Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali najnowszych deszczy niespokojnych w polityce: Postanowiłam się zaznajomić z książkami,…

Na fali najnowszych deszczy niespokojnych w polityce:

Postanowiłam się zaznajomić z książkami, autorstwa mojej dalszej znajomej.

Nie spodziewałam się wiele, ale to, co znalazłam i tak dało radę mnie rozczarować... Nie, nie rozczarować. Wku*wić.

Książka drwi z inteligencji czytelnika, najeżona jest błędami logicznymi, językowymi i rzeczowymi. Zresztą nawet, gdyby nie była, nadal stanowiłaby potok rzadkiego g*na. Przeznaczona jest w sposób oczywisty dla tępawych (no dobra, nie tępawych... całkiem wymóżdżonych) gospodyń domowych, marzących o "wielkiej miłości", względnie dla zadufanych nastolatek sądzących, że dorosłość polega na popierniczaniu po lesie nocą i zakochiwaniu się w każdym napotkanym fagasie.

Powieściowe bohaterki to skretyniałe mimozy, dla których celem życia jest opadnięcie na ramię pierwszego lepszego - byle tylko miał "idealnie wykrojone wargi" i "szlachetny profil". Wszyscy są niesamowicie przepiękni i zakochują się w sobie po minucie znajomości.

Zdaniem bohaterek, jedynym sposobem na radzenie sobie z przeciwnościami losu jest siedzenie na d*pie i wzdychanie, względnie mdlenie oraz czekanie na księcia z bajki.

No, tyle o książydłach. Powiecie - ok, co kto lubi, widocznie ktoś takie rzeczy chce czytać.

Teraz zatem smaczek (chciałoby się rzec - wisienka na torcie):

Znajoma owa, autorka tych urągających kobietom wypocin ostatnio zaczęła na Facebooku (a jakże!) ostro wojować... o prawa kobiet. Między innymi boli ją, iż literatura jest antyfeministyczna, gdyż brak w niej silnych, mądrych postaci kobiecych, które samodzielnie stawiałyby czoła przeciwnościom losu.

Ja wiem, że być może ona te książki tak tylko pisze pod publiczkę, ja wiem, że pecunia non olet i w ogóle, ale niestety nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jednak ona tak całkiem na poważnie...

fejsbuczek

by KoparkaApokalipsy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SirChmiel
19 23

Nie ważne jak, ważne żeby się pokazać - książka musi się sprzedać. Jest dla kobiet więc pokażmy się jako walcząca feministka i będzie bestseller :) P.S. Zapomniałaś dodać, że książki pisane w tym tonie przez mężczyzn są złe, takie same autorstwa kobiety to już cacy

Odpowiedz
avatar krystalweedon
19 23

Wystarczy zobaczyć na popularność sagi " Zmierzch" i "50 twarzy Grey'a"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@krystalweedon: a moim zdaniem, bardzo feministyczne bohaterki występują w ,, Wiedźminie" Sapkowskiego. Są bardzo prawdziwe

Odpowiedz
avatar krystalweedon
4 6

@Day_Becomes_Night: przepraszam, a co maja feministyczne bohaterki do romatycznych historii? One wygladaja podobnie. Przecietna dziewczyna z kompleksami poznaje bogatego kolesia, który traci dla niej głowe.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 10

@krystalweedon: ja sie posluze aksjomatem Cole'a- suma inteligencji na planecie jest stala, populacja rosnie

Odpowiedz
avatar Robocik
6 10

Jesteś znajomą Kalicińskiej?

Odpowiedz
avatar Milva
21 21

Mi bardziej brzmi jak K. Michalak, zwłaszcza brak logiki i "szlachetny profil".

Odpowiedz
avatar mskps
4 4

@Milva: Ale Michalak jednak na swoim fejsie tylko reklamuje te swoje książki i nie gada o feminizmie. Zresztą patrząc na jej ostatnie wpisy to chyba wyemigrowała do Australii i o tym pisze.

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 4

@mskps: Więc jest szansa że uchleje ją coś jadowitego...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
19 21

Literatura miłosna, jaka by ona nie była, przekazuje fałszywy obraz życia miłosnego Polaków i nie tylko ich. Po pierwsze wielkim rakiem jest już obraz faceta który niszczy swoją godność i swoje osobiste pasje żeby tylko dogodzić jakiejś księżniczkującej karynce a i tak nie ma gwarancji że ona z nim zostanie i nie pójdzie w krzoki z jakimś spoconym karkiem. Po drugie w literaturze nie ma normalnych ludzi. Chciałbym, aby ktoś napisał pełną uniesień historię pomiędzy zwykłym facetem, łysiejącym panem Krzysiem z brzuszkiem w okularach -7 na lewe i -6,5 na prawe oko pracującym w archiwum Urzędu Gminy a panią Anetą z cellulitem i tłustymi włosami jeżdżącą dostawczakiem z kapustą do warzywniaków. To jest prawdziwe życie. A nie że same lachony które w tych książkach nic nie robią poza fociami na insta, piciem smoothies z selera i pisaniem blogów modowych. A ich faceci to wcale nie mają roboty koło chałupy, żaden do pieca nie dokłada groszku, nie maluje płotu ani nie ryje ogródka tylko od razu po pracy w korpo jadą Porsche Panamerą do Fitness24 a potem do dyskusyjnego klubu filmowego na przegląd kina irańskiego. Seks zawsze jest idealny, wszystkim zawsze staje na zawołanie, nikt nie udaje orgazmów, nie zdarza mu się pierdnąć podczas stosunku ani matka nie wejdzie w najmniej spodziewanym momencie.

Odpowiedz
avatar vera
15 39

@digi51: Sorry, ale żeś debil. Raz, zdecydowana większość znanych mi feministek to albo mężatki, albo kobiety w związkach. Dwa, feministki zajmują się walką o prawa kobiet, a nie wmawianiem światu, że nikogo nie potrzebują. Trzy - sorry, za zachwianie światopoglądu, ale ludzie brzydcy też wchodzą w związki. Tak samo jak chorzy, zeszpeceni czy upośledzeni. Być może nawet ty masz szansę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 17

@vera: to było mocne, ale wydaje mi się, że digi chodziło o pseudofeministki lub cwaniary wycierające sobie feminizmem gęb,dbających o własne interesy

Odpowiedz
avatar digi51
-2 30

@vera: jak coś to debilka, nie będę komentować w Twojej inteligencji, skoro awatar I znaczek przy profilowym nic Ci nie mówi. Nie napisałam nigdzie, że feministki to same singielki, tylko, że są niespełnionymi księżniczkami. Wymień proszę o jakie prawa kobiet poza aborcją walczą feministki?? Ja słyszę tylko w kółko, macica, cipa, aborcja, pie...olę, nie rodzę. A która powalczy o to, aby kobiety w krajach islamskich nie były katowane I gwałcone? A o to, aby rodzina mogła utrzymać się z jednej pensji, aby dla.kobiety praca faktycznie była wyborem.a nie koniecznością? Pewnie część normalnych feministek zajmuje się naprawdę waźnymi sprawami, ale na pewno nie te oszołomki z pierwszych stron gazet.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 14

@Day_Becomes_Night: tak właśnie

Odpowiedz
avatar mrkjad
11 25

@digi51: Jestem atrakcyjna (względnie), spełniona i w szczęśliwym związku. I jestem współczesną feministką. Przegrałaś, idź do domu. Ale tak serio, z twoich wypowiedzi wynika, że całą wiedzę na temat współczesnego feminizmu czerpiesz z jakichś zapośredniczonych źródeł, które są mu nieprzychylne. Np. "A o to, aby rodzina mogła utrzymać się z jednej pensji, aby dla.kobiety praca faktycznie była wyborem.a nie koniecznością" to jest dokładnie to, o co walczą feministki z partii Razem i innych lewicowych stronnictw. "A która powalczy o to, aby kobiety w krajach islamskich nie były katowane I gwałcone?" Cała masa feministek o to walczy, w tym kobiety z krajów islamskich. Jeżeli chodzi ci o tak często sugerowane w prawicujących mediach "pobłażanie dla islamu" to chodzi o wolność wyznania i niedemonizowanie osób ze względu na religię. Wiele feministek protestuje przeciwko zakazom noszenia hijabu ale tu chodzi o wybór a nie przymus. Być może masz na myśli często przywoływany argument, że kobiety w krajach zachodnich powinny przestać walczyć o poprawę swojej sytuacji, bo w innych miejscach na świecie jest gorzej. To jest taki sam argument jak "Nie lecz się na grypę, bo ktoś inny ma raka". I oczywiście, pomiędzy kobietami też występują nierówności wynikające z sytuacji materialnej, różnego traktowania w zależności od koloru skóry czy pochodzenia. Od zauważenia tych nierówności zaczęła się trzecia fala feminizmu, ta trwająca obecnie. Nie jest jednolita, nie wszystkie feministki się ze sobą we wszystkim zgadzają, postulaty bywają skrajne ale tak wygląda każdy rozbudowany ruch społeczny. Proponuje poczytać to co mówią feministki - nie to co piszą o feministkach.

Odpowiedz
avatar kazmirz
2 12

@mrkjad: "aby rodzina mogła utrzymać się z jednej pensji, aby dla.kobiety praca faktycznie była wyborem.a nie koniecznością" - i jak niby to mialoby funkcjonowac? minimalna placa powinna wzrosnac x4-6? a kto za to zaplaci?

Odpowiedz
avatar mrkjad
4 6

@kazmirz: A teraz przeczytaj mój komentarz jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar vera
14 24

@digi51: "jak coś to debilka, nie będę komentować w Twojej inteligencji, skoro awatar I znaczek przy profilowym nic Ci nie mówi." - Pragnę tylko zauważyć, że na ekranie mojego telefonu, za przeproszeniem, g... widzę, jaki jest malusi znaczek przy Twoim nicku, a i awatar raczej kiepsko. Tak cię strasznie boli, że ktoś pomylił twoją płeć na portalu? "Nie napisałam nigdzie, że feministki to same singielki, tylko, że są niespełnionymi księżniczkami." - Nie, pisałaś, że są "niespełnionymi księżniczkami, za brzydkimi, aby jakiś rycerz się nimi zainteresował". To co, nikt ich nie chce, bo za brzydkie, czy jednak za brzydkie nie są? A może mam rozumieć dosłownie tych "rycerzy", ale wtedy trochę dupa, bo rycerzy już dawno nie ma. "Wymień proszę o jakie prawa kobiet poza aborcją walczą feministki" - A co, gugiel boli? Wejdź na stronę organizacji feministycznych i o tym poczytaj, a nie każ się dokształcać obcym ludziom, "bo ja nie wiem, co robią feministki, weź mi wymień :<<<<" "A która powalczy o to, aby kobiety w krajach islamskich nie były katowane I gwałcone?" - Ale czemu według ciebie Polka ma walczyć o prawa kogoś tysiące kilometrów dalej, a nie może na swoim podwórku? Niby w Polsce gwałtów nie ma, przemocy domowej też nie? "A o to, aby rodzina mogła utrzymać się z jednej pensji, aby dla.kobiety praca faktycznie była wyborem.a nie koniecznością?" - Niestety, feministek nie obchodzi za bardzo to, że nie chcesz pracować i nikt nie ma zamiaru walczyć o prawo do tego, abyś mogła sobie pochodzić do pracy z nudów, tylko jak ci się chce. Serio, prawo do bycia utrzymywaną przez kogoś innego mija z okresem dzieciństwa.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 16

@vera: raczej chodzi mi o to, że niestety nie mają bajkowego życia, jakiego by chciały, to tak apropos niespełnionych marzeń autorki książki, o której mowa w historii. Widzisz, nie wymienisz mi, o co walczą feministki, bo łatwiej nawrzucać od debilek, niż przytoczyć argument. Ładnie się sama podsumowałaś, sugerując, źe jak nie chce pracować zawodowo ( a nigdzie tak nie napisałam), to znaczy, źe chce być nic nie wartym pasożytem. A wychowanie dzieci? Prowadzenie domu? To jest nic nie warte? To nie praca? Stawiasz na piedestale pracę zarobkową, deprecjonując obowiązki domowe. Nie twierdzę, że nimi nie można się partnersko.podzielić, ale jestem pewna, źe wiele kobiet chętnie zrezygnowałoby z pracy na rzecz prowadzenia domu, gdyby miały wybór.

Odpowiedz
avatar kazmirz
1 1

@mrkjad: rotfl: podejscie nr 2, tym razem ze zrozumieniem :) nie ma jak glupi komentarz :)

Odpowiedz
avatar nasturcja
11 13

@digi51: Jedna sprawa. Praca kobiet istniała zawsze a przypadki kiedy mąż utrzymywał całą rodzinę to był margines bogaczy. Kobiety pracowały w polu na wsi i na służbie w mieście. Były praczkami, mamkami, kucharkami i nauczycielkami (pierwotnie głównie muzyki bo przecież nauka nie przystoi). I to one w większości pracowały w kopalniach. Nie wiem dlaczego tak mało ludzi pamięta, że w wąskie szyby pod ziemią mieściły się wyłącznie kobiety i dzieci. A teraz ludzie tęsknią do jakiś wyimaginowanych "dobrych czasów" które nigdy się nie wydarzyły. Bo tak samo jak wtedy tak i teraz wystarczająco bogaty mąż może sobie pozwolić na utrzymanie niepracującej żony. Ba, zazwyczaj wtedy może nawet sobie pozwolić na utrzymanie miłej pani która pomaga w sprzątaniu i domowych sprawunkach. I koło się zamyka.

Odpowiedz
avatar vera
4 14

@nasturcja: "Widzisz, nie wymienisz mi, o co walczą feministki, bo łatwiej nawrzucać od debilek, niż przytoczyć argument." - Przytoczyłam, gdzie masz szukać tego argumentu. Jakbyś kiedykolwiek używała googla, zamiast pieprzyć "feministki nic nie robią, ponieważ ja o tym nie słyszałam i nie umiem sobie tego wyszukać", to byś doskonale wiedziała. Na PIERWSZEJ STRONIE po wpisaniu hasła "fundacja feministyczna" wyskakują kolejno: telefon zaufania, warsztaty dla uchodczyń (to te muzułmanki, którym niby nasze feministki nie pomagają), z 5 akcji i zbiórek na rzecz przeciwdziałania przemocy domowej, cała kupa warsztatów (np. dotyczących przedsiębiorczości) dla kobiet... Ale prawda, nikt nie walczy o ważne sprawy, jak np. możliwość niepracowania całe życie. "Ładnie się sama podsumowałaś, sugerując, źe jak nie chce pracować zawodowo ( a nigdzie tak nie napisałam), to znaczy, źe chce być nic nie wartym pasożytem. A wychowanie dzieci? Prowadzenie domu? To jest nic nie warte? To nie praca?" - Ale ty nie chcesz przecież jakichś pieniędzy dla kobiet wychowujących dzieci, takie rzeczy nazywają się "świadczenia socjalne". Ty napisałaś, że chcesz, aby facet zarabiał tyle, aby mógł utrzymać kobietę, aby ta łaskawie mogła zdecydować, czy chce pracować, czy nie, rozumiem więc, że również partnerki bezdzietne, które mogłyby pójść normalnie pójść do pracy. Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy wsparciem dla matek itp., a wypowiedziom typu "chcę walczyć o to, aby facet utrzymywał kobietę, a ta łaskawie mogła stwierdzić, czy chce pracować"?

Odpowiedz
avatar rahell
4 8

@digi51: czepianie się feministek że walczą o prawa kobiet w Polsce a nie w innych krajac h to jak czepianie się schroniska dla zwierząt, że przyjmuje psy i koty, a nie wróble. Wróble przecież też są zagrożone. Są organizacje pomagające kobietom w krajach trzeciego świata, tak jak są organizacje pomagające ptakom, a nie tylko pieskom, a wypominanie różnym organizacjom, że mają inny profil działalności jest absurdalny. Co do pytania, o co walczą w Polsce feministki - pierwsze przykłady z brzegu, postulaty ostatnich marszów: legalna sterylizacja dla kobiet, lepszy dostęp do antykoncepcji, polepszenie (lub chociaż utrzymanie, bo rząd je likwiduje) standardów opieki okołoporodowej, edukacja seksualna, zniesienie klauzuli sumienia, utrzymanie i przestrzeganie konwencji antyprzemocowej.

Odpowiedz
avatar vera
7 9

@digi51: "Oczywiście, że nie chcę pieniędzy dla kobiet wychowujących dzieci. Nie chciałabym dostawać jałużny od państwa." - Nie, chcesz dostawać jałmużnę od faceta, przy czym przypominam jedną zasadniczą różnicę pomiędzy "jałmużną od państwa" a "jałmużną od faceta" - państwo nie odetnie cię od środków do życia, bo pozna w pracy Andżelę lat 19. "Wyjaśnij mi, dlaczego ty uważasz, że lepsze byłoby dawanie ludziom kasy przez państwo, niż większe pensje" - Okej, to po kolei: 1. Uważam za śmieszne, że argumentem przeciw feministkom jest "że nie lobbują, aby pensje były dwa razy większe". Wierz mi, każdy chciałby zarabiać dwa razy więcej i tak, są ludzie, którzy właśnie walczą o podwyżki płac. Ale nie, pensje nie wzrosną dwa razy "bo mi się chce" i każdy normalny o tym wie. 2. Może dlatego, że jeśli kobieta opiekująca się dziećmi/domem dostaje coś od państwa (pomińmy ile i za co dokładnie), to ma WŁASNE pieniądze, a nie "ile jej mąż wydzieli"? Powiedz mi proszę, co kobieta która żyje z pensji męża ma zrobić, jak np. mąż ją pobije i ma do wyboru zostać z nim, albo wylądować pod mostem (przypominam, że "niech znajdzie pracę" w warunkach polskich oznacza srednio osiem miesięcy szukania, a dla kogoś z doświadczeniem zawodowym "gospodyni domowa" pewnie jeszcze więcej). Albo problem całkiem realny (o rozwiązanie którego walczą te wstrętne feministki) - mąż odchodzi od kobiety w wieku emerytalnym, tak jako że nie pracowała, nie przysługuje jej emerytura. W ogóle zdajesz sobie sprawę, co to oznacza w ogóle nie mieć WŁASNYCH pieniędzy i być uzależnionym od widzimisię męża? Państwowy system świadczeń ma wiele wad, ale nie odetnie cię od środków do życia, bo wczorajszy seks mu się nie podobał.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 9

@digi51: Z feminizmem jest tak jak prawie ze wszystkim. Najbardziej rzucają się w oczy najbardziej skrajne przypadki i takie zresztą najczęściej pokazuje się w mediach. Tymczasem jest wiele odmian feminizmu i tak właściwie to sam jestem feministą, choć facetowi to podobno nie przystoi, a z większością znanych mi feministek i tak się spieram, tyle że ja przytaczam racjonalne argumenty, a one kierują się emocjami. Popieram tzw. liberalny feminizm, czyli obie płcie mają równe prawa, ale to twoja sprawa, jak z tego skorzystasz. Nikt nie ma prawa nikogo zmuszać na siłę do siedzenia w domu czy realizowania się w zawodzie. Ludzie po prostu powinni wybierać to, z czym czują się dobrze. Jak facet chce być w domu i zajmować się dziećmi, super. Jeśli akurat woli to robić kobieta, też świetnie. Ważne, żeby byli zadowoleni i dzieci były szczęśliwe. Jak ktoś nie chce mieć dzieci, ich wybór i nic nam do tego. A z większością znanych mi feministek kłócę się dlatego, że bardzo lubią podpierać się statystykami. Niestety w ankietach,na których owe statystyki się opierają, często nie pyta się ankietowanych o to, czy są w takiej sytuacji z przymusu czy z wyboru i czy są zadowoleni czy nie. W takich statystykach ofiarę przemocy domowej zrównuje się ze szczęśliwą matką, która nie idzie do pracy, bo zwyczajnie lubi zajmować się dziećmi i właśnie to chce robić, a kasy w rodzinie jest wystarczająco dużo, żeby nie musiała pracować.

Odpowiedz
avatar Crook
7 9

@digi51: już miałam się nie wtrącać do dyskusji, ale nie zdzierżyłam. Wiesz o co walczą feministki? To proste: o równe prawa. Tylko tyle. A ponieważ kobieta i mężczyzna nieco różnią się od siebie, to i potrzeby, i cele są różne. Pewnie generalizuję, ale to głównie kobietom zależy na mądrych prawach dot. antykoncepcji, wychowania dzieci, ewent. aborcji, bo panowie zawsze mogą stwierdzić, że to "nie ich problem", kobiety już raczej nie. A najbardziej słyszalne są te tematy, które są na czasie, o które w danym momencie trzeba walczyć, dlatego obecnie najwięcej słyszysz o pigułkach "dzień po", aborcji, antykoncepcji - bo te prawa chcą nam odebrać. PRAWA, nie obowiązki (nikt nie zmusza do stosowania antykoncepcji czy aborcji, chodzi o ewentualną możliwość). A przy okazji - nie wiem czy wiesz, ale to dzięki tym strasznym feministkom masz m.in. prawa wyborcze, możesz decydować o sobie, swoim wykształceniu, możesz iść do pracy bez pytania męża o zdanie. I ostatnie - czy jak dyskutujesz o różnych walkach mężczyzn (górników o kopalnie, ojców o równe prawa do dzieci (co gorąco popieram)itd - czy też zwracasz uwagę na ich urodę? Czy tylko kobiety dzielisz na te ładne (niech sobie powalczą i pokrzyczą) i te brzydkie (niech siedzą w domu i się nie wychylają), czy mężczyzn z brzuchem, brzydkimi zębami, łysiną też byś zamknęła w domu? A kobieta JEST RÓWNA mężczyźnie. Nie jesteśmy tacy sami, różnimy się, ale PRAWA MAMY TAKIE SAME. Nigdy nie sądziłam, że w XXI wieku, w Polsce, będę musiała takie sprawy komuś tłumaczyć. Co się z nami stało?

Odpowiedz
avatar Dziewczynazmarcepanu
9 9

@Crook: Mam wrażenie, że w całej tej dyskusji zagubiło się jedno ważne spostrzeżenie - media gonią za sensacyjnością. Niestety ale pani w garsonce, która mówi o prowadzonych warsztatach przedsiębiorczości dla kobiet jest medialnie nudna. Za to taka, która chodzi na manifestacje dzierżąc transparenty z wulgarnymi hasłami jest miodem na serce spragnionych gorącego newsa mediów. Podobnie jest z homoseksualistami. Media bardzo chętnie wykorzystują wizerunek osób w zawadiackich strojach na paradzie równości. Czy to znaczy, że każda osoba homoseksualna biega w lateksowych strojach ze sztucznymi pe.isami przyklejonymi na czole? Oczywiście, że nie. Media starają się jednak nas zmanipulować za wszelką cenę. Nie oszukujmy się. Nie dowiemy się tego, jak wygląda działalność pewnych środowisk, jeśli nie zaczniemy sami szukać dokładniejszych informacji. Poleganie na tym, co chcą nam sprzedać upolitycznione media daleko nas nie zaprowadzi.

Odpowiedz
avatar katem
14 14

Kiedyś były "harlequiny". Parę znanych mi osób się nimi zaczytywało, a wśród nich moja ciocia, która bardzo lubiłam - i przez nią spróbowałam przeczytać jedną - niestety, poległam po jakichś 20 stronach. Nie powiedziałam jej o nieudanej próbie. Ciocia była praktykująca feministką (tzn. nie uważała się za taką), ale pracowała zawodowo, dzieci wychowywała, a jej małżeństwo było typu partnerskiego (racjonalny podział obowiązków w rodzinie). Te książki pozwalały jej się zrelaksować, choć przecież głupia nie była.

Odpowiedz
avatar nasturcja
11 13

@katem: moim zdaniem czytanie "harlequinów" to podobny sposób na relaks co oglądanie horrorów. Wszyscy wiedzą, że to nie jest najwyższa forma rozrywki i wszyscy wiedzą, że przedstawione sytuacje są nierealne. Ale co poradzisz jak lubisz? Ja osobiście tydzień bez flaków uważam za stracony więc całkowicie rozumiem twoją ciotkę.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@nasturcja: "Wszyscy wiedzą, że to nie jest najwyższa forma rozrywki i wszyscy wiedzą, że przedstawione sytuacje są nierealne". Oby wszyscy to rozumieli, ale obawiam się, że tak nie jest. Kiedyś czytałem nawet artykuł o tym, jak właśnie komedie romantyczne niszczą prawdziwe związki przez budowanie błędnych wyobrażeń. Oj, mocno mi się dostało.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
4 4

@katem: czytałam romanse, głównie historyczne,właśnie dla rozrywki. Jest kilka autorek lepszych, kilka tragicznych z klasyczną poniewieraną ścierką. Lubiłam to czytać, raczej na mnie nie wpłynęło,bo mało którą "przeżywałam". Nie uważam, by moja inteligencja lub poczucie rzeczywistości na tym w jakikolwiek sposób ucierpiały. Niestety zdaję sobie sprawę, że część kobiet ma przez romanse złe wyobrażenie o związku.

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

@pasjonatpl: myślę, że to raczej wina bycia zamkniętym na drugą płeć a nie harlequinów. Nikt kto posiada brata nie będzie wierzył w magiczne moce mężczyzn przyjeżdżających na białych koniach wiecznie silnych i wiecznie oddanych. Dopóki nie zaprzyjaźnisz się z facetem możesz sobie wmawiać, że są innym gatunkiem ale to zdecydowanie niezdrowe podejście. I niestety działa to w obie strony. Jeżeli związek opiera się na wierze, że ona jest księżniczką a on bohaterem to niezależnie jak mocno para będzie się starała odgrywać te role to ta iluzja musi się rozpaść. Kobiety chodzą do toalety nie tylko poprawiać makijaż, mężczyźni stosunkowo nieczęsto są w stanie wnieść lodówkę na szóste piętro a zmęczony człowiek niezależnie od płci woli wieczór samotnie przesiedzieć przed komputerem zamiast iść na romantyczną kolację.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

niech zgadne, znasz Kasie Michalak? albo jakas inna pisarke gniotow masturbujaca sie do wlasnej tfu!rczosci? ( zeby nie bylo, u KM w jednej z powiesci mamy sytuacje, gdzie bezrobotna niemajaca doswiadczenia na rynku kobieta zali sie ze zaden bank nie da jej kredytu na maly bialy domek; po cyzm odzywa sie do niej "uznana" poisarka- nie kto inny jak Kasia Michalak, dajac dobre rady, a na koniec KM jeszcze jej sie sni, czym ratuje zycie jakiejs laski, ktora okazuje sie potem siostra glownej bohaterki... no blagam)

Odpowiedz
Udostępnij