W pracy bibliotekarza podstawową zaletą jest nieograniczony dostęp do książek. Przydaje się to zarówno, gdy dziecko potrzebuje lekturę do szkoły, jak i w momencie, gdy oczekujemy na nowość wydawniczą, pokroju najnowszego Mroza, Bondy czy Cobena.
W bibliotekach z systemem komputerowym możliwość wypożyczania jest ograniczona (choć oczywiście system ma opcję dokładania kolejnych pozycji na konto). Natomiast w miejscach, gdzie komputeryzacja jeszcze nie dotarła, wypożyczanie polega na systemie "kartkowym" - czyli do karty czytelnika wkłada się kartę książki z pieczątką. Sposób wciąż w wielu miejscach praktykowany.
O ile czytelnikowi książki wypożycza się do 4 egzemplarzy, bibliotekarze nie nakładają sobie takich ograniczeń.
Większość znanych mi pracowników biblioteki wypożycza sporo książek. Ja również sporo czytam, choć raczej nie robię sobie zapasów, bo drugi profit w mojej pracy jest taki, że pożądaną książkę zawsze mogę przechwycić między wypożyczeniami.
Nie jest tajemnicą, że inni bibliotekarze biorą po kilkanaście książek. Ok, jeśli w miarę szybko je czytają i wymieniają na inne.
Rekordzistka natomiast ma na koncie w tym momencie blisko 100 książek. Tych samych od kilku lat. Zaznaczam, że są to same nowości, z gatunku sensacja/kryminał/thriller, a więc tematyka popularna i często poszukiwana. Mówiąc 'nowości', mam na myśli książki zupełnie nowe, ani razu niewypożyczone. To znaczy wypożyczone raz. Na wieczne oddanie...
Nie pracuję z rekordzistką w jednej placówce, ale wiem, że do tematu podchodzi dość niefrasobliwie, a prawdą jest też fakt, że nikt jej nigdy mocno nie przycisnął, żeby te książki w końcu oddała.
A szkoda...
Mówi się na wieczne NIEoddanie.
OdpowiedzSpędziłam dobrą minutę zastanawiając się, czy "zarówno" na pewno się pisze przez "ó" bo jakoś to słowo dziwnie wygląda...
Odpowiedz@Agness92: Tak, pisze się przez "ó".
Odpowiedz@Iceman1973: wiem :) Po prostu musiałam się pożalić na moją niewielką acz irytującą wewnętrzną dysleksję.
OdpowiedzCóż, u mnie w bibliotece miejskiej figurują w katalogu "książki-widma" - wypożyczone i nieoddane od lat albo tak zniszczone, że się ich już nie wypożycza...
Odpowiedz@minutka: Jeśli ktoś zniszczy książki powinien je odkupić.
Odpowiedz@no_serious: Problem w tym, że to nie "ktoś" zniszczył, tylko same się zniszczyły ze starości...
Odpowiedz@minutka: Już rozumiem. No niestety, ksiażki od użytkowania sie niszczą.
OdpowiedzW takim razie dlaczego bibliotekarz nie na limitu np 10? Dlaczego nie wbija książek w system i nie nalicza mu się kara? To tak jak z tymi kanałami co za darmo jezdza i ektrykami co za prąd nie płacą... a sorry, oni nie mają za darmo.
Odpowiedz@este1: Nie wiem jak jest z kanarami, ale miałam koleżankę której jakiś wujek pracował w komunikacji miejskiej (nie wiem na jakim stanowisku) i nie tylko miał darmową kartę miejską, ale załatwiał takie karty i członkom rodziny.
OdpowiedzNo to może czas najwyższy by ktoś ją przycisnął. Przecież ona je zwyczajnie przychwyciła na własność.
OdpowiedzNajpierw wystosunkować pisemko z żądniem zwrotu przetrzymywanych pozycji. A potem jeśli nie poskutkuje trzeba działać nieco mocniej np. do sądu pójść. Sto ksiażek- myślę, że warto.
OdpowiedzSama się zastanawiam, co robi się z trudnymi współpracownikami. Mam na myśli tych co robią coś nieprawidłowo, a do tego nikt nie zwraca im uwagi. Obecnie sama mam ciężki przypadek w pracy i wciąż motam się pomiędzy: donieść, czy zamknąć oczy tak jak inni. Sprawa jest skomplikowana, bo jestem młodą osobą i osoby, które podpytywałam o naszą Grażynkę, broniły jej. Kobieta ma problem z podstawowymi obowiązkami, co chwilę ktoś jej pomaga z tymi samymi problemami, ale nikt się nie zbuntuje, nie pójdzie do szefostwa że od 2 lat Grażynka wciąż popełnia te same błędy.
Odpowiedz@KurkaRurka: Ciężko będzie. Najpierw zdobądź dowody. Poważne dowody „rażącego zaniedbania obowiązków. Bez czegoś na papierze/taśmie/innym nośniku danych, to sobie możesz. Sama wiesz co. Podpi###erdol anonimowo. Postaraj się! Ludzie w swej głupiej przewrotności są mądrzejsi niż myślisz i rozpoznają Cie po szczegółach. To, że była skarga wyjdzie. Zawsze wychodzi. Przygotuj sobie alibi! Najlepiej zaprzyjaźnij się z Grażynką. Przecież „psiapsióła" nie podj###bie. Zawsze uważaj na to, co mówisz do niej, i do ludzi, którzy są w jej otoczeniu. Jedno, przypadkiem wypowiedziane słowo może wszystko zepsuć. Donos ślij najwyżej, jak się da. A najlepiej w kilka miejsc.. I kilka razy. Nie kłam, ale przedstawiaj sytuację tak, żeby było widać straty firmy spowodowane przez Grażynkę. Przygotuj się psychicznie! Grażynka będzie opowiadać, jak jej ciężko, bo z roboty wyrzucają, a ona nie będzie miała jak dzieci nakarmić. Ale Ty wiesz jakim ona jeździ samochodem. Jeśli zadziała wisisz mi skrzynkę piwa.
Odpowiedz@ziobeermann:Tyle, że może nie mieć dowodów żadnych bo ta Grażynka po prostu może się gubic w jakichś infantylnych rzeczach, które szkody firmie nie przyniosą.. np wydrukowanie jednostronne zamiast dwu, złe ponumerowanie stron.. wpisanie czegoś w niewłaściwą rubrykę.. albo co innego ale co nie pzyniesie strat i może jest tylko dla innych uciążliwe.. a jak donieść na coś takiego?
OdpowiedzW bibliotece w moim mieście jeszcze lepsze kwiatki są.. Nie dośc, że często jedna pracownica bierze książki to jeszcze ich nie odhacza z konta poprzedniego wypożyczającego. Wiele razy trafia się, że książki nie ma a zdziwniony wypożyczający nie wie co ma zrobić bo przecież książka była oddana.. Do tego inni pracownicy o tym wiedzą i nic z tym nie robią, oczywiście wypożyczający nie wie, która to pracownica gdyż pozostałe ją kryją. Ja dowiedziałam sie tego gdy jedna z nich przypadkiem sie wygadała..
Odpowiedz