Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem kiedyś dziennikarzem w dziale miejskim Pewnej Dużej Gazety. Wśród wielu pisanych…

Byłem kiedyś dziennikarzem w dziale miejskim Pewnej Dużej Gazety. Wśród wielu pisanych tekstów o bardzo różnych sprawach był także dział "Interwencje" - czytelnicy zgłaszali różne problemy z urzędami, firmami, sklepami etc., a myśmy sprawę opisywali próbując im pomóc przez jej nagłośnienie.

Zdarzyło mi się kiedyś opisywać historię pani, którą bardzo nieprzyjemnie potraktowała duża telewizja satelitarna X (nazwy sobie darujmy :-). Historia jakich wiele: źle naliczony abonament, wezwania do zapłaty mimo, że pani już dawno nie była ich klientką, straszenie komornikiem etc. Opisałem całą historię dokładnie, niestety nie udało mi się uzyskać jakiejkolwiek odpowiedzi od firmy X (pani rzecznik prasowa dość dokładnie olała moje pytania mailem, a telefonu nie odbierała). Napisałem to w tekście. Tekst się ukazał.

Gazeta jest w kiosku rano. Przychodzę do pracy koło 12:00 (taka specyfika pracy w gazecie codziennej...), a kolega mówi mi że jakaś wściekła baba (to cytat) wydzwania do mnie od ósmej rano. Po chwili dzwoni znowu. Kto? Pani rzecznik prasowa firmy X. I awanturuje się w słuchawkę, że co to znaczy, że jakim prawem, że szargam dobre imię firmy, że... i tak dalej.

Jak już skończyła krzyczeć, usiłowałem się od niej dowiedzieć do czego konkretnie ma "zarzuty". Czy coś przekręciłem, popełniłem błąd, dałem jakieś nieprawdziwe informacje? (To się zdarza, niestety - wtedy trzeba grzecznie sprostować i przeprosić). Ale pani dalej się drze i awanturuje, po czym rzuca tekst, który mnie po prostu zatkał:

- Jak pan może źle pisać o firmie X, skoro firma X i firma Y (czyli wydawca gazety w której pracowałem) prowadzą wspólne interesy!

Przez dłuższą chwilę usiłowałem grzecznie wytłumaczyć tej pani, gdzie (i jak głęboko) mam kwestie interesów i zależności finansowych firm X i Y, dodając że jako rzecznik prasowy powinna wiedzieć, na czym polega niezależność dziennikarska. Ale pani podniosła wrzask, że na w takim razie porozmawia z moim szefem!

Ależ proszę bardzo: dałem jej telefon do naczelnego działu miejskiego - i szybko podbiegłem do jego biurka, żeby go ostrzec. Po chwili pani zadzwoniła...

Miała pecha - naczelny powiedział jej mniej więcej to samo co ja, tylko w dużo ostrzejszych słowach, a na koniec poradził, żeby - jeśli uważa że coś jest nie tak - podała gazetę do sądu.

Później, przypadkiem, dowiedziałem się, że kiedy ja próbowałem dodzwonić się do pani rzecznik, żeby zapytać ją o stanowisko firmy w tej sprawie, ona (w godzinach pracy) była na prywatnej wycieczce. I jak się ukazał artykuł, jej szefostwo zrobiło jej Jesień Średniowiecza, że sprawy nie dopilnowała (bo w tekście stało, że "mimo licznych prób nikt z firmy X nie chciał się z nami skontaktować i wyjaśnić sprawy). Czyli pani rzecznik robiąc mi awanturę i grożąc konsekwencjami próbowała po prostu ratować własny tyłek...

by janhalb
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sethmail
1 5

Podaj operatora i namiary na panię rzecznik. Proooosiiiimyyyy!!! :))))))))

Odpowiedz
avatar janhalb
2 2

Zapomnij :-) Przede wszystkim: to było dobre 10 lat temu, przypuszczam że od tego czasu osoba pracująca na tym stanowisku zmieniła się już parę razy...

Odpowiedz
avatar qbew
0 0

skoro 10 lat temu to pewnie o Cyfre+ sie rozchodzi??

Odpowiedz
avatar stascool
0 0

ciekawa historia, myślę że dostanie się na główną :)

Odpowiedz
avatar Mazurek
6 6

"Jak pan może źle pisać o firmie X, skoro firma X i firma Y (czyli wydawca gazety w której pracowałem) prowadzą wspólne interesy!" Ech.. 10 lat temu jeszcze były niezależne media.. piękne czasy ;)

Odpowiedz
avatar bukimi
0 2

Ciekawe, co chciała wskórać. Przecież gazeta już w sprzedaży - i tak wszyscy by przeczytali...

Odpowiedz
avatar janhalb
1 1

@bukimi: nie wiem... Może chciała "sprostowania"? (Chociaż nie było czego prostować, wszystko co napisałem było zgodne z prawdą i udokumentowane). A może chciała po prostu narobić szumu, żeby jej pracodawcy uznali, że dobrze pracuje? Albo chciała doprowadzić do wylania z roboty paskudnego pismaka (w tym samym celu)? Pojęcia nie mam... Ale fakt, że była wkurzona :-)

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

W sumie dość często czytuje się o firmie, z którą "trudno się skontaktować". Teraz można się zastanawiać ile w tym bywa winy samej firmy, a ile niekompetencji rzeczników...

Odpowiedz
avatar janhalb
0 0

Ale "wina rzecznika" to "wina firmy" - w końcu rzecznik to pracownik firmy, płacą mu za to... Z uczciwości trzeba dodać, że czasami to także kwestia lenistwa i "olewactwa" dziennikarza, któremu nie chciało się poszukać i postukać...

Odpowiedz
avatar s8n
-1 5

Byłeś dziennikarzem tak? Nadal nim jesteś? Jestem zboczony na tym punkcie - zwłaszcza na punkcie 'słowa pisanego', i niemożebnie mnie irytuje jak ktoś nie zamyka nawiasów i/lub cudzysłowia.

Odpowiedz
Udostępnij