Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zupełnie nowy poziom fanatyzmu. Wybrałam się ze znajomymi z pracy na piwo.…

Zupełnie nowy poziom fanatyzmu.

Wybrałam się ze znajomymi z pracy na piwo. W gronie znalazły się i nowe osoby, w tym koleżanka jednego z chłopaków, nazwijmy ją Z.

Posiadówka w knajpie toczy się swoim trybem, grupka rozmawia o tym, grupka o tamtym, w końcu "moja" dyskusja jakoś tak zeszła na książki, stamtąd - na e-booki i sposoby ich czytania. Gadamy sobie, wyciągam swój zawsze obecny pod ręką czytnik, żeby pokazać koledze kilka opcji, bo rozważa zakup takiego cuda. Zauważyła to też Z., która błyskawicznie włączyła się do rozmowy. Czego dowiedzieliśmy się od nowej znajomej?

Przede wszystkim - e-book to nie książka. Argument: prawdziwa książka musi dawać "wrażenia zmysłowe", takie jak "zapach druku" czy "szelest przewracanych kartek", inaczej to się nie ma prawa książką nazywać. Tekst musi być wydrukowany na papierze, papier zebrany w okładkach, a czytniki i tablety to zło wcielone, zabijające książkę i pisarstwo swoją bezdusznością.

Z. podkreślała wielokrotnie, że w e-booku niemożliwe jest "oddanie magii słowa", która składa się na "prawdziwą książkę". To tylko "kiepska, łatwa podróba" dla tych, którzy nie chcą wkładać wysiłku w czytanie. Co za tym idzie, ci, co czytają e-booki, to nie są prawdziwi czytelnicy, a tylko się podszywają. Swoje wywody Z. poparła wspominaniem co jakiś czas swojego humanistycznego wykształcenia z licencjatem z kulturoznawstwa na przedzie.

Ostatecznie Z. przyznała także, że czasem zdarzy jej się przeczytać coś w e-booku. Ale ona jest sprytna i za takie podróbki nie płaci ("bo kto to widział płacić za kilka megabajtów 20 zł?"), ale pobiera z popularnego portalu. "Bo jak więcej ludzi będzie tak robić, to w końcu e-booki upadną", jak usłyszeliśmy. Zostało też dodane, że skoro ja mam jakieś 80 kupionych książek na czytniku, to wyrzucam pieniądze w błoto, nie szanuję literatury i nie dbam o dobro kultury.

Szczerze? Nawet nie wiedziałam już, co na to odpowiedzieć, bo to jakaś abstrakcja była.

PS - ja naprawdę nie mam nic przeciwko książkom papierowym, sama mam ich sporo. Po prostu e-booki są wygodniejsze i relatywnie tańsze, ale przecież każdy czyta jak chce. W powyższej sytuacji po prostu pierwszy raz doświadczyłam aż takiej nieuzasadnionej, natarczywej akcji indoktrynacyjnej 0_o

by ZaZuZa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
31 37

Ha ha dobre, czyli dziewczyna kocha książki ale kradnie je z neta, nie dając zarobić autorowi i wydawnictwom i w ten sposób ma nadzieję, że książka drukowana przetrwa, ale elektroniczna już nie? ...logika poziom master...

Odpowiedz
avatar Kumbak
43 53

Jak pojawiły się pierwsze maszyny drukarskie to pewnie też niektórzy narzekali, że prawdziwa książka to powinna być pisana na pergaminie zrobionym ze skóry 3-miesięcznego koźlątka karmionym tylko czystą trawą i zarżniętym przy pełni księżyca, do tego gęsim piórem wyrwanym z d*y gęsi holenderskiej "wyklutej" pierwszego dnia adwentu.

Odpowiedz
avatar krogulec
8 10

@Kumbak: To ma takie ładne określenie: snobizm. W tym bardziej pejoratywnym znaczeniu.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
3 3

@Kumbak: Taka xięga to inwestycja była. Kilka wsi warta. A teraz? To ja więcej w karczmie zostawiam.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@Kumbak: Nie "pewnie", tylko tak było. Sama technika druku znana była od starożytności, ale po prostu nie było nacisku na jej rozwijanie w celu drukowania książek, bo nikt by ich nie zamawiał/kupował. Dopiero, gdy koniunktura/światopogląd nieco się zmieniły, drukowanie książek nabrało sensu i dlatego zajęto się pracami nad opracowaniem/udoskonaleniem techniki drukowania liter na papierze.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
22 26

Książa papierowa musi uwzględniać prowizję księgarni i hurtownika (ok 15-20% sądząc po tym, jakie zniżki potrafią dawać na programie lojalnościowym), koszty spedycji, druku, materiałów... Więc potem jak widzę że papierowa 30 zł a ebook 25, to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Odpowiedz
avatar Jorn
18 20

@bloodcarver: A bywa, że papierowa 8$, a ebook 11$. Tego już w żaden sposób nie mogę pojąć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Jorn: na książki drukowane jest chyba mniejszy podatek, stąd mała różnica w cenie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
14 14

@tysenna: Zgadza się, chodzi o VAT. 5% na drukowane książki i 23% na ebooki. Podobnie ma się z sprawa z papierowymi i elektronicznymi czasopismami.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
15 17

@bloodcarver: I jeszcze dochodzi kwestia tego, że książkę papierową przeczytam ja, przeczyta koleżanka, sąsiadka, wujek i jego znajomy, a na czytniku otrzymuje się jedną kopię, którą nie można się dzielić (przynajmniej jeśli chodzi o dwa czytniki Kindle zakupione przez różnych użytkowników – z bratem ebookami się nie wymienię). Jeśli książka mi się nie spodoba, zawsze mogę ją sprzedać, oddać komuś czy do biblioteki. Dlatego też niemal równe ceny ebooków i książek są nieporozumieniem i wypadałoby lepiej tę kwestię rozwiązać, zwłaszcza że rzeczywiście cenę podbija inna stawka podatkowa, a nie koszt rozwiązań technologicznych czy prowizje autorów/tłumaczy/wydawców.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
14 16

@bloodcarver: Dokladnie, ja np nie kupuje wcale ebookow, kupuje tylko papierowe ksiazki, jakis taki fetysz. Ktory doprowadzil do tego ze juz nie mam na nic miejsca,wszedzie leza ksiazki, na kazdej mozliwej polce, momentami podwojnie. Zbieranie i czytanie ksiazek w Polsce to bardzo drogie hobby

Odpowiedz
avatar Golondrina
8 8

@Zlociutki: Witaj w klubie. Ostatnio wstawiłam sobie regał do piwnicy, bo w mieszkaniu nic absolutnie mi się już nie zmieści, i zapełnia się w takim tempie, że na długo nie wystarczy. A za kasę wydaną na książki mogłabym chyba już na Księżyc polecieć... Ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Świr czytelniczy to świr i tyle :P

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 8

@tysenna: VAT może wyrównać, powiedzmy, koszty spedycji albo prowizję hurtowni. Nie ma bata, żeby wyrównał to wszystko na raz, o samym koszcie druku i składu nie mówiąc, bo to już dużo wyższy kawałek. W kwestii ile osób przeczyta książkę papierową - no cóż, to by z kolei przemawiało za tym by na eBooki narzucać tak może z 1/5 kwoty jaka wypada za samą treść. Czyli powinny być jeszcze o niebo tańsze.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
3 5

@bloodcarver: Akurat na ebooki są często takie promocje, że płacę za nawet nowe tytuły między 10 a 20 zł, więc tak naprawdę wystarczy umieć korzystać z wyszukiwarek do tego przeznaczonych. Ale też sama cena ebooka to chyba nie powód, by odsądzać go od czci i wiary, jak miało to miejsce w przypadku mojej rozmówczyni ;)

Odpowiedz
avatar Issander
9 9

@Zlociutki: @PaniPatrzalska: @bloodcarver: Dlatego ebooków się nie kupuje, tylko ściąga, a następnie szuka się konta autora na patreonie czy gdzie indziej i wspiera go bezpośrednio. W ten sposób omijamy milion prowizji i podatków. Płacimy mniej, a autor dzieła dostaje więcej. Proste

Odpowiedz
avatar Jorn
9 9

@tysenna: OK, VAT jest wyższy, ale za to nie ma kosztu papieru, druku, transportu, składowania itp.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
0 6

@Issander: A jak nie ma konta na Patreonie/Wspieram.to/innym szajsie? Ściągamy wtedy ku chwale ojczyzny i na pohybel ebookowym naciągaczom?

Odpowiedz
avatar Pan_Siekierka
8 8

@bloodcarver: "towar wart jest tyle, za ile uda się go sprzedać". Jeżeli są chętni na e-booki po 25zł, podczas gdy książka papierowa kosztuje 30zł, to... znaczy, że cena jest dobra. Pozostaje głosować portfelem: jak e-booki nie będą szły po 25zł, to cena spadnie. Osobiście wolę książki papierowe, choć ostatnimi laty wolę je wypożyczać (niech żyją biblioteki publiczne!) - do większości z nich nie będę wracał, więc po co zapychać sobie nimi półkę?

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
1 1

@ZaZuZa: Promocje dotyczą wybranych ebooków, a ja zwykle szukam konkretnego tytułu, więc rzadko załapuję się na promocje. Często kupuję też używane książki na allegro. Można znaleźć prawdziwe perełki, często za kilka złotych.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 7

@Pan_Siekierka: No i właśnie część osób "głosuje portfelem" ściągając za darmo na nielegalu. A że firmie opłaca się sprzedać raz za 25zł zamiast trzy razy za 15? Cóż...

Odpowiedz
avatar Issander
7 7

@ZaZuZa: To wyślij mu maila, że chciałabyś go wesprzeć, ale nie ma nigdzie konta. Być może nie wie, że coś takiego istnieje. A jeśli wie, ale z jakiegoś powodu celowo nie założył, to sam się pozbawił pieniędzy, a nie ty jego. Nie szukajmy problemów tam, gdzie ich nie ma.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2017 o 13:30

avatar KoparkaApokalipsy
2 2

@Pan_Siekierka: Tu jest jeszcze inna kwestia: na książki nastają mody/szały, tak samo, jak na filmy. Jeśli księgarnia zamówi milion egzemplarzy jakiejś nowości, to potem musi je sprzedać albo przerobić na brykiet - opłaca jej się dawać 10% 15% nawet 25% zniżki,bo traci na każdym dniu, w którym niesprzedane badziewie zalega na półkach. Ebook nigdzie nie zalega. Jak nie pójdzie teraz za 25 PLN to pójdzie za miesiąc czy nawet za rok, nikt na tym nie straci, więc nie trzeba tak desperacko zachęcać do zakupu.

Odpowiedz
avatar singri
24 26

Książki tradycyjne mają mnóstwo zalet i ja np. nie potrafię tak całkiem się przestawić na eBooki. Możecie nazwać mnie jak chcecie, ale ostatnio dorwałam kilka pozycji z serii "Angielski ogród" (Jane Austen i jej podobne w ładnej oprawie) i powiem, że samo patrzenie na te książki stojące na półce jest połową przyjemności. Oczywiście eBooki mają mnóstwo zalet - mi zwłaszcza podoba się idea zmieszczenia setki książek w torebce. Ale jakoś... No dla mnie to nie to samo.

Odpowiedz
avatar Kumbak
5 17

@singri: Tradycyjne książki mają zalety - np. ładna kolorowa okładka i kolorowe zdjęcia lub obrazki w środku. Ale jak jedziesz 3 godziny pociągiem albo masz przerwę między wykładami to jednak e-book wygrywa :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@singri: i książki, i e-booki mają swoje zalety. Mnie wygodniej szuka się czegoś w książce papierowej, ewentualne notatki i zakładki też, jest coś przyjemnego w nowej książce. Z drugiej strony, na czytniku mogę trzymać kilkadziesiąt/kilkaset książek i czytać dokładnie to, na co mam ochotę, przejść od razu do kolejnej części, a waży toto tyle, co telefon. Zresztą, wiesz, Ty wolisz jedno, ja drugie, ktoś inny trzecie. Ale wykłócanie się o to, że moje upodobania są jedynie słuszne, to już coś innego.

Odpowiedz
avatar wiwlm
29 29

Dobra, ja też nie lubię ebooków, dla mnie też brakuje im tej "magii słowa", "zapachu druku" i blablabla, a więc generalnie odczucia podobne do twojej znajomej. Ale ludzie, to są moje osobiste odczucia, w życiu nie indoktrynowałabym bogu ducha winnych czytelników ebooków... Żyjmy i pozwólmy żyć innym, niech każdy sobie czyta jak chce. :/

Odpowiedz
avatar bromba69
19 23

Jako istota uzależniona od słowa pisanego powiem krótko: książek papierowych nic nie zastąpi i delektuję się nimi bez ograniczeń w domu. Ale w torebce zawsze mam e-booka, bo zajmuje zdecydowanie mniej miejsca i mniej waży. I jak tylko zapowiada się dłuższe czekanie (kolejka na poczcie, w banku, u lekarza...) to mogę zająć się czymś co lubię.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
2 4

@bromba69: mam to samo, ale szkoda mi kasy na ebooka. Po prostu zawsze rpzed wyjazdem oprawiam sobie książkę, biorę zakładkę i wiem że tego dnia dokończę czytać daną książkę. Bo po co mi 1000 książek jak jednej, aktualnie nie skończyłam.

Odpowiedz
avatar Golondrina
5 5

@bromba69: Ja niestety ciągle noszę w torebce papierowe książki (co wymaga dużej torebki i solidnej krzepy), ale na wyjazdy wakacyjne już pomalutku zaczynam sięgać po e-booki. Nie stanie się to chyba nigdy tak naprawdę moją bajką, ale człowiek czasem musi myśleć praktycznie, niestety...

Odpowiedz
avatar bromba69
5 5

@Golondrina: No właśnie tylko o praktyczną stronę e-booka chodzi. Jest mniejszy i lżejszy, łatwiej w torebce go upchać niż np. "Grę o tron" w papierowej wersji. Zresztą, może nie przekonałabym się do tej formy czytelnictwa, gdybym nie została obdarowana czytnikiem przez moje dziecko. A jak już dostałam, to wypadało skorzystać :)

Odpowiedz
avatar Golondrina
-1 1

@bromba69: Niedługo mam urodziny (ładne, okrąglutkie) i chyba też naciągnę dzieci na porządny czytnik. A co tam, raz się żyje :) Jakbym nosiła czytnik, mogłabym mieć o połowę mniejszą torebkę i może nawet dałoby się coś w niej czasem znaleźć... :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2017 o 14:56

avatar Ara
17 19

Jak studiowala kulturoznawstwo, to powinna tez uczyc sie tam o tym ciemnym ludzie, ktory mial problemy z akceptacja czegokolwiek, co bylo nowe i kurczowo trzymal sie tego, co znane. I powinna wiedziec, ze to wlasnie walczenie z takim nastawieniem pozwalalo spoleczenstwu i technice sie rozwijac - gdyby tacy ludzie jak ona mieli decydujacy glos, to do odkrycia jej kochanego druku tez by nie doszlo. Ciekawe, czy ona zdaje sobie sprawe, ze jej odpowiednik kilkaset lat temu narzekal wlasnie na slowo drukowane i twierdzil, ze to nie jest prawdziwa literatura, ktora musi byc spisana recznie, miec zapach pergaminu i kalamarza, a litery oddawac charakter pisma przepisujacej osoby.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2017 o 9:50

avatar annabel
9 13

Mieszkam w innym kraju, ale uwielbiam czytac po polsku. Kiedys nosilam bagaze pelne ksiazek, z ktorych niektore przeczytalam tylko raz i teraz stoja na polkach. Od kiedy mam ebooka, czytam non stop, na ksiazki nie musze czekac zanim pojade do Polski, przeczytam tak 80 ksiazek rocznie. Co zrobilabym z 800 ksiazkami papierowymi podczas 10 lat? No i szkoda drzew.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 5

Kto za cokolwiek placi, gdy moze to miec LEGALNIE za darmo gdzie indziej, jest chyba glupi, albo nie zna sie. W obecnych czasach wiele jest za fryko, albo duzo taniej niz normalnie, tylko trzeba wiedziec, albo znalesc - gdzie. Szukajcie, a (moze) znajdziecie!

Odpowiedz
avatar Nicci
10 14

Grrr, tak mnie to wkurzyło, że aż założyłam konto. Jak, no JAK kulturoznawca może głosić takie uwstecznione poglądy!? Po kierunku, który tak poszerza horyzonty i wiedzę o świecie (przynajmniej z założenia)? Takie właśnie ameby utwierdzają innych w przekonaniu, że po studiach humanistycznych zostaje się bez żadnych kwalifikacji i wiedzy - owszem, jak się jest ciemnotą i nierobem i się przesiedzi trzy lata na dupie nie robiąc kompletnie nic, to tak się dzieje. I niestety, prawie wszyscy znani mi studenci kulturoznawstwa mają na studia wywalone, przez co po uzyskaniu dyplomu są tak samo zieloni jak świeżo po maturze. A uczelnia takich trzyma, bo przecież hajs się musi zgadzać... Szkoda, że to koszmarnie fałszuje obraz tych studiów i tej nauki w ogóle. Jako antropologowi in spe jest mi wstyd za takich ludzi jak panienka z historii. (Uff. Od razu lepiej.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2017 o 10:53

avatar singri
1 1

@OchydnaFormaDobra: in spe - w przyszłości. To z łaciny.

Odpowiedz
avatar timka
1 1

@singri: niestety nie każdy zna łacinę..

Odpowiedz
avatar singri
2 2

@timka: ja też nie znam, tylko parę zwrotów typu "vice versa", których zazwyczaj nie używam, żeby nie udawać mądrzejszej niż jestem...

Odpowiedz
avatar Golondrina
11 11

Moim zdaniem książka to książka. Liczy się treść, myśl autora i sposób, w jaki tę myśl opisał. A forma ma znaczenie drugorzędne. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez papierowych książek, ale zdaję sobie sprawę, że zapewne za kilkanaście lat będę w bardzo niszowej grupie odbiorców, bo książki w wersji elektronicznej są po prostu bardziej wygodne. I bardzo dobrze, że takie wersje powstają, bo dzięki temu więcej ludzi może czytać, a czytanie to jedna z największych przyjemności dostępnych człowiekowi :)

Odpowiedz
avatar Betoniarka
9 9

Wychodzi na to, że jestem mutantem, bo książki papierowe i ebooki mają u mnie takie samo poważanie ;) Biblioteczkę papierową mam imponującą, cały czas się powiększa i jestem z niej bardzo dumna. Ale codziennie dojeżdżam do pracy, daleko. I wtedy zawsze w torebce mam Kindle'a. To samo w kolejkach w urzędach czy do lekarza, na plaży i w dziesiątkach innych miejsc. Niech sobie moje bezcenne papierowe perełki leżą tam, gdzie powinny. Ja mam ten luksus, że jakąś książkę mam zawsze przy sobie. I naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy muszą koniecznie opowiedzieć się za którąś z opcji. Obie pięknie się komponują i ze sobą współgrają.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

Zachciało mi się studiować na obczyźnie. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że gdyby nie Kindle to prawdopodobnie pierwszego roku bym nie zaliczył albo bym splajtował. Wykładowcy są bardzo pomocni i bardzo wiele materiałów przesyłają nam mailem. Ale czytanie z komputera nie jest najlepsze dla oczu. Wystarczyło, że raz przeczytałem kilkanaście stron i miałem serdecznie dosyć. Nawet nie byłem w stanie się na tym porządnie skupić, bo gapienie się w monitor i czytanie czegokolwiek strasznie męczyło wzrok. Zwłaszcza, że czytanie w obcym języku zawsze jest trudniejsze i wymaga większego skupienia. Więc pozostały mi 2 opcje: drukować albo kupić Kindle. Jakbym to wszystko drukował, to po pierwsze byłbym zupełnie spłukany przez ciągłe zużywanie tuszy i papieru, a po drugie pokój miałbym zawalony notatkami. Także pozostał Kindle. Strzał w dziesiątkę. Małe, poręczne i bardzo dobrze się z tego czyta. Przyznaję, że też trochę książek pobrałem nielegalnie, za darmo, ale niestety aktualny stan budżetu jest co najmniej mało zadowalający. Niemniej trochę książek też kupiłem, a sporo klasyków można pobrać legalnie i za darmo. Amazon też ma różne promocje i właśnie stare klasyki można kupić za kilka centów. Także decyzję o kupieniu tego urządzenia uważam za bardzo trafioną, bo prawdopodobnie ratuj mnie przed utratą wzroku. Oczywiście wolę papierowe książki, ale mam na nie coraz mniej miejsca, więc rzadko jakąś kupuję. Do tego, jak wspomniałem, wszystkie materiały (fragmenty książek) przesłane przez wykładowców... Wydrukowany tekst nie zawsze oznacza książkę. Często to tylko parę kartek papieru do przeczytania. Jaka w tym magia? Żadna.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

Zachciało mi się studiować na obczyźnie. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że gdyby nie Kindle to prawdopodobnie pierwszego roku bym nie zaliczył albo bym splajtował. Wykładowcy są bardzo pomocni i bardzo wiele materiałów przesyłają nam mailem. Ale czytanie z komputera nie jest najlepsze dla oczu. Wystarczyło, że raz przeczytałem kilkanaście stron i miałem serdecznie dosyć. Nawet nie byłem w stanie się na tym porządnie skupić, bo gapienie się w monitor i czytanie czegokolwiek strasznie męczyło wzrok. Zwłaszcza, że czytanie w obcym języku zawsze jest trudniejsze i wymaga większego skupienia. Więc pozostały mi 2 opcje: drukować albo kupić Kindle. Jakbym to wszystko drukował, to po pierwsze byłbym zupełnie spłukany przez ciągłe zużywanie tuszy i papieru, a po drugie pokój miałbym zawalony notatkami. Także pozostał Kindle. Strzał w dziesiątkę. Małe, poręczne i bardzo dobrze się z tego czyta. Przyznaję, że też trochę książek pobrałem nielegalnie, za darmo, ale niestety aktualny stan budżetu jest co najmniej mało zadowalający. Niemniej trochę książek też kupiłem, a sporo klasyków można pobrać legalnie i za darmo. Amazon też ma różne promocje i właśnie stare klasyki można kupić za kilka centów. Także decyzję o kupieniu tego urządzenia uważam za bardzo trafioną, bo prawdopodobnie ratuj mnie przed utratą wzroku. Oczywiście wolę papierowe książki, ale mam na nie coraz mniej miejsca, więc rzadko jakąś kupuję. Do tego, jak wspomniałem, wszystkie materiały (fragmenty książek) przesłane przez wykładowców... Wydrukowany tekst nie zawsze oznacza książkę. Często to tylko parę kartek papieru do przeczytania. Jaka w tym magia? Żadna.

Odpowiedz
avatar mim
9 9

Zalety czytnika: - mniej drzewek wycinamy (co dziennie w pracy wiele papierów wyrzucam do kosza, więc mnie to mocno boli) - zaraz po skończeniu książki mogę sięgnąć po następną (ci co lubią czytać całe serie dobrze to rozumieją) - waga - poręczność - podświetlenie (bardzo przydatne jeśli ktoś jeździ komunikacją publiczną zimą - nie ma wtedy znaczenia czy kierowca włączy światło czy nie. Ponadto ekran nastawiony na największą jasność rzucony na górną półkę namiotu dubluje za lampę lub latarkę) - zdecydowanie łatwiej przewraca się "kartki" (szczególnie jeśli stoi się w autobusie/tramwaju i jedną ręką trzyma się poręczy). - urządzenie pamięta gdzie skończyłam czytać. Koniec problemu wypadającej zakładki i koszmaru zagiętych kartek! - możliwość zaznaczania cytatów, sprawdzania definicji itd. Co nie znaczy że nie czytam książek drukowanych. Mam ich mnóstwo i jak tylko nadejdzie lato i będę w stanie czytać przy świetle dziennym o 6 rano, to papierowe książki znów będą stałym gościem w mojej torebce.

Odpowiedz
avatar 33333
6 8

Widzę ,że jestem jedną z niewielu zwolenniczek ebooków. Uwielbiam czytnik i przestałam kupować książki papierowe. Dla mnie książka to treść , emocje wynikające z czytania a nie zapach kartek czy ich szelest.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
1 1

@33333: Też w pewnym momencie się ocknęłam, że generalnie - poza naprawdę ładnymi papierowymi wydaniami - to nie ma różnicy, bo dostaję dokładnie tę samą treść. Więc po co zawalać sobie półki bez sensu? Więc mam i ładny papier, i użyteczne ebooki :)

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 11

Spoko. Rozumiem, że nie ogląda też filmów, tylko chodzi wyłącznie do teatru? Bo przecież taśma filmowa zabija talent aktora swoją bezdusznością. Ludzie naprawdę lubią mieć problemy. :D

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

wrazenia zmyslowe... ja to zawsze mowie- 32 literki i takie malownicze halucynacje ;) a swoja droga proponuje pokontemplowac wrazenia zmyslowe, noszac ze soba 2 ksiazki- 1 jeszcze nie skonczona, druga nie zaczeta, ale wychodzimy/wyjezdzamy na tyle, ze te druga juz nadgryziemy ( daleko nie szukac- Bonda, Pochlaniacz ponad 600 str, Okularnik ponad 900 str) opcjonalnie wyjezdzajac gdzies na np. tydzien- ksiazki zajmuja pol plecaka. 70 litrowego. po 13 pobytach an Woodstocku sprawdzone und potwierdzone albo jeszcze inaczej. przeprowadzka. bez samochodu.mialam ich w zyciu 16 blogoslawie Kindla

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Ma rację - book=książka, e-book=elektroniczna książka. A nowe książki, te drukowane na śliskim papierze, śmierdzą. I nie znoszę jak ktoś obok miętosi takie kartki między palcami - dźwięk, taki wtedy powstaje jest dla mnie nie do zniesienia.

Odpowiedz
avatar izamarkow
2 2

Leżałem dwa miesiące na onkologii. Dość daleko od domu stąd żona miała słaby komfort odwiedzania. Dodając do tego to, że jestem czytoholikiem i czytam bardzo szybko potrafiłem przeczytać do jednej książki dziennie. Szczególnie nudząc się jak mops w szpitalnym łóżku. Teraz przeliczcie to sobie na sztuki, złotówki i kilogramy papieru leżące koło łóżka gdybym nie miał ze sobą tableta z e-bookami...

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Mueller. - Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.

Odpowiedz
avatar marius
1 1

Jeśli książka, to tylko drukowana, a nie e-book. Jeśli film, to tylko z kinematografu, a nie w telewizorze UltraHD. Jeśli silnik, to tylko parowy, a nie turbodiesel. Jeśli podróż, to tylko konno, a nie samochodem. Jeśli wycieczka do USA, to tylko drakkarem, a nie samolotem. Klasyczne rozwiązania mają swój urok, ale nie dajmy się zwariować i dajmy działać ewolucji (także wśród wynalazków).

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
1 1

Próbowałem dodać obszerny komentarz, jak ostatni osioł nie skopiowałem treści przed dodaniem obrazka no i komentarz poszedł w piekielne otchłanie piekielnych. Super. :/ Nie chce mi się już tego ubierać w nowe słowa, więc krótko: 0. Tekst na obrazku powyżej to cytat z jednej z książek Stanisława Lema. 1. Ctrl+F. Jak w 10 rozdziale zapomnę, kim był Mike i czy pojawił się na początku, czy może w trzecim rozdziale i czy to on właśnie miał pistolet, a może wcale go nie było, bo mylę z Mickey'em – nie muszę kartkować. 2. Syf. Jak jadę upaprany, niedomyty po jakiejś pracy czy innej imprezie na świeżym powietrzu pociągiem, to książkę bym pobrudził a tableta mogę brudzić ile mi się podoba, bo wystarczy odrobina płynu do okiem na szmatce. 3. Pojemność/objętość. Domowa biblioteczka w kieszeni zamiast plecaka książek. Warunek – musi być prąd, ale to akurat przeważnie mi dopisuje, w busz nie jeżdżę. Był też propapierowy wstęp, ale pal go sześć przez głupi skrypt. :(

Odpowiedz
Udostępnij