Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak to mam w zwyczaju, będzie długo, bo nie lubię się rozdrabniać…

Jak to mam w zwyczaju, będzie długo, bo nie lubię się rozdrabniać ;).
Tak się fajnie złożyło, że dzięki szybko zdanym egzaminom, udało mi się mieć nieco ponad dwa tygodnie wolnego. Pomyślałam, że dobrze byłoby przez ten czas zarobić trochę grosza.
Ale nie. Zadzwoniła ciocia, czy nie chciałabym "przygarnąć" do siebie jej ukochanego synka Michasia na ferie. W sumie młodszy ode mnie niedużo (ma 18 lat), dodatkowo podobno chciał lepiej poznać Wrocław bo zamierza tu studiować. Mieszkam z dwoma kuzynami (21,22 lata) i narzeczoną jednego z nich, więc fajnie bo sama rodzinka.
Z Michasiem jedyny kontakt jaki mamy (ze względu na odległość), to portale społecznościowe i ewentualnie telefon. Ale to nic, niech chłopak przyjedzie.

I tak oto w niecałe dwa tygodnie, poznałam największego maminsynka i jedną z piekielniejszych matek w swoim życiu. Ostatni raz w cztery oczy widzieliśmy się z Michasiem jak miałam jakieś 10 lat i miło to wspominam, ale teraz było dokładnie odwrotnie. No i już nie jestem cudowną siostrzenicą ani kuzynką.

1.DWORZEC
Już na PKP były problemy, choć może to jeszcze nie było takie piekielne; po prostu w dzień przyjazdu Michała miałam ostatni egzamin, a wydział mam na drugim końcu miasta. (Inni domownicy byli również na uczelni/w pracy). Powiedziałam o tym ciotce i ustaliliśmy, że zamówię Michałowi taksówkę prosto pod nasz dom. Adres wysłałam SMSem i do niego i do niej. Taksę zamówiłam i wio na egzamin.
2 godziny później byłam już na PKP, bo on ZGUBIŁ SMS z adresem, a nie widział nigdzie taksówki z napisem XYZ i numerem przewozu, który również mu wysłałam. No trudno, jedziemy do domu tramwajem. Może faktycznie trochę moja wina, bo mogłam podać przewoźnikowi jego numer, ale nie sądziłam, że tak prostą sytuację jak przejazd z punktu A do B można spi*przyć. Nawet jeśli to obce miasto.

2.GOTÓWKA
Dla mnie osobiście Wrocław nie należy do nazbyt tanich miast, ale nigdy niczego mi nie brakowało; korzystam ze wszelkich zniżek dla studentów, nie wydaję pieniędzy na "pierdoły", a jeśli wiem, że szykuje się na przykład jakaś większa impreza, to po prostu oszczędzam. Michałek nigdy w życiu nie pracował. Bo po co, skoro mama mu daje? Jego budżet na 11 dni wynosił... 120 złotych. Z tego jeszcze miał kupić bilet powrotny. Oczywiście mogliśmy "postawić" kilka atrakcji za swoje, ale jako studenci fortuny nie mamy, a dodatkowo trzeba jeszcze opłacić sporą kwotę za mieszkanie no i coś jeść. Michał koniecznie musiał jadać w drogich lokalach, a kawa tylko ze Starbucksa czy innego tym podobnego. Kiedy zrobiłam schabowe na obiad, nie tknął, bo to "tandeta dla Polaczków, a poza tym kaloryczna" :D To sobie nie jedz, nikt cię nie zmusza.
Nie chciałam dzwonić od razu w pierwszy dzień do ciotki, żeby nie wyszło żem sknera. Zrobiłam to dzień później, bo ciśnienie mi skoczyło na widok...

...3.LISTA ATRAKCJI
Michaś przyniósł wydrukowaną kartkę A4 z notkami, gdzie chce iść. Było tam kilka podstawowych muzeów, Sky Tower,teatr,aquapark itp. Ale...duża część z nich w okresie ferii, miała już zarezerwowane miejsca tudzież wyprzedane bilety. A jeśli chodzi o bilety- 120 zł zwyczajnie nie wystarczyłoby na to wszystko. Dzwonię do cioci i delikatnie sugeruję, że może przelałaby Michałowi na konto jeszcze XXXzł, bo tyle może mu nie wystarczyć, a poza tym chcielibyśmy wyskoczyć na kilka imprez na miasto z okazji moich urodzin.
(Kwestia imprez została przemilczana, ale do tego wrócę :D). Otóż dowiedziałam się, że ona myślała, że skoro my ZAPRASZAMY do siebie jej syna, to jesteśmy finansowo w stanie zapewnić mu bilety i karnety na wszystko. No nie, ciociu, musimy opłacić mieszkanie, a nie zarabiamy milionów. Z wielkim fochem dosłała dwa dni później 80zł... .

4.SPOWIEDŹ
Telefon do/od mamusi. 10 razy dziennie. Poza tym 5 telefonów od ciotki do mnie. Co je? A dobrze mu tam? Ale nie sprowadzacie żadnych dziewuch? (wtf?!) a kurtkę i czapkę nosi?
Wytrzymałam aż trzy dni, potem wyłączyłam telefon i powiedziałam, że musiałam oddać do naprawy. Zamiast tego narzeczony pożyczył mi swój stary telefon, żebym mogła kontaktować się z innymi ludźmi ;)
Ponadto rozmowa Michasia z mamą wyglądała mniej więcej tak: "No mamuś wstałem o 9, potem POSZŁEM do łazienki, zjadłem dwa tosty i jajko...". Jeszcze brakowało opisu czy dwójkę robi na miękko czy twardo.

4.CWANIACTWO
Ja wiem, że faceci później dorastają, ale... Michał okazał się (jak zgodnie między sobą stwierdziliśmy) mentalnym 13-latkiem w ciele 18-letniego chłopa. Na dodatek takim spuszczonym ze smyczy. Cwaniakował, "chwalił się"(?) paleniem papierosów (u nas w domu czasami jeden z kuzynów popala, wychodzi wówczas na balkon i nie zdarza to się często). Michaś natomiast przyjechał zaopatrzony w cztery "wagony", a palił zawsze tylko jak gdzieś wychodziliśmy (wcześniej próbował w toalecie, ale jeden z kuzynów dał mu do zrozumienia żeby lepiej tego nie powtarzał). Robił to z wielkim namaszczeniem, tak by wszyscy widzieli i czuli smród cienkiego mentola.
Spytałam co ciocia na to, że tak dużo pali. Coś tam wymamrotał, że nic i żeby mamie nie mówić bo mu łeb urwie :D Całkowite obnoszenie skończyło się, gdy dostał mandat za palenie na przystanku. Przyznam, że widziałam jak niebiescy idą w naszą stronę, było ciemno, on był odwrócony przodem do mnie a tyłem do nich. Ale nie zareagowałam. Mandat- 50zł, mina przerażonego Michała- bezcenna. Próbował z początku namówić mnie, bym wzięła jego winę na siebie. Już pędzę.

5.SNOWBOARD
Jako, że moje rodzinne miasto położone jest w górzystym terenie, a ja dość długo w przeszłości dorabiałam sobie jako instruktorka snowboardu, postanowiliśmy na dwa dni wrócić (ja z Michasiem) do mojego narzeczonego i wybrać się na narty/deskę. Michał wielce podekscytowany, bo on na youtubie oglądał "jak oni zaje*iście skaczą!" i też tak będzie. Miałam co do tego wątpliwości, bo pierwsze dni nauki są trudne i dość dużo osób się zniechęca, ale nic nie mówiłam. Oczywiście po wskazówkach życiowych od cioci, że Michaś ma mieć kask, rękawiczki i wszystko i najlepiej ochraniacze (najlepiej NOWE ZE SKLEPU!!), żeby nic mu się nie stało, pojechaliśmy. Dałam mu jedną ze swoich desek, z resztą też nie było problemu. Jakby rzuciła dwa tysiaki, to kupilibyśmy mu w miarę dobry sprzęt, ale nie rzuciła, więc biedaczek musiał mieć po kimś.
Odziany od stóp do głów, uczy się wjeżdżać orczykiem. Po setnym razie, z moją pomocą, udało się wjechać. Po kilku upadkach na tyłek, odpiął deskę z nóg, rzucił ją w zaspę (prawie w drzewo) i powiedział, że "on to pie*doli". Resztę dnia spędził w barze na stoku, potem jeszcze wyszedł, żeby strzelić sobie kilka fotek z dechą i wrzucić na fejsa czy inne badziewie, chwaląc się jak to cudownie się śmiga na stoku.

6.IMPREZKI
Mieliśmy w planach przeznaczyć dwa wieczory na kluby.
Wieczór pierwszy- razem z jednym z kuzynów [D], umówiliśmy się z naszymi wspólnymi znajomymi najpierw do jakiejś klimatycznej knajpki na piwo, a potem kluby.
Oczywiście telefon do mamusi. Akurat stałam obok, gdy tylko z ust Michała padły słowa "impreza", z głośnika usłyszałam okropny wrzask. Chłopak się prawie rozpłakał, więc poprosiłam ciotkę do telefonu. Po ciężkich negocjacjach, udało mi się zapewnić, że jej synkowi nic się nie stanie i nikt go nie będzie do niczego zmuszał. Cóż, Michał jest przecież za młody na jakikolwiek alkohol, ma pić tylko soki, a jeśli widziałabym przy nim jakieś OBCE WYTAPETOWANE PINDY, mam natychmiast je odgonić :D. Oczywiście nie zamierzałam się obchodzić z nim jak z jajkiem. Ma 18 lat, wie co robi. Przynajmniej powinien.
W pierwszym barze- jedno małe piwo. Potem drugie małe piwo. Do klubu wszedł wstawiony. Starałam się jednocześnie bawić i mieć go na oku. Oczywiście się nie udało.
Około godziny 2, gdy impreza się rozkręcała, zalanego w trupa Michasia wyniosła ochrona. Nie wiem czym i kiedy się tak załatwił. Cóż, z ciężkim sercem zamawiam taksę i jedziem do domu.
Wieczór drugi, czyli moje urodziny. Michaś nadal na kacu, ale on koniecznie chce iść z nami, bo jak nie to ZADZWONI DO MAMY I SIĘ POSKARŻY. A dzwoń, powiem jej jak wczoraj jej synek się zachowywał. Może i byłam piekielna, zostawiając go z przyszłą szwagierką, która jutro miała iść do pracy, ale nie chciałam zniszczyć sobie imprezy. I chyba na dobre mi to wyszło.

7.DZIEWCZĘTA
Nie mam pojęcia, dlaczego ciotka miała takie podejście do dziewczyn. Michaś raz powiedział, że miał dwie dziewczyny, ale przez to, że musiał trzymać w tajemnicy przed mamą, to nic z tego nie wyszło. "Bo mama powiedziała, że ona mi sama poradzi i teraz nie mam się czym przejmować bo za młody jestem". No cóż... ich sprawa. Telefon do Michała- ciotka chce ze mną natychmiast rozmawiać. Wściekła jakbym nie wiem co zrobiła jej dziecku. Mam NATYCHMIAST USUNĄĆ TO ZDJĘCIE, bo ona sobie NIE ŻYCZY żeby jej syn pokazywał się z takiej strony i to z TAKIMI dziewczynami. Ja z miną wtf, pytam się ciotki o co chodzi. Na prawdę nie miałam pojęcia o czym ona mówi. Potem się okazało- jak byliśmy dzień wcześniej w barze, Michał zrobił nam wszystkim zdjęcie (nie zwróciłam nawet uwagi na to) i wrzucił to na SWOJEGO facebooka. Cóż, nasze koleżanki może nie są przeciętnymi dziewczynami (włącznie ze mną- trzy czerwono/rudo włose, jedna z tatuażem na dekolcie, a trzecia w dredach), ale nie widzę powodu siania paniki. Powiedziałam mu, żeby wyjaśnił wszystko matce, a czy to zrobił to nie wiem.

8.PRZEDWCZESNY WYJAZD
Nie daliśmy rady. Kroplą przelewającą czarę było to, że Michał na owej imprezie przepuścił całe pieniądze (jak się okazało, miał jeszcze ok.400zł na karcie, o czym łaskawie nas poinformował podczas imprezy, gdy zwróciłam mu uwagę, że drink za 32zł to niedobry pomysł). Zadzwoniłam do ciotki, że plany mi się zmieniły i że semestr zaczynam wcześniej. Na szczęście uwierzyła.

Zapłaciłam mu za ten bilet, ale nigdy więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji. Może i powinnam powiedzieć ciotce o zachowaniu Michała (który NIE JEST JEDYNAKIEM wbrew pozorom [często spotykam się nie wiem dlaczego z opinią jedynak=rozpuszczone dziecię]; ja jestem i nigdy w życiu tak się nie zachowywałam), ale jak sobie wychowała, tak teraz ma.
I będzie mieć, synka, który w przyszłości będzie miał dwie lewe ręce do wszystkiego poza przepuszczaniem ciężko zarobionych pieniędzy rodziców w myśl, że mu się NALEŻY. A na starość nie będzie kto miał podać jej szklanki wody. Jakoś nie szkoda mi takich ludzi. Rodziny się nie wybiera, ale wstyd mi za takie osoby.

rodzina ferie rozpuszczone dzieciaki Wrocław

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
22 32

Nie rozumiem dlaczego ludziom tak bardzo zależy żeby mieć dzieci skoro to wcale nie jest taka pewna inwestycja jak się wydaję. Zaraz wyjaśnię, dlaczego antynatalizm jest lepszym wyjściem niż posiadanie dzieci: 1. Rozmnażając się zwiększasz entropię w układzie i przyspieszasz śmierć cieplną Wszechświata. Oczywiście najbardziej optymalnym wyjściem byłoby się zabić ale zakładam, że tego nie chcemy. 2. Masz więcej kasy na piwo, dziwki, pizzę, wódę, gry i co tam lubisz, nie musisz inwestować w wyprawkę dla gówniaka a nigdy nie masz gwarancji że to ci się zwróci. 3. Nie wiesz co z niego wyrośnie a na to żeby dziecko wyszło na ludzi musi złożyć się kilka czynników. Po pierwsze trzeba znaleźć kobietę która by chciała ci to dziecko urodzić, po drugie musi do zapłodnienia dojść, po trzecie fajnie by było jakby jednak dziecko nie miało downa, turnera, aspergera itd. po czwarte trzeba je wychować, po piąte nawet to nie daje ci gwarancji że jak dorośnie to nie stanie się nowym Hitlerem albo Fritzlem i nie będzie trzymał dziewcząt 20 lat w piwnicy. Tak więc jakbyś tak popatrzył obiektywnie to bilans strat i zysków przemawia na korzyść nieposiadania dzieci.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
6 6

@Drill_Sergeant: Punkt 2 przeważa :D

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 5

@Drill_Sergeant: Wielce Czcigodny Panie Drill! Generalnie, w aspekcie globalnym ma Pan rację. Poza może punktem 2 - to znaczy ten punkt może być, ale z innymi priorytetami finansowymi. Ale do takiego spojrzenia dojrzewa się z wiekiem - gdy już ma się dzieci albo i wnuki. A prywatnie? Czy gdyby Pan nie miał dzieci, Pańska ziemia nadal by rodziła chleb? Może i tak - musiałby ją Pan oddać w obce ręce i teraz patrzeć, jak kto inny marnuje lata Pańskiej upiornej harówy (zakładam, że Pan jeszcze pamięta orkę koniem i koszenie kosą, bo w czasach Pańskiej młodości takie dobra, jak traktor z przyległościami, były dostępne tylko dla tego "dobrego", spółdzielczego sektora)? Nie wiem, czy w obliczu takiej tragedii nie wylądowałby Pan przedwcześnie na cmentarzu... A dzisiaj - choć Pan musi sam wszystkiego gospodarskim okiem dopatrzeć, niczym Maciej Boryna - w rękach dzieci i wnuków wszystko kwitnie... Ukłony ślę.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
2 2

@Drill_Sergeant: I jeszcze jedno: co prawda jestem głęboko przeciwna staraniu się o dzieci TYLKO po to, żeby miał nam kto podać na starość tę szklankę wody. Bo może akurat wcale nam się nie będzie chciało pić :)? Ale zakładanie, że zawsze będziemy fit, sprawni i zaradni trochę trąci pychą. Tego nikt nie wie. Weźmy chociażby Waszą Sierżancką Dostojność: nie wiem, jak Pan ma daleko do miejsca, w którym może Pan wysłuchać Mszy Św. (nomenklaturowe info dla młodych: "uczestnictwo we Mszy Św." to wynalazek Vaticanum II, wcześniej Mszy się "słuchało". Pan Sierżant, jak wiemy, uznaje tylko Mszę trydencką), ale podejrzewam, że trochę tych kilometrów jest. Nie wiem też, czy Pan jeszcze prowadzi, ale jeśli jest Pan w nielicznym gronie szczęśliwych kierowców z takim PESEL-em, to może się to zmienić w ciągu paru lat, a nawet miesięcy. Gdy już do tego dojdzie - będzie Pan z całego serca dziękował Stwórcy, że dał Panu kochające dzieci i wnuki, że dzieki nim nadal Pan może praktykować wiarę wedle własnych przekonań.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@Drill_Sergeant: Ej, ale nie przesadzajmy. Z Turnerem i Aspergerem generalnie da się żyć samodzielnie bez jakichś wyjątkowych trudności. Z Downem to rzeczywiście różnie bywa. Tak tylko mówię. :)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
9 9

@dziqs1987: Ta? :P Dziwne, bo jak tylko mogę to uciekam z powrotem na moje kochane zadupie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2017 o 13:07

avatar paski
5 5

" Michaś natomiast przyjechał zaopatrzony w cztery "wagony" "- może jednak ciotka dała mu więcej pieniędzy niż te 120 zł ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
7 7

@paski: Może miał na tej karcie jeszcze więcej, tego nie wiem, do portfela mu nie zaglądałam :D Do tych 400 przyznał się dopiero na imprezie ;)

Odpowiedz
avatar Dominik
8 10

Dlugie. Ale masz plusa, bo fajnie sie czyta!

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@Dominik: Dziękuję ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Dobrze się czytało. A chłopaka żal bo zaburzona matka hoduje kalekę

Odpowiedz
avatar Habiel
19 19

Zaprosiłam koleżankę do siebie na weekend- cud, że dostała pozwolenie. Koleżanka co chwilę musiała się meldować mamie i to nie w sensie "Mamo, dojechałam i idziemy na miasto" tylko "Mamo, dojechałam, Habiel mnie odebrała, teraz będziemy jechały tramwajem numer 8"; po dojechaniu do mojego mieszkania (dosłownie 10 minut później) "Tak, jesteśmy mieszkaniu, jest mi ciepło, nie jestem głodna, idę zaraz do toalety". Wieczorem nie odebrała jednego telefonu. Mama kazała jej wracać w trybie natychmiastowym, najbliższym pociągiem. Dzwoniła do mnie, że ja mam ją odwieźć do naszego rodzinnego miasta, bo sama ona nie może jechać. Dziewczyna, lat 20, studiuje 60 km od domu i gdy ma zajęcia melduje się SMSem, gdy idzie ulicą dzwoni do mamy. Ja bym nazwała to już prześladowaniem, koleżance to pasuje. Tylko dziwi się, że znajomych ma jakoś mniej i chłopaka nie umie znaleźć. I nie jest jedynaczką- ma dwie młodsze siostry, które tak prześladowane nie są.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 9

hahahahah nie placilabym za nic a juz na pewno nie za bilet powrotny niech ciotka kombinuje

Odpowiedz
avatar mabmalkin
12 14

@bazienka: To oznaczałoby, że zanim wytłumaczyłabym jej w jaki sposób stracił pieniądze i zanim namówiłabym ją żeby wysłała, to mielibyśmy go na głowie jeszcze kilka ładnych dni :D

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 12

@mabmalkin: nie no czemu? istnieje bilet kredytowany a ze doplaca sie do niego 200 zl... no coz ich problem

Odpowiedz
avatar mabmalkin
1 3

@bazienka: Nie była to jakaś zawrotna suma więc nie widzę problemu ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 7

@mabmalkin: a ja widze problem w sponsorowaniu ludzi, ktorzy radosnie przepiertalaja swoja kase bo licza, ze za nich zaplacisz

Odpowiedz
avatar mabmalkin
2 2

@bazienka: Ja widzę cebulactwo w wysyłaniu swojego dziecka na dwa tygodnie z taką gotówką w kieszeni. Wierz mi, że nie zapłaciłabym mu za bilet, gdyby był to dla mnie jakiś olbrzymi wydatek i gdybym na prawdę chciała robić z tego jakiś wielki problem, to byłabym... piekielna. Ale wolałam zaoszczędzić czasu, zapłacić pieprzone 30 zł. i spędzić resztę czasu z narzeczonym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2017 o 23:43

avatar mabmalkin
0 0

@bazienka: Kiedyś trafi na kogoś, kto nie zasponsoruje mu nawet browarka ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@mabmalkin: i po co liczyc na "kiedys" i zrzucac to na innych zamiast wlasnie tak go potraktowac? jak doroslego? ponoszacego konsekwencje wlasnych czynow?

Odpowiedz
avatar ljubomora
0 0

@mabmalkin: Naprawdę*. :) W historii też. ;)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
12 12

Jakkolwiek jest jest wkurzające i podziwiam że i tak długo z nim wytrzymaliście, to jednak współczuję temu chłopakowi. Kiedyś prędzej czy później będzie zdany tylko na siebie a wtedy pęknięcie mydlanej bańki i twarde lądowanie na tyłku da mu mocno w kość.

Odpowiedz
avatar burninfire
-1 9

1. Człowiek ma 18 lat - matka dzwoni się zapytać czy on może przyjechać. 2. Przyjeżdża. Zamawia się mu taksówkę, zamiast po prostu podać adres i "radź sobie sam, na jakdojade.pl znajdziesz jak dojechać do mnie, albo wezwij sobie taksówkę". 3. Informuje, że ma 120 zł na 11 dni. Powiedziałabym, że spoko, jak zamierza tu tyle siedzieć to chyba powinien zacząć szukać przepisów na jakieś zupy. Bilet do domu też kosztuje - niech odłoży na to pieniądze już teraz. Cóż, częstuje się go obiadem. Wybrzydza. 4. Kontaktuje się cały czas z jego matką, z góry zakłada się, że ten dzieciak jest istotą niezdolną do samodzielnego myślenia. 5. Przymyka się oko na jego wybryki. 6. Dzieje się to, co się stało. Kto tu jest sobie winny? Po dotarciu do punktu trzeciego odparłabym ostro, że nie zamierzam mu nic stawiać. I tak mieszka za darmo, a noclegi we Wrocławiu to przynajmniej te 40 zł/dobę (jakieś wieloosobowe pokoje) i to tyle, ile mógłby ode mnie oczekiwać. Po co, lepiej opiekować się bezbronnym dzieckiem, a na końcu poużalać się na ludzi, którzy to robią.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
1 5

@burninfire: Nie wiem jak u Ciebie,ale ja zrobiłam to przez czystą uprzejmość i chęć zrobienia dobrego "pierwszego wrażenia". Wzięłam go pod opiekę, więc chyba logiczne, że w jakiś sposób zwracałam na niego szczególną uwagę i liczyłam się z tym,zgadzajac się na jego przyjazd. Nie sądziłam tylko, że będzie aż tak źle. A jeśli chodzi o pieniądze,nie wydałam na niego więcej niż sama sobie postanowiłam, ale akurat mój portfel to moja sprawa ;) Jedzenie i inne rzeczy kupował sobie sam,u mnie miał nocleg. A i nie uważam, że udałoby mi się nagle odmienić jego zachowanie i styl bycia w kilka dni, zostawienie go bez "opieki" skutkowałoby pewnie jakąś katastrofą i byłoby dużo papierkowej roboty ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2017 o 7:24

avatar Jorn
-5 5

Ludzie, co wy macie z tymi jedynakami? Moja matka też się tych bzdur nasłuchała i potem przez całe dzieciństwo i nastoletniość zawsze byłem tym w rodzinie i wśród znajomych, któremu wolno było najmniej. I to często dla zasady, że ma być mi wolno mniej, bez względu na to, czy ma to sens, czy nie (przykład: wielki spęd rodzinny, miejscowi kuzyni proponują przyjezdnym, że pokażą nam okolice, wszyscy rodzice młodzieży są za, wspólnie ustalają, że mamy wrócić przed dziewiątą i wtedy pada tekst: "Jorn na być o siódmej"). Tą uwagą o jedynakach zepsułaś bardzo dobrą historię.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@Jorn: Halo, mówię, że sama jestem jedynaczką, jednak jak sam zauważyłeś- i ja również, większość ludzi piętnuje jedynaków w bardzo negatywny sposób. Dlatego też to zaznaczyłam, by potem w komentarzach nie rozpętać g*wnoburzy o tym, że "jedynak=rozpuszczony bachor". Sama staram się walczyć z tą łatką ;)

Odpowiedz
avatar nissanowa
-1 5

"Jak to mam w zwyczaju, będzie długo, bo nie lubię się rozdrabniać ;)" Długo, bo lubisz się rozdrabniać jak już. Zaczynanie zdania od "I" lub "A" aż kole w oczy. Historyjka super piekielna, ale popraw, proszę.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@nissanowa: Raczej chodziło mi o "rozdrabnianie się" na kilka oddzielnych historyjek :D Piszę tak jak myślę, tzn. tak jakbym to mówiła. Dzięki za rady, może później poprawię ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Skoro Michaś planuje studiować we Wrocławiu, to miałabym obawy, że ciotka będzie Wam chciała dorzucić współlokatora. W końcu nie ma jak rodzina - co się będzie chłopak po obcych ludziach błąkał ;)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
2 2

@devilska: całe szczęście mamy komplet ludzi a umowy nie zamierzamy zrywać przez najbliższy czas :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2017 o 14:09

avatar sinne
0 0

A trzeba było go puścić nocą na spacer przez Nadodrze i Jedności, może wtedy by nabrał trochę pokory :D

Odpowiedz
Udostępnij