Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem hodowcą kóz :) Wiem, że te zwierzęta często wzbudzają zainteresowanie i…

Jestem hodowcą kóz :) Wiem, że te zwierzęta często wzbudzają zainteresowanie i wiele osób po prostu, kiedy je widzi, chce podejść bliżej i je pogłaskać. Czasami na to pozwalam, a czasami nie. Sytuacje z rodzaju "mój pies nie gryzie" zdarzają się niestety dosyć często, ale zazwyczaj w odpowiednim momencie udaje mi się zawrócić delikwentów z ich psem/psami. Nie zawsze jednak moje prośby skutkują...

Dla jasności dodam krótki opis miejsc, w których wydarzyła się historia. Łąką z trzech stron otoczona jest przez pola, a z jednej strony granicę wyznacza polna droga. Droga niezbyt często używana przez pieszych, ale chodzą nią zarówno miejscowi, jak i przyjezdni, bo widoki bardzo ładne, a do tego niedaleko agroturystyk. Wiosną i latem korzystamy z pastucha, bo kozy pasą się tylko w dolnej części łąki, z daleka od drogi. Jesienią puszczam je luzem po całości i robię za pastuszka :)

To było jakoś pod koniec ostatniego października. Pogoda ładna, kozy pasą się leniwie, a ja chodzę za nimi. Dodam, że wtedy z nimi był kozioł o jakże wdzięcznym imieniu Ojciec Wszystkich Dzieci ;) Zazwyczaj jest on wypasany w okolicach domu, ale październik to czas rujek, więc na łąkę wychodzi z przyszłymi matkami.

Stoję w gumowcach, przeglądam Facebooka i sprawdzam, czy kozy nie mają głupich pomysłów typu "chodźmy do sąsiada". Kątem oka zauważam gdzieś daleko na drodze ludzi z psem. Z odległości nie widziałam, czy był uwiązany, czy po prostu blisko się ich trzymał, ale spędziłam kozy trochę niżej. Para z psem też mnie zauważyła, wołają psa i idą dalej. Kiedy byli na mojej wysokości, zamiast dalej iść prosto, to postanowili pooglądać kozy z bliska. Tylko, że pies średnich rozmiarów był jednak bez smyczy.

- Przepraszam - wołam do nich. - Możecie uwiązać psa?
- On nie gryzie! - odkrzykuje mi babka. Pies zaczyna kręcić podekscytowane kółka, bo złapał zapach kóz.
- Nie chodzi tylko o gryzienie, ale kozy mogą się spłoszyć.
- On nic nie robi! - babka się oburzyła, a facet jej przytakuje.

Wysyłam Ojca Wszystkich Dzieci jeszcze niżej, kozy podążają za nim, a ja idę w kierunku pary. Jestem jakieś pięć metrów od nich.

- Zapnijcie psa na smycz!
- No ale on nie jest groźny! Maksiu jest bardzo grzeczny, chcemy zobaczyć kózki z bliska.
- A ch*** mnie to... - zaczynam już poddenerwowana, ale przerywa mi Maksiu, który prawie mnie przewraca, kiedy rzuca się na kozy. A ja się rzucam za nim, para próbuje go przywołać, ale jakoś nieszczególnie robi to na nim wrażenie.

Maksiu jednak szybko się zatrzymał (a raczej został zatrzymany) i nie dane było mu zatopić ząbków w świeżej kozinie. Spotkał się z po prostu z rogami. I wbrew moim oczekiwaniom, to nie kozioł rzucił się na ratunek swoim żonom, ale Luśka. No tak, Luśka. Kupiłam ją jako roczną kozę, która pałała szczególną nienawiścią do psów. Trochę mi zeszło nauczenie jej, żeby nie rzucała się na każdego psa, którego ma w zasięgu wzroku. Dodam, że kiedy ją kupiłam, zupełnie, o tym problemie nie wiedziałam, bo poprzedni właściciel nie raczył mnie o tym poinformować. Dowiedziałam się w najgorszy możliwy sposób - Luśka zauważyła naszego Pimpka wielkości spasionego kota i rzuciła się do ataku, dosyć mocno go turbując. Ale po trzech latach u nas teoretycznie agresji w stosunku do psów już nie pokazywała.

W chwili ataku przez Maksia obudziła się w niej jednak nutka nienawiści i po prostu zaczęła go okładać. A wkurzona koza ze sporymi rogami potrafi być niebezpieczna. Pies po pierwszym uderzeniu padł w szoku i nawet nie za bardzo się bronił. Zanim zdążyłam odciągnąć Luśkę, to skomlał, jakby go oskórowali.

Parka dopadła do psa, który dalej leżał na ziemi i oczywiście zaczęli się wydzierać, bo jak wiadomo - to oczywiście moja wina. Stado się w tym ogólnym harmidrze trochę rozbiegło, zrobiło się zamieszanie. Ojciec Wszystkich Dzieci poczuł się chyba w końcu do roli obrońcy i jeszcze sprzedał bęcka w bok pochylonemu nad psem facetowi. Facet odskoczył od Maksia (chyba go lekko zamroczyło), przerażony pies odzyskał siłę w nogach i po prostu uciekł, a ja się dowiedziałam od biegnącej za psem pary, że jestem co najmniej szalona, co Luśka skomentowała krótkim "meee". A wystarczyło trzymać psa na smyczy...

na wsi

by MelaMelo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
25 31

Jakbym miał kozy to pierwsze co bym zrobił to zainstalował im w koziarni wóz i pochyłe drzewo. Wóz dlatego żeby sprawdzić czy one faktycznie tak do niego przyłażą a pochyłe drzewo to żeby sprawdzić czy naprawdę na nie skaczą. I przy okazji weryfikowałbym przy każdej okazji jak to jest u nich ze skokami - czy kozy, zwłaszcza młode, naprawdę łamią tak nogi przy skakaniu czy jest to po prostu powielany przez koziarzy mit.

Odpowiedz
avatar Xirdus
6 8

@Drill_Sergeant: na Youtubie masz pełno kóz skaczących na drzewo. A na Liveleaku sporo kóz z powyłamywanymi nogami.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

@Xirdus: Z powylamywanymi nogami to predzej stol.

Odpowiedz
avatar BezglowyKurczak
17 19

Pocieszenie jest takie, że przekaz by trzymać psa na smyczy prawdopodobnie w końcu dotarł.

Odpowiedz
avatar Xirdus
6 8

@BezglowyKurczak: wątpię.

Odpowiedz
avatar timka
5 7

@BezglowyKurczak:też wątpię bo tacy ludzie są niereformowalni.. u nas w mieście to wiele osób wyprowadza psa bez smyczy, niestety już parę piesków odeszło z tego świata po spotkaniu z samochodem..

Odpowiedz
avatar singri
12 32

@Rak77: hodowczynią stada rogatych ssaków, z których jeden deklaruje się jako osobnik płci męskiej, pozostałe żeńskiej. Ale przecież płeć to tylko kwestia wychowania. Jakbyście dali tym biednym kozom możliwość samookreślenia okazałoby się, że niejedna marzy o czymś więcej niż tylko trawa, dojenie i jagnię co rok! Mam nadzieję że mi wyszło :-D

Odpowiedz
avatar MelaMelo
5 15

@Rak77: Did you just assume my gender? ;)

Odpowiedz
avatar MelaMelo
4 10

@Katka_43: Dobrze, że jestem biała tylko w 75% :D

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 1

@MelaMelo: Bialy, czy czarny - w nocy sa wszystkie szare.

Odpowiedz
avatar katem
27 33

Szkoda psa, bo nie jego wina, tylko jego durnych właścicieli, ale akcja kozła mnie rozbawiła.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
29 31

@katem: Psa też mi szkoda, no ale... Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało ;) Kozioł nie raz już pokazał, że niby jest szefem, ale do brudnej roboty lepiej posłać którąś z żon :D

Odpowiedz
avatar Golondrina
14 16

@MelaMelo: Całkiem jak niektórzy znani mi mężowie gatunku homo sapiens :)

Odpowiedz
avatar peroxydum
19 21

Kiedy przychodzą do mnie znajomi z małymi dziećmi to nigdy nie ufam na tyle moim kotom, żeby sprawdzać jak się będą zachowywać postawione pod ścianą przez małego ciekawskiego człowieka. Zawsze się zastanawiam, jak to jest, że ludzie tak bezrefleksyjnie wierzą, że ich kochany piesek nie gryzie, nie gania innych psów itd. skoro są to zachowania dla nich naturalne i można je wprawdzie przytłumić tresurą ale tylko przytłumić. Pogratulować optymizmu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2017 o 8:42

avatar sutsirhc
23 23

Jak właściciel mówi mi "panie ten piesek nie gryzie", odpowiadam że pies ma mi to powiedzieć a nie on. Ufam tylko zwierzakom które mnie zapewnią osobiście o tym, iż nie mają zamiaru mnie lub moim potworom zrobic krzywdę. Najlepsze jest to, wychowałem się na wsi i potrafię oporządzić od kur, królików do stada podnieconych byków. Tylko obce zwierzaki zawsze traktuję jak bym miał do czynienia z gniazdem żmij (popatrzec można ale z daleka). I tego uczę swoje dzieci.

Odpowiedz
avatar BORCH
12 12

@sutsirhc: "Pies ma mi to powiedzieć" :) - dobre. Chyba też zacznę tak odpowiadać bo fajne dowcipne i nieobraźliwe :) Co prawda na wsi się nie wychowałem ale moi rodzice ze wsi pochodzą. Za bajtla spędzałem na wsi po kilka miesięcy w roku i do zwierzaków mam podobne podejście. To trochę jak na drodze - obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. W ogóle mam wrażenie, że takim nieograniczonym zaufaniem do zwierząt wykazują się przeważnie mieszczuchy i Wielcy Miłośnicy Zwierząt (duża litera jak najbardziej zamierzona).

Odpowiedz
avatar takatamtala
1 9

Napisz książkę :)Świetne te twoje opowieści :)

Odpowiedz
avatar Edwin
12 14

Ale Luśkę to Ty na smyczy trzymaj :D Kiedy ludzie się nauczą, że pies, który "nie gryzie" przy zupełnie obcym zapachu/otoczeniu może zwariować.

Odpowiedz
avatar R34
18 18

Od teraz na tekst "mój pies nie gryzie" odpowiadaj: -ale moja koza bodzie

Odpowiedz
avatar kocur666
5 5

Lubie opowieści z pozytywnym zakończeniem :)

Odpowiedz
Udostępnij