Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Myślicie, że w bibliotece pracują wykształceni intelektualiści? Jeśli chcecie nadal tak uważać,…

Myślicie, że w bibliotece pracują wykształceni intelektualiści? Jeśli chcecie nadal tak uważać, nie czytajcie.

Jest sobie Iwonka. Iwonka skończyła studia pedagogiczne, ale z braku lepszego pomysłu na siebie, poszła na staż do biblioteki. Została tak jakoś przez zasiedzenie, już niemal dekadę temu. W międzyczasie zrobiła podyplomówkę z bibliotekoznawstwa (studia te dla osoby, która już pracuje w zawodzie są stratą czasu - nie nauczą nic nowego, a obecnie nie są nawet wymagane w pracy bibliotekarza - wystarczą po prostu studia magisterskie humanistyczne). Mimo studiów i długiego stażu pracy...

1) Iwonka nie mówi "biblioteka" tylko "BIBLOTEKA". Zdaję sobie sprawę, że wiele osób popełnia ten błąd, ale jest trochę żenujące, jeśli robi to bibliotekarz. Mówi również "se" zamiast "sobie", "włanczać" i zawsze, ale to zawsze przy podawaniu daty "rok dwutysięczny piąty, dwunasty" itd.
Przy zapisywaniu dzieci pyta osobę zapisującą (musi to być rodzic lub opiekun prawny) "Czy jest pani OSOBĄ prawną?"

2) Ma potworną dysleksję - czytanie na głos to droga przez mękę. Zacina się, myli wyrazy, nie stawia akcentów, przez co czytane zdania tracą sens. Jeśli czytasz dzieciom, musisz je zainteresować. Tak samo, gdy opowiadasz im jakąś historię. Jeśli mówisz rozwlekle, wchodząc w dygresje i nieistotne szczegóły, dzieci nie będą cię słuchać.
Ale Iwonce to nie przeszkadza.

3) Do dysleksji dochodzi dysortografia. Równie potężna. Pisanie czegokolwiek, zarówno ręcznie, jak i na komputerze kończy się fiaskiem. Ja rozumiem, że można nie znać pisowni słów trudnych lub rzadko używanych... Ale "któży" albo "piędziesiąt"? I tak jest notorycznie. Pomijając fakt, że kiedy trzeba cokolwiek uporządkować alfabetycznie. po Iwonce trzeba sprawdzać i poprawiać.

4) Iwonka czyta niewiele i mało interesuje się literaturą. Polecając książki, kieruje się głównie okładką, w związku z czym często na prośbę o "coś lekkiego" poleca mroczny, psychologiczny thriller, ponieważ ma ładną okładkę i niezbyt straszny tytuł.

Nazwiska autorów wymawia według pisowni, "Lewis" zamiast "Luis" czy "Andrews" zamiast "Endrius", a nawet Lackberg czyta jako "Ladzgberg" mimo, że samo "Lakberg" jest o wiele łatwiejsze w wymowie.

Ale zdecydowanie najtrudniejsze jest to, że Iwonka rwie się do każdej możliwej pracy. Jeśli trzeba poczytać przedszkolakom, albo opowiedzieć im historię św. Mikołaja, bez uzgadniania z resztą pracowników bierze to na siebie. Pisanie na komputerze - to nic, że są osoby, które napiszą szybciej i bezbłędnie. Ona napisze. Nieważne, że wydruk trzeba będzie powtórzyć cztery razy, zanim wyłapie się wszystkie błędy i literówki, których Iwonka nie widzi. Iwonka zrobi wszystko sama i nie zauważy, że ktoś po niej poprawia.

Na zakończenie dodam, że Iwonka jest przekonana o swojej nieomylności. Na jakiekolwiek zwrócenie uwagi czy krytykę nie reaguje. Po prostu. Nie odpowiada, nie patrzy na ciebie, wygląda, jakby zupełnie jej to nie dotyczyło. Próbuje nawet pouczać młodszych stażem pracowników, nawet jeśli jej rady i uwagi są błędne.

Ale pracuje. I nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić.

by ~Librariana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar burninfire
10 20

Mnie w ogóle bawi kierunek "bibliotekoznawstwo" - dlaczego do pracy w bibliotece nie wystarczy technikum? Trzeba znać oprogramowanie, umieć czytać na głos i znać się na oferowanym asortymencie (chociaż szczerze mówiąc to nigdy nie widziałam, żeby ktoś zapytał bibliotekarza co mu poleca, jest regał, jest napis "kryminał" - chcesz kryminał to do niego podejdź, weź książkę, poczytaj okładkę z tyłu i się wstępnie dowiesz czy chcesz to przeczytać), orientować się gdzie są jakie regały. Chyba, że są jeszcze jakieś bardzo skomplikowane tajne procedury, o których nie mam pojęcia i trzeba się tego uczyć 5 lat.

Odpowiedz
avatar lukasz800
12 14

@burninfire: Kierunek studiów magisterskich to raczej "Bibliotekoznawstwo i informacja naukowa". Co do kompetencji pracownika to zależy czym się zajmuje i w jakiej bibliotece. W bibliotece naukowej na wyższych stanowiskach to przydałby się nawet doktorat, bo same studia magisterskie to często za mało żeby ogarnąć zadania, które się pojawiają. Z kolei na stanowisku magazyniera to i matura nie jest niezbędna.

Odpowiedz
avatar SirCastic
5 7

Wcale tak nie myślałem...

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 17

Hmmm... Mam pytania. Czy etat w bibliotece to nadal budżetówka? (Chyba, że piszesz o bibliotece szkolnej, no to wiadomo.) Jaką pensję płacą w bibliotece po dziesięciu latach pracy? No i, czy łatwo o kompetentnego, wykształconego pracownika w tym zawodzie, czy raczej do pracy w bibliotece niewiele osób się garnie? Iwonka może jest niedokształcona ogólnie, ale głupia to ona nie jest. Nie tak łatwo wywalić pracownika, w dodatku wieloletniego, który taki zaangażowany w robotę i rwie się do niej, aż furczy. Niedostatki umysłowe chce nadrobić pracowitością. Więc pewnie jeszcze długo popracuje, bo "nie matura, lecz chęć szczera...".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@Armagedon: Etat w bibliotece to budżetówka, w mojej miejscowości etaty rozdaje burmistrz wraz ze świtą. Pensja po 10 latach to 2000-4000 netto zależnie od stopnia pokrewieństwa z załatwiającym etat (pensja wykwalifikowanego robotnika w regionie ekstremalnie rzadko przekracza 2000 netto). O kompetentnego i wykwalifikowanego pracownika łatwo, ale bez stosownych dość takowy może przyjść co najwyżej wypożyczyć książkę. Może w Warszawie czy Wrocławiu takie warunki wrażenia nie robią, ale na prowincji w porównaniu do tyrania na 3 zmiany w szwalni u jakiegoś ch*ja Janusza biznesmena za 1600 netto to etat marzenie. Podobnie ma się sprawa z całą resztą budżetówki.

Odpowiedz
avatar pinslip
0 0

@htmzor: co? 2000-4000 na rękę w bibliotece i to miejskiej? Gdzie? moja mam pracuje w bibliotece miejskiej od 30 lat, nadal nie dostaje nawet tych 2 tys na rękę

Odpowiedz
avatar paski
4 20

Dla mnie kluczowe w tej historii są słowa: Ale pracuje. I nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić." - otóż ja uważam, że to bardzo dobrze iż taka osoba w ogóle pracuje i przede wszystkim garnie się do pracy, niż miałaby siedzieć na garnuszku państwa. Nie każdy jest orłem, nie każdy ma możliwości intelektualne a żyć musi każdy i taka nierozgarnięta osoba pracując w bibliotece nikomu krzywdy swoją pracą nie robi.

Odpowiedz
avatar paski
6 10

P.S. Dodam jeszcze, że wcale nie uważam pracy w bibliotece za śmiesznie łatwą i niewymagającą żadnej wiedzy. Ale zawsze można oddelegować pracownika do prostszych zajęć i to już tylko piekielność kierownictwa, że tego nie robią.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 17:17

avatar eulaliapstryk
5 11

@paski: Prostszych zajęć. Ha. Kiedy jeszcze pracowałam w bibliotece, przybyła do nas jakaś pomocnica. Stażystka, czy ochotniczka, nie pamiętam już. W każdym razie, miała poukładać alfabetycznie katalog książek, wiecie, taki archaiczny, papierowy, z fiszkami w szufladkach, na fiszce imię i nazwisko autora, oraz tytuł książki. Poukładała alfabetycznie. Imionami. Od Adamów do Zygmuntów.

Odpowiedz
avatar paski
3 21

@htmzor: Ta, ch** mi w dupę bo to moja wina, że jakaś nierozgarnięta Iwonka potrafiła zorganizować sobie lepszą pracę niż ty pajacu. To tylko o tobie świadczy, ona - podobno niedouczona paniusia ma niezłą posadkę a ty -pewnie elita narodu, możesz co najwyżej porzucać penisami w internecie. Zresztą z takim słownictwem nie wróżę ci lepszej przyszłości i lepiej płatnej pracy :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 19:02

avatar hulakula
2 4

@paski: jakie prostsze zadania można znaleźć dla iwonki w bibliotece? zamiatanie podłóg?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

@paski: Nie potrafiła sobie zorganizować tylko podobnie jak 100% budżetówki ZOSTAŁA TAM WCIŚNIĘTA PO ZNAJOMOŚCI. A co do mojej pensji to patrząc na całkowity koszt zatrudnienia, który w zasadzie jest moją wypłatą to jest on dosyć okazały. Niestety ponad połowę zabiera mi chory kraj na utrzymanie jakich jeb**ch Iwonek i żuli z 10 dzieci. A co do elity narodu to tak, jestem elitą narodu jak każdy uczciwie pracujący człowiek płacący podatki i utrzymujący milionowe armie budżetowych leni i innych wszelkich maści podludzi rżnących każdy dostępny socjal.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 2

@htmzor: Muszę wyprowadzić Cię z błędu, budżetówka wcale nie jest w 100% obstawiona po znajomości. Powoli się to zmienia, ale dużo czasu minie zanim Grażynki i inne Iwonki pójdą na emeryturę

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@KurkaRurka: A co nie jest obsadzone po znajomości? Ratusz, starostwo PUPu itp bezwzględnie w 100% znajomości. O ile służba zdrowia trochę się broni wymaganymi kwalifikacjami to już administracja szpitali 100% znajomości. Wojsko nie do końca, trochę moich znajomych zostało w wojsku gdy to przekształciło się w zawodowe, po tym okresie praktycznie każdy kogo znam miał rodzinę w armii, z normalnego poboru to praktycznie jednostki. Straż pożarna i policja plecy bezwzględnie wymagane, podobnie celnicy, strażnicy graniczni itp itd. Niby znajomi mi ludzie twierdzą że dostali się normalnym trybem, ale dziwnym trafem każdy miał ojca, wujka czy stryjka w mundurze. Nie musisz mnie wyprowadzać z błędu bo nie jestem w błędzie. Do pracy w budżecie tylko dojście.

Odpowiedz
avatar mokry42
6 22

A nie masz ty czasem chętki na jej stołek, że tak jej tyłek obsmarowujesz?

Odpowiedz
avatar kijek
6 18

wylałaś jad, lepiej Ci? chroń mnie Panie od takich ludzi...

Odpowiedz
avatar boom_boom
-1 9

Przerażające, ze taki debil skończył szkole.

Odpowiedz
avatar Eander
8 10

Co do trzeciego punktu, to czego się spodziewałaś po osobie z dysortografią? To nie działa w ten sposób (a przynajmniej powinno jeśli ma ją naprawdę), że ona nie wie jak się pisze te wyrazy. Ona po prostu tego nie zauważa. U ciebie gdy piszesz jakiś wyraz ręka, oko i mózg kontrolują się nawzajem więc gdy próbujesz napisać znany ci wyraz niepoprawnie coś ci w nim nie pasuje i zauważasz błąd. U osoby z dysortografią ta kontrola jest zaburzona więc nie zauważa ona błędów mimo, że może doskonale znać reguły pisowni. Całą szkołę średnią, zanim dostałem orzeczenie miałem dwie godziny tygodniowo zajęć na których tłukłem regułki, wyjątki i zasady pisowni. Na maturze mogłaś mnie pytać o pisownię dowolnego wyrazu (teraz lepiej nie próbujmy :) ) i odpowiadałem dobrze, a i tak pisząc tekst na około stronę, miałem w nim średnio 5-10 błędów ortograficznych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Eander: A ja miałam w szkole uczennicę z orzeczeniem. I pisała najlepiej z całej klasy, bo ćwiczyła i myślała nad każdym słowem. Z dysortografią/dysleksją jest tak samo, jak z innymi zaburzeniami - należy ćwiczyć i pracować nad sobą. A takie Iwonki - sorry, ale jeśli mam problemy z czytaniem/pianiem - jest wiele zawodów niewymagających tych umiejętności. To tak jak z nauczycielami, pracującymi w szkole z przypadku. Mało tu historii o piekielnych nauczycielach? Iwonka jest podobna. Nie krzywdzi innych? A co z ludźmi, którzy odwalają za nią robotę poprawiając jej błędy?

Odpowiedz
avatar Eander
3 5

@Lubella: W pełni się z tobą zgadzam. Sam zawsze unikam zajęć gdzie muszę coś szybko ręcznie napisać, właśnie z tego powodu, a jeśli już muszę to zanim coś oddam zawsze staram się to sprawdzić kilka razy. Niestety i tak nie zawsze wychwycę wszystko, a nie powiesz mi, że nie wiem jak się pisze takie słowa jak "który", czy "komórka" bo zdarza mi się nawet coś tak prostego przeoczyć. To naprawdę nie musi być lenistwo. Oczywiście nie zmienia to faktu, że taka osoba po prostu nie powinna do takich pracy się pchać. Tak samo jak daltonista nie pcha się do pracy z kolorami.

Odpowiedz
avatar ellee
2 2

Ja znam logopedę z wadą wymowy :-) To dopiero absurd.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@ellee: a to dziwne.. to jak przeszedł test u foniatry?

Odpowiedz
avatar ellee
0 0

@timka: nie mam pojęcia. To logopeda w przedszkolu u mojego dziecka... Wiedzę merytoryczna ma dużą, ale no, bez jaj - jak ona zamierza ćwiczyć z dziećmi.

Odpowiedz
avatar timka
1 1

Nawet z dysleksją jeśliby się nie starała walczyć z ograniczeniami to wątpię by studia skończyła tym bardziej kilkanaście lat temu..

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
1 3

No i dobra.Iwonka pracuje w bibliotece. Wykonuje uczciwą pracę do której się doszkoliła. Szczerze to wolę, żeby taka ona ze wszystkimi przywarami podawała mi książkę niż jako pedagog pracowała z moim dzieckiem.

Odpowiedz
Udostępnij