Wprawdzie mamy dopiero luty, ale już bym chciał zgłosić kandydatkę na Matkę Roku.
Wracam ja sobie do domu ze spaceru z (a jakże) Dieslem na smyczy.
po drodze przechodziłem koło "Stonki" i lekko się zawahałem. Przydałoby się parę podstawowych produktów do domu, bo coś przeciąg po szafkach i lodówce. Jednak jak zobaczyłem ogrom błocka w miejscu gdzie normalnie psa parkuję szybko wybiłem sobie pomysł z głowy.
Ale dzięki temu przypadkowemu przystankowi miałem "przyjemność" zapoznać bohaterkę tej historii.
Otóż ze sklepu wytarabania się Dziewoja w wieku 20-40 lat (spod szpachli ciężko było stwierdzić) z nosidełkiem i zakupami w obu rękach. Kompletnie się na tym nie znam, ale chodzi o górną część wózka dziecęcego, takiego z pałąkiem, które można odpiąć od podwozia i nosić ze sobą jeśli ktoś ma na tyle siły. Pierwsza yśl to jakk dziewczę uradziło robienie zakupów z taką niemałą "torbą" w ręce, ale przecież rozprawki z tego pisał nie będę.
Ruszam po przekątnej przez parking i kątem oka widzę jak mamusia dociera do kilkunastoletniego Scenica (taki Megane, co udaje vana), otwiera z pilota (taki wypas wersja) i... ładuje zakupy na tylne siedzenie, a dziecko na dach. WTF? Chyba powinno być odwrotnie tym bardziej, że pada deszcz.
Ale piekielność dopiero miała nastąpić. Mamusi zadzwonił telefon. Nie przerywając procedury ewakuacyjnej zaczęła paplać, wsiadła do samochodu, uruchomiła silnik i ruszyła.
Zrobiłem dwa kroki do przodu zaczynając machać łapami i wrzeszcząc żeby pani jednak się zatrzymała i zabrała zgubę z dachu samochodu. Ja drę ryja, pies szczeka, pani trąbi i kłapie paszczą wykrzywioną w moją stronę (dźwięku z wewnątrz auta nie miałem).
Jako że nie miałem zamiaru zejść jej z drogi, żeby mnie nie potrącić łaskawie nacisnęła na hamulec. Jak łatwo się domyślić dzieciątko z gracją zjechało po przedniej szybie, masce i wylądowało u mnie na rękach, zamiast w kałuży.
Tu chyba dotarło do Matki Roku, że stan posiadania się jej trochę nie zgadza, bo wysiadła z samochodu ze słowami: "Zabierz łapy od mojego dziecka pedofilu, bo wezwę policję!!!"
Tak mnie zatkało, że nosidełko oddałem bez słowa, z dziewoja zapakowała je do bolida i odjechała w sobie tylko znanym kierunku.
Brak słów.
parking
Wezwałeś?
OdpowiedzTylko jedno mi się ciśnie na usta - "o kur*a"....
OdpowiedzTak mi się przypomniało. Z miesiąc temu robiliśmy większe zakupy spożywcze. Rozładowujemy wózek szybko, bo gwizdało okrutnie. Na samej górze leżała wytłaczanka z jajkami. Więc żeby się nie pogniotły - myk ją na dach. Wszystko zapakowaliśmy, załadowaliśmy tyłki do środka i pojechaliśmy. Nie wiem jak mi się to udało, ale przejechałem wyjazd z parkingu i 3 skrzyżowania ze światłami. Ludzie trąbili, coś pokazywali, ale nie miałem pojęcia o co chodzi. Na czwartym skrzyżowaniu w końcu zaskoczyłem. Ale jajka leżały na dachu. Sam z siebie jestem dumny za płynność jazdy. :)
Odpowiedz@z_lasu: facet zawsze dba o jajka ;)
Odpowiedz@z_lasu: ja tak przejechałem z 50 - 60 km z dokumentami na dachu (w woreczku zabezpieczającym przed utopieniem - chyba to uratowało przed zsunięciem, plastik dość "lepki")
OdpowiedzStatystyka twoich przygód skłania mnie do jednego: nie wierzę.
Odpowiedz@Michail: No niestety tym razem za daleko
Odpowiedz@Michail: a ja wręcz przeciwnie. To jest zbyt odjechane, żeby tak po prostu wymyślić.
Odpowiedz@Agness92: Po prostu nagromadzenie jest jakieś magiczne. Facet idzie na chemioterapię długą (czyli nowotwór raczej nie z tych łatwiejszych do ogarnięcia) - wraca do domu i w lesie atakują go drechy akurat jak pies pobiegł w krzaki. Chemia - spacer z psem i akurat ktoś przy nim kota z dachu zrzuca, chemia -> wizyta u weterynarza i kolejny drech spuszcza mu wpierdziel pod weterynarzem. Teraz na spacerze z psem wyżej opisana historia. Wiem, że w zasadzie nie robi to większości różnicy czy jest opisywana prawda czy wymyślone (chyba, że już mega przegięcie jest), ale to nie są historie kalibru chamskiej odzywki w autobusie lub w biedronce.
Odpowiedz@Michail: Rowniez odnosze takie wrazenie. Zbyt wiele piekielnych historii jak na jednego faceta.
Odpowiedz@healthandsafety, @Michail: Widzę że nie jestem osamotniona w swoim wrażeniu :)
Odpowiedz@Michail: ja też jestem niedowierząca. W ogóle nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś mógłby zapomnieć o dziecku na dachu - to po pierwsze. Po drugie, że nosidełko (które z dzieckiem waży pewnie z 10kg) tak łatwo i "z gracją", nie zaczepiając o wycieraczki zsunęło się prosto w ręce autora. A po trzecie autor nie pisze co zrobił w tym czasie z psem (bo nie sądzę, że równocześnie dałby radę jeszcze trzymać smycz), który, jak wiemy, nie reaguje na żadne komendy. Puścił go wolno i do tej pory za nim biega?
Odpowiedz@Agatorek: A ja tam wierzę, tyle, że nie konkretnie w tę historię, może to jego, może tylko widział i sobie narrację pod siebie stworzył, ale wierzę bo sam widziałem i łapałem wózek jadący stromym chodnikiem prosto na ulicę, podczas gdy mamusia sobie cos na telefonie sprawdzała. Popychała sobie tak wózej "brzuchem" i sie powoli toczył. W pewnym momencie wózek przyspieszył a mama się zagapiła, jak juz się rozpędził do "prędkości ucieczki" to pani rzuciła sie w pogoń. Akurat wchodziliśmy na chodnik z pasów więc w sumie sytuacja była "łatwa" do opanowania, choć część ludzi stała i patrzyła "o wózek sam jedzie" zamiast łapać. Co jeśli nikt by nie zareagował? Albo nie byłoby nikogo, żeby zareagować? Więc są takie historie, ale czytając je tutaj czytam z pewnym przymrużeniem oka. Z resztą jak wszystko w internetach... :)
Odpowiedz@kubeck30: Twoja sytuacja jest nieco inna. Taka "normalna" ;). Nie wiem jak Ty, czy inni czytający, ale ja np. często muszę gonić wózek marketowy po parkingu (stawiam go przy samochodzie, a ten mi ucieka, jak dobrze kółek nie zablokuję ;)). Raz złapałam taki wózek, bo kobieta nie zauważyła jak jej uciekł i chciał staranować inny samochód.
Odpowiedz@kubeck30: i gdy złapaliście, matka blada ze strachu zaczęła wam dziękować, czy zwymyślała od pedofilii? Jestem w stanie uwierzyć, że kobieta się zagapiła i odjechała zapomniawszy o dziecku (vide historie o dzieciach pozostawionych w samochodzie) lub że zwymyślała od pedofilii jakiegoś przechodnia, który akurat stał obok jej dziecka - ale w takie połączenie jak w opisywanej historii nie wierzę.
Odpowiedz@Michail: Otóż to, za dużo tych absurdalnych opowiastek, jak na jedną osobę
OdpowiedzA przy OkrutnymKanarze nie zauważacie tego samego zjawiska.
Odpowiedz@Morog: okrutny jeszcze chyba prawde pisze, ale juz canarinos to wysysa historie z palca
Odpowiedz@Michail: Dokładnie. To już się robi śmieszne.
Odpowiedz@Zlociutki: Okrutny ostatnio wstawił historię, w której razem z kolegą złapali bez biletu elegancko ubranego kieszonkowca, który nie chciał przyjąć mandatu, bo był "w pracy" (do czego najwyraźniej bez problemu się przyznał, a potem dał się spisać...). Wystawili mandat, a koledze Okrutnego parę dni później zginął portfel, potem się odnalazł z zawartością pomniejszoną o kwotę mandatu i karteczką mówiącą, że "trzeba było odpuścić". Następnego dnia bajeczka z jakiegoś powodu została usunięta, także ten ;)
OdpowiedzKretynce trzeba było trzeźwiącego liścia wypłacić, a dodatkowo policję wezwać, żeby sprawdziła, czy trzeźwienie pomogło. A od scenica się odczep, wyjątkowo zacne auto.
Odpowiedz@timo: A coś ty taki chętny na dawanie komuś z liścia ? To, że baba bezmyślna i głupia, nie daje nikomu prawa, żeby ją po pysku walić.
Odpowiedz@timo: Serio? Facet powinien uderzyć kobietę?
Odpowiedz@timo: Jak wiadomo autor nie uznaje innych ras niż owczarek niemiecki (inne to pchlarze i szczekoszury), to pewnie tak jest i ze wszystkim innym. Jeśli ma auto marki X, to wszystkie inne są "złomami" itp.
Odpowiedz@Venecjan:To jest element brutalnej tresury. Jeśli zwierzątko (przepraszam zwierzęta, one troszczą się o swoje potomstwo) źle coś zrobi, to dostaje. Wtedy zapamiętuje, co zrobiło żle, o ile ma mózg.
Odpowiedz@Michail: Powinien ją obdarować bukietem kwiatów i butelką szampana.
Odpowiedz@Agatorek: A jest to o tyle zabawne, że sam remek przyznaje się do jeżdżenia jakąś fabią - samochód jak samochód, ale jakoś nie dostrzegam jego wyższości nad scenikiem.
OdpowiedzDwie refleksje: 1) Jak dobrze, że tam byłeś... 2) Jak długo pożyje to dziecko przy matce bez mózgu?
OdpowiedzNie wierzę w prawdziwość tej opowiastki, a wiesz dlaczego? Scenic ma dach mniej więcej na wysokości 1,5 m. Jak jakakolwiek kobieta, nawet bardzo wysoka i silna (choć tego nie napisałeś), przychodząc z zakupami i nosidełkiem ma siłę by postawić nosidełko na dachu, w najlepszym wypadku na wysokości swojej szyi (lub powyżej głowy)? Postawi na ziemi, na którymkolwiek siedzeniu, nawet na chwilę w bagażniku, ale na pewno nie na dachu. A jeśli jest taka wysoka, że to żaden problem dla niej, to WIDZI to dziecko na dachu. Wymyśl kolego coś ciut bardziej realnego. Zdrowia życzę!
Odpowiedz@Crook: Jestem kobietą o wzroście 170. Mam również miesięczne dziecko i nosidełko. Sprawdziłam - podniesienie takiego fotelika z zawartością na 1.5m, a nawet trochę wyżej nie jest niemożliwe.
Odpowiedz@martxi: a trzymałaś w drugiej ręce zakupy? ;)
Odpowiedz@Agatorek: Nie, nie - te już wrzuciłam na fotel i zabezpieczyłam pasami.
OdpowiedzStarych odcinków Jackassa się naoglądałeś?
OdpowiedzGdyby nie przedostatni akapit to prraaawie bym uwierzyła
OdpowiedzHahaha :D Masz chłopaku wyobraźnię :)
OdpowiedzTrzeba było uniemożliwić pani oddalenie się i zadzwonić po Policje.
OdpowiedzNie obraź się, ale chyba dobrze, że Cię zatkało. Po ostatnich Twoich historiach śmiem twierdzić, ze gdybyś próbował zwrócić jej uwagę to mogłoby to się skończyć nie dość, że wyzwiskami w Twoim kierunku to jeszcze wyśmianiem sposobu mówienia. Niestety brutalna prawda jest taka, ze takiej tępej dzidy nic nie nauczy tak jak porządny kop w zad. A do tego musi się sama przyczynić. Wiem, że normalny człowiek z natury stara się robić wszystko aby uratować osobę, który zdrowie lub życie jest zagrożone. Niestety takie postępowanie daje tylko nam chwilową satysfakcję i czasem masę kłopotów. W takim wypadku lepszym rozwiązaniem byłoby wezwać policję, podać numer rej. auta, opisać sytuację i czekać na rozwój wydarzeń i patrol. Jakby doszło do wypadku bez Twojej interwencji to topór w postaci wyroku i MOPSu byłby prawdopodobnie lepiej działającym środkiem otrzeźwiającym. Brutalne. Ale pomyśl z drugiej strony. Gdyby w pobliżu kręcił się ABS podobny z historii z Twoim psem u Weta i zareagował jak rycerz ortalionu na krzyki tej dzi..ki bez szkoły? Byłbyś znowu na straconej pozycji... przynajmniej chwilowo...
OdpowiedzJAk to ??? NIE DOKONALES ZATRZYMANIA OBYWATELSKIEGO??? NIE ZAWIOADOMILES POLICJI ANI NIE KAZALES WEZWAC OPIEKI SPOLECZNEJ I JESZCZE ODDALES TAKIEJ MATCE DZIECKO??? TWOIM OBOWIAZKIENM BYLO UNIENMOZLIWIC MATCE ODDALENIE SIE I WEZWANIE POLICJI - PRZECIEZ TA KOBIOERTA MOZE ZABIC DZIECKO PRZEZ SWOJA GLUPOTE? tym dzieckiem powinna zajac sie opieka spoleczna!
OdpowiedzJa również nie wierzę. Scenic ma 160cm wysokości. Ja jeżdżę xsarą picasso, śnieg się ciężko z dachu zgarnia przy podobnej wysokości auta. A w tej historii obładowana zakupami kobieta swobodnie uniosła ciężkie nosidełko z dzieckiem na tę wysokość i jedną ręką je tam postawiła? Walkiria 2m wzrostu? Ja jeżdżę xsarą picasso, śnieg się ciężko z dachu zgarnia, a co dopiero wsadzić na dach nosidełko z dzieckiem...
OdpowiedzKończ waść, wstydu oszczędź z tymi historyjkami.
Odpowiedz@Kyliee: Polecam zapoznać się z pochodzeniem tego powiedzenia. Ten, kto używa tego frazeologizmu, przyznaje, że się ośmiesza w danej sytuacji i chce, żeby się ona szybko skończyła.
Odpowiedz@Felina: Aha. Tak jakby mało mnie to interesuje.
OdpowiedzTo nie jest frazeologizm, a cytat. Rzeczywiście wypowiedziałał te słowa Kmicic do Wołodyjowskiego. Jak nie wiesz to nie poprawiaj ;)
OdpowiedzJa w podstawówce też miałem WDŻ z katechetą, ale koleś był ogarnięty i był to WDŻ, a nie kolejna religia. Miałem natomiast na zastępstwie z historii niedawno sytuację, gdy nauczycielka (normalnie ucząca historii inne klasy), powiedziała, że "Cud nad Wisła, to naprawdę był cud i tamto zwycięstwo zawdzięczamy głównie duchownym, którzy nam je wymodlili"
OdpowiedzMało finezji w tym fake'u szczerze mówiąc. Górna część wózka dziecięcego to może być najwyżej gondola, a to o czym piszesz to nosidełko które EWENTUALNIE można podpiąć do stelażu wózka jak się zamontuje adapter. A nie część wózka która można nosić w reku "jak ma się siłę". Jednocześnie dla niemowlaka jest to fotelik samochodowy podpisany pod bazę albo pasy, więc szczerze nie zdziwiloby mnie to jakby historia do momentu położenia nosidełka na dachu była prawdziwa, bo zwykle (mądrze lub nie) rodzice tam stawiają zamiast na ziemi... pewnie osoba pisząca historię widziała coś podobnego i dorobila sobie piekielne zakończenie z racji uzależnienia do naginania faktów i robienia wrażenia na innych.
Odpowiedz@basshunter: Mam wózek Maxi Cosi czy jak to się pisze i nosidełko jest jednocześnie do wózka jak i do samochodu. Ma przesuwaną wajchę i można spokojnie też nosić. Często córkę w tym nosimy do auta i na zakupy
Odpowiedz@Izim: no to o tym mówię. Skoro macie całość z Maxi Cosi to tym bardziej, pewnie 3w1. Do wózka z Maxi Cosi można też zamontować np. Recaro, ale to trzeba dobrać adapter. Ogólnie mimo wszystko ludzie rzadko kupują komplet.
Odpowiedz@basshunter: akurat to nie jest dowód, że to fejk. Autor jest facetem, nie było mowy o żadnych dzieciach w najbliższym otoczeniu, niby jak ma odróżnić nosidełko od odpinanej gondolki od nie wiem, czego jeszcze?
OdpowiedzW ilość piekielnych historii wierzę, bo sama mam "dar" przyciągania dziwnych, niekomfortowych sytuacji.
Odpowiedz