Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie znoszę chodzić do kosmetyczki, do fryzjera, w miejsca, gdzie jest dużo…

Nie znoszę chodzić do kosmetyczki, do fryzjera, w miejsca, gdzie jest dużo ludzi - innych klientów. Wolę być sam na sam z osobą, która wykonuje usługę. Większość rzeczy robię sama, ale z brwiami mam czasem problem - są strasznie nieokrzesane, czasem nie mam już do nich sił i wtedy idę do kosmetyczki. Wybieram wtedy salon, w którym jest tylko jedna pani kosmetolog, bardzo kameralny, na osiedlu, gdzie kiedyś mieszkałam, chodzą tam tylko panie z osiedla, zazwyczaj w starszym wieku. Młodsze chodzą do większych salonów, z większą ilością usług, a o tym nawet nie mają pojęcia. Jestem wtedy sam na sam z panią, która skubie mi brwi, rozmawiamy sobie, jest przyjemnie. Tak miało być też dzisiaj.

Zazwyczaj w gabinecie kosmetycznym nikogo nie ma, toteż nigdy się nie zapisuję - jak ktoś jest, to po prostu czekam ile trzeba lub przychodzę później. Dziś, nasłuchując głosów przez drzwi, stwierdziłam, że standardowo - gabinet pusty, bo cisza grobowa.
Pukam nieśmiało i wchodzę. Witam się grzecznie, informuję z czym przyszłam i pytam, czy można. Pani kosmetolog odpowiada "jasne, proszę". W tym momencie zauważyłam inną klientkę, która była "schowana" gdzieś za fotelem i właścicielką gabinetu. Zmieszałam się trochę i pytam:
- Ale teraz raczej nie?
- NO TO CHYBA OCZYWISTE, MAM KLIENTKĘ!
- Właśnie widzę..

Klientka podeszła bliżej mnie i mówi do pani kosmetolog:
- To może ta pani pójdzie pierwsza, ona tylko na brwi, a ja wąsik, brwi, henna maseczka.. Potrwa to trochę, a regulacja szybciutko!

Uśmiechnęłam się do kobiety, bo bardzo miło się zachowała.

Na to oburzona kosmetolog odpowiada:
- Ale gdzie! Absolutnie! Pani była zapisana, na dziesiątą, to na dziesiątą, nikt się nie będzie pani wpychał, tak nie wolno! Nie po to się pani umawiała, żeby ktoś pani kradł miejsce! No ja wszystko rozumiem, no ale nie, takie rzeczy to w życiu w moim gabinecie!
Kopara mi opadła. Dosłownie. Klientce również, powiedziała tylko "yy" i nie zdążyła skończyć, bo właścicielka gabinetu odezwała się do mnie:
- Za 40 minut przyjść.
- Niestety nie będę mogła. A później, jak ma pani czas?
- Będę cały czas wolna, nie mam nic w kalendarzu. Mogę panią wpisać albo może pani po prostu przyjść. Chyba że gdzieś będę musiała wyskoczyć..
- To proszę wpisać na 11:45. Dobrze?
- Hmmmm.. (duma nad kalendarzem) No wie pani co, będę wtedy u lekarza..
- ... (Zabrakło mi już słów)
- Hmmm, Hmmmm.. No wie pani co... Hmm.. Dobra, niech pani będzie na 11:45. Zapisane.

Podziękowałam, wyszłam, załatwiłam co miałam załatwić i wracam. O 11:44 stoję pod gabinetem i słyszę, że ktoś jest. Gabinet jest w budynku, obok inne usługi, np. fryzjer, jest jedna ogólna ławka, zajęta, więc stoję podparta o ścianę i czekam. Panie w gabinecie sobie rozmawiają, ja rozmyślałam ile to może potrwać, zastanawiałam się jak długo dam radę tak stać, zastanawiałam się dlaczego nie ma ławek typowo dla gabinetu, jakiejś poczekalni.. Zastanawiam się też, czy może jednak nie zapukać - w końcu jestem umówiona (nigdy się nigdzie nie umawiałam, nie wiem, jak to wygląda) i moje rozmyślenia przerywa podniesiony ton pani kosmetolog:
- Ale się dziś oburzyłam, wie pani jaka młodzież jest w dzisiejszych czasach bezczelna?!
- Jak to? - pyta klientka.
- Miałam dziś klientkę, na za pięć dziesiąta. Chwilę po niej weszła jakaś młoda kobieta, chciała brwi, widziała, że mam klientkę. No i mówi do klientki, że ona tylko na brwi, że by było szybciej, a klientka żeby poczekała.. Tak się wkurzyłam, powiedziałam tej dziewczynie, że absolutnie! No wie pani co, te młode osoby mają czasu dużo, a wszystko by chciały, żeby było pod ich nos. Na godzinę taką jaką chcą, tam gdzie chcą, wszystko wedle życzenia. Ja też muszę iść do kosmetyczki, do fryzjera, do lekarza.. A nie tylko usługiwać! Mnie się nikt nie pyta, czy ja mam czas! Ostatnio inna dziewczyna na 16 (gabinet do 18.30) chciała tipsy, bo niby prace dopiero kończy, no wie pani co.. Trzeba znaleźć jakieś rozgraniczenie przecież! Mnie się naprawdę nikt nie pyta, kiedy mi pasuje przyjść, ja sama muszę wszystko rozgraniczać!

Aż się poślizgnęłam z wrażenia. Jeszcze parę minut tak stałam i zastanawiałam się, czy to nie przesłuchy czasem, no bo jak... O co chodzi? W końcu trochę oprzytomniałam i wyszłam stamtąd, nie mogąc zrozumieć co się stało i o co babie chodzi. Gabinet ma do osiemnastej, ja byłam o 10, zapisy nie są obowiązkowe, nie nalegałam na wizytę, gdy mówiła o lekarzu, nie skomentowałam propozycji klientki na wpuszczenie mnie przed kolejkę, a tym bardziej na to nie nalegałam. Ona mi łachę robi, że mnie zapisała W GODZINACH OTWARCIA SALONU?!
Chodzę ze szczęką na ziemi od tej pory.
Żałuję, że tam nie weszłam mówiąc, co myślę.
No i że nie ma innej "kameralnej kosmetyczki", do której mogłabym pójść.

uslugi

by DuzeEspresso
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar TakaTamPaskuda
24 26

To po co jej ten salon, skoro tak bardzo narzeka na ustalone przez siebie godziny otwarcia?

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
20 20

@TakaTamPaskuda: No właśnie. Dlatego nie potrafię tego do tej pory zrozumieć. Czynne jest od 8 do 18, chce się zapisać nawet nie w połowie dnia jej pracy, a ona ma pretensje, które są wymysłem jej wyobraźni. Nie mogłaby być moją matką, bo jestem za stara, a nazywa mnie młodzieżą z takim tonem, jakbym była rozwrzeszczaną gimnazjalistką, mimo że gimnazjum, jak i 18 lat, dawno skończyłam. Może nie lubi młodszych od siebie? W ogóle nie rozumiem, co to za podejście. Czynne 10 godzin, ale jak ktoś chce w ciągu tych dziesięciu godzin przyjść, to kręcenie nosem bo ona chciała gdzieś wyjść. To po co te godziny otwarcia? Przecież mogła napisać na drzwiach, że wizyty tylko na zapisy i większość dnia siedzieć w domu. Ja rozumiem, że to jej własny biznes, jest swoim wlasnym szefem, ma swobodę.. ale bez przesady! Ona chyba twierdzi, że ja jako klient powinnam przyjść i spytać, czy mimo jej wolnego czasu w pracy, ma może jakieś plany, bo chciałam się zapisać? Takiej żenady dawno nie widziałam, niby to nie jest aż tak piekielne, ale jakoś mnie mocno zszokowało..

Odpowiedz
avatar glan
2 2

@TakaTamPaskuda: Bo gdyby godziny były krótsze to narzekałaby na to, że klienci nie przychodzą. To taki typ człowieka któremu wszystko przeszkadza i bez narzekania nie może przeżyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 28

@Bestatter: Z kosmetologii na pewno można mieć magistra, nie wiem, jak z kosmetyki. W każdym razie kosmetolog nakłada, na przykład, kwas na twarz. Nie widzę w tym nic śmiesznego.

Odpowiedz
avatar Gaja_Z_czekolady
25 33

@Bestatter: Kosmetolog wykonuje bardziej skomplikowane zabiegi niż tylko malowanie paznokci. Serio, rozumiem że niektóre zawody są może mniej poważane niż inne, ale trzeba się dowartościowywać faktem, że ma się w swoim mniemaniu "lepszy" zawód niż ktoś, kto paznokcie robi?

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
8 10

@Drago: @Gaja_Z_czekolady: Ta Pani właśnie wykonuje zabiegi. Wszystko właściwie tam robi, od kwasów po tipsy (kto jeszcze nosi tipsy?) Mówi o sobie: "ja, jako kosmetolog..." Więc niech już jej tak będzie. Ale idąc do niej na brwi stwierdzam, że idę do kosmetyczki, no bo umówmy się - dziwnie brzmiało by "idę do kosmetologa, aby wyregulować brwi"

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
4 6

No i generalnie nie śmieszy mnie absolutnie tytuł kosmetologa. Nazywam ją tak, bo ona sama tak o sobie mówi i często to podkreśla, a jak jest naprawdę, czy ma magistra albo chociaż licencjat, czy jest po prostu KOSMETYCZKĄ - nie wiem. Gdybym szła tam na poważniejszy zabieg to pewnie bym się zainteresowała, ale chodziłam tylko na brwi, więc obojętne mi, czy do kosmetyczki czy do kosmetologa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@DuzeEspresso: Ależ to zupełnie nie do Ciebie był komentarz, tylko do Bestattera. Wydaje mi się, że osoby, które korzystają z takich przyjemności, lepiej traktują ludzi, którzy tym się zajmują :) Zresztą, malowanie paznokci to jedno, ale niewykształcona manikiurzystka też może sprawić duuużo bólu i kłopotów.

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
6 6

@Drago: A nie wiem, czy do mnie - na wszelki wypadek się odniosłam. :P Ja nie chodzę na paznokcie do salonów, więc w sumie nie wnikam w sprawy z manikiurzystkami - choć widzę czasem pracę niektórych ARTYSTEK, które są naprawdę arcydziełem i wcale nie uważam, że to śmieszne. A kosmetolog faktycznie robi dużo poważniejsze zabiegi, niż tipsy - właściwie rzadko kiedy zajmuje się paznokciami, bardziej zabiegami. Ogólnie nie uważam, by jakikolwiek zawód był śmieszny. Jak ktoś chce, to niech sobie zrobić doktorat z funkcji drukarki. :P

Odpowiedz
avatar Agatorek
4 4

@Gaja_Z_czekolady: "Moja" pani od paznokci ma studia podyplomowe ;) (z podologii)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2017 o 21:58

avatar bazienka
18 20

weszlabym do salonu, powiedziala swoja wersje przy obu paniach oraz, ze nie zycze sobie byc obgadywana z innymi klentami, i ze pewnie aktualna klientka tez zostanie obgadana sila osiedlowych ploteczek jest wielka ;)

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
10 10

@bazienka: Jakbym się cofnęła w czasie to też bym tak zrobiła. Ale dopiero niedawno wyszłam z szoku, a do tej pory nie rozumiem tej sytuacji. Ogólnie ta klientka, która była obsługiwana, nie zainteresowała się zbytnio tematem. Odpowiadała tylko "aha, aha" i szybko zmieniła temat. Może też stwierdziła, że ta kosmetyczka mówi od rzeczy.. :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@DuzeEspresso: ja sie nauczylam po tym, jak specjalnie jechalam na ten sam oboz wedrowny co kolezanka, by oddac jej plyty a ta mi podczas siedzenia na tronie pupe obrobila wyzywajac od zlodziejek ( po zainkasowaniu plyt i czekolade w ramach podziekowania oczywiscie)

Odpowiedz
avatar imhotep
1 5

Musi być ciężko żyć z takim brakiem asertywności.

Odpowiedz
avatar DuzeEspresso
0 2

@imhotep: dziękuję za troskę, nie narzekam.

Odpowiedz
avatar iwa23
-2 2

@imhotep: z wiekiem się nauczy. Ja się baaardzo długo uczyłam. Aż teraz zdarzy mi się przesadzić

Odpowiedz
avatar Johanna
2 2

Braku okrzesania u brwi bardzo mnie rozbawil. Moze zapisz je na kurs savoir- vivre czy cos...

Odpowiedz
avatar sufrazystka
0 0

Właśnie dlatego od 2 lat robię sobie takie rzeczy jak henna sama w domu, trochę praktyki i wychodzi lepiej niż u kosmetyczki, nie mówiąc o oszczędności pieniędzy.

Odpowiedz
Udostępnij