywistym faktem zagipsowania na 6 tygodni), gdyby nie fakt, że za każdym razem gdy jechałam do/ze szkoły musiałam STAĆ. Ani razu NIKT nie ustąpił mi miejsca. Co prawda było to "tylko" dwanaście przejazdów, ale sam fakt jest mocno smutny. Przecież na pierwszy rzut oka widać było, że manewrowanie dwiema kulami, z jedną nogą w powietrzu i ogarnianie stania w autobusie jest naprawdę sporym wysiłkiem. Ale, kto by się przejmował. Fejsbuki ważniejsze.
Pomoc przy wsiadaniu? Wysiadaniu? A gdzie tam. I tutaj najbardziej przykro, bo ja zawsze jak widzę panią z wózkiem albo staruszkę, która ma kłopot, to zawsze zagajam czy przez przypadek mogłabym pomóc. Dobro powraca podobno ;).
I jasne, ktoś powie "tyłek cię swędział, w domu trzeba było siedzieć". Pewnie. Sześć tygodni w czterech ścianach. Każdy o tym marzy. ;)
Ps. Nie miałam możliwości jeździć z kimś autem, ponieważ chyba musiałabym sobie za głowę nogę z gipsem założyć, żeby się w miarę wygodnie umieścić. Siedzenie z tyłu też średnio wchodziło w grę, bo spróbujcie z takiej wielkości gipsem wsiąść w trzy-dzwiowego Seata Ibizę. Choć nie wątpię, że "Polak potrafi". Ja wolałam nie próbować z obawy, że utknę i się nie wydostanę. Poza tym proces wysiadania wyobrażam sobie jako mocno żenujący dla kogoś, kto całe życie hasa jak pasikonik.
A poprosiłaś o ustąpienie miejsca? o pomoc we wsiadaniu?.. czy klasyczne "domyśl się, bo język też mam w gipsie"?
Odpowiedz@bloodcarver: o to samo chciałem spytać autorkę
Odpowiedz@bloodcarver: Z jednej strony może wystarczyło poprosić ale patrząc z drugiej strony. To jest przecież oczywiste, że komuś z nogą w gipsie jest ciężko stać w autobusie. Nie trzeba mieć na nazwisko Holmes aby się tego domyślić. No chyba, że ktoś jest ślepy.
Odpowiedz@MyCha: Wiele osób czyta/słucha muzyki albo po prostu patrzy w okno i nie zwraca uwagi na osoby wchodzące do pojazdu. Mamy przy każdym przystanku uważnie się rozglądać, czy przypadkiem nie wsiadła starsza babcia, kobieta w ciąży albo ktoś w gipsie?
Odpowiedz@thefinalaction: Powiedziałabym raczej, że widząc osobę, której należy ustąpić miejsca zawzięcie udają, że tej osoby nie widzą. Wcale się dziewczynie nie dziwię, że nie poprosiła - kontakt z osobami z tak niską kulturą nie dla każdego jest możliwy. Dla mnie nie jest, i zachowałabym się tak samo. Bo co innego, jesli ktoś się źle czuje i tego nie widać, że musi usiąść, ale trzeba być kompletnie ślepym, żeby nie zauważyć osoby o kulach z całą nogą w gipsie.
Odpowiedz@thefinalaction: Chyba pora umierać:) Dla mojego pokolenia takie "uważne rozglądanie się" to po prostu ODRUCH, coś automatycznego, a staruszką nie jestem...
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: To "pora umierać" nie odnosiło się, broń Boże, do @the final action! Przepraszam, jeśli może zostałam źle zrozumiana. To była taka refleksja, że to mnie "pora umierać". Serio nie ogarniam rzeczywistości, w której starszy, schorowany człowiek musi się poniżać proszeniem o miejsce kogoś w wieku własnego wnuka...
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: poproszenie kogoś o zwolnienie miejsca jest poniżające? Od kiedy?
Odpowiedz@madzialna: Mówię o ludziach starszych. Oni byli inaczej wychowani i oczekują, że młodzi będą okazywać szacunek dla ich wieku - dokładnie tak, jak to oni sami robili w młodości. Mnie zresztą też do staruszki daleko, nawet wnuków jeszcze nie mam, ale (patrz wyżej) zrywanie się z miejsca na widok starca, inwalidy, kobiety w ciąży mam zautomatyzowane.
Odpowiedz@bloodcarver: @pchlapchlepchla16: ale my nie, a autorka nie jest "osobą starszą" - które jeszcze można zrozumieć ze względu na to że wychowywały się w innych czasach. jednak ja nie wyobrażam sobie, żeby ktoś czatował na ludzi wchodzących do autobusu, aby zauważyć, czy przypadkiem nie boli mnie noga ;) śmieszne jest wymaganie od innych czegoś, jeśli nawet nie chciało się ust otworzyć, żeby o to poprosić.
OdpowiedzTo ja mam taką receptę, u mnie działa doskonale: wsiadasz, podchodzisz do którejś z osób siedzących, mówisz "przepraszam, mogłabym usiąść?". Tadaaaa.
OdpowiedzA jak nie chcieliby ustapic mimo uprzejmej prosby, bo nie ma takiego OBOWIAZKU, to istnieja tez miejsca wyraznie okreslone przez napisy "dla niepelnosprawnych", gdzie moznaby ZAZADAC USTAPIENIA, chyba ze bylyby juz zajete przez innego tez NIEPELNOSPRAWNEGO. Ale to napewno nie zdarzyloby sie az 12 razy. Masz jezyk - to uzywaj go, a nie trzymaj zawsze za zebami! Tylko uprzejmie i kulturalnie - przewaznie pomaga.
OdpowiedzJakby prosba bolala. Wystaczylo zagadac i nie byloby problemu. Poza tym sa specjalne miejsca w autobusach dla osob niepelnosprawnych, te miejsca Ci sie nalezaly, wystarczylo podejsc i poinformowac. Ale lepiej plakac jak to ludzie nie potrafia sie domyslic. Dodam, ze jezdzac autobusami nie rozgladam sie czy czasem nie wsiadl ktos w gipsie. Zazwyczaj czytam i mam w nosie otoczenie. To w Twoim interesie bylo zagadac do kogos, a nie liczyc, ze ktos przerwie swoje zajecie by akurat Ciebie zauwazyc.
Odpowiedz@healthandsafety: Ja słucham muzyki i czasami gram w gierki na telefonie. Kątem oka widzę osobę stojącą obok lub za mną ale z mojej pozycji nie jestem w stanie określić, czy taka osoba potrzebuje usiąść bo jest stara/w ciąży/niepełnosprawna. A przecież nie będę mierzyć wzrokiem każdej wsiadającej osoby bo może akurat jest "potrzebująca" :) Przy założonych słuchawkach nie usłyszę też, że ktoś coś do mnie mówi czy stęka. Wystarczy lekko klepnąć w ramię czy w inny sposób zwrócić uwagę. No ale lepiej jest płakać, że ktoś nie ustąpił miejsca :)
Odpowiedz@healthandsafety: Tak, prośba o coś, co z natury rzeczy powinno być udostępnione boli bardzo. I też wolę stać bez względu na wysiłek i nawet zemdleć nić prosić byle kogo o łaskę.
Odpowiedz@katem: I tu jest problem, bo skoro nie umiesz poprosic (jak cywilizowany czlowiek), a tylko wymagasz, to zle swiadczy o Tobie, nie o tej osobie, ktora tak pieknie nazwalas "byle kim"
Odpowiedz@katem: O ile pamiętam, to jesteśmy rówieśnicami, więc Cię rozumiem jak najbardziej. Już tu kiedyś pisałam, że gdyby mnie ktoś PROSIŁ o miejsce (wyjątek: młoda osoba, po której nie widać choroby), tobym się chyba pod ziemię ze wstydu zapadła. I czy koniecznie trzeba w tramwaju gapić się w smartfona? Ci, którzy muszą na bieżąco śledzić np. kursy akcji albo sprzed ekranów decydują o losach kraju, raczej się miejskim transportem nie przemieszczają...
OdpowiedzTaki szczegół, zmieściłabyś się siedząc z tym gipsem? Ja siebie na przykład w takiej sytuacji nie wyobrażam, żeby ze swoim kulochem w gipsie się ulokować na miejscu siedzącym.
OdpowiedzZastanawiam się czemu wszyscy piszą tylko na temat ustępowania miejsca, a nikt nie odniósł się do sprawy wsiadania/wysiadania. Też nie widać, że osoba z gipsem ma problem? Czy też konieczna jest prośba o pomoc,bo nikt się sam domyślić nie jest stanie?
Odpowiedz@LPP: Nikt się nie jest w stanie domyślić, czy taka osoba chce pomocy. A może to ex ją pobił i na jakiekolwiek próby zareaguje wrzaskiem? Poza tym, skoro przyszła sama, i nie czeka na niskopodłogowy, to chyba uważa że sama da radę?
Odpowiedz@LPP: nie radzę pchać się z rękami każdemu niepełnosprawnemu, jeśli cię o to nie poprosi. jednym jest obojętne, drudzy chcą być samodzielni w życiu jak każdy normalny człowiek i nie chcą korzystać z łaski innych osób :)
Odpowiedzwidziałem kilka razy osoby o kulach ze sporym wysokim gipsem na nodze, i to one właśnie tym bardziej odmawiały siadania gdy im oferowano. Same tłumaczyły że potem będzie problem wstać, zatem stały "wisiały" ramieniem oparte o rurki albo o odbojnik/poduszkę dla wózków. zatem... a c do wsiadania wysiadania, to faktycznie chamska sprawa btw. tak na kanwie mody: 6 tygodni, spoko jak nic, dla introwertyka może być nawet mało.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2017 o 0:18
Czytając historię na tej stronie dochodzę do wniosku że jak to mówią na moje miasto "Miasto Kultury" i nawet w 2016 dostaliśmy jakąś tam nagrodę jest to prawda...Nie widziałem nigdy sytuacji żeby ktoś nie ustąpił połamanemu albo kobiety w ciąży, nawet starszym panią ustępują miejsca...Jeszcze kilka lat temu było więcej autobusów i tranwaji które nie były niskopodłogowe to widząc kobietę z wózkiem próbującym wsiąść lub wysiąść bez żadnego pytania ludzie łapali wózek z drugiej strony i po prostu pomagali, sam nie jednokrotnie tak zrobiłem jak byłem najbliższą osobą... Pozdrawiam ze strachem o resztę z Wrocławia Miasta Kultury :)
Odpowiedz@Rozq: Też jestem z Wrocławia i wspomnę o szalenie sympatycznej sytuacji: jechałam parę miesięcy temu na uczelnię. Mogę się tam dostać dwiema liniami, krótsza jest zazwyczaj strasznie zatłoczona, dłuższa wypełnia się dopiero parę przystanków przed "uczelnianą" częścią miasta (cztery różne uczelnie w pobliżu; dla zorientowanych - mówię o liniach 4 i 0L, jechałam właśnie zerówką :)). Udało się, miałam miejsce siedzące, w tramwaju głównie osoby w wieku licealno-studenckim. Dojeżdżamy na przystanek, drzwi się otwierają... Dwóch chłopaków nagle wstaje z miejsc. Tak po prostu, stają obok. Rozejrzałam się, ale żadnych staruszków, niepełnosprawnych, ciężarnych nie zobaczyłam... Za to wsiadło bardzo dużo dziewczyn w wieku podobnym do reszty podróżujących. To było takie... wow! :) Nie spodziewałam się, że taką sytuację zobaczę, to było mega pozytywne - a dopiero 7 rano :) Panowie, jeśli to czytacie - szacun, tak trzymać, i dzięki! :) A co do głównego wątku: sama staram się spojrzeć, kto wsiada, ale jestem tylko człowiekiem - zamyślę się, zaczytam, nie zauważę. Albo i inaczej: jakiś czas temu siedziałam, a przez kilka przystanków stała koło mnie gruba kobieta... Jak wysiadałam, zobaczyłam jej brzuch pod innym kątem - cholera, ona chyba jednak w ciąży była (ale też jak tu oglądać każdą panią nie mającą idealnie płaskiego brzucha... Niestety przy tym kryterium i ja bym się zakwalifikowała do miejsca siedzącego, a zapewniam, to tylko wina słodyczy, nie bociana ;))... No i cóż - też wychodzę z założenia, że zwrócić uwagę i poprosić o ustąpienie miejsca zawsze można (grzecznie oczywiście), sama, mając nogę w gipsie (tylko do kolana, ale jednak - 2 kule), nieraz prosiłam i nie spotkałam się z odmową. Uważam, że jak ktoś o to prosi, widać ma powód, może to być i młody, wysportowany facet - też ustąpię (warunek dla wszystkich zainteresowanych - kulturalna prośba). Z drugiej strony i mnie w tamtym zagipsowanym czasie zdarzyło się podziękować, bo rzeczywiście więcej problemów miałabym z podniesieniem się z miejsca, wolałam wisieć przyklejona do poręczy przy drzwiach (tylko zje*a, że tak wolno wysiadam, nie była miła - niestety, jak trzeba zawierzyć kulom, z którymi się chodzi akurat właśnie od mniej niż 24 godzin, i przenieść na nie ciężar ciała przy schodzeniu ze schodków tramwaju, to nie jest hop siup... Później już było łatwiej). Podsumowując przydługi komentarz - najfajniej jest, jak się człowiek wystarczająco wcześniej ogarnie, ale najlepiej to żeby była wzajemna wyrozumiałość, kultura i chęć komunikacji... Odkryłam Amerykę? :D
OdpowiedzMialam zlamana kostke boczna a dostalam orteze zamiast gipsu pod kolano :) wiec dziwne, ze Ty, az pod pupe mialas
OdpowiedzJak dla mnie przesada, byłam w podobnej sytuacji i nigdy nie narzekałam i nie oczekiwałam od świata specjalnego traktowania. Sama ustępuje miejsca ale nie oczekuje tego od innych osób, średnio też reaguje na osoby "MIE SIE NALEŻY BO....!!!". Wystarczy ładnie się uśmiechnąć i poprosić o ustąpienie miejsca jeśli zachodzi wieksza potrzeba.
Odpowiedz