Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałabym podzielić się z Wami historią o Piekielnej Koleżance (PK). Uczę się…

Chciałabym podzielić się z Wami historią o Piekielnej Koleżance (PK).

Uczę się w technikum z rozszerzeniem z konkretnego przedmiotu. Co ważne dla opowieści, nauczycielka z tego przedmiotu jest bardzo wymagająca i notatki z zajęć są ważne.

Pewnego pięknego dnia w którym mieliśmy mieć ową lekcje (na ostatniej) podeszła do mnie PK i poprosiła o zeszyt ponieważ nie uzupełniła notatek z poprzedniej lekcji i chciałaby się pouczyć.

OK, nie miałam z tym problemu. Pożyczyłam.
I tak w spokoju mijały kolejne lekcje... Do czasu. Przed TĄ ważną lekcją podeszłam do PK i poprosiłam o zwrot zeszytu. W odpowiedzi usłyszałam: "No przecież Ci oddałam już. Nie mam go." Ja lekki zonk bo nic mi nie oddawała no ale ok lekcja się zaczyna więc wyjaśnię to później. Skutek: 1 za brak zeszytu i 1 za brak zadania. Eh..no cóż.

Po lekcji:
Ja (J) : PK, nie oddałaś mi zeszytu.
PK: No jak nie, na francuskim Ci oddałam.
Yyy... tzn no komuś oddałam żeby Ci dał.
J: No ale konkretnie komu?
PK: Yyy nie pamiętam komuś dałam. Może ktoś Ci ukradł? Albo zobacz w francuskim, może tam został.
aha.

Jako że zależało mi na tym zeszycie poszłam do tej klasy gdzie akurat obok sprzątała Pani woźna i poprosiłam o otwarcie klasy. Zeszytu brak.

No to sms do PK że zeszytu nie ma bo byłam w klasie nr 300. A ona na to że jej chodziło i klasę nr 200. Ja już wkurzona mówię że jutro rano chce mieć zeszyt z powrotom. Dobrze, ona pójdzie.

Następnego dnia podchodzi do mnie koleżanka z innej klasy i mówi że widziała mój zeszyt w klasie nr 200. No to ja idę do PK i pytam czy była po zeszyt. W odpowiedzi usłyszałam :
PK: "No właśnie byłam ale nie było... ktoś Ci chyba po złości zabrał.."
J: a to dziwne, bo przed chwilą koleżanka mi mówiła że tam jest.
PK: No to jak jest to idź po niego???(z pretensją w głosie)

Tak mnie zatkało że nic nie powiedziałam. Jako że zależało mi na tym żeby nie uzupełniać notatek z 4 lat poszłam i szczęśliwie odzyskałam zeszyt.

I weź tu człowieku bądź miły i pożycz komuś...

Szkoła

by Alaia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
17 21

Zeszyty przedmiotowe to archaizm a dawanie pał za ich niemanie to największy rak toczący szkołę polską. Należy zadać sobie pytanie: dlaczego jeszcze nie odbyły się masowe protesty przeciw tej bezsensownej praktyce? Przecie w dobie tak powszechnego dostępu do wiedzy na wyciągnięcie ręki, zdigitalizowanych bibliotek, zalewu literatury oraz wykładów noblistów na YouTube konieczność ścibolenia przez ucznia jakiegoś quantum wiedzy w kajeciku z którego korzystał będzie tylko on sam, zakrawa na kpinę i śmieszność. Na studiach zrezygnowano z tego wymogu już dawno, dobrze konstatując że człowiek swój rozum ma i wie jak wiedzę zdobywać i z niej korzystać. Po co jest szkoła? Pomijając to, że w obecnym kształcie stanowi żenującą karykaturę samej siebie, szkoła pełni rolę służebną w stosunku do społeczeństwa, ma stanowić kuźnię kadr rzemieślniczych, inteligenckich, robotniczo-chłopskich i naukowych, przygotować do podjęcia pracy zawodowej i rozbudzić głód wiedzy. Powinna zachęcić do poszukiwań naukowo-badawczych i kreatywnego korzystania z podanych treści a nie "pisz co dyktuję i miej to w zeszycie bo pała". Nie nie, tak to działać nie powinno. W Stanach Zjednoczonych Północnej Ameryki edukacja, mimo jej słabości opiera się raczej na projektach niż na wpisywaniu do kajetu treści które są w książce tak czy owak więc ich ręczne pisanie jest o dupę rozbić. Jeśli idzie o zadania można je przecie oddać na kartkach i zeszyt do tego psu na budę. Co zatem ważne? Ważne aby uczeń umiał a jak to zrobi, czy zapisze treści w zeszycie, czy na smartfonie, na rolce od srajtaśmy czy wytatuuje sobie na dupie to już jest najmniej ważne. Pracodawca nigdy pytał nie będzie kto jak kajet prowadzi bo to jest sztuka dla sztuki. Jeszcze miało to sens w dawnych wiekach gdy księga była tylko jedna na całe opactwo przykuta łańcuchem do pulpitu i jak sobie nie przepisałeś tego co chciałeś to nie miałeś. Drugi przypadek gdy zeszyt jest potrzebny to lekcje kaligrafii. Ale tak normalnie to uczeń ma problem bo musi obowiązkowo nosić coś co w zasadzie powinno być rzeczą pomocniczą i nauczyciel ma problem bo musi brać to do chałupy i męczyć się z odczytywaniem pisma odręcznego. My kiedyś to pisali na tabliczkach i potem maczali pióra w kałamarzach ale odkąd weszły kompy to żem zaprzestał i mi się pismo odręczne skiepsiło i nawet ja już swojego sam nie odczytam. Zeszytom zatem mówimy nie. Moje notatki, moja sprawa, szkoła ręce precz od mojego sposobu na przyswojenie sobie wiedzy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2017 o 8:38

avatar TakaTamPaskuda
15 15

@Drill_Sergeant: co racja to racja - mi w technikum gościu od fizyki sprawdzał podkreślanie tematów, daty i numery lekcji zamiast treści właściwej. Zeszyt musiał być w formacie B5, z miękką, tematyczną okładką bo ładnie komponował się z podręcznikiem, a i tak zapisaliśmy w nim nie więcej niż 10 kartek... Tylko jedna nauczycielka spośród 18 uczących mnie nie sprawdzała zeszytów. Prace mieliśmy dostarczać na kartkach a projekty trzymać w teczce, żeby się z nich uczyć - to było najlepsze podejście.

Odpowiedz
avatar paski
19 19

Masz nauczkę na przyszłość i na ewentualne studia :) Jest wiele takich mend na świecie, które z cudzego chętnie korzystają ale tego nie szanują, a w razie zniszczenia nie będą poczuwać się do odpowiedzialności - sama widziałaś, koleżance było wszystko jedno co z Twoim zeszytem, ona swoje notatki już ma i jej nic więcej nie obchodzi. Teraz był to zeszyt, na studiach są grube segregatory z notatkami i lepiej ich nie rozdawać "za ładne oczy" :)

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
-2 8

@paski: Na studiach wiele (jeśli nie większość) osób notuje na komputerach. I tym sposobem, zamiast ciężkich, grubych segregatorów z notatkami mamy mały, leciutki pendrive. A jeśli jesteśmy mili i chcemy kogoś wspomóc swoimi notatkami, można łatwo mu je wysłać na maila. I nie ma wtedy strachu przed nieoddaniem. A tak poza tym, czy koleżanka z historii nie mogła po prostu zrobić zdjęć potrzebnych jej do nauki notatek?

Odpowiedz
avatar TakaTamPaskuda
11 11

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj.

Odpowiedz
avatar Morog
4 6

Masz nauczkę na przyszłość.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

ja tak pozyczylam zeszyt z angielskiego kolezanka zapomniala wziac do szkoly i co? oczywiscie odpowiedz, 1 za brak zeszytu za dobroc ma moglam byc madrzejsza, kupic najtanszy w sklepiku szkolnym i powiedziec, z emam nowy ;p od tego czasu nikomu nie pozyczylam nikomu przepisujesz przy mnie albo kserujesz przy mnie nie ma zabierania mojej wlasnosci do domu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

W podobny sposób straciłam pamiętnik z wieloletnimi wpisami... Koleżanka wzięła do domu żeby się wpisać i już pamiątki nie odzyskałam ;/ Pożyczanie to hazard, z tą różnicą że możesz stracić ale na pewno nie zyskasz ^^

Odpowiedz
avatar Agness92
0 0

@Farellka: ja też pod koniec 6 klasy podstawówki tak pamiętnik straciłam. Ale też przydarzyła mi się odwrotna sytuacja, tzn. został mi pamiętnik koleżanki, bo wypisała się ze szkoły muzycznej, a ja nie znałam jej adresu (czasy sprzed fb i wszechobecnych komórek)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 5

Dlatego najbezpieczniej jest zeszytów i notatek w ogóle nie dawać nikomu do ręki. Jak nie zgubi, to zaleje, jak nie zaleje to pies zje, jak nie pies, to ci odda z miesięcznym opóźnieniem... Koleżanki na pewno mają telefony, niech sobie zdjęcia porobią i przepisują ze zdjęć.

Odpowiedz
avatar ptah
2 2

Po co wogole chodzilas po innych klasach. Pozyczylas konkretnej osobie i ta konkretna osoba ma ci go zwrocic. Nie obchodzi cie komu go przekazala dalej. Jak cie kolezanka olewa, to zglaszasz to wychowawcy, nauczycielowi, a nie podkulac ogon i brac ciegi na klate

Odpowiedz
Udostępnij