Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak świat światem, takiej akcji jeszcze nie widziałam. Sytuacja w całości jest…

Jak świat światem, takiej akcji jeszcze nie widziałam. Sytuacja w całości jest piekielna, ale przyznam, że elementów komicznych również w niej nie brakuje.

Rzecz dzieje się w urzędzie gminy, a właściwie w jej obszernym przedsionku, przeszklonym w całości.

Do urzędu wchodzi się przez szerokie, rozsuwane automatycznie drzwi, następnie mija spory - na oko jakieś 16 m2 - przedsionek (gdzie po obu jego stronach ustawiono stojaki na bezpłatną prasę, zainstalowano jakiś bliżej nieokreślony blat na czterech podpórkach, i coś tam jeszcze), a potem mija kolejne, szerokie, rozsuwane automatycznie drzwi, za którymi dopiero zaczyna się "urząd właściwy", czyli olbrzymi hol z mnóstwem stanowisk urzędniczych.

Stoję więc sobie w owym przedsionku na uboczu, czekam na psiapsiółkę. Umówiłam się pod urzędem, ale deszczyk popaduje, więc wlazłam do środka. Ludzie wchodzą i wychodzą, ruch raczej nieduży.

Wkrótce w przedsionku pojawia się kobieta z pieskiem na smyczy. Psinka niewielka, lekko wystraszona, ogonek podkulony. Kobieta całkiem przeciętna, niewysoka, dość drobna, w ładnej kurtce, z wyglądu - co istotne - jakieś niecałe 60 lat.

Pani rozgląda się niepewnie, po czym podchodzi do stojaka (pustego!) na prasę i próbuje doń przywiązać psinę. W tym momencie materializuje się przed nią PAN OCHRONIARZ.

- Tutaj nie wolno przywiązywać psów!

- Ale dlaczego?

- Bo nie!

- Ale DLACZEGO???

- Bo ja tak mówię. Tutaj pani psa nie zostawi.

- A właśnie, że zostawię. Na zewnątrz nie ma go gdzie przywiązać, deszcz pada, a ja wchodzę tylko na chwilę pobrać formularze ze stojaka.

Co powiedziawszy, pani powróciła do przerwanej czynności. Tu ochroniarz się wkurzył i smycz z rąk pani wyrwał.

- Powiedziałem. Tutaj nie wolno. Tutaj ludzie po prasę podchodzą.

No to pani wyrwała smycz z rąk ochroniarza, podeszła parę kroków i zaczęła przywiązywać pieska do podpórki pod owym tajemniczym blatem. Ochroniarz podbiegł do niej, kolejny raz wyrwał smycz i się rozdarł.

- To tablica dla niewidomych jest!!! Nie wolno, powiedziałem!!!

Po czym zaczął ciągnąć opierającego się psa w stronę drzwi wyjściowych. Kobieta poleciała za nim. Nie wiem, co dalej się działo, bo zniknęli mi z oczu.

Po chwili ochroniarz wrócił. Dwie sekundy po nim wróciła też pani z pieskiem, która, jak widać, nie dała za wygraną. Tym razem postanowiła przywiązać psa do takiego przenośnego jakby słupka z szeroką, okrągłą podstawą, stojącego w kącie, w pobliżu wewnętrznej szyby oddzielającej przedsionek od holu. Uznałam, że w tym miejscu, przyczepiony na krótkiej smyczy pies, faktycznie, nikomu by nie przeszkadzał, ani nikomu nie zagrażał. Ochroniarz był innego zdania.

Podszedł do pani od tyłu, szarpnął ją mocno za kaptur kurtki, a gdy się wyprostowała - popchnął prosto na "słupek", z którego chciała skorzystać. Kobieta potknęła się o tę jego szeroką podstawę, nie miała jak dać kroku do przodu dla złapania równowagi, więc razem ze słupkiem poleciała na szybę przedsionka, cały czas trzymając w ręku psią smycz.

Myślicie pewnie, że stało się coś strasznego, szyba pękła, pani się pochlastała, jatka i kupa krwi???

Otóż - nic z tych rzeczy. Szyba była mocna, a uderzenie w nią - niezbyt. Pani się nawet nie przewróciła, wyhamowała na szybie, ręką amortyzując uderzenie - niemniej głową lekko w szybę stuknęła.

I tu nastąpiło coś, co mnie, normalnie, rzuciło na kolana. Kobieta, wróciwszy do pozycji pionowej, odwróciła się powoli do ochroniarza, po czym, bez słowa, z całej siły kopnęła go w dupę. Następnie, patrząc mu prosto w oczy, wycedziła "ty ..uju .ebany" i wymaszerowała z przedsionka razem z psem (który, nota bene, ani razu nie otworzył pyska) zanim ochroniarz zdążył się ogarnąć. A on, gdy już minął mu stupor, wrócił jak gdyby nigdy nic do holu urzędu pełnić swe ochroniarskie obowiązki.

PRZEDSIONEK

by Armagedon
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cracoff
14 46

Naruszenie nietykalności.Żaden cieć nie ma prawa szarpać innej osoby bez przyczyny.A wy z psiapsiółką (serio, nie można napisać z koleżanką lub przyjaciółką?) miałyście z tego ubaw i nie zareagowałyście?

Odpowiedz
avatar minutka
13 23

@cracoff: "Psiapsiółka" to właśnie jest wygodne określenie na kogoś, kto nie jest ani koleżanką, ani przyjaciółką :).

Odpowiedz
avatar Bedrana
6 10

@minutka: Właśnie dokładnie to samo miałam napisać.

Odpowiedz
avatar poprostumort
7 9

@iks: Cieć to synonim dozorcy, więc pasuje tu bardziej niż ochroniarz.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
20 26

I nikt nie zareagował? Szczególnie, jak facecz szarpał,starszą,panią?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 19

@rodzynek2: Otóż, wyobraź sobie, że nie. Po drugiej stronie szyby, w holu, stał inny funkcjonariusz, ale nie wiem, czy to był zwierzchnik tego ochroniarza, strażnik miejski, czy jakiś inny "pilnowacz". W każdym razie, był w ciemnym mundurze z naszywkami (a ten z historii w typowej, niebieskiej koszuli), więc pewnie coś tam "obstawiał". W OGÓLE nie zainteresował się tematem. Popatrzył i tyle. Zareagowała za to jakaś baba, którą kobieta z pieskiem mijała wychodząc. "JAK SIĘ PANI ZACHOWUJE?" - zapytała wielce oburzona.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
15 25

@Armagedon: ty powinnaś zareagować. A sorry. To przecież fejk

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

@Armagedon: Co za znieczulica.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

@Czarnechmury: Czy ja wiem, czy fejk. Niektórzy, jak zachłysną się "władzą" ochroniarza, to dostają świra i czasami świrują. I będą częściej świrować, bo mają ciche przyzwolenie onnych obecnych. Moim zdaniu gościu, by od razu odpuścił gdyby choć jedna osoba poparła starszą panią.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 9

@rodzynek2: i nikt nie zareagowal, jak sie babsko na chama pchalo z psem pomimo kilku uwag, ze z psem do urzedu wchodzic nie wolno jak dla mnie to ten fragment historii wymagalby reakcji a ochroniarz przedobrzyl z kompetencjami ale zastanawiam sie czy upartemu babsztylowi z zacieciem godznym lepszej sprawy pchajacemu sie gdzie nie powinna pomimo zakazu ( ustnego) sama nie mialabym ochoty przy...gadac. minimum.

Odpowiedz
avatar Lysy
20 28

@Rak77: ochrona nie jest od pilnowania pieskow...

Odpowiedz
avatar 7sins
26 46

Wszyscy piekielni: - pani z pieskiem, bo to nie było miejsce na poczekalnię dla jej zwierzaka.Cóż z tego, że padało, miejsce zwierzaka było na zewnątrz budynku. - ochroniarz, bo się z kobietą szarpał, do czego prawa nie ma; - autorka historyjki, bo widzi, że ochroniarz postępuje chamsko, szarpie się z kobietą, ale nie reaguje. Ty jesteś z tej trójki najgorsza - obojętny świadek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 8:57

avatar Strzyga
1 13

@7sins: Tfu, nie bronić. Miałam napisać "czepiać się".

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 23

@7sins: Przecież napisałam już w drugim zdaniu, że "sytuacja w całości jest piekielna". I z ciekawości zapytam, jak niby wyobrażasz sobie moją "interwencję"? Miałam ochroniarzowi przykopać z drugiej strony, czy też zapytać wielce oburzona "jak pan się zachowuje"? A może powinnam zacząć się z nim szarpać? Nie...? Aaaa, już wiem! Powinnam zadzwonić na policję, poczekać z pół godziny zanim przyjadą, naskarżyć na ochroniarza, skłonić urząd do przejrzenia monitoringu i spowodować wywalenie ochroniarza z pracy. Człowieku! Cała akcja trwała kilkanaście sekund, kobieta świetnie poradziła sobie sama. Poza tym, NIE WIEM, czy psa w przedsionku można przywiązać, czy nie. Miałam się wtrącać od samego początku? A po czyjej stronie stanąć? I racz wziąć pod uwagę, że kobieta TEŻ naruszyła nietykalność faceta, który, na dodatek, był na służbie. Więc wzywanie policji byłoby niedźwiedzią przysługą dla obojga. Pewnie razem pięknie by mi podziękowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 11:39

avatar Terminatoro23
7 7

Nie ma czegoś takiego jak "służba" w przypadku ochroniarzy z firm ochroniarakich. Oni w prawie nie mają żadnych dodatkowych uprawnień z tego tytułu o ile mi wiadomo. To jest po proatu normalna praca

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@7sins: tak konkretnie, to miejsce zwierzaka było w domu, jeśli pani chciała coś załatwić w urzędzie, nie należało brać psa z sobą. To jest jej podstawowa piekielność. Ochroniarz nie tylko szarpał się z kobietą, popychanie jej na słupek mogło się źle skończyć. Nie powiedziałabym, żeby autorka była najgorsza, ale fakt, że powinna zareagować.

Odpowiedz
avatar 7sins
6 10

@Armagedon: Mężczyzna bije kobietę, a ty się obojętnie przyglądasz... postawa godna pochwały. W większości przypadków wystarczy się właśnie odezwać - byłaś w miejscu publicznym, nic ci nie zagrażało. I czemu zaraz policja - wystarczyłaby skarga na agresywnego ochroniarza do wójta. Co z tego, że może straciłby pracę. Coś z tym ochroniarzem jest nie tak, skoro tak się zachowuje.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 13

@7sins: Ty się tak nie rozpędzaj w tym swoim świętym oburzeniu, bo - póki co - to bzdury wygadujesz i dośpiewujesz sobie coś, czego nie było. Świetny byłby z ciebie świadek, a właściwie to plotkarz. GDZIE ja napisałam, że ochroniarz POBIŁ tę kobietę? RAZ ją szarpnął za kaptur i popchnął. Nawet niezbyt mocno. Zachwiała się, bo wpadła na ten nieszczęsny słupek. Już prędzej mogłabym powiedzieć, że to ona UDERZYŁA jego. Co z tego, że nogą? Siniaka na dupie pewnie mu zrobiła. Odezwać się? A po co i do kogo? Miałam ochroniarzowi zrobić awanturę, uskutecznić gadkę umoralniającą i wdać się w pyskówkę, czy zastosować pogróżkę? I w którym momencie? Jak już kobieta z psem opuściła lokal? JA miałabym pisać skargę? Chyba ci całkiem odbiło. Może jeszcze powinnam zażądać odszkodowania za straty moralne? Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, a wychodzenie przed szereg raczej nikomu na zdrowie nie wychodzi. Gdyby któraś ze stron chciała dochodzić swoich praw - to jest monitoring.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@Armagedon: ale czemu mialas zwracac uwage ochroniarzowi? wystarczyloby zwrocic uwage babsztylowi, ktory pomimo zakazu ustnego uparcie sie z tym psem pchal do srodka moze jakby ktos babe usadzil przed reakcja ochroniarza, to by jej nie bylo? jasne facet przesadzil szarpiac kobiete ale babsko probujace udowodnic, ze co to nie ona, swieta krowa, i ze jej zakaz nie dotyczy, rowniez przegielo

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 31

Pierwsza piekielność była kobiety. Urząd to nie poczekalnia dla mokrych psów, którym nie wiadomo co strzeli do głowy, a słupki i stojaki nie są przystosowane do szarpiących zwierząt. Tak trudno nie wiem, nie brać psa do urzędu, jak pada? Owszem, ochroniarz nie powinien się szarpać. Powinien był stanąć jej na drodze i delikatnie zmusić do opuszczenia budynku, a w przypadku oporu, ataku z jej strony obezwładnić i wezwać policję. Może na drugi raz się ogarnie.

Odpowiedz
avatar Lysy
13 25

Po pierwsze nie ciec a pracownik ochrony, po drugie - ochrona nie jest po to aby pańcia mogla zostawiac psa do pilnowania, a po 3 kogo interesuje ze psina zmoknie, przeciez pani tylko po druki poszla. Urzad, sklepy czy inne przybytki po to maja naklejki na drzwiach informujace o nie wprowadzaniu psów aby sie do nich stosowac a nie zeby bylo ladnie na drzwiach... Nastepnym razem przyjdzie rolnik z krowa i przywiaze bo na dworze pada. Ludzie myslcie troche - to nie boli....

Odpowiedz
avatar Habiel
21 25

Jestem ciekawa, czy jakby piesek w momencie przebywania w budynku, załatwił jedynkę czy dwójkę, to by starsza Pani była taka chętna do posprzątania, czy wyniosłaby się w mgnieniu oka? Idziesz do urzędu- psa zostaw w domu. Ani to rozrywka dla niego, a stres, bo dużo ludzi, ani dla innych, bo nie wiadomo co takiemu psu do głowy strzeli. Ochroniarz miał rację- pies przed budynek. A że potem doszło do agresji, to się nie dziwię, bo ile można tłumaczyć? Chociaż powinien ją obezwładnić i wyprowadzić poza budynek, a nie atakować w taki sposób.

Odpowiedz
avatar Lysy
12 22

@czolgista1990: chyba pana czolgiste za mocno hełmofon w glowke uwiera co ? Moze z krowa miala przyjsc do urzedu ? Po to jest informacja o zakazie wprowadzania psow aby ich nie wprowadzac. Na swojej drodze mnie raczej nie spotkasz bo po pastwiskach nie chodze a po drugie nie chcialbys mnie spotkac :)

Odpowiedz
avatar bee
5 9

@czolgista1990: no ok szkoda psa, ale od stania 5 minut na deszczu jeszcze nikt ani zwierze nie zmarło. A dwa co ochroniarz miał pozwolić psu nie moknąć, ale być może ryzykując tym swoją premię/pracę? Niemniej jednak powinien to w inny sposób załatwić, a nie jak burak czy tak jak idealnie go pańcia nazwała.

Odpowiedz
avatar burninfire
11 15

@czolgista1990: A co, gdyby ten pies kogoś pogryzł, coś zniszczył, załatwił się, albo trafiła się osoba z silną alergią na sierść? Zresztą skoro padało to pies już był mokry, mokre psy śmierdzą (dla wrażliwych: mają specyficzny zapach). Sama posiadam psa i nigdy w życiu nie wpadłam na pomysł, żeby "wyprowadzić go" zahaczając o urząd czy galerię handlową. Z psem to się chodzi do parku, po podwórku, a nie w takie miejsca.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
1 21

Ja odrózniam ochroniarza, który ma zapewnić bezpieczeństwo klientom od ciecia, który sam jest chodzącym zagrożeniem. Prawdę powiedziawszy, dziwię się tej pani, że nie zareagowała ostrzej. Być może nie widziała informacji o zakazie wprowadzania psów do środka, a tu przyszedł ochroniarz z wysoko zadartym nosem i z tekstami "bo nie", "bo ja tak mówię" . Tym bardziej, że pani w historii pytała dlaczego nie może przywiązać psa, a uzyskała odpowiedź jak wyżej. Jak nie potrafi uargumentować na spokojnie i wskazać tabliczki o zakazie, to nic dziwnego, że klientka uznała go za idiotę. I jakkolwiek nie jestem zwolenniczką rozwiązań siłowych, gdy są inne możliwości, to za takie szarpnięcie tej kobiety, "ochroniarzowi" należał się kopniak w odwłok. Ciekawe jakby się tłumaczył, gdyby jednak pani nie wykazała się refleksem i rozbiła głowę.

Odpowiedz
avatar sla
12 18

@Bedrana: Urząd to nie miejsce dla psa. To zwierzę, nie wiadomo jak się zachowa. Niektórzy mogą mieć alergię, mokry pies po prostu śmierdzi i może się załatwić (kobieta poszłaby po mopa, by zebrać jego mocz? jakoś wątpię). Nie jest ważne, że miała wejść tylko na chwilę - powinna zwierzę albo zostawić w domu, albo przed budynkiem.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
0 4

@sla: Szkopuł w tym, że prawnie nie ma zakazu wprowadzania psów do obiektów publicznych, chyba że wisi stosowny piktogram przed wejściem, tak jak np. wiszą piktogramy iformujące o zakazie palenia. Jeśli przy drzwiach urzędu nie widniała taka informacja to pani miała prawo zabrać psa do środka.

Odpowiedz
avatar sla
5 5

@ZjemTwojeCiastko: Regulują to lokalne uchwały, nie wiem, gdzie sytuacja miała miejsce, nie wiem więc jakie są tamtejsze przepisy. Nawet jakby miała prawo wprowadzić psa to nadal nie mogłaby go przywiązać do pierwszego lepszego przedmiotu oraz powinna słuchać zaleceń ochrony.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@Jarosław Mickiewicz: No mogłabym. Ale, po pierwsze, pewnie i tak musiałabym wyjść z nim z przedsionka na deszcz, bo ochroniarz by mnie wywalił, po drugie, nie wiem, czy kobieta by mi zaufała (może chcę jej psa ukraść?), a po trzecie - nie było żadnej pewności, że ona będzie w tym urzędzie tylko kilka minut. Może tylko tak powiedziała?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 19:49

avatar sla
5 5

@Armagedon: Po czwarte - czemu masz się opiekować czyimś psem?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
11 15

Zejdźcie z autorki. O ile z reguły też jestem zdania, że bierność to słaby wybór, o tyle w tej sytuacji nie bardzo widzę co niby Armagedon miałaby zrobić. Z jednej strony psychiczna baba, która nie rozumie co się do niej mówi i z uporem maniaka łamie regulamin urzędu, z drugiej ochroniarz z atakiem agresji, z trzeciej pies, który lada moment zacznie cuchnąć jak nieszczęście. Już widzę jak chętnie ktoś z was wcinałby się w tak chorą sytuacją.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

ochroniarz nie powinien byl posuwac sie do naruszenia nietykalnosci cielesnej, tylko zwyczajnie i stanowczo wyprosic pania z urzedu, zastawic soba drzwi itp no blagam, skoro nie mozna wprowadzac psow ( o cyzm powinna wisiec informacja na zewnatrz budynku) a baba pomimo kilku upomnien sie tam z psem pcha, raz po wyrzuceniu z urzedu, to jest zwyczajnie uposledzona umyslowo albo chamska i roszczeniowqa skoro gdzies jest zakaz wchodzenia ze zwierzetami, to sie z nimi tam NIE WCHODZI, zwlaszcza jesli zostalo sie o tym poinformowana przez pracownika co w tym trudnego? ale nie, babsztytl musial udowodnic, ze jej jest na wierzchu juz wiesz autorko, dlaczego jestem uprzedzona do starszych ludzi, szczegolnie babsk rozszczeniowych w wieku 60+?

Odpowiedz
Udostępnij