Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Prowadzę sklep z kosmetykami do salonów fryzjerskich i kosmetycznych. Któregoś dnia miałam…

Prowadzę sklep z kosmetykami do salonów fryzjerskich i kosmetycznych.

Któregoś dnia miałam dość spory ruch. Klientek było kilka, każda chciała co innego, starałam się jak najsprawniej wszystkich obsługiwać.
Jedna z klientek przyszła z dzieckiem, na oko 3-4 latek, dzieciak malutki i mówiący dopiero co poniektóre słowa. Matka owego dziecka oglądała farby do włosów. Najpierw zrobiła raban o to, że nie mam lustra i ona nie może zobaczyć, jakby wyglądała w takim a takim kolorze włosów (w sensie jak, chciała przyłożyć wzornik do twarzy?). Okej, najwyraźniej pani czuła potrzebę zrobienia awantury o nic. Ale to nie koniec historii. Piekielność owej klientki polegała na tym, że kompletnie nie zwracała uwagi na swoje dziecko, które od wejścia do sklepu próbowało jej przekazać, że musi siusiu. Na pasażu nie ma publicznej toalety.

Każdy sklep ma swoje zaplecze i swoją toaletę. Dziecko dalej płacze, matka nie reaguje. Z doświadczenia wiem, że takie sytuacje mogą się skończyć plamą na podłodze i mokrym kombinezonem dziecka, tak więc cóż, zaproponowałam swoją toaletę na zapleczu. Chciałam być miła, ale nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Uprzedzając pytania: nic mi nie zginęło. Matka weszła z dzieckiem w mojej asyście do toalety, zostałam oczywiście na zapleczu i czekałam, aż wyjdą, bo matka miała jeszcze niedokończone zakupy.

W pewnym momencie kobieta niemal wybiega z toalety dzierżąc dziecko na rękach, krzyczy, że rezygnuje z zakupów i już jej nie ma. Powinnam była ją gonić. Powinnam była w nią rzucić kranem, który mi rozwaliła i żądać zwrotu pieniędzy za zniszczone mienie.

Powiedzcie mi, to takie trudne powiedzieć "przepraszam, ale zepsułam [wstaw rzecz]"? Wtedy zareagowałabym zupełnie inaczej.

Kran mam z wbudowaną grzałką, którą podpina się do kontaktu. Odkręca się go na boki, natomiast klientka-matka szarpała za niego do góry. Szarpała tak, że wyrwała razem ze śrubą trzymającą wszystko razem. Ciężko było poprosić o pomoc? Zapytać, jak to ustrojstwo działa?

Chciałam być miła. Nigdy więcej.

sklepy dzieci klienci

by Mornigstar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Erica_Cartmanez
11 15

Słusznie. Ja też już nie wpuszczam do swojej prywatnej publicznej toalety w studiu po tym, jak stara zakonnica zasrała mi deskę.

Odpowiedz
avatar Iras
6 14

Jeśli dziecko mówiło dopiero co poniektóre słowa to raczej miało mniej niż 3 -4 lata. Moja 1,5 roczna siostrzenica już w ten sposób mówi...

Odpowiedz
avatar Mornigstar
5 5

@Iras: Nie wiem, nie umiem tak na oko określić wieku dziecka. Wyglądało na max 3 latka.

Odpowiedz
avatar zyxxx
6 8

@Mornigstar: 4-latek to czasem i czytać od biedy umie.

Odpowiedz
avatar Mornigstar
4 4

@zyxxx: Wiem, choćby po sobie ;) Napisałam, że nie umiem tak na oko określić wieku dziecka. Było małe, może mi do kolana sięgało, z resztą czy to takie ważne?

Odpowiedz
avatar zyxxx
10 10

@Mornigstar: nie ważne. Dla mnie też dzieci dzielą się na "mniej niż 10", "pewnie z 10" i "chyba więcej niż 10" ;)

Odpowiedz
avatar Rak77
1 9

I znowu okazuje się że każdy dobry uczynek zostanie ukarany :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

ciesz sie, ze nie kupa na desce oraz sciany pomalowane w esy-floresy krwia miesieczna

Odpowiedz
avatar Mornigstar
4 4

@bazienka: kiedyś pracowałam w kawiarni. Jedna z klientek złamała nam muszlę klozetową, bo była zwyczajnie za gruba na taki kibelek. Nie wiem nawet, co gorsze

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@Mornigstar: jak pracowalam w korpo to wzorki z krwi na drzwiach od wewnetrznej strony sie zdarzaly

Odpowiedz
Udostępnij