Jak z miejscami parkingowymi w dużych miastach jest, wie wielu. Mianowicie: brak ich na potęgę.
Blok, w którym mieszka nasz bohater ma miejsca parkingowe wolno stojące, zabezpieczane tzw. "motylkiem". Miejsca prywatne, za które najemca odprowadza czynsz do spółdzielni. Status tych miejsc jest stosownie oznakowany przez tabliczki informacyjne.
Bohater pewnego dnia tak się śpieszył rano, że zapomniał "motylka" postawić przy wyjeżdżaniu z miejsca i pognał w swoją stronę.
Kiedy wrócił, to spotkała go niemiła niespodzianka. Jego prywatne miejsce było zajęte.
Cóż miał więc robić? "Motylka" postawił do góry. Za wycieraczką auta intruza zostawił kartkę ze swoim numerem telefonu i pojechał zaparkować kilkaset metrów dalej, na ogromnym i bezpłatnym parkingu centrum handlowego.
Usługę pt. "położyć motylka" początkowo nasz bohater wycenił na 20 zł, jednak na skutek braku kultury u intruza i tonu prowadzonej przez niego rozmowy z naszym bohaterem, cena szybko wzrosła do 50 zł i za tyle nasz bohater auto intruza wypuścił na wolność.
parking prywatny
Było to bardzo, bardzo nielegalne oraz wbrew podstawom stosunków międzyludzkich. Żeby mógł tak zrobić, musiałby w widocznym miejscu wystawić regulamin korzystania z miejsca parkingowego w którym widniałaby informacja, że od nieautoryzowanych użytkowników będzie pobierana opłata. Na tej zasadzie działają np. kary za korzystanie z komunikacji miejskiej bez biletu. Żeby było jasne - nie chodzi o to, że nie można takich opłat pobierać, tylko nie można ich pobierać od osób, które nie zgodziły się na ich opłacenie w danym przypadku potwierdzając wcześniej regulamin. Dokładnie to samo odnosi się do przetrzymania samochodu. Nawet policja nie może wystawić mandatu osobie, która nie zgadza się go przyjąć! Parkujący, mimo, że był skończonym chamem parkującym na czyimś miejscu, mógł w tej sytuacji po prostu zadzwonić na policję, a właściciel miejsca miałby problemy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2017 o 15:49
I co policja mogłaby zrobić? Poprosić właściciela o opuszczenie motylka i dać mandat zgłaszającemu za bezpodstawne wezwanie policji. W tym wypadku nie doszłoby do zapłacenia, czyli nie byłoby przestępstwa. btw. nawet jeśli zapłaciłby te 50 zł to kto udowodni, że coś takiego miało miejsce? Słowo przeciw słowu. Z kolejnej strony zakładać sprawę w sądzie o 50 zł byłaby zdolna osoba, która ma zbyt dużo wolnego czasu. Podsumowując, genialne było to rozwiązanie. Strata pieniędzy boli najbardziej takich ludzi.
Odpowiedz@Issander: I tu cały myk. Intruz nie płacił za zajęcie miejsca a za opuszczenie motylka. Gdyby czuł się bezprawnie wykorzystany, to by chyba sam zgłosił na Policję. ;)
Odpowiedz@Issander: Wytłumacz mi bo nie do końca rozumiem co tu jest nielegalnego? Podniosłem "motylka" na swoim miejscu parkingowym. Nie zamierzam pobierać opłaty za korzystanie z niego ale za czynność opuszczenia blokady jeśli kierowca się na nią zgodzi i tyle. A już tak całkiem poważnie to, w którym miejscu zachowanie bohatera historii jest "wbrew podstawom stosunków międzyludzkich"? Bo moim zdaniem to właściciel samochodu tak się zachował, a nasz bohater wręcz przeciwnie. Czy przypadkiem nie jest tak że jeśli korzystasz z czyjejś własności należy się jej za to zaplata.
Odpowiedzart. 222 § 2 k.c Reguluje, co można zrobić z cudzym autem na naszej posesji. Można je na przykład usunąć z terenu na koszt właściciela. Natomiast nie ma na liście dozwolonych działań blokowania go tam. http://maszprawo.org.pl/2015/12/nielegalne-blokady-kola/
Odpowiedz@bloodcarver: Brzmi jakbyś wiedział co mówisz... Swoją drogą "tylko" mu motylka podniósł, a mogło magicznie powietrze zejść - tylko trochę i ze wszystkich 4 kółek...
Odpowiedz@SirCastic: Nie, @bloodcarver nie wie co mówi. Przepis mówi o zakładaniu blokad na koła. Tu sytuacja jest inna. Przykład: firma, w której pracuję ma duży plac, jest tabliczka, że wjazd tylko dla ciężarówek. Plac jest zamykany na noc. I teraz wyobraźmy sobie, że ktoś tam wjechał i zaparkował. Co mielibyśmy zrobić, zostawić otwartą bramę bo jaśnie pan być może będzie miał ochotę wyjechać o trzeciej w nocy? Kto by tego pilnował? Tu jest ta sama sytuacja. Nikt mu nie blokuje samochodu. Po prostu zamknięto wjazd na prywatny teren. Jak chce, może sobie zamówić dźwig, który go wyniesie nad motylkiem i będzie mógł swobodnie jechać, bo NA SAMOCHODZIE żadnej blokady nie zainstalowano.
OdpowiedzJak się parkuje na prywatnym miejscu, zabezpieczanym blokadą, trzeba się liczyć z problemami. [a wystarczyłoby zaparkować "nie do końca", tak, żeby "motylka" nie dało się podnieść!]
OdpowiedzCiekawe tez, czy autor dodal oplate 50 zl do swojego oswiadczenia finansowego i odprowadzil od tego podatek?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Insynuujesz, że autor i bohater historii to ta sama osoba? Błędnie. ;)
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: jeśli nie, to wspaniale. Każdy grosz zabrany lewiatanowi jest dobry dla gospodarki.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: A co, jeżeli bohater jest bezrobotnym bez prawa do zasiłku i jego roczny przychód z tytułu podnoszenia motylków nie przekracza 3091 złotych? :)
Odpowiedz