Chciałam złożyć serdeczne podziękowania mamie Adasia z przedszkola, gdzie odbywam staż. Kobieta przeprowadziła syna z gorączką, zostawiła go w szatni i wyłączyła telefon. Mały od rana dosłownie lał się przez ręce, trzeba było go odizolować od grupy. Siedziałam z nim w oddzielnej sali, aż mama łaskawie odbierze telefon.
Przyjechała po 5 godzinach. Podczas rozmowy z dyrektorem przyznała się, że synek od wczoraj bardzo gorączkował, kaszlał, ale ona nie mogła odwołać fryzjera i kosmetyczki.
Dzięki pani leżę teraz z 40-stopniową gorączką i zapaleniem oskrzeli.
Nie można w takiej sytuacji zawiadomić policji? Pytam serio, bo wydaje mi się, że to już narażenie życia i zdrowia dziecka.
Odpowiedz@lady0morphine: może nie tyle policja co opieka społeczna byłaby bardziej na miejscu.
Odpowiedzjuż to kiedyś pisałam pod podobną historią. sorry, dopóki nie będziecie jakoś karać takiego zachowania, to będą sobie pozwalać. trzeba było wezwać albo policję, albo opiekę społeczną, no COŚ zrobić.
Odpowiedz@hulakula: Na olewającego telefony opiekuna chorego dziecka stosuje się wezwanie pogotowia do dziecka. Przedszkolanka nie oceni czy dziecko jest lekko chore czy mocno. Zbada temperaturę, odizoluje zarazę i woła stosowne służby. I od tego momentu opiekę nad dzieckiem przejmuje pogotowie.
Odpowiedz@SirCastic: i wtedy chyba pogotowie powiadamia policję skoro nie ma opiekunów? i toczy się jakieś postępowanie. poza tym- w takiej sytuacji-skarga do opieki społecznej by też nie zaszkodziła. np. dostaliby kuratora, i od razu by poczuli, że coś nie halo.
Odpowiedz@SirCastic: Wklasnie chcialem to samo radzic. Jak maly "lał się przez ręce", to nie trzeba czekac, az sie ostatecznie wykonczy, tylko trzeba koniecznie zaraz zawolac pogotowie w tak ostrym wypadku, nie czekajac na kontakt z rodzicami.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: jak już to pomoc społeczna ;p @hulakula: pomoc społeczną.. nie ma żadnej opieki społecznej.. i są OPSy i DPsy MOPSy- czyli Ośrodki POMOcy społecznej.. nie opieki.. Pomoc to nie opieka..
Odpowiedz@timka: skrót myślowy. i tak wszyscy wiedzą o co CHO.
OdpowiedzMożna normalnie wezwać pogotowie do takiego dziecka. Po drugie- coś mi tu śmierdzi. Matka tak bez ogródek przyznała się dyrektorce że przeprowadziła chore dziecko świadomie bo szła do KOSMETYCZKI? Przecież takie zachowanie kwalifikuje do skreślenia dziecka z listy i usunięcia to z przedszkola....
Odpowiedz@Evergrey: wiesz, są sytuacje o których się filozofom nie śniło...
Odpowiedz@Evergrey: W kwestii głupoty. Do jednego z bloków przyjechało pogotowie, okazało się, że dziecko w łazience się potruło czadem, na szczęście nie było zagrożenia życia, ale jednak coś jest nie tak. Ojciec następnego dnia z rana pobiegł do spółdzielni i urządził dziką awanturę. Jeszcze tego samego dnia w jego mieszkaniu zjawił się administrator osiedla, kominiarz i sam prezes. Okazało się że wszystkie otwory wentylacyjne były pozaklejane folią, bo wiało, a facet był na tyle głupi, że po tym wydarzeniu i awanturze nawet nie zdjął tego.
Odpowiedz@Evergrey: owszem, jestem w stanie w to uwierzyć. znałam osobę niepełnosprawną ( osoba na wózku) studiującą w trybie dziennym i wymuszającą na kolegach notatki, na wykładowcach ulgowe traktowanie. i ta osoba potrafiła PUBLICZNIE się skarżyć, że przecież wszyscy powinni zrozumieć, że jej się czasem nie chce na zajęcia/ćwiczenia przychodzić. no tak jakby wszystkim innym się zawsze chciało...
Odpowiedz@hulakula: "Wymuszająca na kolegach notatki, na wykładowcach ulgowe traktowanie", w jaki sposob mozna cos takiego WYMUSIC? Biciem? Szantazem? Donosem na policje? Do tego zawsze potrzebny jest roszczeniowy i glupek, dajacy sie wykorzystac.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: po prostu ciągłe żale w miejscach publicznych, społecznościówkach i gdzie się tylko dało, jacy to wszyscy są nieużyci i nie chcą się dostosować do widzimisię tej osoby. grupa dla świętego spokoju ustępowała, wykładowcy odpuszczali, żeby tylko przepchnąć. i tylko teraz ta osoba się szczerze dziwi, że jakoś nie miała kolegów i koleżanek na roku.
OdpowiedzW takim wypadku powinno się spróbowac skontaktować z rodzicami dziecka. Jak się uda, to informujesz że dzieciak potrzebuje opieki lekarskiej i albo rodzic go zabierze, albo jesteś zmuszona zadzwonić po pogotowie. Jak nie można (bo np. wyłączyli telefon), to wzywamy pogotowie. W czasie oczekiwania na służby małego izolujemy od reszty i próbujemy jeszcze raz dzwonić do rodziców. Po przyjeździe pogotowia informujemy, że mały jest chory, prawie mdleje a z rodzicami kontaktu nie ma. W tym momencie ustalenie dlaczego rodzice zostawili chore dziecko w przedszkolu oraz dlaczego nie ma z nimi żadnego awaryjnego kontaktu nie jest juz Twoją sprawą. A na ew. awanturę ze strony rodziców masz podkładkę, że próbowałaś się dodzwonić. Parę takich akcji i do większości rodziców może w końcu dotrze, że chorych dzieci nie zostawia się w przedszkolu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2017 o 22:56
@poprostumort: jak przedszkolem rozwiązałoby umowę z takim rodzicem- fejm by poszedł. i inni by się bali odstawić taką akcję.
Odpowiedzbylo wezwac pogotowie i policje i niech sie matka tlumaczy co innego, jak dziecko nagle zachoruje a co innego jak takie dziecko swiadomie w przedszkolu ktos zostawi nalatalaby sie po pogotowiach opiekunczych, to moze by cos do pustego lba doszlo potlumaczyla z narazania na utrate zdrowia lub zycia przynajmniej kuratorowi a dzieci chetnych na miejsce jej synka na pewno jest mnostwo
Odpowiedz