Będzie o braku tolerancji i poszanowania cudzych decyzji i światopoglądów.
Od paru lat nie jem mięsa. Nie jestem wegeterrorystką, nie zaglądam nikomu w talerze, uważam, że nic mi do tego co kto ma ma talerzu. Chciałabym, żeby inni tak samo odnosili się w stosunku do mnie. Choć mięsa nie jem, chętnie przygotowuję mięsne dania dla przyjaciół i rodziny.
O znajomych będzie mowa. Do paczki znajomych dołączył Dawid - nowy chłopak Ani. Zostałam zaproszona przez nią na obiad, więc siłą rzeczy padło pytanie co lubię, czy mam na coś alergię. Odpowiadam szczerze, że zjem wszystko, byle bez mięsa. Dawid wydawało by się zareagował normalnie, tzn. stwierdził, że dla niego to normalne, bo umawiał się wcześniej z wegetarianką, nawet polecił mi ciekawą restaurację. Muszę przyznać, że nie spotkałam się, by ktoś zareagował na luzie na to, że ktoś inny nie je mięsa, nawet z rodziną miałam niezłą przeprawę, ale to nadaje się na inną historię.
Po jakimś czasie znów nadarzyła się okazja, by zjeść coś wspólnie. I tu zaczęły się zgrzyty. O ile Dawid wydawał się być miły, to czasem wtrącał komentarze w stylu "moja eks nie jadła mięsa, bo nie mogła - problemy zdrowotne, a u ciebie to kaprys i ci przejdzie". Facet zdawał się nie przyjmować do wiadomości, że nie chcę poruszać tematu i sam zaczynał. Uznałam, że każdy ma prawo do swoich poglądów i tyle.
I tu największa piekielność. Dawid organizuje kolację. Nalega, bym się pojawiła i kusi smakołykami. Przychodzę do mieszkania Ani i Dawida zaraz po pracy, zmęczona i głodna jak wilk. Dawid pokazuje tacę z masą kanapeczek i mówi, że mogę spokojnie z tego brać, bo przygotował z myślą o mnie pasty - pokazuje "czerwona z pomidorem i papryką, ta warzywna, a ta ciemna jest z grzybami". Każe spróbować. Kanapki wielkości kciuka, a ja głodna jak wilk, więc zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, kiedy ostatnia z trzech była już z przełyku. Oprócz wyraźnego smaku grzybów dało się wyczuć wątróbkę. Pytam więc, czy na pewno dla mnie to było, a on z głupim uśmieszkiem "Smakowało?". Postanowił w ten sposób "nawrócić mnie".
Śmieszek teraz opowiada, jak to utarł mi nosa i zmusił tę zarozumiałą wegetariankę do zjedzenia mięsa.
Nie muszę dodawać, że kolejnych zaproszeń nie przyjęłam, ku ich wielkiemu zdziwieniu.
Facet dorosły, 40 lat na karku, a zachowanie gimbusa.
Nie tyle sam fakt zjedzenia mięsa mnie boli, co utrata zaufania do znajomych. Naprawdę facet wydawał się być normalny, udawał miłego tylko po to, by utrzeć komuś nosa?
De gustibus non est disputandum, czy ktos je mieso, czy nie, to tylko jego sprawa, a innym wara do tego. Prosto i wezlowato, tylko - tak trzymac!
OdpowiedzZjadłaś to zjadłaś. Wiesz, że od tego nie umrzesz. Ale dowiedziałaś się czegoś istotniejszego - jak niski poziom wartości on reprezentuje.
OdpowiedzTo pewnie jeden z tych śmieszków, co dolewają wódki niepijącym, gdy tamci nie patrzą. A tak serio, to nie wiem, czego oczekiwał? Że rzucisz mu się w ramiona w podzięce, bo tyle lat *zmarnowałaś* na warzywkach?
Odpowiedz@bluszczyk_kurdybanek: i leczą np. arachnofobię obrzucając pająkami... Na kretynów nie ma siły, trzeba odizolować.
OdpowiedzKolejny, który wie lepiej. Ja tak kiedyś dostałam sałatką z dużą ilością cebuli, po której zwyczajnie choruję. Teść zapewnił mnie, że mogę to jeść spokojnie, bo to specjalnie dla mnie... a potem był bardzo zdziwiony, że faktycznie mi zaszkodziło. Bo on uważał że to moja fanaberia i chciał mi udowodnić.
Odpowiedz@Tehanu: ja jestem uczulona na cynamon. w jednej knajpie jadłam ciasto, wcześniej pytałam o skład, cynamonu niby nie było. godzinę później leżałam czerwona, zapuchnięta, wszystko mnie swędziało i piekło naraz. wzięłam leki, na drugi dzień idę do knajpy i mówię, że musieli dodać cynamonu do ciasta. właścicielka z rozbrajającą szczerością powiedziała, że tak, dodaje je do każdego ciasta, zawsze. czemu nie mogła mi tego powiedzieć zanim to zjadłam? to takie dziwne, że ktoś może być na coś uczulony?
Odpowiedz@Mornigstar: Ja chyba jestem uczulony na grzyby. Chyba, bo tak do końca nie wiem, czasem mi nie szkodzą, innym razem szybko się cofają. Przez kilkanaście lat rodzina z uporem godnym lepszej sprawy podrzucała mi jedzenie z grzybkowa zawartością twierdząc, że to mięsko.
Odpowiedz@Jorn: Jestem uczulona na komary (ugryzienie boli tylko odrobinę mniej niż ugryzienie osy), a bąble mogą mieć ponad 20cm średnicy (zwykle 7-10cm), spróbuj to komuś wytłumaczyć.
Odpowiedz@Mornigstar: To teraz taki lajf hak dla Ciebie. Zamiast pytać w knajpach o skład dań zapytaj czy mają w składzie cynamon.
OdpowiedzCo taki chciał osiągnąć oszukując autorkę ? Satysfakcję, że ją oszukał ? Choć i tak nie udało mu się. Chyba też już wiadomo, czemu poprzednia panna go zostawiła.
OdpowiedzPodobny do mojego inteligentnego inaczej byłego, który na imprezach ze szwedzkim stołem potrafił dolać mięsnego sosu do stojącej obok potrawy przygotowanej dla wegetarian. A tak o, przecież niezła akcja, hyhy... :/
Odpowiedz@Nimfetamina: hah, albo do restauracji, podajacych pierogi ze szpinakiem lub kapusta i grzybami, polane skwarkami... ( niewspomniane w menu) ja nie rozumiem, jak mozna takie rzeczy w ogole robic, przeciez mozesz czlowiekowi zrobic krzywde, zwlaszcza, jeli ma na cos silna alergie, a taka osoba potraktuje unikanie jakiegos skladnika jako " nowomodny wybryk" i probuje na sile przekonac...
Odpowiedz@bazienka: Ja zawsze podkreślam 3 razy, że chcę bez skwarek. Tak na wszelki wypadek (a i tak dwa razy dostałam ze skwarkami mimo to)
OdpowiedzJa nie trawię ogórków, czuję się po nich strasznie. I gdy zamawiałam sobie w restauracji hamburgera, zaznaczyłam, że ma być bez tego warzywka. Dostałam z. Odesłałam, kelnerka przeprosiła, a od znajomego usłyszałam, że "no jak już ci dali to mogłaś zjeść, co ci zaszkodzą 2 plasterki". Debile są wszędzie i nic na to nie poradzisz.
Odpowiedzfacet debil, podstep ze tak powiem " sie nie liczy", wiec nie ma czym sie chwalic debil podwojny, bo po dlugim niejedzeniu miesa przestawiaq sie metabolizm i podanie miesa znienacka moze sie skonczyc dosc gwaltownie pamietam, jak sama wege bedac ok rok, usmazylam makaron z warzywami na oleju, ktory, jak sie potem okazalo, byl uyty juz do podsmazania kielbasy 2 dni w lazience, dobrze, ze ergonomiczna, bo i gora i dolem... jak dla mnie kwalifikuje sie to pod narazenie na utrate zdrowia ( jak w innej historii, gdzie bratowa celowo sporzadzila potrawy ze skladnikami, an ktore autorka byla uczulona, wmawiajac, ze jest wrecz przeciwnie)
Odpowiedz@bazienka: Za każdym razem do smażenia powinno się użyć nowego oleju. Zresztą ile go tam mogło być? Do warzyw potrzeba tego tylko trochę, do kiełbasy też, przecież ma sporo tłuszczu w sobie. Takie "oszczędzanie" się kupy nie trzyma.
Odpowiedz@burninfire: hah tu lenistwo z myciem patelni bardziej ;) a ja niestety mam "dwukierunkowy" zoladek
OdpowiedzMoja wife ma tak z papryką. Chodzi oczywiście o owoc nie o sypką. Dusi się po niej jakby ktoś jej odciął powietrze. Oczywiście nie pomagają tłumaczenia. Moja matka musiała się przekonać osobiście, bo słowo żony, moje a nawet wnuczki to za mało...
Odpowiedzhttps://www.youtube.com/watch?v=IC-ZBJ-Kw2E
Odpowiedz